Fioletowe-serce

street fashion photos

Hejka! 🙂
Jedną z największych trudności w pracy nad istniejącymi zdjęciami jest odpowiednia selekcja. Każdy fotograf ma z tym problem i patrząc po niektórych blogach stwierdzam, że nie jest to przypadłość jedynie fotografów-amatorów. W szkole na lekcji fotografii kilka lat temu (matko! To już kilka lat!) usłyszałam słowa bardzo szokujące. Kiedy pewnego dnia dumna z siebie przyniosłam dosłownie wszystkie idealne zdjęcia, które zrobiłam nauczycielka poprosiła mnie abym ze stu- według mnie godnych uwagi- zdjęć wybrała pięć. CZUJECIE TO?! Awykonalne zadanie w pewnym momencie stało się normą przy każdej kolejnej sesji, którą robiłam… i oczywiście nigdy nie udało mi się zrobić tego w sposób mnie zadowalający. Jednak z racji tego, że zaczynam nowy rozdział w swojej fotografii postanowiłam, że dobry materiał, który wczoraj wykonałam, będzie idealnym do tego, aby zdecydować się na naprawdę surową selekcję. Strzelałam zdjęcia jak szalona, o czym informowałam Was wczoraj, więc kilka zdjęć było zupełnie do wyrzucenia- bo po co mi wiele tych samych kadrów. Później przyszedł czas na przeróbkę tych niby najlepszych. W tym momencie automatycznie z mojego lenistwa wiele zdjęć idzie do kosza. Jeśli na każde zdjęcie muszę poświęcić chociaż dwie minuty (moja fotografia nie cechuje się wielką oprawą graficzną), to chcę wybrać jedynie te najlepsze. Po przerobieniu wszystkich dobrych okazuje się oczywiście, że kilka z nich jest jednak całkiem słabe, bo chociaż zaczynając zapoznawać się z kadrami wydawały nam się znakomite okazywało się, że w dalszych rejonach kryły się perełki! Kiedy już przeglądając osiemdziesiąt różnych zdjęć macie jeszcze siłę klikać przycisk „usuń” wasza ilość fotografii w folderze zmienia się, wolniej, ale mimo wszystko numerki idą w dół. I nagle zostaje Wam pięćdziesiąt. Nie jesteście w stanie ich usunąć, ale macie na tyle odwagi żeby stworzyć kolejny folder i nazwać go: „najlepsze z najlepszych te do wysłania”. Przeglądacie, wybieracie… okazuje się, że wywaliliście tylko dziesięć. Tworzycie kolejny folder „najlepsze z najlepszych z najlepszych te do wysłania”… ubywają trzy. Wkurzacie się, bo jak z tego materiału ma powstać jedynie dziesięć zdjęć! Przecież już wszystkie są na tyle dobre, że świat musi je ujrzeć! Nie ma opcji, zostawiam wszystkie. Po kilku sekundach walki samej ze sobą… tworzę kolejny folder. Tym razem jestem zdeterminowana do granic możliwości! Udaje mi się nawet nie przerzucać do nowego folderu zdjęcia, które lubię najbardziej (wiem, że nie spełnia wszystkich wymogów, a moją subiektywną opinię muszę odłożyć na bok i co najwyżej zdjęcie ustawić sobie na tapetę w laptopie). Okazuje się, że zostało dwadzieścia. W ostateczności schodzicie do trzynastu i nie ma możliwości żeby ktoś zmusił Was do wykonania jeszcze jakiegokolwiek ruchu… a nie! Wtedy przypominacie sobie, że przecież czas wykonać zestawy (nie robię tego nigdy, ale z nowym aparatem postanowiłam być w stu procentach profesjonalna… no chociaż w osiemdziesięciu). Zestawów uczyła mnie robić Pani Kasia i to zawsze łączy się ze zranieniami duszy twórcy ^^ Jestem zdania, że przy każdym takim wyborze powinna być jeszcze jednak, bezstronna osoba- ale ja nie lubię takich bezuczuciowych osób! ^^. Wtedy wybierasz ulubione zdjęcie i tworzysz do niego zestaw kilku zdjęć, który całością stworzy historię, którą chciałeś opowiedzieć. Zdjęcia muszę być różne, ale tworzyć wspólność. Zajęłam się tym dzisiaj o godzinie dwunastej. Zrobiłam kawę, usiadłam na łóżku- było mi ciepło, wygodnie i pomyślałam, że to odpowiedni czas. Skończyłam o godzinie piętnastej. Moi drodzy- to były trzy godziny walki o każde zdjęcie! Później zadowolona z efektów zaczęłam wysyłać je znajomym z zapytaniem, czy aby na pewno powiedziałam wszystko. Mówili, że tak. Dodawali, że rewelacyjne fotografie. Zaufałam im (w tym samym czasie robiąc jeszcze jeden zestaw…. no bo przecież jeszcze mam tyle dobrych zdjęć! I te kadry takie dobre! W ostateczności poszłam po rozum do głowy i zestaw wylądował w koszu) i we wtorek do szkoły zanoszę właśnie te osiem zdjęć, które przedstawiam Wam poniżej.

Wczoraj pisałam Wam o tym, że są to moje najlepsze zdjęcia. Po tak wielu latach robienia zdjęć użyłam tak wielkich słów z całkowitą ich konsekwencją. Patrząc na te dwa zestawy myślę sobie: „Kurcze! Przecież mam wiele dobrych zdjęć, wiele ma już kilka ładnych lat za sobą i nadal mi się podobają. Czemu teraz skreślam je dla kadrów, które powstały dzień wcześniej. Nie od dziś wiadomo, że za każdym razem te najnowsze zdjęcia podobają mi się najbardziej..”- ale tym razem jest inaczej. To nie do konkretnego zdjęcia jestem przywiązana. Tym razem patrzę na tą sesję z zupełnie innej strony. Bardzo rzadko moja fotografia ma jakiś konkretny cel, który po wypowiedzeniu nie jest banalny… a uwierzcie, że jedynie te z narzuconym wcześniej tematem są dla mnie istotne. Właśnie dlatego tak zachwyca mnie reporterka! Do teraz uważam, że to co zrobiłam w teatrze ponad dwa lata temu było mega i myślę, że będę mogła chwalić się tymi zdjęciami do końca życia (chociaż zestawy nie powstaną nigdy. Za bardzo jestem do nich już przywiązana i kocham każde zdjęcie osobno!). Możecie patrzeć na te zdjęcia i stwierdzić, że przecież są zwykłe, najnormalniejsze w świecie- ale o to właśnie chodzi. Chciałabym żebyście pomyśleli, że te osiem zdjęć (a przede wszystkim cztery pierwsze) były chwilą uchwyconą przez moje oko. Spotkałam trójkę znajomych, którzy po prostu dobrze spędzali czas i zachowałam to na kliszy. To był jeden z moich założeń. Myślę, że dopiero w momencie, kiedy patrząc na fotografie, na której naturalne trzymanie plecaka, naturalne szperanie w worku, czy naturalne ułożenie dłoni na nodze kolegi jest tak naprawdę w stu procentach wykreowane przeze mnie i fantastycznych modeli, z którymi współpracowałam. Kiedy każdy naturalny uśmiech był przeze mnie wyreżyserowany. Cieszy mnie to, że kiedy patrzę na te zdjęcia czuję jak ta trójka dobrze spędzała swój wolny czas…że ja i mój aparat jedynie przechodziliśmy obok danych scen. Wiele z moich znajomych (ej, serio wysłałam te zdjęcia chyba każdemu ważnemu człowiekowi, którego mam na fejsie) napisało mi, że: „no spoko, wyglądają ja z reklamy” i ja wtedy skakałam z radości po łóżku, bo przecież o to chodziło. Sytuacją, która zmusiła mnie do zrobienia zdjęć było zrealizowanie zadania na jeden z dziesięciu tematów, które wymyślił mój Pan od grafik. Wybrałam temat natura- postanowiłam zmierzyć się z nim w sposób inny niż zawsze. Opracowałam graficznie tkaniny z polskimi warzywami (tak,wiem- bakłażan jest z Włoch.. ale w przeciwieństwie do np. arbuza można zasadzić go w Polsce… i tak wiem, arbuz to owoc ^^) i wykorzystałam je do uszycia trzech plecaków. Na moich tkaninach znalazł się burak, rzodkiewka i właśnie owy bakłażan. Po ich wykonaniu musiałam sfotografować je tak, aby w szkole pozostał ślad po wykonaniu zadania. Postanowiłam zrobić zdjęcia w stylu mody ulicznej (oj, zachwycam się takimi od zawsze, a nigdy w życiu nie miałam przyjemności takowych wykonać… cóż za paskudny błąd z mojej strony!), które z miłą chęcią odkupiłby ode mnie jakiś bardzo szanujący się magazyn. Właśnie tu kryje się odpowiedź na pytanie dlaczego uważam, że te zdjęcia są moimi najlepszymi zdjęciami. Ponieważ wykonałam swój cel! Jestem tak bardzo zadowolona z mojej pracy, że śmiem twierdzić, że jeśli jakikolwiek magazyn potrzebowałby takich zdjęć, to z miłą chęcią chcieliby je wziąć! 😀 Podoba mi się w nich wszystko! A najbardziej podoba mi się to, że stworzyłam je z całą tą trójką, którą widzicie na zdjęciach. Dacie wiarę, że Piotrek przyjechał do mnie z innego miasta już o szóstej rano!? Był stylistą tej sesji i bez niego nie wyglądałoby to tak dobrze! Martyna zgrała całą ekipę i jak zawsze była w stu procentach profesjonalna…. a Monika miała samochód, tylko zapomniała o jego istnieniu i musieliśmy do drugiego miejsca iść na piechotę! hahahha. A tak na serio- Monika była trzecim ogniwem, bez którego zdjęcia nie wyglądałyby tak jak wyglądają. Była jednym z trzech najważniejszych czynników. Wszyscy do siebie pięknie pasowali, wszyscy wyglądali pięknie, pozowali pięknie i sprawili mi sobą niesamowitą radość! Także no. No po prostu jestem zakochana i już! Też bądźcie, okey? ^^

Uciekam. Buziaczki! :*

2 Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *