Książki

Głos wszechmogący – Florence + The Machine

Hejka!:)
Szybko kilka słów zanim przejdę do tematu głównego dzisiejszej notki- wczoraj wieczorem wybrałam się na małą scenę teatru elbląskiego, aby obejrzeć spektakl Edith i Marlene . Oczekiwałam, że to będzie dobre, bo uwielbiam oglądać na scenie Aleksandrę Wojtysiak. No cóż- tym razem również mnie nie zawiodła, a spowodowała jedynie, że pokochałam ją jeszcze bardziej! To naprawdę niesamowita aktorka! Stworzyła rewelacyjną kreację francuskiego wróbelka. Oczywiście nie zabrakło rewelacyjnych piosenek, które zwalały z nóg! Odczuwałam to tym lepiej, że siedziałam idealnie na wprost mikrofonu… a Pani w kasie nie chciała mi sprzedać miejsc przy tym stoliku, mówiła, że najgorsze. Twierdze, że NAJLEPSZE! Polecam- stolik dziewiętnasty 😉 Słyszałam kilka głosów zniecierpliwienia i zniesmaczenia, ale całkowicie nie rozumiem tamtych ludzi. Ja się rozpływałam! Elblążanie, jeżeli macie możliwość- to zapraszam. Jeszcze kilka spektakli chyba jest…a jeżeli nie, to czatujcie na nowy program! WARTO, NAPRAWDĘ WARTO! Nadal jestem zaczarowana 😉
Dzisiejszy post będzie składał się z samych ochów i achów. Kolejna rzecz, która skradła serce Karoliny, to najnowsza książka, którą skończyłam czytać! Kilka lat temu dostałam pierwszą płytę Florence and The Machine i uznałam to za coś fenomenalnego! Słuchałam na okrągło, co przyczyniło się do tego, że zapomniałam o istnieniu innych zespołów, z kolei to doprowadziło do całkowitego obrzydzenia Florence… no cóż. Za głupotę się płaci, ale mi czasami nie można przetłumaczyć, że nie wolno cały czas słuchać tego samego. Moje uprzedzenie do tego zespołu trwało do teraz. W grudniu dostałam rewelacyjną płytę z akustycznymi kawałkami z MTV. Kilka razy przesłuchałam, ale bez większego szału…. i nagle dostałam możliwość przeczytania biografii Głos wszechmogący- Florence and The Machine . Jak pewnie wiecie, czytanie biografii, to jeden z moich ulubionych sposobów na spędzanie czasu z książką. Szczerze mówiąc mogłabym przeczytać wszystkie biografie świata!
Bałam się, że spisanie życiorysu tak młodej artystki będzie czymś całkowicie naciąganym, z wielką czcionką oraz niebotyczną ilością zdjęć przewyższającą ilość tekstu. Okazało się, że nie było o co się martwić. Zdjęcia są, ale jedynie wzbogacają książkę. Jest ich odpowiednio! Tekst jest pisany normalną czcionką, a Zoe Howe- autorka- jest po prostu stworzona do swojej pracy! Jeżeli ta kobieta spisała jeszcze czyjeś życie, to ja chcę to koniecznie przeczytać! Zoe w nieprawdopodobnie łatwy sposób, czasem troszkę sarkastycznie przedstawia obraz nieprzeciętnej rudowłosej dziewczyny. Na okładce zawiesiłam mazak, którym zakreślałam rewelacyjne fragmenty , kilka razy uśmiałam się do łez. Nie przesadzając, stwierdzam, że to jedna z najlepszych biografii jakie czytałam w swoim życiu( a czytałam ich sporo!).
Graficznie- okładka jest idealna. Więcej mówić nie będę. Zostawiam Was ze zdjęciem na drzewie… jeżeli przeczytacie, niewątpliwie uznacie, że to idealne miejsce 😉
A do mnie powróciła miłość do Florence and The Machine i już kilka razy słuchałam ich płyt… tym razem rozsądnie z dobrymi wspomnieniami 😉
Książkę mogłam przeczytać dzięki wydawnictwu In Rock.
A może już ktoś z Was skusił się na Głos wszechmogący?
Buziaki:*

4 Comments

  1. Ojejku Florence! ♥ Byłam na koncercie FATM w zeszłym roku i są niesamowici na żywo, aczkolwiek akustyka na Stadionie Narodowym nie powala :// Co nie zmienia faktu, że było cudownie i że ubóstwiam Flo i nie mogę się nasłuchać HBHBHB (nowy singiel). Nowa płyta zapowiada się genialnie, choć na razie są dopiero dwa single.
    Szczerze mówiąc zdziwiła mnie Twoja ocena, bo większość fanów Flo i Maszyn mówi, że jest to słaba książka… a ja już nie wiem! Nie czytałam… chyba w końcu muszę to zrobić, żeby mieć własne zdanie 😉

    + Obejrzałam wczoraj "Grę tajemnic" i nie mogę przestać się zachwycać! ♥ Cudowny film! Wiem, że Tobie się nie podobał, ale mi nie przeszkadzał wątek homoseksualizmu :p Chyba wręcz przeciwnie – dwa razy się wzruszyłam całą historią Alana. Poza tym dosłownie wszystko mi w tym filmie pasowało, wszystko! Te wstawki wojenne, upór Alana przy tworzeniu Enigmy, no po prostu siedziałam jak oczarowana, a po skończeniu miałam tylko takie "wow, ja chcę jeszcze raz!" 😀 Poza tym mam słabość do filmów i książek, w których bohaterami są osoby z chorobami/zaburzeniami, więc to, że Alan cierpiał na Zespół Aspergera, bardzo mi odpowiadało (czy to brzmi bezdusznie?). Tak więc ja jestem zachwycona ♥

    Całuję! ;*

    1. Cieszę się, że Ci się podobał film! 🙂
      Co do książki, to pamiętaj, że aż tak wielką fanką nie jestem… ale kocham ten zespół. Ciężko to wyjaśnić hahah. Ale polecam przeczytać! Sądzę, że nie pożałujesz 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *