Fioletowe-serce

doczekałam się!

Hejka! 😀
Jestem przekonana, że każdy kto odwiedza tego bloga przynajmniej od roku doskonale wie, jak bardzo zmagam się z moimi krótkimi włosami. Oczywiście nigdy w życiu nie żałowałam dredów, ścięcia włosów, czy nawet pofarbowania ich na blond (chociaż tutaj się sobie dziwię- powinnam żałować hahaha). Jednak jestem przekonana, że każdą dziewczyna zna z własnego doświadczenia cierpienie po postanowieniu zmiany w swoim wyglądzie. Drastyczne ścięcie włosów, czy (o zgrozo!) obcięcie prostej grzywki. Co jest najdziwniejsze? W moim przypadku grzywki są takim punktem zastanawiającym…. mam je praktycznie całe życie- ale zawsze podpięte do góry. Nie wiem co siedzi w mojej głowie, że kiedy już po wielkich trudach odrośnie- ja ją znów ścinam. Pytam się PO CO?! Wiem, że przy moich lokach grzywka to pomysł najgłupszy na świecie, ale robię to zawsze. Nawet z coraz to większym doświadczeniem wczoraj w głowie zaświtała mi myśl zrobienia tego ponownie. No i nie przetłumaczysz! Wiem, że błąd, a i tak zrobię i będę płakać, że będę musiała cały czas ją podpinać ^^ W każdym razie to dopiero w momencie kiedy włosy będę miała do ramion i będę mogła wyglądać jak Magda M (kojarzycie?! ^^).
W każdym razie przechodząc do sedna, bo rozgadałam się na temat tej nieszczęsnej grzywki. Tak jak głosi tytuł postu- doczekałam się! ♥ Wreszcie po wielu trudach i cierpieniach (jak nie wierzycie, przypomnijcie sobie jak piłam drożdże! Nie polecam :D) i wizycie u fryzjera (!) jestem w momencie, w którym długość moich włosów pozwala mi na swobodne (w pewien sposób) poruszanie się w rozpuszczonych włosach. Od jakiś sześciu miesięcy słyszałam od wszystkich, że mam chodzić w rozpuszczonych, bo tak ładniej, bo tak lepiej. Oczywiście robiłam swoje i nie rozstawałam się z gumką, bo czułam się bardzo źle i było mi po prostu bardzo niewygodnie. Włosy, które rosną mi z tyłu głowy, chociaż wygolone na zero, rosły o wiele szybciej niż wszystkie inne i wyglądało to wszystko przedziwnie. Kojarzycie taką fryzurę na małpę- moja mama kiedyś taką mała, bo to było niesamowicie modne. Wszystkie włosy były jednej długości, nie za długie… a te z tyłu aż do ramion! Szalona i nie za ładna fryzura, ale wiadomo- co moda to obowiązki. Jednak teraz posiadając taką fryzurę nie byłam w żaden sposób modna, więc żadnych plusów z tego, że wyglądam źle nie miałam 😀 Tak jak już Wam pisałam- zdecydowałam się na ich wyrównanie. Bardzo się bałam (tak, tak działam- nie boję się golić głowy, ale boję się je lekko podcinać, eh ^^), ale od momentu mojego wyjścia z salonu czułam się ekstra świetnie. Nadal dosyć rzadko chodzę w rozpuszczonych, bo nie lubię ich prostować, a moje loki nie zawsze się dobrze układają… ale polecam! 😀 Myślę, że za trzy miesiące będą jeszcze bardziej idealne! ♥ No to tyle, zostawiam Was ze zdjęciami i uciekam.
Aha no i przy okazji- strasznie znudziło mi się pozowanie na tle białej ściany, za dużo tego wszystkiego na tym blogu, więc definitywnie kończę z tym przynajmniej na pewien czas. Dla ukazania jak bardzo z tym kończę dzisiaj za mną totalny chaos z książek, drzewa i łózka. A co- czasami można! 😀 No i jeszcze jedna niesamowicie ważna sprawa: odgrzebałam swoją lustrzankę (jak to dziwnie brzmi!!) i próbowałam robić nią zdjęcia. Jest o wiele trudniej, niż moim zwykłym kompakcikiem, ale …. jeeeeeej! Stęskniłam się za tą analogową jakością i widzicie tą rewelacyjną głębię ostrości. Niesamowite. Muszę pamiętać żeby nigdy nie zapominać jak niesamowite są lustrzanki, nawet te najbardziej popsute, ponieważ w codziennym, szybkim życiu, kiedy potrzebuję kilka zdjęć na bloga zatracam się w tym małym kompakcie, który robi naprawdę dobre zdjęcia, ale mimo wszystko to tylko jeden procent tego co potrafi sprzęt z lustrem! Ah…. Jak umiecie zauważać takie rzeczy, to kupujcie lustrzanki, będziecie szczęśliwszymi ludźmi. Ja się mimo wszystko cieszę, że tak dawno nie używałam mojego profesjonalnego sprzętu- bo przynajmniej dzisiaj nie wkurzałam się aż tak bardzo na jego słabe działanie i pokazywanie w wizjerze zupełnie czegoś innego niż na gotowym zdjęciu. Dzisiaj doceniałam go za jego możliwości. Trzeba czasami akceptować mnóstwo wad drugiej strony- zaakceptowałam! 😀 Bo nawiązanie dobrych relacji ze swoim sprzętem to rzecz najważniejsza! Koniec. Kropka.

Zjadłam dzisiaj pierwszą gruszkę z działki!♥
Buziaki! 😀

5 Comments

  1. Marzy mi się taka sterta książek we własnym pokoju ♥
    A dobry kontakt ze swoim sprzętem jest ważny! Choć ja robię zdjęcia głównie telefonem i tego nienawidzę, bo są beznadziejnej jakości, ale przynajmniej telefon mam zawsze przy sobie. Teraz uczę się robić zdjęcia lustrzanką i… i zdjęcia z dwóch dni wakacji są skreślone – wszystkie prześwietliłam 🙁
    No i oczywiście cieszę się razem z Tobą z Twoich włosów. Ja osobiście mam prawie do pasa i mam ich tak dość, że zetnę je do obojczyków – akurat taka długość, żeby były krótkie, ale żeby nadal można było je wiązać.

    1. Przez pierwsze kilka dni na pewno będę tęsknić, ale jak już się przyzwyczaję do widoku krótkich włosów w lustrze i do tego, że sięgam do nich ręką i natrafiam na powietrze, to przestanę cierpieć. Miałam tak, gdy obcinałam je w zeszłym roku, a już odrosły z nawiązką. Co prawda wtedy to nie była mega drastyczna zmiana jaką planuję teraz, ale mimo wszystko uczucie jest takie samo, niezależnie od stopnia ścięcia (kiedyś – jeszcze innym razem – miałam do połowy pleców i ścięłam do ramion, także wiem co mówię). Szczerze mówiąc ja mam taki problem, że lewa połowa rośnie mi o wiele szybciej niż prawa, przez co są nierówne i mimo ich długości – nie lubię ich. To znaczy lubię, ale po ścięciu i oswojeniu się z tym – lubię bardziej, bo mimo że są krótsze, to są równe i wyglądają lepiej.

    2. Serio rosną nierówno? Ale dziwnie!♥ Ja zazwyczaj po wizycie u fryzjera jestem bardzo szczęśliwa (chociaż czesanie włosów jest wtedy dziwne^^), ale zaczyna tęsknić jakieś kilka miesięcy później 😉 Ale co ja tam wiem- drastyczne obcinanie/ zmienianie skończyło się u mnie przed dredami ^^

    3. Tak i nie wiem czemu, dzieje się to od zeszłego roku, wcześniej było normalnie rosły w równym tempie ;_;
      Ja się mega wstydzę jak jestem u fryzjera i boję, generalnie nie lubię do niego chodzić. Ale lubię to uczucie miękkich włosów i odnowionych końcówek zaraz po ścięciu – takie pozytywy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *