Książki

KSIĄŻKA Virginia Woolf Pokrewne dusze

Cześć! Pierwszy raz ten dzień jest dla mnie tak emocjonujący. Tak bardzo wypełniony kwiatami, harmidrem i miłością mężczyzn do kobiet. Jakie to fajne! ♥ Na dzisiaj zaplanowałam taki kobiecy post, bo o feministce znanej każdemu. Książka wołała mnie z półki CZTERY LATA. Cztery lata była u mnie w domu ta książka i dopiero teraz znalazł się dla niej odpowiedni moment. Pochłonęłam ją całą w Sopocie i choć dzisiaj jestem już na praktykach w Elblągu, to zdjęcia książki jeszcze przeplatane pięknym widokiem. Ah! Nie ważne ile razy tam jestem. Za każdym razem zapiera mi dech w piersi.

Virgini Woolf Pokrewne dusze to zbiór listów, które pisarka i feministka wysłała do swoich przyjaciół. I tu już pojawia się pierwszy problem. Nie podobał mi się tej jednostronny dialog. Samo czytanie listów zawsze wydaje mi się jakimś ogromnym naruszeniem prywatności, ale zazwyczaj po ich przeczytaniu jestem napełniona i wzmocniona. Ponieważ zazwyczaj są to rozmowy bardzo mądrych ludzi na zasadzie jakiegoś osobistego dialogu, wymiany poglądów. Ta książka natomiast kojarzy mi się bardziej z biograficznym przedstawieniem poszczególnych etapów życia Virgini. Zupełnie było to dla mnie wszystko nieistotne. Naprawdę.

I im więcej patrzę na tę książkę tym bardziej myślę, że jest ona skierowana to zagorzałych fanów Woolf, którzy wiedzą już o niej tyle, że takie listy będą jedynie dopełnieniem. Dla takiego laika jak ja pierwsza styczność z Wirginią w tym dziele jest zdecydowanie niezbyt korzystne.

Zawsze wiedziałam kim jest, zawsze chciałam się z nią zapoznać, ale gdy już to się w pewien sposób stało czułam się totalnie rozczarowana! Te wszystkie psychiatryki, kochanka, manipulacja, kłamstwa, zdrady i to wszystko oparte jeszcze o listy, które zupełnie nie zachwycały mnie swoim językiem, ani pomysłem (może to również wina tłumacza). Nie było tu myśli do zakreślenia. Nie było niczego czego chciałam się dowiedzieć od przewodnika feministek (przynajmniej zawsze ją za kogoś takiego uważałam). To było nudne. Dowiedziałam się z niej jedynie jakie miała relacje z ludźmi, emocje do nich, kto przyjechał do niej na kawę lub na wakacje.

Pewnie, było tego trochę więcej… ale tylko to mi zostało w głowie. I przyznaję się bez bicia- po przejściu trzystu stron zaczęłam już jedynie wybierać z kim chcę czytać listy lub ich same początki.

Książka jest bardzo dobrze opracowana. Podzielona na poszczególne lata. Każdy „rozdział” rozpoczyna krótki wstęp wydawcy, który bardzo wiele wyjaśnia i w dobry sposób szkicuje życiorys autorki listów. W praktycznie każdym liście jest również wyjaśnienie do niezrozumiałych fragmentów. Jestem pod wrażeniem opracowania tak wielu listów tak bardzo dokładnie. W środku znajdują się również prywatne zdjęcia, sesje zdjęciowe, zdjęcia listów. Wszystko to zapowiada naprawdę dobrą książkę… ale jest ona zdecydowanie nie dla mnie 🙁

A co do okładki to od zawsze mi się podobała. Jest delikatna. Ma coś w sobie. Też tak uważacie? 🙂 Mam do Was mega wielką prośbę- jeśli czytaliście coś Virgini Woolf i możecie mi to z czystym sercem polecić, to ja bardzo bym była chętna. Nie chcę skreślić jej za historie życia, za chorobę, decyzje. Chciałabym zobaczyć jaką była pisarką. Co chciała dać z siebie ludziom. Jeśli lubicie jej jakąś książkę- napiszcie mi o niej. Postaram się w wolnej chwili przeczytać. Przecież musiała dobrze pisać, skoro tyle kobiet (i pewnie nie tylko) uważa ją za autorytet. A przecież uważa, prawda? Znikąd mi się nie wzięło to, że podobno jest ważna dla historii. Chcę być świadoma jej twórczości… tylko proszę Was o pomoc, bo chcę wybrać na pierwszy rzut coś naaaajlepszego 😀 Z góry dziękuję!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *