Dzisiaj chciałabym Wam powiedzieć o czymś, o czym nigdy nie mówię. Nie czuję się na odpowiednim miejscu, aby mówić o… KOMPLEKSACH, ale wczoraj poczułam, że chcę zrobić wyjątek. W zakupach marca mówiłam o stroju, który kupiłam od polskiej projektantki. W głowie, jako blogerka od ładnych rzeczy, miałam myśl, że warto będzie się mu przyglądać żeby zdać Wam relację.
Jednak jak tu myśleć o przyglądaniu się jego funkcjonalności, gdy kupienie go było pasmem lęków. Serio. Zawsze marzyłam o tym żeby nie mieć piersi. Wiadomo- ten kto ma chce mieć coś innego i na odwrót. Zawsze wyobrażałam sobie jakie życie byłoby łatwe, gdybym mogła wskakiwać w pierwsze lepsze bikini za 20 zł z H&M. Ja jednak musiałam się mocno głowić żeby wszystko pozakrywać i nie wyglądać… wulgarnie.
Przy mojej sylwetce z absolutnie płaskim brzuchem nie do końca pasuje rozmiar biustu jaki mam. No ale jakoś żyłam. Kupowałam najbrzydsze, najprostsze, czarne, a i tak czułam się bardzo źle. W tamtym roku zmęczona szukaniem postanowiłam plażować w basenowo-sportowym stroju, co było błędem, bo czułam się już najgorzej.
I nagle znalazłam dziewczynę, która podobno robi stroje na duże biusty. Okazało się, po złożeniu zamówienia, że jednak wcale tak nie jest. A „duże” to pojęcie względne. ALE zamówiłam kilka stroi, które wyglądały przepięknie na modelce. Wiedziałam, że będę musiała je zwrócić, ale chciałam je po prostu przymierzyć.
No i przyszły. Jeden ze wszystkimi elementami, których nigdy nie chciałam. Cycki bez usztywnienia, tyłek prawie cały na wierzchu i wycięcie w bikini takie, że wstydziłam się chodzić w nim nawet w domu. I wiecie co? ZOSTAWIŁAM TYLKO TEN.
Dlaczego? Bo całe życie patrzyłam z zazdrością na grube dziewczyny, które nie wstydzą się swojego ciała i jeśli jest lato to chodzą w krótkich spodenkach, występują na plaży w bikini i widać że najzwyczajniej w świecie nie zwracają na to wszystko uwagi. Czy jest to estetyczne? To już kwestia sporna, najważniejsze dla mnie było jednak to, że robiły to na co miały ochotę, zamiast chować się pod pelerynami.
A ja? Uważam, że naprawdę dobrze mi się trafiło. Uwielbiam swoje ciało, ale tak w domu. Wstydzę się je pokazywać, bo czuję, że jest mocno wyzywające. Przez myśl: „co ludzie powiedzą?” dawno temu zmieniłam swój styl na taki bardzo niekrępujący i wygodny i nie była to kwestia jedynie kompleksów- po prostu było mi absolutnie wygodnie w dużych swetrach, luźnych sukienkach. Wywaliłam ze swojej szafy wszystkie obcisłe rzeczy. Po prostu ich nie lubiłam, choć z zazdrością patrzyłam na dziewczyny, które obcisłe rzeczy noszą na co dzień.
Jadąc wczoraj na plażę myślałam sobie o tym, że źle zrobiłam, że mogłam jednak wziąć ten basenowy. Będąc jednak na plaży pierwszy raz od wielu lat poczułam się absolutnie nieskrępowana. Kosmicznie mocno wycięty strój po bokach pokazywał kawałki moich piersi, które no cóż- nie są sztuczne, więc i nie sterczą tak jak powinny, ale… zaakceptowałam to wiele lat temu, cieszę się z tego, że nie musiałam ich powiększać, że są moje, że są takie jak powinny. I gdy tak po prostu było to widać w tym stroju miałam w sobie jedynie spokój i myśl, że tak właśnie wyglądam. Pierwszy raz nie miałam również na sobie gaci z wysokim stanem, które były zabudowane w każdy możliwy sposób. Poszłam na drugi koniec całego zamieszania i tym razem mam gacie, których prawie nie ma- dobrze, że to strój jednoczęściowy ^^. I wiecie co? Nigdy w życiu nie czułam się tak dobrze na plaży! Nie musiałam poprawiać stroju, bo przód jest po prostu zakryty. Mam jednoczęściowy strój, ale przez to, że składa się jedynie z dwóch skrawków materiału, to czułam się ultra dobrze i wiedziałam, że jeśli będę chciała się opalić, to niewątpliwie mi się to uda.
I tak sobie myślę, że mówi się wciąż o Kobietach, które mają jakieś niedoskonałości i że tylko to może być problemem. Ja mam ciało, które ma wszystko na swoim miejscu i poza krótkimi nogami prawdopodobnie wpisuje się w kanony. Ale dopiero wczoraj zakładając ten strój odkryłam jak bardzo się boję je pokazywać. Znacie mnie, ten stój nie jest wulgarny, bo do wulgarności mi daleko i staram się robić wszystko ze smakiem. Lubię piękne rzeczy, lubię gdy Kobiety wyglądają przepięknie. I tak się właśnie wczoraj czułam!
I o ile w swojej strefie komfortu wymyślonej lata temu czułam, że nie mam kompleksów, to tak naprawdę dopiero wyjście z niej pozwoliło mi się ich pozbyć. Ej!!! Lubię swoje ciało. Dzięki czerwony stroju, że mi pomogłeś.
Ale poza chwaleniem to… widzę, że ten strój ma wiele błędów krawieckich. Nie ma już ich w sprzedaży, bo jest nowa kolekcja, ale ogólnie nie polecałabym go. Chciałabym żeby polskie marki robiły rzeczy idealne! Jednakże mam nadzieje, że ten czerwony zostanie ze mną na lata. Taka jestem, siebie nie zmienię, nawet bym nie chciała. Cieszę się, że wreszcie jestem swobodna na tak ważnej przestrzeni jaką jest co roku dla mnie plaża i morze. Tyle lat szukania i wreszcie mogę przestać zazdrościć dziewczynom super wyglądu na plaży. I to wcale nie zasługa ciężkich treningów na siłowni, a po prostu… zmiany jednej myśli w głowie. Dobre jest to uczucie!
I nawet w zero waste’owej torbie na głowie czułam się mega sobą, mega dobrze, swobodnie i po prostu pięknie. Ej, serio! Można się tak czuć i można o tym mówić. Wczoraj czułam się pięknie! Pozdrawiam! 😀
To jest dla mnie gruby temat, jestem ciekawa jakie są Wasze emocje odnośnie plaży i stroi kąpielowych, ale i samego bycia po prostu z sobą. Czekam na Wasz odzew 🙂
To są bardzo fajne odkrycia. Że można czuć się pięknym mimo wcześniejszych kompleksów i źle skrojonego stroju, który w dodatku jest niezgodny z własnymi wytycznymi :). Ja w tym roku nie rozebrałam się nad morzem, bo ani nie miałam ochoty opalać się w 35-stopniowym upale (tak, Śródziemne, u nas chyba niełatwo o takie cuda ;)), ani kąpać w tłumie. Za to zaliczyłam inne debiuty: pierwsze wakacje w sukienkach (wiedz, że miałaś w tym swój duży udział, od zarania dziejów jestem człowiekiem spodni!), pierwsze lato w kapeluszu i… nawet szorty nosiłam nie tylko w domu, mimo że mam cellulit i się go wstydzę. Jestem z siebie bardzo dumna, w sukienkach czułam się fantastycznie i mam takie poczucie, że nagle dorosłam. Bo to chyba właśnie o dorastanie chodzi. O bycie mądrym starszakiem we własnej głowie :). Tak myślę.
Piękne słowa! <3 Bardzo się cieszę, że przyczyniłam się do Twojego sukienkowego debiutu <3 Ściskam Cię bardzo serdecznie!!! :**
Kiedyś też miałam ten problem, jak to wyjść na plaże? Dopóki nie odkryłam prawdziwego braffitingu. Jest pełno fajnych strojów kąpielowych na duże biusty. Warto przeglądnąć takie marki jak Ava lub Dalia. Kiedyś kupowałam od Panache lub Freya ale one już mają swoją brytyjską cenę 🙂
Ja już przeglądać nie muszę, bo znalazłam swój idealny :))
Przesłanie wpisu jest fajne, ale ogólnie trochę nie widzę sensu skazywania siebie na kostium, który do końca nie jest ani wygodny, ani ładny. Toć te rozcięcia z boku nie mogą być, przy dużym biuście, komfortowe, gdy dochodzi do jakichś zabaw na plaży czy kąpieli – duży biust jednak może z nich „wyskoczyć”. Plus jakikolwiek brak podtrzymania – szkoda nawet w młodym wieku nie podtrzymywać sobie piersi w kostiumie, bo jednak grawitacja działa 🙂 – piersi dłużej będą miały ładny kształt, jak będą dobrze podtrzymane. Karolina, nie chodzi mi tu broń Boże żeby hejtować, ale nie bardzo widzę sens brania czegoś w imię „wezmę, bo jest nieidealne, bo świat jest nieidealny”, gdy można znaleźć ładne kostiumy przeznaczone do dużych biustów – Panache, Freya na przykład. To jest dla mnie jednak takie trochę samobiczowanie się, w imię ideologii 🙂
Też nie widzę sensu kupowania takiego stroju jaki opisałaś. Ale mój strój jest absolutnie PRZEPIĘKNY- kupiłam go, bo podobał mi się jak dawno już żaden. Jest mega wygodny- to pierwszy strój, który mnie nie krępuje i w którym mam zakryte wszystko to co potrzebne. Okazało się, że duże rozcięcie przy dużym biuście jest mega komfortowe i akurat ten strój jest na tyle przyległy, że nic z niego nie wypada… czego nie mogę powiedzieć o innych strojach, które miałam. Moje piersi są podtrzymywane praktycznie 24/7, więc gdy kilka godzin będą wolne na pewno nic im się nie stanie ;)) Przykłady stron, które podałaś sprawdzałam wielokrotnie i nie znalazłam tam nic co nie krępowałoby mnie na plaży. Nie wzięłam tego stroju dlatego, że świat jest nieidealny, więc ja też mogę być- wzięłam go, bo byłam nim zachwycona. Jedyce co mnie powstrzymywało od założenia go na plażę to „co ludzie powiedzą”, a to przeciez nie jest istotne. To nie jest samobiczowanie się w imię ideologi…. nigdy czegoś takiego bym nie zrobiła. Zawsze mówię, że trzeba robić wszystko w zgodzie z sobą, a nie z ideologią. Czy teraz rozumiesz już mój przekaz? 😀
To najważniejsze, że Ty się w nim dobrze czujesz i jednak jest Ci wygodnie 🙂 Może trochę zmyliły mnie w tekście słowa: „Cycki bez usztywnienia, tyłek prawie cały na wierzchu i wycięcie w bikini takie, że wstydziłam się w nim chodzić nawet po domu”. No ciężko uwierzyć, że jednak finalnie czułaś się w nim 100% dobrze 🙂 Ale cieszę się, że tak jest i że po prostu odwidziały Ci się jego wady, które się rzuciły na pierwszy rzut oka.
🙂
U mnie było podobnie, zawsze jak rozmawiałyśmy z koleżankami o kompleksach, każda z nich się dziwiła, dlaczego akurat piersi są moim, do tej pory nie wiem, bo jednak sami sobie kompleksów nie wybieramy :/
No dokładnie. Często jest tak, że kompleks jest mocno zrozumiały, ale czasami coś co dla kogoś jest atutem dla nas może być kompleksem :<
Na ZDJ nie wygladasz na taka drobniutka , kolor petarda
To przez cycki ^^
wow ale fajny tekst , dziwne mi sie zawsze wydawalo ze jestes taka kraglutka.Pozdro
Hahaha, moja nauczycielka po roku jak mnie zobaczyła mówiła, że mam przed kamerą jakby 50 kilogramów więcej, więc to może dlatego 😀
Ja chyba nie mam kompleksów. Chyba- poniważ gdyby stanęła koło mnie piękna, zgrabna, młoda dziewczyna to może i bym je miała 🙂 ale na szczęście jeżdżę plażować w takie miejsca gdzie takich dziewczyn jest mało albo wcale :p
Hehe, ja nie patrzę na dziewczyńskie ciała przez swoje kompleksy, tylko właśnie przez to, że nie są idealne, a pokazują się i czują się pewnie, a ja z takim mega dobrym ciałem (jeśli chodzi o kanon) często się kryję 🙂
„Czy jest to estetyczne?” A czy ciało musi być estetyczne? W dodatku cudze?
I myślę, że nikt nie musi powiększać piersi. Powinniśmy wyrzucać jak najbardziej się da z naszej głowy jakieś „idealne” ciała i próbować się do nich dostosować.
Ale cieszę się, że przełamałaś swój lęk. To bardzo ważne, żeby przestać się przejmować swoim ciałem tylko dlatego, że ze wszystkich stron słyszy się, że powinno się go nie lubić, a przynajmniej nad nim popracować.
Ja lubię estetyczny wygląd, nawet cudzy. A piersi nie trzeba powiększać, wręcz przeciwnie, ale chodziło tu o moje duże piersi 😉
piękny i wartościowy wpis, mogę wiedzieć jak nazywa się ta marka?
Kornelia Rataj 🙂
Basenową czy plażową dziewczyną za bardzo nie jestem, więc nie mam częstej 'przyjemności’ zakładać strojów kąpielowych, ale w kompleksach mam większe doświadczenie 😉 Często mam podobnie to tego co wspominałaś, że podoba mi się to jak niektóre kobiety się ubierają, ale kiedy przymierzam coś podobnego, jestem więcej niż zawiedziona. Ostatnio zaczęły przeszkadzać mi moje łydki, ale pewnego dnia jakby coś w tej mojej łepetynie zaskoczyło, że przecież ludzie nie zwracają uwagi na moje grube łydki, a nawet jeśli, to nie sprawią one, że ktoś nagle nie będzie chciał ze mną rozmawiać/chodzić z takiego powodu. Czy nie czujesz, że faktycznie z kompleksów się powoli wyrasta?
Nie wiem, ja czuję, że nie wyrastam z kompleksów. Tzn. bardzo siebie lubię i na pewno o wiele bardziej niż kiedyś, choć nigdy nie miałam z sobą większego „problemu”… ale też przechodziłam przez grube łydki, uda itp. Teraz umiem podejść do tego bardziej racjonalnie i mądrze, też z taką opieką siebie… ale jednak to nie znaczy, że uważam, że wszystko jest super, choć z drugiej strony nie chciałabym nic w sobie zmieniać. To szalone 😀 Ale jakoś nie zgadzam się z tym, że się wyrasta z kompleksów 😀
Ja niedawno powiedziałam do męża że muszę na wakacje kupić jednoczęściowy strój kąpielowy, bo figura już nie ta. A on na to że chyba zwariowałam i że dla niego zawsze pięknie wyglądam. I tak sobie myślę że nie warto się przejmować co myślą inni najważniejsze że bliscy ludzie są z tobą oni nawet nie zauważają tego co mamy w głowie
Masz stu procentową rację. TAK WŁAŚNIE JEST! <3 Dobrze, że dostałaś od męża taką dobrą i wartościową lekcję <3
Hej! Ja myślę, że ciało nie jest wulgarne samo z siebie, to nasza interpretacja może je określić je jako „wulgarne”, to ludzie nadają epitety czemuś, co samo w sobie jest neutralne. A ocena innych nie powinna powodować, że coś będziemy zakrywać, ukrywać, chować za ubraniem itd. 🙂 Brawo za taki ważny temat, bo dużo osób myślę że ma tego typu kompleksy
Ciało samo w sobie nie jest wulgarne, jeśli np. jest ujęte w sztuce, czy nawet jeśli kobieta czy mężczyzna pozują w akcie- nic w tym wulgarnego… ale to ubranie, podkreślanie różnych atutów itp powoduje, że coś może stać się wulgarne 🙂 Ciało samo w sobie jest piękne- zdecydowanie tak! 🙂