Hejka! 🙂
W weeekend postanowiłam, że czas przestać katować swój organizm i po wielu latach zaprzestanę stosowanych przez siebie metod spania jak najkrócej. Uznałam, że jestem na tyle zorganizowaną osobą, że im miej czasu mam- tym więcej potrzebnych rzeczy mogę zrobić. I tak oto od poniedziałku miałam chodzić spać o dwudziestej drugiej- tak jak należy, przepisowa godzina. Tyle, że w poniedziałek zapomniałam, a wczoraj zaakceptowałam angielski czas ( nie pytajcie ^^ ) Natomiast dzisiaj zostało mi dokładnie dziewiętnaście osiemnaście minut życia, więc wykorzystuję go na napisanie notki! Mam nadzieję, że zmieszczę się w czasie, chociaż naprawdę bardzo wątpię. Mniejsza o to, ważne że po niej biorę szybki prysznic i w kimę! 😀 Niestety… to spanie o 22: 00 nie jest takie proste jeszcze z innych względów- minie naprawdę bardzo dużo czasu zanim przywyknę, że zmęczona będę wcześniej niż przed czwartą/ piątą rano ( serio… ostatnio sama siebie zadziwiam. Jak ja później wstaję do szkoły? O.o Teoretycznie już od bardzo dawna spałam po trzy godziny… ale oznaczało to wstawanie o piątej… a nie dopiero kładzenie się spać ^^ ) W każdym razie- dam radę! Takie mam postanowienie na marzec. Dwa dni zawaliłam, ale zostało ich jeszcze dwadzieścia dziewięć. Wtedy kwiecień, maj, czerwiec…. i znowu całkowite rozwalenie, bo wakacje- jednakże nie narzekam. Jakbym śmiała tak narzekać na wakacje? Nigdy w życiu ^^ Oczywiście nie jestem psychopatą i nie będę tworzyła nowej serii, w której będę Was informowała o mojej regulacji snu ahhahahha, ale bądźcie świadomi, że takowa w moim życiu istnieje i z miłą chęcią zapraszam Was również do szanowania snu i spania odpowiedniej ilości godzin. Jeeeeeej…. może kiedyś dojdę do momentu, w którym stoi moja mama- czyli nieważne: świątek, piątek, czy niedziela- zazwyczaj wstaje tak samo i jest wypoczęta, bo organizm jest dostosowany woooooow! Jeżeli Ty, czytelniku, tak masz- to wiedz, że Ci zazdroszczę i z całej siły chciałabym upodobnić się do Ciebie! Tylko jak?! Skoro ja czasami o 23.00 wracam do domu?! O.o Ale Karolino, każda wymówka jest dobra, aby się usprawiedliwić. Zaczynam tak spać i koniec! 😀
Dzisiaj środa woooooooow… pierwszy dzień z mięsem, tylko o tym troszkę niżej ( jak nie możecie wytrzymać, to o tym będzie standardowo pod najbardziej kolorową grafiką z całej serii ^^ ) Natomiast teraz przechodzę do obalenia kolejnego mitu…
Kiedy nie byłam weganką ( hehehe, bo teraz niby jestem… ta, jasne ^^ ) i usłyszałam od kogokolwiek, że jest weganinem miałam przed oczami te wszystkie piękne i przepyszne ciasta, które zostały skreślone z mojego menu wielką czerwoną krechą! KOOOONIEC! Nie jesz mleka i jajek? Nie masz prawa jeść żadnego ciasta, to żadne ciasto nie jest w stanie istnieć bez tych produktów ( i naleśniki oczywiście też!! )
Jaka jest prawda? Będąc w gościach prawdopodobnie nie zjesz nic. Będąc w ciastkarni prawdopodobnie też ( maślane ciasteczka! :< ) – ale z tym nie do końca wiem, bo nie sprawdzałam. Po prostu stresowałam się, kiedy miałam wejść gdzieś i jak głupia pytać, czy w sprzedaży istnieje ciasto bez podstawowych produktów. Nie właziłam w tamte miejsca i było mi bardzo dobrze! Nie oszukujmy się, to nie jest aż tak częste miejsce do odwiedzania ^^ O nieeeee! Nie jadłaś!? Nie miałaś życia! Karolina, nie zostaję weganinem! No przecież spokojnie! Dajcie mi skończyć, wytrwajcie do końca! 🙂
Po pierwsze- nigdy w życiu nie spędziłam tak dużo czasu w kuchni gotując, bo ogólnie to siedzę tu całymi dniami, bo ostatnimi czasy uwielbiam używać komputera na stole- to do mnie nie podobne O.o Musiałam to robić, bo weganie wszystko robią sami? Eh! Nie czytałeś poprzedniej notki! Odsyłam TUTAJ i już wszystko będziesz wiedzieć :p Abstrahując- odsyłam do całej serii Mięsożerca w świecie wega– produkowałam się tam wylewając siódme poty żeby to wszystko miało ręce i nogi… no i chyba co nie co można z tego zrozumieć i wywnioskować 😀 Dobra, po przeczytaniu- wiesz już, że moje zdanie oznaczało, że spędzałam tam tak dużo czasu DOBROWOLNIE! A czemu? Bo w internecie krąży tak wiele wspaniałych wegańskich przepisów, że aż żal z któregoś nie skorzystać. Korzystałam chyba codziennie! ♥ Zaczynając od śniadań, kończąc na kolacjach. Sałatki, bułki, pasty, wykwintne obiady z czerwonym winem. No co? Przecież jakoś musiałam sobie wynagrodzić brak jakichkolwiek wypieków :< GÓWNO PRAWDA! Smażąc tofu robiłam ciastka (np. z dwóch składników- moja miłość!!!! ♥ albo marchewkowe ♥ […] ) Narobiłam tych ciasteczek i ciast tyle, że chyba wlicza mi się za całe obijanie w życiu ( chociaż wtedy też trochę robiłam… ale mało jeśli porównując ^^ ) Smakowały również ludziom, którzy wpieprzają mięso jak leci! 😀
Taka subtelna uwaga : mleko i jaja… no okey. Myślicie, że jak robi się zamienniki mięsa, to nie ma zamienników na to? Jeśli Wasza odpowiedź jest twierdząca, to mylić bardziej się nie możecie (a u nie wybiła właśnie 22.06- przegrałam! Ale mam nadzieję, że nie będzie to duży przegryw ^^ ) Mleko- mleko to najprostszy zamiennik na świecie… ryżowe, sojowe, kokosowe […] powiem więcej- możecie zrobić je sami nie wychodząc z domu! Nie musicie ganiać żadnej krowy ze strachem w głowie, że może Was kopnąć. Wyjmujecie po prostu kokos (tak mi się przynajmniej wydaje, że ten składnik jest w każdym domu zawsze O.o) i zalewacie wrzątkiem. Blendujecie. Przesiewacie- macie. Proste? Też byłam zdziwiona… ale jeszcze ani razu nie spróbowałam- co nie oznacza, że nie spróbuję. Wiadomo, że tak! 🙂 Co z jajkami? Zamiana tego składnika nieźle mnie zszokowała- w internecie krąży cała lista produktów, ale ja najczęściej korzystam z puree bananowego- max spoko! 🙂 Jeszcze nie próbowałam, ale niewątpliwie chcę spróbować co i jak z moimi ulubionymi zwykłymi ciastami, czy takie zamiany wpłyną na nie baaaaaardzo źle, czy tylko troszeczkę, a może w ogóle? Strasznie na to liczę ^^ Poinformuję Was co i jak! 😀
Po drugie… przestańmy tak myśleć tylko o sobie- że jak my pójdziemy do kogoś, że jak nas zaproszą. Jesteście spragnieni imprezy rodzinnej z jedzeniem? Zróbcie ją u siebie! Powiedźcie, że jeżeli ktoś nie akceptuje bezmięsnych produktów, to przynosi swoje… ale Ty oferujesz mega fajne, nowe doznania! 😉 Kto się nie skusi? Kobiety na pewno… a mężczyznom nie będzie się chciało przecież gotować wykwintnych dań do kogoś w gości ( uogólniam! Uogólniam! Jesteś facetem i właśnie mnie wyzywasz, bo Ty byś ugotował? Ujawnij się- stawiam pierwszą kawę… a później biorę z Tobą ślub! 😀 ) Moim mega wielkim powodem na nie zostanę weganką były moje urodziny- planuję wielką imprezę i… no i co z jedzeniem. Jejku… przecież nie zrobię mięsa jak jestem weganką (sory, przez miesiąc nie kupiłam mamie mięsa jak byłam w sklepie. Raz zrobiłam kanapki koledze z kiełbasą…. ale ogólnie nie uznaję Jestem weganką, ale smażę kotlety dla rodziny Zależy Ci na zwierzętach- to bądź taka w 100%…. rodzina chce schabowego? Niech go sobie zrobi! Wyjdzie im to nawet na dobre… przecież nie możesz próbować mięsnych rzeczy, a przesolenie bardzo prawdopodobne ^^ ) Robisz urodziny dla znajomych? No to robisz mega pyszne rzeczy! Ciasta, ciastka, koreczki, kanapeczki, sałatki (każdy na urodzinach lubi sałatki… i przecież nie zawsze w nich jest mięso! O.o) Przychodzą- nie informujesz ich, czy w ciastach jest mleko sojowe, czy te od krowy. Po prostu leżą. Chcą? Biorą. Smakują? Ok. Super. Plus dla Ciebie za talent kulinarny. Nie smakują? A jesteś pewna, że wszystkie mięsne by smakowały? Wiadomo, że nie! Okey, mam kolegę, który uważa, że posiłek bez mięsa to nie posiłek. Często mówi o tym jak wiele przyjemności sprawia mu czucie w buzi tych wszystkich tkanek i że uwielbia uczucie rozrywanego mięsa…. ale to nawet w styczniu tamtego roku wydawało mi się mega chorym fetyszem…. Ludzie na ogół są normalni i jedzą fajnie wyglądające i smaczne rzeczy! Przecież weganie używają cukru, przypraw itp. Wszystko jest okey. Serio! 😉 I nie, nie ma przy tym więcej roboty niż przy mięsnych potrawach. Skończmy już z tym mitem w głowie.
Nie jedzą ciast? Jedzą! Karolina jako weganka poszalała i jadła codziennie swoje wypieki mmmmm…. 😀
No okey. Taaaaaak…. teraz przechodzę do najbardziej burzliwego tematu, który zapala się w oczach każdego mojego znajomego!
ŚRODA! KAROLINA, JAK CI SMAKOWAŁO MIĘSKO?!
Mili Państwo… mam nadzieję, że chociaż Wy po miesiącu moich notek zdążyliście zauważyć, że nie rzucę się na mięso. Jeżeli mam obawy przed jakimkolwiek powrotem do mięsa, to jakim cudem pierwszego dnia udałoby mi się już po prostu na nie rzucić i nie jeść nic innego? Taaaaak, dzisiaj skończył się mój miesięczny test Jak to jest być weganinem i jak nie umrzeć z nędzy i rozpaczy. Skończył się, a ja po skończonej robocie pobiegłam do sklepu po…. po warzywa. Po por, marcheweczki, pomarańcze i banany. Przywykłam. Dobrze mi z tym. Kiedy na razie nie mam żadnej sytuacji wymagającej ode mnie zjedzenia mięsa lub czegoś odzwierzęcego, to jeszcze tego nie robię. Nie potrzebuję… i trochę mdli mnie nawet na samą myśl o zjedzeniu sojowej szynki SOJOWEJ! A dzisiaj stałam przy lodówkach z myślą… może zacznę od tego, a jutro zjem normalną? Wybrałam pomidorową pastę- i z tym też mi dobrze. Póki nie zauważę u siebie całkowitego ześwirowania, to będzie dobrze. Pierwszy test będę miała zapewne na pierwszym wyjeździe… czyli już za dwa tygodnie kiedy dostanę obiad. Powiem, że jestem weganką? Poproszę o jakieś fajne bezmięsne danie? Może sama coś zrobię? Serio nie chcę świrować! Ale właśnie pomyślałam, że za chwilkę napisze o zmianie w mojej diecie koledze. Eh…. Nie wiem, nadal nie wiem- ale nadal kupuje warzywa i jest mi bardzo zdrowo i dobrze. Zobaczymy no. Nikt mnie przecież nie goni z podejmowaniem decyzji… tzn. może tylko wszyscy moi znajomi… ale nie czuję presji dogodzenia im w tej kwestii ^^
Co z mięsożercą w takim razie? Jak już wspominałam mega uwielbiam tę serię- wkładam w nią naprawdę mega dużo pozytywnej energii i mam nadzieję, że ją wyczuwacie… a czuję, że to robicie ponieważ ostatnią notkę odwiedziło ponad tysiąc dwieście osób w niecałą dobę! W wiadomościach dostaję dużo informacji o tym, że zastanawiacie się nad zmianą, chcecie wiedzieć więcej i w ogóle- jesteście najlepsi! 😀 Czadowo, że Wam się spodobało, serio!!! ♥ Tylko problem polega na tym, że znudził mi się już mój ryj jedzący mięcho w co drugiej notce (nie, nie dlatego, że teraz go nie jem. Gdybym co drugą notkę pokazywała pomidory, to napisałabym to samo) Jest jeszcze jeden lub dwa posty, które są zapisane w takiej stylistyce, z taką grafiką… ale na tym koniec. Miało być około dziesięć notek i tyle wyszło/ wyjdzie. Tylko, że ja chcę pisać dalej (jak już wspominałam- rzadziej, ale dalej) podstawowe rzeczy już wiemy, ale możemy iść głębiej- bo dlaczego nie. Może będziecie ciekawi jak tam przeżyłam urodziny Babci(tj. jej najlepszą na świecie mięsną kuchnię) lub moją wielką imprezę? Znając mnie wiecie, że nie będę Wam wstawiać osobistych zdjęć i mówić jakie fajne prowadziliśmy dialogi… z tych wydarzeń zajmiemy się jedynie jedzeniem i moimi myślami w głowie. Będzie o kosmetykach. Będzie o ubraniach…. będą nadal mity- czekam na Wasze propozycje- i będzie jeszcze milion milion. Mięsożerca w świecie wega będzie istniał na tym blogu do momentu aż mi się znudzi… a jeżeli nie znudzi mi się, ale zabraknie tematów- to i tak oficjalnie nie zamknę sobie furtki do pisania kolejnych postów… nawet jeżeli kolejny miałby się pojawić za dziesięć lat. Wow! Wyobrażacie sobie mnie podchodzącą pod trzydziestkę piszącą bloga? Niby fajnie… ale jakoś tak. Mhy? O ile będę nadal taka fajna, to spoko (czy ja właśnie uznałam publicznie, że uważam siebie za kogoś fajnego? O.o) ale jeżeli będę pracować w biurze, a po godzinach rodzić dzieci… no to nie będzie miało to sensu ^^ Zobaczymy… w każdym razie taka opcja jest ^^ A poza tym uwielbiam kilka polskich blogów o dzieciach, z góry pozdrawiam Rodziców! ♥
No ale do brzegu- z racji tego, że nie wytrzymałabym dłużej z mięsną grafiką (gdybym była mięsożercą nadal, to pewnie kupiłabym jakieś udko z kurczaka i wszamała na surowo przy włączonym aparacie i miałabym nowe i świeże grafiki… no ale cóż) dlatego czas na nowe na świeże! Sądzę, że wyrobię się z tym wszystkim na za tydzień… może na za dwa i będzie pięknie. Kolorystycznie idealnie będzie pasowało do bloga! Serio! ♥ Bardzo się cieszę zmianą, bo dzisiaj robiłam fotki (po powrocie do domu było jeszcze jasno… nie jakoś super jasno, ale jasno! ♥) i przeglądając je- uznałam, że są mega! Nie takie WOW jak te z mięsem… ale tu sama czynność wpychania sobie surowego steku do buzi była efektem WOW!^^ Mimo wszystko sądzę, że będzie pięknie i że Wam się spodoba.
Z racji tego, ze tak o tym pisałam, to robiąc sobie zdjęcia pamiętałam również o Was! Zostawiam Was z jednym zdjęciem z zza kulis– amatorskie zdjęcia docelowe, to i amatorskie zdjęcie z backstage’u ^^ Ale trochę widzicie…. i na zdjęcia chciałam ładnie wyglądać. Poprosiłam żeby Wiktoria Z. mnie pomalowała… i gówno z tego wyszło. Moja twarz wcale nie zyskuje przy pomalowaniu, a to smutne… chciałabym czasami być piękna! Eh… a czasem, chociaż bardzo rzadko jeszcze walczę! ^^ Ocenicie sami już niedługo, bo makijaż ogólnie był ładny 🙁 Zaglądajcie i bierzcie moje wegańskie obalanie mitów na poważnie. Weganie nie płacą mi za te posty, więc piszę prawdę i tylko prawdę hahahaha. Oczywiście taką moimi oczami- inni mogą myśleć inaczej, ale również prawdziwie 🙂
Jak zawsze- godzina w plecy. Nie wyrobiłam się ^^
22.44… a z miłą chęcią nie poszłabym spać, tylko przerobiłabym zdjęcia.
Mhy… może moją super przemianę zegara zacznę od jutra? 😉
Buziaki! :*
Ja tez uwielbiam te serie!!!!!
Mega super! 🙂
Zabawy z mięsem- jak na zdjęciu, mogą skończyć się zarażeniem Toxoplasma gondi. Nie wiem czy na zdjęciu jesteś Ty, notka jest napisana tak chaotycznie,że raczej nie dojadę do końca i się nie dowiem. Font również nie sprzyja. Ale postanowiłam ostrzec, kimkolwiek jesteś Ty na zdjęciu. Mięso w Polsce na Toxoplasma nie jest badane, gdyż podczas obróbki termicznej rzeczonego, pasożyt ginie. Wbrew pozorom to właśnie surowe mięso, a nie, jak się powszechnie uważa koty, stanowi największe zagrożenie. Pozdrawiam.
Hej! Kurcze, dobrze, że to było jednorazowe i nie za bardzo mi się spodobało- co spowodowało, że niewątpliwie nigdy więcej do tego nie wrócę. W każdym razie mega wielkie dzięki za ostrzeżenie! 🙂
Co do fontu… nigdy nad tym nie myślałam… a nad fontami zastanawiam się bardzo często. Najwidoczniej dla mnie nie jest jakoś rażący i chyba nie chciałabym go zmieniać. Chociaż oczywiście- jeżeli pojawią się kolejne takie komentarze przemyślę to- ten jest pierwszy 🙂
A co do chaotyczności… mhy- nic na to nie poradzę, taka już jestem i tak piszę. Ci co są tutaj od lat jakoś nie narzekają- jednak dzięki za uwagi.
Pozdrawiam 🙂