Czy naprawdę minął już cały kwiecień?! Przecież ja przed chwilą miałam urodziny, a one były w marcu. SZALONY CZAS! Jednak mimo tempa jest to czas niesamowicie dobry. Stało się w tym miesiącu mnóstwo dobrego.
KALENDARZ ZA 4 ZŁ, CZY SIĘ SPRAWDZA?
Ostatnio dostałam zapytanie czy sprawdza mi się mój kalendarz, który pokazywałam jak zrobić na Youtube. Postanowiłam, że czwarty miesiąc to idealny czas na opowiedzenie o tym oficjalnie. No bo w końcu polecałam Wam go zrobić, może ktoś się nie zdecydował, ale chce to zrobić za rok. Lepiej wiedzieć czy w ogóle warto się za to zabierać.
Odpowiedz jest jedna i prosta: SPRAWDZA MI SIĘ GENIALNIE! Tak jak mówiłam w filmie zrobiłam sobie z niego syntezę kalendarza, który już mi się sprawdzał, ale był trochę za ciężki i mogłam poradzić sobie z kilkoma stronami mniej. Mój kalendarz ma w sobie jedynie kartki podzielone na dni i kilka kartek na szybkie notatki. Lubię te kilka kartek, bo zapisuję tam rzeczy, które boję się, że umkną mi gdzieś na wolnych kartach papieru.
Jest bardzo lekki, ma jedynie tyle stron ile potrzebuję i nie muszę dźwigać, a często biorę go z sobą. No i nie ukrywajmy- jest PIĘKNY! Grafika Magdy jest na tyle dobra, że nie wyobrażam sobie, że mogłaby mi się znudzić. Jest również zupełnie niewymagająca, więc i nieabsorbująca za bardzo. Zwykły szary zeszyt z roślinną naklejką. Jest tak jak miało być. Polecam bardzo mocno dalej.
WARSZAWA
Nie za bardzo mamy jakiekolwiek zdjęcia, a prawdę mówiąc mamy tylko to! Zrobione chwilę przed wyjściem na pociąg do Elbląga po tygodniu bycia razem. To nie był medialny wyjazd, choć jest prawie dwudziestominutowy film z tego czasu… ale potrzebowałyśmy od tego czasu czegoś zupełnie innego. Warszawa była obok. My byłyśmy dla siebie ważniejsze.
Kiedyś bym Wam opowiedziała jak bardzo Bóg działa w naszej szalonej relacji! Uwierzcie, że prawie całe liceum (z małymi przerwami) nienawidziłyśmy się. Na szczęście teraz dorosłyśmy do tej naszej znajomości, bo tak czujemy, że Bóg chciał jej dla nas zawsze, tylko musiałyśmy się wyszaleć i nakrzyczeć na siebie. I już nam wystarczyło 😀 Teraz to tylko współistnienie i dopełnianie się w każdej sferze życia.
Ostatnio usłyszałam, że przyjaźnie są na pewien czas, bardzo rzadko zdarzają się takie na stałe. Od dziecka do śmierci. I to wcale nie definiuje złej relacji. Po prostu się zmieniamy i niekoniecznie zawsze zmieniamy się tak samo jak druga, bliska osoba. Fajne to stwierdzenie, uzdrawiające. Mocno szanujące moje wszystkie relacje wcześniejsze, które już nie są tak mocne, a jednak uważam je za bardzo ważne w swoim życiu i mam do nich ogromny szacunek.
Z Wiktorią planujemy dużo dobrego też w sferze mocno estetycznej, ciekawe czy Wam się spodoba jak już to zrobimy… i najważniejsze, czy my będziemy zadowolone! Jestem prawie pewna, że tak! 😀
MIESIĄC W 7 CIUCHACH
Podsumowanie to podsumowanie, będą same powtórzenia, ale tak jak pod Warszawą powiedziałam o czymś zupełnie nowym tak i tu pewnie będzie działo się coś nowego 😀 No bo tak to jest, że jedna rzecz/ wydarzenie/ osoba daje tyle, że można później mówić o tym miesiącami! Strasznie się cieszę z tego wyzwania, cieszę się, że stworzyliśmy z Piotrem tyle dobrych zdjęć podczas tego wyzwania. Ważne to było dla mnie.
Jeśli miałabym podjąć jeszcze raz decyzję, czy chcę wejść w to wyzwanie w kwietniu to oczywiście podjęłabym tą samą decyzję. Jutro i pojutrze będą dwa filmy z tego miesiąca z moimi przemyśleniami. Więc tu nie będę mówić zbyt dużo. Nie powiem w sumie nic. A co! 😀
Możecie sobie jedynie przypomnieć mój film sprzed wyzwania oraz teksty z PIERWSZEGO TYGODNIA | DRUGIEGO TYGODNIA | TRZECIEGO TYGODNIA | CZWARTEGO TYGODNIA
WY W REALU! <3
No dla mnie to jest niesamowite! Od stycznia próbuję jakoś to ogarnąć w głowie, że te tysiące subskrybcji to naprawdę Wy i o ile potrafię sobie to wytłumaczyć jak patrze na ogrom wiadomości na Instagramie i ilość wyświetleń na yt to jednak jak podchodzicie w realu to jest to dla mnie kosmos! Że te 16 tys wśród wszystkich milionów Polaków to jednak dużo, bo pojawiacie się na tej samej drodze co ja tak często! <3
W Warszawie jednak miało to swoje „pierwsze razy”. Po pierwsze miałam prośbę o pierwsze zdjęcie i to jest takie super, że wyszłam na tym zdjęciu fu, a tak strasznie je kocham! Bo to realne dobro! Komuś daję CiutWięcej niż gdybym sobie siedziała w domu i sama dla siebie oglądała filmy, chodziła do muzeów itp. To jest dla mnie duże <3
Poza tym w Warszawie współprowadziłam również dwie lekcje religii, na które zostałam zaproszona. Było przemiło. Tak dla mnie samej to było dobre, bo mówiąc o realnym działaniu Boga w moim życiu przekonywałam się do niego jeszcze bardziej. On tak właśnie działa. Pomnaża naszą miłość do Niego, gdy chcemy się Nim dzielić. Wielkie to!
Ej, i jak piszę o tym, że z chęcią wypiłabym z Wami kiedyś herbatkę to serio tak jest, nie udaję! Jeśli jestem w jakimś mieście i informuję o tym to piszcie śmiało jak macie czas. Jesteście tacy super!!! Tyle robicie, macie takie pasje, no chcę Was poznawać na żywo i brać od Was mnóstwo inspiracji <3
REGAŁ NA KSIĄŻKI
Pierwsze lata uwielbiałam swój stos książek. Nie było ich aż tak dużo, więc zawsze można było wyjąć ciekawy tytuł nawet z dołu. Jednak od kilku lat bardzo mi to przeszkadza i podejmowałam różne próby zdobycia półek. Oczywiście nie było mowy o regale chociażby z Ikea, bo kosztował miliony monet, a zwykłe półki też nie wchodziły w grę, bo to również kosztowałoby całkiem sporo jak na mieszkanie, z którego planuję się wyprowadzić. No i tak szukałam, jeździliśmy z Piotrem po różnych miejscach, gdzie można kupować drewno i… wszędzie wychodziło to i tak drogo. Aż nagle po kilku latach NAGLE (naprawdę) pojawił się w moim mieszkaniu przepiękny regał od mojego Dziadka. Widziałam go całe życie, taki sam ma moja Mama w salonie… no ale ten mój od Dziadka jest jakiś taki inny, bardziej mój, więc i bardziej idealny. Niesamowite! Na zdjęciach wygląda jakby miał się zaraz zawalić, runąć i w ogóle nie wiadomo co, ale to na szczęście jedynie złudzenie optyki aparatu. Na żywo wygląda świetnie.
Nigdy więcej nie wrócę do stosu. Przy takiej ilości książek (a podejrzewam, że za kilka dni będzie ich oczywiście o wiele więcej, choć teraz staram się kupować mądrze, więc może nie?) jest to zupełnie niepraktyczne. Cieszę się teraz takimi zwykłymi rzeczami jak swobodne wyjmowanie konkretnej cegiełki jaka właśnie w danej chwili mnie interesuje. Wcześniej było to duże przedsięwzięcie i wolałam zostawić sobie to na kiedy indziej. Nie wspominając, że często stos po prostu się przewracał.
Nawet nie zdawałam sobie sprawy, ze drewno w książkach pracuje! To właśnie przez tą „pracę” spadały z pionowych stosów. Ciekawe prawda? Teraz już nie mam tego problemu i choć optycznie wygląda jakby było ich o wiele mniej to swoboda z jaką mogę wreszcie z nich korzystać jest satysfakcjonująca. Każdy kto do mnie przychodzi mówi, że stos był bardzo mój, ale że ten regał pasuje tu równie idealnie… a że mi jest o wiele bardziej wygodnie i wreszcie swobodnie mogę siedzieć przy komputerze na fotelu, bo przyniosłam sobie od Dziadka również bardzo dziwnych rozmiarów stolik, który okazało się, że jest IDEALNY na laptopa, telefon, myszkę, talerzyk, kubek i kalendarz- czyli wszystko co jest mi potrzebne! A na dodatek nogi stolika idealnie wchodzą w szerokość fotela i bez problemu mogę się opierać i pisać post czy montować film. TO JEST NIESAMOWITE!!! Uwielbiam stare rzeczy. Nawet gdy są nieidealne, to jednak przez to że można im wiele wybaczyć wydaja się perfekcyjne! Bo temu stolikowi naprawdę wiele brakuje- giba się, ma jedną krótszą nogę i w ogóle… ale co z tego? Jest od ważnej dla mnie osoby, ma swoją historię i pasuje do mojego mieszkania jakby był zrobiony na miarę. Nie potrzebuję niczego więcej.
To też ważna informacja dla Was- nie namawiam do zabierania mebli waszym Dziadkom, ale… zwracajcie uwagę na wystawione rzeczy przy śmietnikach. Nie ma w tym nic obrzydliwego, przecież My też często coś wynosimy i wcale nie musi to być w jakimś obrzydliwym stanie. Czasami wystarczy coś naprawić lub nie. Komuś mogło się po prostu znudzić. Warto ratować takie rzeczy nie tylko dla środowiska, ale również dla swojej radości z rzeczy z historią 🙂
BLOG I KANAŁ
Co działo się na blogu? O wiele więcej niż w tym miesiącu na kanele. To jednak praca twórcza, mocno wymagająca ode mnie kreatywności i… zupełnie nie umiem tego robić na siłę. Chcę mieć z tego radość, więc czasami potrzebuję odpoczynku, bo nie ilość, a jakość… a tylko w momencie, gdy będzie to robione z chęcią i z lekką zabawą będzie dobre. Tak więc poniżej linki do tekstów na blogu… ale pod niektórymi postami są również filmy, więc każdy znajdzie coś dla siebie, a więc: WARSZAWSKI VLOG | KSIĄŻKA O FOTOGRAFII SUSAN SONTAG | MIESIĄC Z… XAVIER DOLAN | DLACZEGO JESTEM ZERO WASTE? | MOJE NOWE CYCKI OD SHOF | PODSUMOWANIE MARCA+ INSPIRACJE MIESIĄCA | FOODBOOK OKAZJONALNY | WROCŁAWSKIE INSPIRACJE | SIEDEM CIUCHÓW NA TRZYDZIEŚCI DNI | PIERWSZY TYDZIEŃ 7 CIUCHÓW NA 30 DNI | DRUGI TYDZIEŃ 7 CIUCHÓW NA 30 DNI | TRZECI TYDZIEŃ 7 CIUCHÓW NA 30 DNI | CZWARTY TYDZIEŃ 7 CIUCHÓW NA 30 DNI |