Trochę mnie przeraża ilość kupowanego przeze mnie papieru w miesiącu, skoro taka chcę być zero odpadkowa. Tym bardziej, że wcześniej nie kupowałam nic. A tu nagle dziewiąta odsłona przeglądu prasy, a na stole kawowym jeszcze wiele nieopisanych magazynów. No i jak żyć? Jak żyć? 😀
Przyszła wiosna (podobno), więc i nowy numer Grls_room, czyli mojego ulubionego magazynu. Wizualnie, merytorycznie, inspirująco i tak dalej. Kojarzycie, prawda? Jednak już ostatnio coś poszło nie tak. Już mi się nie podobało, ale myślałam, że to chwilowe. Pojawia się nowe, z piękną okładką… i znów nic. Tym razem czułam jeszcze większe zażenowanie, serio. Chodźcie niżej, to powiem Wam więcej.
Zastanawiałam się jak to jest, że kupuję tą gazetę skoro jestem takim kato człowiekiem 😉 Ale odpowiedź przyszła bardzo szybko- to była genialnie opracowana i wydana gazeta. I nie przeszkadzało mi czytanie o wibratorach i wyzwolonych Kobietach, bo akceptuję, że takowe istnieją na świecie. Nie chcę taka być, ale wiem, że istnieją i z miłą chęcią je poznaję (chociażby przez magazyn). Nie chcę zamykać się tylko na siebie. Uwielbiam poznawać czyjeś historie- stąd pewnie miłość do filmu i książki- i tu było tak samo. To niesamowite jak różne potrzeby mają kobiety. Zadziwia mnie, że niektóre walczą o wolny okres, w momencie kiedy ja chcę go jak najszybciej i najciszej przeżyć i nie czuję się w tym mniej wolna niż one! Mam inaczej i tyle. I praktycznie ze wszystkim jest to samo. Prawie z niczym się nie zgadzam, co jest w tej gazecie. Mam zupełnie inaczej. I te wszystkie wyśmiewane sytuacje, które są zawarte w tej gazecie są moje. Są w moim sercu, tak chcę żyć, mam taką ochotę i czuję się w stu procentach w tym wolna. Bardzo wolna. Jak mogłabym nie być, skoro mój Bóg dał mi wolną wolę, prawda?
I naprawdę nie przeszkadzało mi czytanie w tej gazecie o wibratorach, miesiączkach, pierwszy razach, czy związkach na jeden raz. Tak mają inni i okey. Do jakiegoś momentu myślałam o tej gazecie jako o czymś co pokazałabym swojej przyszłej córce… ale teraz już wiem, że jednak nie. No jakbym mogła?! Ta gazeta nie jest już w ogóle smaczna. Przykro mi, bo to był taki dobry potencjał… a tu „wolność” i „wybór” nabierają złego znaczenia.
Jednak co najdziwniejsze, to to, że kupię kolejny numer. No kupie no. Bo lubię jak jest wydana i chyba chcę po prostu wiedzieć co laski mają w głowach na temat swojej wolności i wyborów 😉 Poza tym powiem Wam co znalazło się w wiosennym numerze 🙂
Znajduje się tu wywiad na temat pierwszego razu i przekonanie, że pierwszy raz jest trochę inny, niż zawsze nam się wydawało i podobno może się wydarzyć nawet podczas setnego stosunku 😉 Są dziewczyny, które mówią o swoim pierwszym razie i te kilka stron jest naprawdę baaardzo smutne! Jednak każdy z nich kończy się bardzo dobrze, na szczęście. Jest też wywiad z autorką książki: „Zakonnice odchodzą po cichu” i coraz bardziej mam ochotę przeczytać tę książkę! ♥ Jest wywiad z Joanną Ambroz o jej nowej książce na temat włosów, pierwszy raz w kinie i nowość- wybory redakcji, które są bardzo trafne i ciekawe. Tym bardziej książki. Z miłą chęcią bym się nimi zainteresowała ♥ I miał być bardzo ciekawy materiał na temat kobiet takich jak ta ze zdjęcia… a okazało się, że w środku znalazło się tylko kilka linijek i kilka zdjęć 🙁 Przykre!
Ej, kurcze. Smutno mi, że teraz będę kupować Vogue i Grls_room bez miłości 🙁 Może wreszcie się zrażę i przestanę kupować cokolwiek. Wtedy moje zero wastowe dylematy miną :p