To już ósma edycja prezentownika. Z powodu krótkiej formy na Youtube standardowo przychodzę również z obszerną prezentacją marek tu na blogu. Propozycje są zróżnicowane, więc mam nadzieję, że każdy znajdzie tu coś dla siebie.
Jak zwykle nie namawiam do zakupów. Lubię gdy robicie przemyślane listy i zaopatrujecie się tylko w to co potrzebujecie. Bardzo ważne jest jednak dla mnie żebyście zaobserwowali/ zaobserwowały na Instagramie marki, które Was zachwycą. To wielka pomoc w promocji i kop motywacji do działania dla osób prowadzących profile firmowe w social mediach. Wiele z tych osób prowadzi tak ciekawe konta, że samo przebywanie z nimi na co dzień po odpaleniu telefonu jest bardzo przyjemne i kreatywnie inspirujące!
Poznajcie ponad 20 marek, które z radością chciałabym Wam przedstawić. Jak co roku, jest to dla mnie bardzo ekscytujący moment. Z każdym rokiem zadanie jest coraz trudniejsze, bo po tylu latach poznawania różnych polskich marek już mało co potrafi mnie w pełni zachwycić. Tym markom się udało!
LEAF LITURGY
Antonina i Grzegorz- herbaciara i kawosz postanowili połączyć swoje siły i stworzyć HERBATY speciality. Jest wieczór, ja właśnie piję swoją ukochaną Mistress of the moon organiczną jaśminową, zieloną herbatę i jest mi najmilej. Myślałam, że pewnego poziomu smaku już nie da się przeskoczyć i że znam ten najlepszy… jednak puszka herbaty od Leaf liturgy totalnie zmieniła moje przekonanie!
„Ta jaśminowa herbata powstaje nie tylko z super wyselekcjonowanych liści i pąków, ale też jest przygotowywana tradycyjną metodą – na liście herbaty wysypywane są kwiaty jaśminu i to one uwalniają cały swój aromat, a liście go wchłaniają. Cały proces powtarza się kilkukrotnie bezpośrednio na plantacji, a kwiaty, zbierane późnym wieczorem i nocą, by ich moc była jak największa, są po całym procesie usuwane – inaczej, zgodnie ze sztuką, ich pozostałość świadczyłaby o lenistwie mistrza, który bezpośrednio czuwa nad całym procesem.”
Właśnie to jest dla mnie przykład luksusu w codzienności, którym chcę obdarowywać siebie i swoich najbliższych! Nie dość, że herbata jest na pierwszy rzut oka wizualnym cudem, na dodatek pochodzi z ekologicznych upraw, to jeszcze zachowana jest dbałość o każdy szczegół i tworzenie herbaty jako sztuki – jeśli to nie jest doskonałość, to nie wiem co nią jest!
W moim życiu to pierwszy earl grey, który posiada w składnie olejek bergamotki, a nie tylko jej aromat.
Leaf liturgy postanowili stworzyć sześć herbat zamkniętych w przepięknych puszkach z dziełami sztuki wykonanymi z przymrużeniem oka. Znaleźć można więc moje ukochane klasyki jak Earl grey, breakfast tea, czy jasmine green tea, ale również herbaty, których nigdy wcześniej nie piłam: keemun tea, genmaicha tea, sencha tea. Liczba pozycji nie przytłacza, a prostota i luz w komunikacji na stronie sprawia, że marzyłam, by zanurzyć się w tej przygodzie!
Na stronie bardzo spodobał mi się manifest, który nawołuje do picia herbaty bez napinki! Często brakuje tego w przekazie kawowym. Jeśli uważnie śledzicie mnie na moim kanale na Youtube, to wiecie, że w pewnym momencie bałam się każdego dnia kawowej policji, bo była tak aktywna w sekcji komentarzy, gdy tylko zaczynałam mielić ziarna. Lista zakazów i wzroku pełnego pogardy nie miała końca 😛 Tym bardziej więc cieszę się, że wchodzi na rynek herbata speciality i od początku komunikuje- PIJ JĄ Z CZYM CHCESZ I JAK CHCESZ! Przyznaję jednak, że u mnie wlatuje zawsze solo, bo najzwyczajniej w świecie żal mi tuszować najlepszy earl grey dodatkami… mam do tego herbatę w saszetkach 😀
Herbata to często bardzo dobry pomysł na prezent dla kogoś bliskiego, ale ta?! To pomysł IDEALNY!! Tym bardziej, że puszkę można kupić raz, a później dokupować już tylko wkład- który jest fajną cenowo (i ekologicznie) opcją.
MIÓD OD KULMY
Uważam już od wielu lat, że wysokiej jakości jedzenie wspomagające odporność, to najlepszy prezent jaki możemy podarować! Tym bardziej, że pod koniec grudnia rozpoczynamy festiwal najgorszych, bo najbardziej szarych i pozbawionych słońca, miesięcy! Wtedy nasz organizm potrzebuje dodatkowego bodźca do bycia w formie.
Marka Miody od Kulmy zachwyciły mnie przede wszystkim niestandardowym podejściem do współpracy z pszczołami. Ich osiem zasad (które możecie przeczytać na poniższym zdjęciu) przekonało mnie do nich w pełni i nawet patrząc jedynie na to, wiem, że zostanę ich stałą klientką. Szacunek i praca w zgodzie z naturą, to cechy, które są naprawdę pięknie, a niestety rzadko spotykane. Gdybyście jednak nie mieli ochoty czytać ze zdjęć poniżej lista:
- pszczoły są zawsze na pierwszym miejscu
- zbieramy tylko część miodu- nie zostawiamy pszczół głodnych
- nie dokarmiamy pszczół w czasie i pomiędzy miodobraniami- bez ryzyka cukru w miodzie
- każdy słoik miodu może różnić się między sobą- nie standaryzujemy produktów pszczelich
- pszczoły trzymamy w stacjonarnych pasiekach, bez przewożenia na wielkohektarowe uprawy
- dbamy o sadzenie nowych roślin i drzew, obsiewamy łąki i pola
- prace w pasiece trwają maksymalnie krótko, dając spokój pszczołom w pracy
- pamiętamy, że pszczoły doskonale poradzą sobie bez człowieka. W drugą stronie już gorzej
Na szczęście ze szczerością intencji idą w parze również genialne miody, które mogłabym (i wszyscy moi bliscy, których przy każdej okazji nimi częstuję!) jeść łyżkami! Przepyszne są zarówno miody naturalne jak i te z dodatkami, a dodatki są bardzo nietypowe. Miód świąteczny, który pachnie jak jeszcze nieupieczone, świeżutkie ciasto na pierniczki skradł całe moje serce!! Tak samo nigdy wcześniej niespotykane przeze mnie miodowidło orzechowe (66% miód, 24% orzechy laskowe, 6% śliwka, 4% kakao), czy zestaw do lemoniad o smaku maliny, rabarbaru i cytryny z miętą.
Bardzo podoba mi się ta etyczna(!) zabawa z miodowymi produktami. Otwieranie każdej paczki od Kulmy i testowanie zawartości słoiczków to niekończąca się przygoda, której cieszę się, że doświadczam.
Warto zwrócić uwagę również na OXYMEL- uwielbiam tego typu produkty! Nie dość, że wspomagają odporność, to jeszcze są świetne na trawienie. Jeśli śledzicie mnie uważnie na Youtube, to wiecie, że często sama tworzę odpornościowe shoty. Dobrze jednak rozpieścić się produktem, który tworzony jest przez wiele tygodni z dokładnością i wiedzą- warzywa, owoce i zioła macerowane są przez 7 tygodni! Dostępne są zarówno takie dla dorosłych jak i dzieci… i choć pisząc to czuję jakbym przepisywała tekst, który mogłaby mi wysłać firma, to musicie uwierzyć mi na słowo, że wszystkie moje szczere zachwyty pochodzą z serca… i brzucha 😉
CAFFE GRANO
Zostając jeszcze na chwilkę w tematach około kuchennych chciałabym polecić Waszej uwadze kawy speciality, które odkryłam w tym roku. Mowa o Caffe GRANO, czyli warszawskiej palarni kawy najwyższej jakości. Marka zachęciła mnie do testów swoimi genialnymi, bardzo kolorowymi etykietami, ale również tym, że kawa wypalana jest dopiero pod konkretne zamówienie klienta, tak żeby była maksymalnie świeża. Szok!
Zdecydowałam się na kawy do przelewu oraz do kawiarki. Przyjemność testowania tych drugich jeszcze na mnie czeka, bo kawiarkę mam w domu nad morzem, natomiast w przelewowych kawach GRANO jestem zakochana od pierwszego łyku! W moim młynku na co dzień króluje: Etiopia Aricha, Gwatemala El Sol, a wieczorową porą bezkofeinowa Sugar Cane. Zapach i smak jest niesamowity, a co ważne- dla takiego początkującego kawosza jak ja- w opisie każdej kawy jest napisane w jaki sposób konkretne ziarna parzy barista. Za każdym razem proporcje i sposób ulega lekkiej zmianie, więc każde parzenie okazuje się niesamowicie ekscytującą przygodą!
Na zimę powstały również dwie kawy: zimowy przelew i zimowe espresso z pięknymi świątecznymi etykietami. To doskonały prezent… tym bardziej w duecie z warsztatami domowego baristy. Ja bym była zachwycona, gdybym znalazła taki prezent pod choinką! 🙂
AGATA PUŁAWSKA
Skoro zachęciłam Was już do przyjrzenia się bliżej pysznej herbacie i kawie speciality uznałam, że warto zawrzeć tu również polecajkę ceramiczną. Uważam, że napój to duża część sukcesu, ale pełnia jest dopiero wtedy, gdy pijemy go z idealnie wygodnego naczynia. Czarka Belly ma doskonały rozmiar, idealny kształt wpasowujący się do dłoni, a w połączeniu z dzbankiem z kolekcji ceramiki z domu mojej Babci przenosi mnie do najwspanialszej kawiarni. Od miesiąca nie piję kawy w niczym innym! Czarka i przelew to moja chwila oddechu, pobycia z sobą, zatrzymania się. Rzeczy i zakupy są dobre, gdy robione są z głową, bo mogą wprowadzić w naszą codzienność (nie)zwyczajny luksus i przyjemność- warto się temu co jakiś czas poddać. Czarka od Agaty właśnie takim luksusem dla mnie jest.
Wszystko co obłe jest przyjemne. Agaty ceramika nie ma ostrych krawędzi. Zarówno czarki jak i talerze są nietypowe w kształcie i niesamowicie mnie to zachwyca! Przede wszystkim jednak postanowiłam wprowadzić ceramikę Agaty do swojego domu (i swojego prezentownika) za sprawą KOLORÓW! Naczynia, które mają w sobie zachód słońca nie mogły nie stać się moimi ukochanymi. Na talerze co prawda jeszcze czekam, ale wierzę, że pokocham je od pierwszego wejrzenia tak mocno jak czarki.
Nie lubię sezonowych produktów i naczyń. Nie lubię wyciągać zastawy na króliczka/ jesień/ wiosnę. Natomiast prace Agaty maja w sobie zamknięte lato, które idealnie wpasują się w ciepłe miesiące, ale w te zimne będą ciepłym i miłym wspomnieniem tego co nieuchwytne przez miesiące szarości. Trzeba mieć naprawdę wielki talent żeby z kilku pomarańczowych i żółtych plam stworzyć takie ciepło. Jestem Agacie za to wdzięczna każdego popołudnia, gdy spędzam miło czas. Dzięki sobie, pysznej kawie i niesamowite czarce 🙂
MOST
Nie da się ukryć, że jest niewyobrażalna przyjemność dnia codziennego, gdy możemy korzystać z produktów etycznych, jakościowych i dobrze zaprojektowanych! Właśnie takie marki chcę Wam pokazywać w prezentowniku, bo uważam, że nie ilość, a jakość! Most jest tego doskonałym przykładem. Most to studio z autorskimi tkaninami dekoracyjnymi projektowanymi przez polskich artystów- na stronie znajdziecie więc tkaniny obiciowe, dekoracyjne, ale również gotowe produkty.
Ja zdecydowałam się na dwustronny pled żakardowy z tygrysem, który wykonany jest w 100% z bawełny, co w dzisiejszych czasach niestety nie jest częstym zjawiskiem… Kolekcję Animalsi zaprojektowała Barbara Janczak- nawiązywać ma do zwierząt ze wschodniej ikonografii: „tygrys to tradycyjnie symbol siły oraz szlachetności, strażnik medytującego”. Nie dość, że piękny, to również bardzo miły w dotyku i niesamowicie ciepły. Jego rozmiar to 150×200 cm, a po złożeniu zajmuje naprawdę mało miejsca… po zeszłorocznym, poliestrowym zakupie Piotra zwracam uwagę na takie „szczegóły” 😉 A skoro tygrys z koca jest symbolem siły traktuję go jako swój talizman na najbliższy trudny czas w życiu <3
Drugi produkt, który bardzo mnie zaciekawił to szal żakardowy „Romeo i Julia” projektu Jakuba Sowińskiego… przypatrzcie się dokładnie ilustracji, bardzo mnie rozbawiła! 😀 Po założeniu na szyję jest cieplutko i milutko w materiale we wzorki… tylko ja wiem co się tak naprawdę tam kryje! 😀 Szal jest potężny! Ma aż 200 cm długości i aż 50 cm szerokości, a dzięki temu jest wielofunkcyjny- latem można zarzucić go na plecy w chłodniejsze wieczory, zimą opatulić szyję aż do czoła przed przeraźliwym mrozem.
Dla mnie dużym plusem jest również to, że na metkach poza nazwą marki jest również zdjęcie, imię i nazwisko oraz krótka notka biograficzna projektanta/ projektantki danej rzeczy.
TOSH TOSH
Bibi, Dodo i Tosia tworzą rodzinną markę niezwykłych szlafroków i innych akcesoriów z kategorii homewear. Obserwowałam markę od dłuższego czasu, bo bardzo podobały mi się tkaniny wypełnione pięknymi połączeniami kolorystycznymi. Są eleganckie, kobiece, delikatne i zmysłowe… a zarazem bardzo codzienne i nieprzekombinowane.
Zamówiłam szlafrok w komplecie ze spodenkami myśląc, że sprawdzę jakość marki do prezentownika i nie zostawię ich na długo w swojej szafie. Ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu zakochałam się w rzeczach od pierwszego dotknięcia, nie wspominając już o założeniu! Zarówno szlafrok jak i spodenki są doskonale uszyte! Spodenki mają świetną długość, która nie krępuje ruchów- idealnie komponuje się ze szlafrokiem, który posiada wewnątrz dodatkową tasiemkę, dzięki czemu po związaniu paskiem nic nam się nie rozłazi, uf! Wiecie doskonale, że swój szlafrok marzeń mam już u siebie od ponad pięciu lat, ale ten zestaw zostawiam, bo… będę nosić go na co dzień zarówno wiosną jak i latem. Zdajecie sobie sprawę, że nie bawię się w konwenanse i najbardziej w codzienności zależy mi na wygodzie. Dlatego noszę na co dzień spodnie, które marka tworzy jako część pidżamy itp. Tak samo będzie w tym wypadku. Homewear? Dla mnie streetwear 😀 Na stronie napisane jest, że nie będę się chciała rozstawać z tymi ubraniami… POTWIERDZAM! ^^ Marka używa tkaniny wykonanej z wiskozy bambusowej. Materiał jest więc miękki i ciepły zimą w kontakcie ze skórą, ale idealnie chłodny latem. Jak dobrze wiecie uwielbiam szlafroki latem, bo dzięki wprowadzeniu tej części garderoby do swojej codzienności jest mi lekko, zwiewnie i odpowiednio praktycznie do każdej temperatury. Już nie mogę doczekać się wiosny i lata, kiedy pierwszy raz oficjalnie wyjdę w tym zestawie na zewnątrz!! <3
Coś co moim zdaniem wyróżnia markę wśród innych, to zdecydowanie TUNIKA. Autorski projekt dziewczyn, który jest stabilnym odpowiednikiem zawiązanego ręcznika 😉 Można w nim śmiało podnosić ręce podczas suszenia włosów, czy innych czynności wykonywanych rano, czy wieczorem. Piękna część domowej garderoby, tym bardziej dla tych, które nie do końca przekonane są do kimon.
Markę tworzą kobiety w różnym wieku, więc możecie być pewne, że produkty są na wszystkie sylwetki i na każdy wiek… i to jest w tej marce najpiękniejsze <3
MANZUKO
A jeżeli mowa o aktywności wielopokoleniowej, to mam coś dla miłośników spędzania czasu w rodzinie! Myślę, że nie jest to banalne zajęcie, a u nas sprawdziło się doskonale! Kiedy przyniosłam koraliki od Manzuko na początku robiłam biżuterię i breloczki tylko z najmłodszymi… ale po jakimś czasie każdy z dorosłych podchodził i też brał się za robienie swoich wizji plastycznych! 😀 Spędziliśmy naprawdę fajny dzień na tworzeniu wspólnych kolorowych świecidełek.
Wybór w Manzuko jest ogromny! Przeglądanie i kompletowanie zamówienia staje się wielką przyjemnością. Dostępne są nie tylko koraliki dla małych i dużych, amatorskie i profesjonalne, ale również wszystkie potrzebne akcesoria do tworzenia kolczyków, naszyjników czy bransoletek. Na stronie znajdziecie wielosztuki koralików kolorowych, ale również przepiękne zawieszki w kształtach np. zwierzątek, które dopracowane są w każdym calu.
Każdemu z nas wyszła przepiękna biżuteria, a moja Chrześnica zrobiła mi na zamówienie przepiękny jesienny naszyjnik i bransoletkę, którą sobie wymarzyłam już wcześniej, w trakcie składania zamówienia. Coś niesamowitego!!!
Jeśli lubicie koraliki, albo wiecie, że Wasze dzieci będą w koralikowym raju- koniecznie sprawdźcie tę markę! 🙂
*a co bardzo ważne- Manzuko wyznaje wartości, którymi również ja kieruję się w życiu. Na ich stronie możemy przeczytać, że koraliki, które pochodzą z chińskich fabryk są przez twórców sklepu odwiedzane osobiście (minimum dwa razy do roku!) i skontrolowane pod względem jakości usług, ale również (a może przede wszystkim) traktowania pracowników. Koraliki z Chin jadą pociągiem, co jest ekologiczniejszym rozwiązaniem. Na stronie dostępne są zdjęcia wszystkich dziewczyn, które stoją za Manzuko z krótkim opisem. Mnie niesamowicie wzrusza wzmianka o tym, że jedzą wspólne śniadania. W takiej firmie po prostu chciałoby się pracować 😉
BLOSMI
Bogna i Michał tworzą markę z suszonymi kwiatami, a mnie zachwycił ogromny wybór kwiatów i bukietów oraz przede wszystkim to, że większość kwiatów pobierają oni bezpośrednio od rolników! Od lat uwielbiam suszki i uważam, że są wspaniałą alternatywą dla żywych bukietów, które w wazonie stoją często niecały tydzień. Lubię we wnętrzu mieć wypełnione wazony, więc suszki okazały się idealnym rozwiązaniem. Jednak dopiero suszki od Blosmi pokazały mi pełnię jaką mogą uzyskać zasuszone kwiaty! Jestem pełna podziwu jak intensywny kolor mają zachowany. Jak żywo wyglądają w wazonie i jaką są piękną świeżą ozdobą na lata.
Do suszków dobrałam hanatabę, czyli urządzenie do tworzenia bardzo lekkich, spiralnych bukietów. Na stronie są one dostępne w różnych kolorach, a w zestawie znajdują się dwa rozmiary. Po dobraniu odpowiednich kwiatów naprawdę wielką zabawą jest układanie ich w odpowiedni sposób. Mój bukiet zdobi salon od miesiąca i często zawieszam na nim wzrok w zachwycie! 🙂
Jeśli szukacie suszonych kwiatów do wazonów, to Blosmi jest miejscem, w którym znajdziecie jakościowe i piękne produkty dla siebie i dla bliskich na lata.
NATOPTICUM
Natasza prowadzi galerię osobliwości oraz herstorie w postaci pisemnej, ale również w formie podcastu, który serdecznie Wam polecam! Odcinki mają niecałe 30 minut, a historie są naprawdę bardzo ciekawe. W prezentowniku jednak polecam rzeczy, dlatego chciałabym się skupić na sklepie osobliwym. Znajdziecie tam linoryty, pocztówki, plakaty oraz kalendarze. Wszystkie te produkty łączą w sobie historię kobiet oraz sztukę. Natasza sama tworzy każdy produkt zaczynając od projektu bardzo często kończąc na ręcznym wykonaniu techniką sitodruku.
Ja zdecydowałam się na t-shirt z genialną typografią litości w fajnym różowym kolorze. Do metki dołączona jest herstoria inspiracji. W tym wypadku to sylwetka Lady Godivy, „która dogadała się z mężem Leofrykiem, że ten obniży podatki uciemiężonym mieszkańcom miasta Coventry, ale pod warunkiem, że żona jego przejedzie konno przez miasto- nago. Wzór ten to wątek słów niedowierzenia, które lady Godiva wypowiedziała, słysząc zbereźną propozycję męża. Kazał Ci jechać nago przez miasto, bo inaczej nie obniży mieszkańcom podatków? Litości!”. Kolejna rzecz, to wydruk plakatu Trzy gracje oraz kalendarza na 2025r. z dwunastoma sylwetkami Polek. Kalendarz jest bardzo nietypowy, bo został wydrukowany na kalce technicznej, a pod nią znajduje się dodatkowa kartka, na której można spisywać swoje notatki. Kalendarz jest bardzo funkcjonalny, w swojej formie niebanalny i spójny graficznie. Każda z postaci jest podpisana i posiada na pierwszej stronie króciutką notkę biograficzną, która zachęca do dalszego zapoznawania się z ich historiami.
Cieszę się, że coraz więcej mówi się o wybitnych kobietach nie tylko w kontekście bycia przy mężczyźnie, ale przede wszystkim bycia sobą w pełni i bycia wybitną! Malarki, pisarki, profesorki, królowe (króle) Polski, szlachcianki i kilka innych. Mamy się czym pochwalić, warto zagłębić się w te rejony. Jeśli temat Was zaciekawił odsyłam do Nataszy, ale również do książki Soni Kiszy „Histeria Sztuki” 🙂
TODORO
Paweł, Ola, Leszek, Joanna, Maria i Piotr tworzą pracownię złotniczą, w której wykonują biżuterię z surowców naturalnych, metali szlachetnych i minerałów.
Swój zestaw kolczyków na bardziej eleganckie i codzienne wyjścia miałam już od kilku lat. Wydawało mi się, że nic nie jest w stanie pobić mojego pakietu idealnego, a jednak zespołowi Todoro się udało! 😀 Znalazłam u nich genialne, spore, bardzo efektowne, a przy tym lekkie nausznice (złota jest pusta w środku, więc jest lekka jak piórko mimo sporych rozmiarów, natomiast srebrna jest nieco cięższa, ale nie na tyle, żeby przeszkadzało to w jej noszeniu), które są moją ulubioną częścią biżuterii. Zdecydowałam się zarówno na złotą (czyli klasyk w moim wykonaniu), ale poszalałam tym razem również ze srebrem, którego próżno szukać w mojej szkatułce. Obydwie stały się moimi ulubionymi! Są nieregularne, powykrzywiane, z nierówną strukturą. Uwielbiam biżuterię, w której widać rękę twórcy.
Srebrna nausznica pochodzi z kolekcji cloud, której inspiracją były chmury.
To co wspaniałe, to fakt, że Todoro tworzy warsztaty, podczas, których można wykonać samodzielnie element biżuterii srebrnej. Kiedyś byłam w pracowni biżuterii, to magiczne miejsce. Takie warsztaty muszą być niezapomnianym przeżyciem…
DEVANGARI ART
Agnieszka tworzy niesamowity sklep z produktami do poszerzenia kreatywności i spędzania czasu offline. W swojej ofercie posiada przepiękne, wysokiej jakości notesy, planery, czy dzienniki. Wszystkie okładki tworzy sama w długim procesie, który sumiennie opisany jest na stronie www- zachęcam do sprawdzenia! 🙂
Ja natomiast na Agnieszkę trafiłam za sprawą jej produktów do kaligrafii. Jeśli obserwujecie mnie bacznie na moim kanale na Youtube wiecie, że moim niespełnionym marzeniem jest piękne pismo. Staram się co jakiś czas wracać do nauki kaligrafii, ale idzie to dosyć mozolnie. Zeszyty do kaligrafii Agnieszki są natomiast niesamowicie przyjemną przygodą dla początkujących. Zeszyt z ćwiczeniami do brush letteringu podstawy, to kompendium wiedzy na temat tego w jaki sposób posługiwać się brush penami, jak stawiać pierwsze literki. Zeszyt posiada szablony, po których możemy pisać i wyrabiać rękę. Znajdują się tam również kartki z opisaniem wszystkich podstaw bardzo szczegółowo. Za pierwszym razem byłam zachwycona, a z każdym kolejnym dniem widziałam spore postępy! Zdecydowałam się na box rytuał kreatywności, który poza zeszytem ćwiczeń dla początkujących zawiera również zeszyt w samą linię do pisania literek i słów całkowicie samodzielnie. W zestawie znalazły się też profesjonalne brush peny. Myślę, że taki zestaw to doskonały pomysł na prezent dla kogoś, kto uwielbia się czasem wyciszyć, pobyć ze swoimi myślami i nauczyć się czegoś nowego! 🙂 *na stronie jest również bardzo dużo dokumentów bez potrzeby wysyłki- są to pliki do pobrania, wydrukowania i nauki kaligrafii. To dobry wariant dla spóźnialskich, tych którzy myślą o prezentach wieczorem przed wigilią 😛
Nie jest to natomiast wszystko co chciałam Wam pokazać. Kolejnym fantastycznym pomysłem na prezent dla siebie lub kogoś bliskiego jest trzyletni dziennik, w którym możemy codziennie spisywać nasze myśli lub odpowiadać na szereg pytań, które Agnieszka zapisała na jednej z pierwszych stron. Dzięki tym pytaniom dziennik łączy w sobie dwa dzienniki, które chciałam prowadzić- półdekadnik Justyny Mazur z konkretnym pytaniem na każdy dzień przez 5 lat (który wiecie, że uwielbiam od roku!) i dziennikiem na kilka lat do swobodnego spisywania co wydarzyło się konkretnego dnia (który chciałam zacząć pisać od stycznia 2025). Dzięki temu, że pytania są zapisane na pierwszej stronie, a nie na tych do spisywania swoich przemyśleń, jest wolność każdego dnia do wyboru co chcemy w dany dzień zapisać. Dziennik jest bardzo porządku, pięknie wydany, z grubymi, jakościowymi kartkami, posiada trzy tasiemki, którymi możemy rozdzielać sobie kartki według własnego uznania i gumeczką, gdybyśmy chcieli wsadzić do środka dodatkowe kartki- tak żeby nie wypadły. Jestem zachwycona! I choć Agnieszka zachęca do rozpoczęcia korzystania z dziennika od dnia otrzymania go do rąk… ja jakoś z radością wyczekuję pierwszego dnia nowego roku :p
MAŁE ARCHIWUM
Paulina to moja obserwatorka, która napisała do mnie kilka miesięcy temu. Z reguły umieszczam w prezentowniku jedynie marki, które sama wybieram, ale gdy zobaczyłam segregatory na zdjęcia Małego archiwum wiedziałam, że muszą znaleźć się w tym zestawieniu! 🙂
Już na etapie kompletowania zamówienia rozpoczynamy twórczą zabawę. Sami decydujemy jaki kolor okładki wybierzemy, ale również jakie kolory kartek- a można je miksować! I tak oto mój album fotograficzny ma szarą okładkę i beżowe, czarne oraz zielone karty. Wkłady są stworzone z grubego papieru, dzięki czemu z łatwością można przekładać strony z przyklejonymi, ciężkimi zdjęciami.
Na stronie dostępne są również akcesoria takie jak pisaki w różnych kolorach, podklejki do zdjęć, czy narożniki. Uwielbiam drukowane zdjęcia, dlatego cieszę się, z szerzenia idei powrotu do papierowych fotografii, a nie tylko tych uwiezionych w telefonie. I tak jak dobrze Paulina napisała na stronie- w smartfomach mamy mnóstwo podobnych zdjęć, to dopiero wybór drukowanych sprawia, że nie przerasta nas liczba zdjęć i możemy cieszyć się wspomnieniami na całego… w towarzystwie pięknie ozdobionych stron tym bardziej!!
Zwróćcie uwagę również na zimową kolekcję w pięknej czerwieni i zieleni- może będzie to Wasz rodzinny album, który aktualizować będziecie każdego grudnia? 🙂
MIĘKKO
Ania stworzyła przepiękną różową pościel bawełnianą z certyfikatem OEKO-TEX 100. Choć różowy to często dosyć dyskusyjny wybór w przestrzeniach, to jednak odcień wykorzystany na tej tkaninie jest BOSKI! Pościel z kory kojarzy mi się z dzieciństwem i właśnie na takim skojarzeniu zależy twórczyni sklepu. Chce byśmy przenieśli się do dzieciństwa, ale z nowoczesnym sznytem… a dodatkowo forma tkaniny z kory sprawia, że nigdy nie musimy jej prasować! W tym czasie możemy odpocząć! 😉
Miękka, w pięknym kolorze i z doskonałym składem- czego chcieć więcej? Pościel idealna!! A w zestawie otrzymujecie genialnie pachnący storyteller, którym przed snem można odświeżyć pościel. Zapach jest ciemny, lekko przygaszony, a przy tym ma nutę słodyczy. Ma w sobie zarówno nuty z męskich perfum jak i damskich. PIĘKNY! To miły dodatek, z którym możemy poczuć się luksusowo we własnym domu, każdego wieczora i poranka.
TWIRL
Lubię mieć wymuskany dom. Każdy kąt zaopiekowany. W domu mamy dużo roślin, które tego lata wyszybowały do góry i przerosły swój wiosenny wzrost kilkukrotnie! Potrzebowałam podpórek i akurat w tym momencie wyświetliły mi się reklamy marki Natalii i jej trzech pięknych kolorystycznie podpórek drukowanych w technice 3D. Jest niebiesko czerwony, zielono żółty i taki idealny dla miłośników/ miłośniczek F.R.I.E.N.D.S. czyli żółto fioletowy 😀
Podpórki są stworzone dla roślin średniej wielkości. Dzięki formie kwiatka rośliny z łatwością można oplątać na wiele sposobów. Lubię podpórki, które nie zabierają całej uwagi od rośliny. Te są kolorowe, ale jednak kolory mają lekko przygaszone, dzięki temu są dodatkiem i delikatną ozdobą rośliny oraz wnętrza 🙂
ALEKSANDRA PRANICA
Sztuka użytkowa jest ważna w moim domu, ale sztuka do podziwiania i wieszania jedynie na ścianach również! Przykładem wspaniałej pracy twórczej jest zdecydowanie Ola, w której pracach jestem zakochana. Ola tworzy swoje prace najczęściej techniką sitodruku i właśnie na taką grafikę się zdecydowałam. Grafika wykonana w czarnym kolorze na papierze o nieregularnych krawędziach zachwyca mnie swoją prostotą i połączeniem przeciwstawnych uczuć- lekkości i ciężkości. Do pracy dostajecie oczywiście certyfikat autentyczności, a same prace są podpisywane, numerowane i w limitowanych edycjach.
Na pracę wykonane w technice sitodruku zawsze patrzę z dużym sentymentem, bo przez cztery lata szkoły, to właśnie ta technika była moją ukochaną. Jeśli jednak nie wiecie na czym polega ten proces, krótkie wyjaśnienie „Każda grafika jest w całości tworzona ręcznie, najpierw projektuję wzór, który nanoszę na linoleum. Następnie wycinam te części, które mają pozostać nieodbite, w tym przypadku białe. Później nakładam farbę drukarską z pomocą wałka i odbijam grafikę na papierze. Jest to dosyć złożony i czasochłonny proces. Jeśli Cię to zainteresuje to na swoim Instagramie pokazuje jak to wygląda.”. Poniżej kilka zdjęć Oli z pracowni:
SOSO BY KATE
Kasia stworzyła markę Soso z potrzeby korzystania z idealnej kosmetyczki, która pomieści jej wszystkie kosmetyki w trakcie podróży, a ja nigdy nie widziałam tak puchatych i mięciutkich woreczków, w których od razu się zakochałam!
Wszystkie produkty szyte są ręcznie. Kosmetyczki SoFluffy sprzedawane są w zestawie dwóch sztuk- jednej dużej i drugiej mniejszej i to one zachwyciły mnie na jeden z reklam na Instagramie, gdy poszukiwałam swoich faworytów do tegorocznego prezentownika. Z podobnego materiału powstały również torby z saszetkami w różnych kolorach. Fajnie pojemne… i przyjemne w dotyku 😀 W środku znajduje się piękna podszewka we wzorek z jedną kieszonką. Klips, na który można zamknąć torbę działa bardzo sprawnie, co ułatwia korzystanie.
Poza tym bardzo ciekawym rozwiązaniem okazała się kosmetyczka SoGold, której forma pozwala otworzyć woreczek na płasko, dzięki czemu mamy łatwy dostęp do kosmetyków. Moja Siostra miała taką wielką konstrukcję na zabawki swojej córeczki- sprawdzało się to genialnie, w jedną chwilę można było posprzątać cały bałagan- z kosmetykami zapewne dzieje się tak samo 😉
GURU FERMENT
Maciej i Alicja tworzą markę z fermentowanym tempehem. To składnik wysoko białkowy, który jest uniwersalny i można wykorzystywać go w kuchni w wielu daniach- podobnie jak tofu. Marka GURU na rynku wyróżnia się tym, że tempeh powstaje z polskiego grochu, co sprawia, że jest dostępny lokalnie i skraca łańcuch dostawa i ślad węglowy.
Nigdy wcześniej nie wykorzystywałam tego produktu w swojej kuchni, więc tym bardziej doceniłam, że na stronie udostępnionych jest kilka przepisów z Instagrama z wykorzystaniem GURU FERMENT.
Zdecydowanie jest to fajne odświeżenie kuchni dla miłośników pichcenia przepysznego, wegańskiego jedzenia. Ja zostaję fanką na dłużej! 🙂
HANDVERK.
Ania tworzy we wrocławskiej pracowni ceramiki tworząc bardzo niepowtarzalne firmy kubków. Inspiracją do tworzenia projektów jest modernistyczna architektura. Istnieją różne wzory, kształty i rozmiary. Ja zdecydowałam się na sprawdzenie trzech zupełnie różnych. Malutkiej do espresso z nieproporcjonalnie dużym uchem. Kubek nakrapiany jest farbą i pod palcem czuć strukturę co bardzo lubię! Do tego szklaneczka z idealnym wyżłobieniem na palec wskazujący i długi choć malutki kubeczek z prostokątnym uchem.
Szukając niestandardowych rozwiązań w kubkach koniecznie musicie sprawdzić prace Ani- nie ma tam nic co byłoby typowe i to jest w tym piękne! 🙂
KOHNKE
Gosia od czterech lat tworzy torebki- sama je projektuje, szyje, pakuje i wysyła i to jest totalny kosmos patrząc na to jak dobrze są wykonane i jak ich jakość bije po oczach! Wiecie, że uwielbiam pokazać jedną, doskonałą torebkę ze skóry w każdym prezentowniku- cieszę się, że tym razem trafiło na prace Gosi. Z automatu się zakochałam! W pięknych krojach, jak i kolorach.
Byłam na tyle oczarowana, że trudno było mi zdecydować się na jedną konkretną. Poprosiłam więc Gosię żeby wybrała sama… dosyć ryzykowne posunięcie, ale wiedziałam, że w tym wypadku nie może być źle. I nie myliłam się. Czerwona torebka daje takiego kopa energetycznego! Wygląda zjawiskowo, a do tego jest bardzo pakowana i wygodna w użytkowaniu.
Modeli jest naprawdę sporo i sądzę, że każda z Was, którą aktualnie szuka torebki, znajdzie tam coś dla siebie. Ja jestem absolutnie zauroczona! 🙂
LEAFLO DESIGN
Magda napisała do mnie po tym jak udostępniłam w wielkiej radości, że w końcu kupiliśmy naszego wymarzonego fikusa. Tak to jednak w życiu bywa, że każdy zwraca uwagę na coś innego- i Magda zwróciła uwagę na podpórkę :p Nie za bardzo spodobała jej się nieelegancka bambusowa i uznała, że z chęcią wyśle mi swoje, piękne, długie, czarne, metalowe wsporniki do bardzo wysokich roślin.
Wybór jest spory i bardzo różnorodny- są podpórki metalowe i mniej spotykane: drewniane. Są też betonowe ozdoby i kilka innych cudowności, które mogą zdziałać cuda w Waszych wnętrzach! 🙂
BŁOGO
Kule do kąpieli często bardzo mi się podobają ze względu na kształt, czy kolor- ale z tego co kojarzę (i z tego co mówią na Youtube dziewczyny, które z kul korzystają) są one zazwyczaj ze średnim składem i często podrażniają skórę. Dla mnie to był szok!! Dlatego odpuściłam sobie interesowanie się tym produktem… aż do momentu, gdy odkryłam Błogo. To marka, która tworzy na bazie naturalnych składników zarówno sole do kąpieli jak i właśnie wyżej wspomniane kule do kąpieli.
Jestem absolutnie zakochana w jakości tych produktów! Zapach jest bardzo intensywny i otulający. Marka w swojej ofercie ma takie zapachy jak: róża, bławatek, lawenda, nagietek, czy kwiat gorzkiej pomarańczy (neroli), który uwielbiam!!
Nie trzeba chyba nic więcej do zachwalenia tych produktów niż dwa fakty: jak tylko odebrałam paczkę pobiegłam do Babci Piotra na relaksującą kąpiel… a chciałam to zrobić od pięciu lat :p i w tej wannie sprawdzałam dostępność wanien rozkładanych do naszego mieszkania. Jestem właśnie na etapie kupowania 😉
Tak jak wspomniałam marką zainteresowałam się dlatego, że mają naturalne kule do kąpieli- niestety dopiero do mnie idą, więc jeszcze ich nie miałam w swoich dłoniach. Natomiast patrząc na jakość, która ukryta jest w szklanych słoikach z solą do kąpieli jestem pewna, że i ten (nieznany mi jeszcze) produkt mogę z serca polecić.
Cóż to za relaks!!!
A.POGUEM
Od lat powtarzam, że wełniane czapki to podstawa jesieni i zimy! Żadne poliestrowe, czy inne sztuczne materiały. Odkrycie przeze mnie naturalnych materiałów było strzałem w dziesiątkę. Fryzura zostaje nienaruszona, włosy oddychają, więc nie śmierdzą, a grzeje tak jakby było lato! Same plusy zero minusa.
Ania napisała do mnie już w tamtym roku, niestety nieco za późno, bo miałam już zamkniętą listę prezentownikową. Na szczęście nie zapomniała o mnie i w tym roku i dzięki temu z radością mogę zaprezentować Wam jej markę! :))
Ania własnoręcznie tworzy czapki, kapelusze oraz torebki. Do czapek zimowych używa jedynie wełny owczej lub/i wełny z alpaki. Kolory są niepowtarzalne (ten fiolet-wow!!), krój idealnie układa się na głowie. Na stronie jest informacja, że jeżeli w sklepiku nie znajdziesz czego szukasz, możesz odezwać się do Ani, która postara się spełnić Twoje marzenie. Jak dla mnie sytuacja idealna 😉 Za to właśnie uwielbiam polskie, małe marki. Koniecznie sprawdzajcie a.pogeum!
BE WU
Ola wraz ze swoją mama- kwarcową z 30-to letnim doświadczeniem(!) tworzą markę ubrań dla kobiet jedynie w czarnym i białym kolorze. Bardzo ten pomysł mi się spodobał, a czym dalej w las tym lepiej! Nie dość, że tworzą swoje kolekcje z tkanin od lokalnych przedsiębiorców, to często korzystają z metody dead stock, czyli z materiałów, które zostały wyprodukowane, ale nie zostały odebrane przez osoby zamawiające. Kolekcje są limitowane i dostępne w bardzo szerokiej gamie rozmiarów. Co dodatkowo wyróżnia tę markę, to fakt, że dziewczyny podchodzą osobiście do Klientki i jeśli potrzebna jest jakaś zmiana- nie ma to dla nich problemu. Taki oto plus polskich marek, które szyją lokalnie 😉
Kolekcje czarno-białe są bardzo eleganckie. Mi jednak zależało na sprawdzeniu, czy są uniwersalne w pełni, czy tylko w tym wyjściowym wydaniu. Okazało się, że eleganckie, garniturowe spodnie w kratkę wyglądają doskonale zarówno na święto jak i na co dzień- i takie ubrania lubię najbardziej!
Zdecydowałam się na wyżej wspomniane spodnie, ale również piękna, graficzną apaszkę. Jeśli szukacie ubrań, które będą pasowały Wam do dużej części rzeczy z garderoby, to jest możliwe, że znajdziecie to właśnie w BE WU! A jeśli nie do końca przekonuje Was moda dostępna w większości sklepów- tym bardziej sprawdźcie markę Oli, rzeczy są bardzo klasyczne, a w dzisiejszych czasach mocno nietypowe 😉
KOKO WORLD
Agata tworzy markę, w której jestem zakochana już od kilku lat. Do teraz podglądałam te małe, modowe dzieła sztuki jedynie przez Internet, ale postanowiłam, że w tym roku te ultra kolorowe, niebanalne ubrania muszą pojawić się w moim zestawieniu!! Jestem zachwycona właściwie każdą rzeczą, która jest na stronie- zaczynając od eleganckich sukienek, poprzez nieoczywiste kroje dresów, kończąc na parce, która swoimi kolorami rozjaśnić może nawet najbardziej szary, jesienny dzień!
Gdy tylko otworzyłam paczkę z dresami nie mogłam uwierzyć jakie żywe są kolory i mimo, że na czarnym tle koloru nie jest aż tak dużo- to kiedy tylko je ubieram uśmiech nie schodzi mi z twarzy! Wiecie, że mam odwieczny problem z dresami- niby nie chcę opiętych, ale wiszące też wyglądają źle.. TE SĄ IDEALNE! Oficjalnie informuję, że to pierwsze idealne dresy w mojej szafie i jest to dla mnie wielki szok! Krój mają absolutnie doskonały! Są luźne, ale bardzo ładnie tworzą kształt sylwetki. Są ultra wygodne, mięciutkie, mają idealną długość nogawki. Nadają się zarówno na zimę jak i na lato. Zostaną w mojej szafie na lata- jestem tego pewna, tym bardziej, że ideą marki Agaty jest to, aby ubrania powstawały z dobrych materiałów, kroje nie wychodziły z mody, tak żebyśmy cieszyli się ubraniami jak najdłużej. I taki zamysł, jak wiecie, podoba mi się bardzo!
Jeżeli potrzebujecie koloru w swojej szafie, to koniecznie odwiedźcie stronę Agaty! Jest tam wiele dobrego dla kolorowych ptaków, ale również dla tych, który z kolorem dopiero chcieliby rozpocząć swoją przygodę.
I tak jak kilka lat obserwowałam markę z boku, tak teraz przez wiele lat będę ją uwielbiać nosząc od niej ubrania! Wam też to polecam! 🙂