Fioletowe-serce

pień

Hejka! 🙂
Jeju, miałam napisać ten post jakieś tysiąc godzin wcześniej ( w sumie od dziewiątej rano się za niego zabieram) ale na początku wstałam za późno, więc ledwo zdążyłam zrobić zdjęcie, a później biegałam z jednego miejsca w drugie. Wydaje mi się, że aktualnie nie można po dworze poruszać się w inny sposób niż z głową zanurzoną w szaliku z turbo przyspieszeniem w nogach. Jeżeli znajdują się tutaj ludzie, którzy są ze mną od początku bloga, to wiedzą, że nienawidziłam zimy, ale aktualnie od kilku lat bardzo ją akceptuję- może do polubienia jeszcze daleko, bo mimo wszystko uwielbiam ciepło, ale jednak to i tak wielki progres w moim życiu. Jednak tak bez śniegu może troszkę cieplej w nogi, ale mimo wszystko o wiele gorzej dla oka. No ale trudno- byle do wiosny! 😀 
Ostatnio tak patrzę na to fioletowe serce i stwierdzam, że się stoczyło! Tak dawno nie było tutaj zwykłych, dobrych zdjęć z aparatu. Zawsze idę na łatwiznę brania zdjęć z internetu lub z telefonu. Mam na tym blogu jakieś dziwne okresy nieposiadania czasu na zajęcie się stroną graficzną i wtedy moje serce mega cierpi, ale za każdym razem jakoś mi się udawało z tego wychodzić obronną ręką, więc obiecuję, że tym razem również nadrobię. W tym miejscu warto wspomnieć jak mi super idzie teraz blogowanie- codzienne notki mam nadzieję, że nie umykają waszej uwadze 😉 Sama ze sobą czuję się w tym dobrze. Wreszcie powróciła mi chęć pisania postów i mniej więcej mam w głowie jakiś plan zasiadając do tworzenia notki. Ogromnie mnie to cieszy! 😀 Także spoko- ze zdjęciami również sobie poradzę… i to nie od przysłowiowego jutra ale już od DZISIAJ! W zimę zawsze jest ciężej, bo wiadomo, że słońce nie chce współpracować z zabieganymi ludźmi i w momencie kiedy nie ma możliwości go wykorzystać ono świeci w najlepsze. Dlatego dzisiaj, przy troszkę luźniejszym dniu ( chociaż nie wydaje mi się żeby aż tak luźny był… tworzenie plakatów nie zawsze jednak okazuje się takie miłe i przyjemne ^^ ) wstałam wcześnie rano i uruchomiłam aparat.
Ej, wkurza mnie w mojej postawie do blogowania tysiąc rzeczy. Pierwszą podstawową rzeczą jest to, że w ogóle piszę bloga. To mnie tak mega dziwi, że sobie nawet nie zdajecie sprawy! Jednak za bardzo to lubię ( za bardzo Was lubię ) żeby z tego rezygnować… no ale jak już piszę, to mogłabym to robić chociaż dobrze. Jednak blog chyba odzwierciedla moje życiowe błędy. 
Wiecie jak bardzo chciałabym tutaj codziennie rozpływać się nad designem, architekturą wnętrz, nowymi pomysłami, które akurat mnie gdzieś zainspirowały… na te tematy mogłabym pisać godzinami, mówić Wam czego nowego dowiedziałam się na lekcjach projektowania, co wyczytałam z książek, czy zauważyłam w najdziwniejszym miejscu świata. Mimo wszystko tego nie robię, bo nie mam czasu, bo mi się nie chce, bo może wolicie czytać coś innego. Kurde! Myślenie, że wolicie coś innego jest najgorsze. Nie pisze tego bloga przecież po to żeby Wam się przypodobać. No i ja serio nie wiem czemu nie pokazuje Wam moich nowych rzeczy w pokoju, inspiracji z wnętrzami itp. Serio- to jest moja zagadka życia 😀 
Drugą sprawą jest ten głupi wątek kulinarny, który na tym blogu totalnie nigdy nie wypala, nawet jak już się tak mega motywuję! ^^ I moda z przeważającą ilością informacji o własnoręcznie uszytych rzeczach. Nie zauważyliście, że to jakoś tak krąży po tym blogu od początku jego powstania, a ja nadal nic z tym nie robię? Przedziwne i najgorsze jest to, że tak naprawdę w życiu też nie mam na to aż tak dużo czasu. Powinnam tutaj pisać o filmowych ciekawostkach, które łapią mnie za serce opisywać milion różnych kinematograficznych rzeczy… a ja zadowalam się jedynie jakimś tam małym odłamkiem przedstawienia Wam raz na miesiąc wszystkich pozycji, które udało mi się obejrzeć, a oczywiście jest ich z miesiąca na miesiąc coraz mniej. Muzycznie też tu jest beznadziejnie…. A niedzielne inspiracje, to już klapa na szóstkę! Wiadomo, że w tygodniu inspiruje mnie praktycznie wszystko co dobre spotkam na swojej drodze i nie miałabym możliwości o wszystkim Wam napisać. Wiele rzeczy też zapominam, ale zostają mi gdzieś z tyłu głowy i w odpowiednich momentach sobie o tym przypominam. Jednak kurde… jeżeli z tych inspiracji dawałabym 10 procent, to już by było naprawdę dobrze. No i to jest taki właśnie czas kiedy nie obiecuję Wam- ale mówię i motywuję siebie. To wszystko musi jakoś tutaj zacząć grać, jakoś coś tworzyć fajnego no.
No i tak właśnie sama sobie publicznie wbijam, ponieważ właśnie kilka dni temu dostałam takiego powera do pisania fioletowego serca i boli mnie, że tak wiele mogłoby się tutaj znaleźć. Że tak wiele mogłabym Wam tutaj pokazać i w każdej notce poza super zdjęciem przedstawić Wam coś mega wartościowego- w moim odczuciu wartościowego i moimi jeszcze młodymi, dziwnymi, dużymi oczami widzianego. No kurde… wiecie, że jakbyście mnie poznali tak bardziej, to stwierdzilibyście, że tak naprawdę na blogu piszę swoje 5% możliwości. Oczywiście, nie chciałabym tutaj dawać ze swojego życia stu procent, ale jednak chciałabym żeby ten blog nie był o kurcze, serio chcę pisać, tylko nie mam czasu, ale wrócę. Obiecuję i będę Wam tak dużo pisać. Ostatnio tak strasznie obiecuje Wam, że zrobię miliard rzeczy, a nie robię nic. No wkurza mnie to ! Jeju! 
No i pewnie- mam szkołę, mam przygotowania do Światowych Dni Młodzieży, mam kino, mam milion jeszcze innych spraw i swoje prywatne życie i zapewne na bloga poświęcam już i tak zbyt dużo czasu ( nie no w sumie nie poświęcam na niego za dużo czasu… ) ale wiem, że jakbym tylko trochę bardziej chciała, to to by było super miejsce. Takie super, że wchodzilibyście pięćset razy dziennie sprawdzając, czy może nie dodałam przypadkiem dwóch fajnych notek dziennie. Bo to naprawdę miłe jak dostaję super miłe maile, jak piszecie mi miłe komentarze… ale wiem, że mogłabym lepiej. I jest północ, a ja właśnie spędziłam cudowny dzień i włączył mi się słowotok ( wiecie, że czasami tak mam, powinniście się przyzwyczaić, to już chyba czwarty na tym blogu 😀 ). I wiecie- jeszcze nie kończę, jeszcze będę sobie pisać. Jutro jest wolne, na trzynastą mam pierwsze plany wyjściowe, więc mogę pisać a pisać 😀
Dobra, żeby już tak siebie nie hejtować z każdej strony- to kategoria książki, czyli jedna z moich największych miłości jest rozwinięta prawie idealnie… pomijając moje lenistwo i niechęć do robienia własnych zdjęć i chodzenie na łatwiznę z braniem okładek z internetu- jest serio całkiem dobrze. I widzicie jak jest ich wiele na blogu!? Czasami myślę sobie, że fioletowe zmienia się w jakąś czytelnię. I wyobraźcie sobie, że tutaj daję z siebie tak około 85%… jakbym tak dawała z siebie tyle z każdej tej kategorii, którą kiedyś stworzyłam na potrzeby tego bloga. No ludzie- byłoby super. Nawet gdyby nie zdobyło to żadnych nowych czytelników, czy cokolwiek takiego- to wiem, że sama dla siebie urosłabym w swoich oczach. No byłoby mega no! Wiem to. 
Dwa akapity wyżej pisałam, że będę jeszcze tutaj rzucać słowami jakiś czas… Miałam tutaj napisać dzisiaj o designie, ale jednak tego nie zrobię, bo ten post poszedł w inną stronę- ale zrobię to jutro. Za chwilę napiszę post- żeby tak nie rzucać słów na wiatr już od pierwszego dnia i będzie super. Serio! Dzisiejszym dniem- piątym stycznia zmieniam całe nastawienie do tego bloga, zmieniam podejście do niego i współpracę samej ze sobą. Jej- tyle pozytywnej energii mimo tylu wytkniętych błędów. No mówię wam ludzie- wchodźcie tutaj, bo będzie super. Przynajmniej wchodźcie tutaj teraz, w styczniu- jak jeszcze te emocje mi nie opadły 😀
A w dzisiejszej notce miało być o: skarpekach, o moim nowym miejscu do pisania postów, o super kubku i trochę o modzie mojej babci z dawnych lat. Tyle miało być, ale wyszło inaczej. Wszystkie te rzeczy jednak możecie zobaczyć na zdjęciu, a ja sumiennie będę się z nich teraz w najbliższych dniach wywiązywać 😀 Buziaki! :*
ps i jak zawsze przy moich długich rozkminach- czekam na komentarze kto dotrwał do końca, bo za każdym razem podziwiam tych wszystkich Was 😀
———————————————————————————————————————————————–
eeeej- i w ogóle nie wyglądam tak jak piszę ten post teraz. Śmieszy mnie to strasznie. Co prawda zaczęłam go pisać wieczorem w tych samych ciuchach i z tym sam kubkiem nawet… ale teraz to już w ogóle leżę pod kołdrą, w bluzie z kapturem. Blogi trochę kłamią… ale czasami serio pisze do Was i wyglądam tak jak na zdjęciu ^^
To tak tylko się tłumaczę, bo czułam się nieszczera 😀 

3 Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *