Muzyka

KONCERT Brodka MTV Unplugged

Zacznę od tego, że to co tutaj zobaczcie to jedne z najlepszych fotografii koncertowej tak w ogóle i z przyjemnością odsyłam Was do strony skąd te zdjęcia sobie podkradłam, bo u mnie są tylko dwa, na stronie natomiast o wiele więcej. Drugą stroną, którą Wam polecam, jest polski Vogue, tam krótki wywiad ze stylistką Brodki, bo uwierzcie, że robi i tym razem również zrobiłam rewelacyjną robotę! Dobrem trzeba się dzielić. Tak więc dwa z trzech dóbr już Wam zaserwowałam. Czas na wylanie emocji po koncercie.

Polecę z grubej rury i powiem Wam, że jeżeli można wzruszyć się na nowej aranżacji Grandy tylko dlatego, że jest to po prostu świetny wykon, to można już zrobić wszystko. No bo wiecie… ta piosenka nie jest stworzona do produkowania łez 😉

Obawiałam się, że koncert będzie zbyt teatralny, zbyt artystyczny i o zbyt wysokim poziomie, który dobry jest jedynie dla wykonawców, nigdy dla odbiorców. Tak też się zaczęło. Dwie piosenki bez jakiejkolwiek przerwy… i nagle dialog z publicznością. Uf! Będzie normalnie.

I było! Brodka wreszcie znalazła balans między swoją swojskością Grandy, a prze-artystycznym Clashes. Była integracja ze słuchaczem, ale również jeden z najwyższych poziomów muzycznych jaki widziałam na żywo podczas koncertów.

Ostatnio odkryłam w sobie zmianę. Wcześniej oceniałam koncerty poprzez stopy- jeśli udało mi się je oderwać od ziemi podczas szalonych tańców to znaczyło, że artysta dał radę, bo ja najzwyczajniej w świecie potrzebowałam przez pewien czas rozrywki przy dobrej muzyce. Tylko tego. Wokalista. Muzyka. Taniec. Ostatnio jednak odkrywam, że chłonę to wszystko bardziej i mogę na koncercie stać jak słup otrząsając się co jakiś czas z zachwytu, bo zwracam uwagę na o wiele więcej.

Pierwszy raz miałam tak na koncercie Natalii Przybysz, gdzie płakałam z zachwytu prawie przy każdej piosence. Drugi natomiast tu. Zachwycałam się scenografią, kreacjami, niesamowitymi organami (?) (choć moim zdaniem z troszkę niewykorzystanym potencjałem skupionym jedynie na, niezrozumiałym przeze mnie do końca, motywie ust), ogromnymi dłońmi zamiast kul dyskotekowych oraz na laserach, które nie świeciły jedynie po to aby świecić, ale w stu procentach współgrały z artystką i tworzyły trójwymiar. Pierwszy raz spotkałam się z czymś takim i z automatu pokochałam.

Koncert jednak ma to do siebie, że najważniejsza jest muzyka i tu ewidentnie dobro wizualne nie miało przyćmić niedoskonałości wokalnych czy instrumentalnych, bo takowych po prostu nie było. Głos Brodki to absolutne mistrzostwo, które nie jest nachalne. Po prostu jest i zachwyca.

Projekt MTV Unplugged zazwyczaj kojarzy mi się z totalnie innymi aranżacjami wszystkich piosenek. Z surowością, gadaniem, przeżywaniem no i wielkim stresem spowodowanym wielkim wydarzeniem i wyróżnieniem dla artysty. Tutaj mi trochę tego zabrakło. Czułam, że to był zwykły, baaaardzo dobry koncert ostatniej płyty. Natomiast to co Brodka zrobiła z poprzednimi płytami to totalny kosmos idealnie wpisujący się w to czego oczekiwałam.

Jak sama artystka powiedziała- Granda i wcześniejsze piosenki zostały napisane od nowa. I to czuć! Tym piękniejsze doświadczenie, że czułam szacunek do słuchacza, do mnie. Do osoby zakochanej w Grandzie, a czasem nawet podśpiewującej sobie starsze piosenki. Nie lubię, gdy ktoś nagle odcina się od przeszłości tylko dlatego, że dojrzał artystycznie. Wydaje mi się, że sposób Brodki na stworzenie absolutnie czegoś nowego ze starych utworów sprawiło, że nie zrobiła ona niczego wbrew sobie dla odbiorców, ani nie potraktowała siebie na pierwszym miejscu nie zważając na słuchaczy.

Tak po prostu czułam, że ona lubi te piosenki. Tylko postanowiła zrobić z nich jeszcze coś lepszego, bo pozwolił jej na to rozwój muzyczny, który dokonał się na przestrzeni tych kilku lat. Uwierzcie, że te aranżacje to totalne arcydzieło. Poza tym, że słucha się ich naprawdę znakomicie to wiele z nich jest naprawdę zupełnie inna. Sama wiem, że czasem trudniej jest zrobić coś z czegoś niż od nowa, więc ode mnie wielki ukłon w stronę muzyków za to, że im się udało!

Cała płyta do przesłuchania jest na Spotify. Jestem prawie pewna, że odbiór kogoś kto nie był na koncercie nie będzie taki sam, ale z doświadczenia osoby niebędącej na MTV Unplugged HEY wiem, że takie płyty też można pokochać. Koniecznie zaznajomcie się z polskimi piosenkami. Dla mnie są wspaniałe! Bo Brodka dla mnie w polskich piosenkach jest najlepszą wersją siebie. Przez swoją znakomitą dykcję, hardość, twardość i umiejętność połączenia tego wszystkiego z delikatnością i subtelnością.

Jako totalna fanka Grandy z całą pewnością mogę stwierdzić, że to co aktualnie prezentuje Brodka, to (dla mnie) najlepsze jej dotychczasowa wersja. Cieszy mnie. Wspaniale tak wrócić do, trochę już obrzydzonej liczbą odsłuchań, płyty, która tak wspaniale się kojarzy i poczuć w niej nowe emocje. Ludzie, to naprawdę było dobre!

Jeśli zastanawiacie się, gdzie jeszcze było mi dobrze, to zapraszam do kategorii MUZYKA lub do kilku polecanych przeze mnie postów: KONCERT KATARZYNA NOSOWSKA NA TŁUSTO | KONCERT FISZ EMADE TWORZYWO | KONCERT HEY FAYRANT TOUR | KONCERT NATALIA PRZYBYSZ […]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *