Lifestyle

PREZENTOWNIK DIY na ostatnią chwilę

Hoł Hoł Hoł vol. 2! Bardzo się cieszę, że tak chętnie sięgnęliście do mojego PREZENTOWNIKA z tego roku i zdecydowaliście się na prezenty dla swoich najbliższych z listy. Jak to miło czytać i widzieć, że praca, którą wkładasz w przygotowanie tekstu ma sens.

Jednak nie od dziś wiadomo, że czas leci nieubłaganie, a niestety mój PREZENTOWNIK jest mocno internetowy (korzystajcie już na kolejny rok, niech leżą w szafie! Są tak dobre, że za rok będą tak samo aktualne!). Tak więc dla spóźnialskich nie ma odwrotu- albo spędzą weekend na spacerze w centrum handlowym i szukaniu czegokolwiek… albo skorzystają z kolejnego mojego prezentownika. Tym razem DIY! Prawie 80 osób ochoczo przyznało, że z miłą chęcią przeczytałoby listę propozycji na moim blogu, więc jak mogłabym nie spełnić takiej prośby? 😉

Trochę kupić pewnie trzeba będzie, ale pójście po”składniki” na prezent zajmuje na pewno mniej czasu!

Bo to jest tak… że własnoręczny prezent musi być trafiony, musi być osobisty, albo „promocyjny”-czyli taki, który zachęci kogoś do Waszych pasji lub zainteresowań (np. zerowaste)- wiadomo, wszystko w wolności. Jednak moim zdaniem jest to idealny moment na pokazanie jak można inaczej. Czy ktokolwiek będzie przeze mnie rozliczany z własnoręcznych prezentów? Na pewno znacie odpowiedź. NIE! Tak samo jak nie będą z kupowanych 😉 Na blogu Proste Miasto było przywoływanie do porządku i prośba, aby nie nawracać na ekologię zbyt mocno. Też tak myślę! Zostańmy przy tym porównaniu do wiary- niewierzącemu Biblii bym nie kupiła (choć moim zdaniem to najlepsza książka ever!)… ale już takiego Szóstaka? Albo książkę Szóstaka i Litzy „Dwa wilki” na pewno! Więc fajne, małe akcenty eko moim zdaniem są dobre dla każdego! Sama w tamtym roku dałam wszystkim woreczki. Czy nie używają foliówek? O zgrozo! Używają więcej niż ja przed wejściem w eko! Ale czasami wykorzystują do czegoś również woreczki. I to jest okey.

Tworząc listę prezentów DIY wiedziałam, że nie będzie uniwersalnych. Nie da się! Dlatego wypisałam sobie swoją rodzinę i pomyślałam komu co by pasowało. Jeśli Wasza cała rodzina nie jest jeszcze obdarowana- może być ciężko, ale jeśli szukacie tylko kilku prezentów CHODŹCIE! Ponieważ myślę, że jest pięknie i z głową 🙂

NALEWKA | WORECZKI | WIELORAZOWE PŁATKI | LIST…

To wszystko znajdziecie w moim pierwszym PREZENTOWNIKU na blogu z roku 2017. Było tam dużo dobrego, z czego w tym roku sama również skorzystałam! 🙂 Zachęcam do sprawdzenia przede wszystkim nalewek. Robię je od kilku lat i za każdym razem robią furorę, a moja rodzina (i nie tylko) czeka na nie z utęsknieniem. Pamiętajcie jednak, że na pierniki jest już zdecydowanie za późno, a dawanie innych ciastek w czasie, gdy nasze brzuchy są najbardziej wypełnione nie ma za bardzo sensu… no chyba, że jakiś liścik z informacją, że upieczone zostaną w lutym, kiedy już mocno zatęsknimy za świętowaniem 😉

ZIMOWY SYROP

Dzisiaj wstałam rano i pierwsze co zobaczyłam, to oczywiście sprawdzenia wszystkich rzeczy na Instagramie, a tam Aleksandra Hońko, o której mowa była tu już przy PREZENTOWNIKU i pomyśle na ozdobienie ścian deskami ze sztuka, dodała swoją relację z robienia pysznych zimowych syropów. Nie mogłam przejść obok tego obojętnie. Od razu poprosiłam przepis, od razu dostałam i wieczorem są już zrobione! Wyglądają świetnie, choć oczywiście w pięknych słoiczkach wyglądałyby o wiele lepiej, ALE nie chcę być hipokrytką. Skoro chcę ograniczyć kupowanie do minimum, to naprawdę chcę to zrobić. Nie ma taryfy ulgowej, że o tu potrzeba piękniej, a tam jeszcze lepiej. Z takim buntowniczym nastawieniem zeszłam do piwnicy, znalazłam idealne rozmiary słoików… i mam nadzieję, że Matka Ziemia pomyślała: „ah! Wspaniale!” 😀 Próbowałam je przyozdobić serwetkami od góry, ale wyglądały bardzo dziwnie, tak więc zostawię je tak. Najważniejsza zawartość, prawda? 🙂

Przepis #1: cytryny i imbir pokroić w kosteczkę, zalać miodem, wstawić do lodówki na 24 h, po tym czasie dodawać do herbaty

Przepis #2: pomarańcze i imbir pokroić w kosteczkę, dodać goździki i laskę cynamonu, zalać miodem, wstawić do lodówki na 24 h, po tym czasie dodawać do herbaty 

Nie podaję Wam proporcji, ponieważ myślę, że są one zależne od gustów oraz od… słoików. Mocno zachęcam Was do wykorzystywania tego co już macie. Jeśli chcecie obdarować wszystkich swoich bliskich- mogą być mniejsze, jeśli tylko niektórych mogą być ogromne. Tak więc proporcje nie mają znaczenia. Moje wstawiłam do lodówki, zobaczymy jutro wieczorem jak sprawdzą się w połączeniu z herbatką, ale już wiem, że wspaniale. No i udało mi się wypełnić brakującą lukę w pomyśle na jeden prezent. Czad!

I uwaga- ten chyba jest jednak uniwersalny. Każdy lubi herbatę i każdy lubi coś do niej dodawać zimą, prawda? 🙂

KOLAŻ

Mówiłam już o tym trochę we VLOGMASIE, który dodałam trzy dni temu, ale dzisiaj powiem więcej. Wydaje mi się, że bezpiecznym rozmiarem kolażu będzie ten o wymiarach standardowej pocztówki. Zawsze wtedy bez zbędnego wiercenia można postawić ramkę na parapecie i cieszyć się prezentem. Jednak zachęcam Was do przestudiowania w głowie przestrzeni osoby, którą chcecie obdarować. Jeśli posiada nagie ściany w swoim domu… może właśnie warto je przyozdobić czymś pokaźnym? Ja w te święta zdecydowałam się na aż 4 kolaże. Dwa na święta i dwa na urodziny w zbliżającym się czasie. Trzy są małe, jeden jest duży. Nie bójcie się zostawiać pustych przestrzeni. Moje są mocno narcystyczne, ale to dlatego, że uwielbiam zdjęcie Darii Szczygieł i akurat miałam wydrukowanych ich więcej.

Co będzie Wam potrzebne? Ramka (najlepiej z Pepco, są proste, bez udziwnień- to Wasz kolaż ma grać pierwsze skrzypce), materiał, z którego stworzycie kolaż- mocno polecam Przekrój. Znajdziecie tam mnóstwo dobrych ilustracji, dobrych tekstów z dobrymi fontami. Nie łudźcie się, że wszędzie znajdziecie coś super. Na to też trzeba poświecić trochę czasu, ale wystarczy pójść do Empiku i posiedzieć chwilę w prasie, by zobaczyć, która gazeta ma najwięcej elementów, które Was zainteresują 🙂

WIANEK

Moim zdaniem to jest SZTOS! A potrzeba do niego tak niewiele- zarówno materiału jak i czasu. O wiele więcej trzeba wszystkiego przy Wielkanocy, ale teraz świerk wiele ułatwia. Ja postawiłam na totalną klasykę, bez zbędnego ozdabiania. Bazę wykorzystałam tę, którą na pewno dobrze znacie z mojej ściany. Jednak jak stworzyć ją od podstaw?

Wystarczy wziąć kawałki starych gazet lub jakiekolwiek miękkie gałązki, które pozwolą uformować z siebie okrąg. Następnie dwa końce łączymy z sobą grubym sznurkiem lub drucikiem i zaczynamy zabawę! Klejem na gorąco lub drucikiem (wybieram drugą opcję, choć pistolet mam w swoim posiadaniu) przyczepiamy gałązki świerku do naszej bazy. Pamiętając, że gałązki układać się muszą w jedną stronę- jest to zazwyczaj kierunek wskazówek zegara. 

Przy ozdabianiu macie pełną dowolność i choć mi najbardziej podoba się zwykła zielona wersja, to zawsze możecie zrobić jakąś idealną, czerwoną kokardę na górze, która będzie zwisać aż do samego dołu. Możecie również poprzyczepiać kilka bombek lub gwiazdek. Czas to około pół godziny, a efekt jest powalający! Moja mama już zamówiła sobie jeden taki u mnie 😉 

I choć nie jestem zwolenniczką dawania na prezenty ozdób świątecznych, no bo jakby nie patrzeć to już trochę późno, to jednak… wianek wygrywa! Zawsze możecie zrobić tak, aby baza była nieśmiertelna (jak w moim przypadku). Wystarczy zmieniać jedynie „okrycie wierzchne” 😉

Koszt? Żaden… jeśli się dobrze postaracie.

KALENDARZ

O kalendarzu mówiłam przy okazji filmu DIY i przyjęliście go naprawdę wspaniale. Dostałam nawet kilka informacji, że będzie prezentem świątecznym- dlatego właśnie ląduje na tej liście. Jednak chciałabym Wam coś powiedzieć dodatkowo. Jeśli robicie go swojej przyjaciółce- dodajcie jakieś fajne zdjęcia przy niektórych stronach z notatkami. Pamiętajcie również o datach. urodzinach, imieninach, Waszych rocznicach, czy czymkolwiek 🙂 Miłym dopełnieniem prezentu będzie również kilka fajnych biletów wpiętych w poszczególne dni. Może to być na przykład bilet do kina w lutym, bilet na niezbyt drogi koncert w kwietniu i zaproszenie do teatru we wrześniu. Koszt takiego prezentu wyniesie około stu złotych, ale będzie idealną, spójną całością!

Jeśli natomiast byłby to prezent dla mamy- zróbcie tak, aby rzeczywiście był dla niej. Skoro robicie go sami macie pełną gamę możliwości! Nikt Wam niczego nie zabroni. Wybierzcie odpowiedni kolor zeszytu, może środek wypełnijcie zdjęciami kwiatów (moja mama je uwielbia!)… pamiętajcie również o zapisaniu kilku fajnych dni na spędzenie czasu razem. Mamy to lubią 😉 A może na dodatek jakieś fajne cele? Wspólny wyjazd w wakacje chociażby na weekend, wyjście do kina, czy wspólne kawki przy M jak Miłość w każdy poniedziałek. Mi tak szkoda tracić czas na ten serial, ale myślę sobie, że każde przebywanie z Mamą jest spoko. Więc może warto? 😉

Dla Babci możecie wpisać kilka przepisów… albo docenić jej przepisy! Podjąć próbę narysowania ich i przeznaczenia każdego miesiąca na wypisanie ich. Wtedy będziecie zmuszeni przez swój własny pomysł przychodzić do swojej ukochanej Babci chociażby na jeden obiad w miesiącu- ale mam nadzieję, że robicie to częściej 😉 

Pomysłów jest mnóstwo, bo i dowolność jest pełna! Nie pozwólcie sobie jednak na oddanie komuś zeszytu z wypisanymi dniami tygodnia. Zróbcie tak, aby komuś było ultra miło, żeby ten kalendarz był w pełni jego, ale żeby było w nim również Wasze serce i trochę Was. Skoro Wy postanowicie pamiętać o tej osobie cały rok, niech ona też to robi. A co! 😀

Ja na przykład Magdzie wypełniłabym kalendarz dobrą grafiką, fajnymi wydarzeniami oraz kilkoma datami na wspólne wypady na zwykłą herbatę na mieście, czy na wystawę w totalnie innej przestrzeni. Zapisałabym pewnie również trochę wrzutek o historii grafiki- a co, niech się uczy! 😀 Wiktorii bym podarowała kalendarz wzornika. Zostawiłabym trochę miejsca na projekty i zapisywanie złotych myśli. Pomysły dla osób, które znacie bardzo dobrze, przychodzą bardzo szybko. Wierzę w Was. Dacie radę.

A co jak się kogoś nie zna i po to się tu przychodzi? Przecież dla najlepszych przyjaciół ma się prezenty już we wrześniu… a no wtedy sprawa się ma tak, że siadacie z kartką i myślicie. Może ostatnią deską ratunku będzie zwykłe kupienie czarnego zeszytu i mocne przyłożenie się do tego, aby wyglądał bardzo elegancko i stonowanie? 🙂

MAKRAMA KWIETNIK

Tak, tak, zdjęcia poniżej przedstawiają nieskończoną makramę, ale ja już prezenty mam dla swoich najbliższych, a czasu tyle samo co Wy. Nie mam kiedy robić wszystkiego za siebie i jeszcze tak na zapas. Tak więc musicie z tym żyć, tym bardziej, że taka makrama do niczego mi na razie nie jest potrzebna. Na oknie mam trzy szklane kule z sukulentami i to mi wystarcza. Ale przecież na świecie istnieje mnóstwo miłośników roślin, którzy przestrzeni podłogowej już nie mają, na kwietnik nie mają co liczyć, bo zaspaliście, więc zostaje takie mocne cudo! Koniecznie do makramy dokupcie doniczkę. Niech wpasowuje się kolorystycznie 🙂 Najgorsze co można zrobić to dać niepełny prezent. Zachęcałabym Was również od razu do kupienia rośliny. Wtedy prezent jest piękny w 100%. Ej! Sama bym taki chciała… gdzieś jednak taką makramę bym zmieściła hahah 😀 Pamiętajcie żeby doniczka była plastikowa. Dzięki temu będzie lekka i nie będzie problemu 🙂 Ja korzystałam z filmu na yt pasart 🙂

DOMOWE KOSMETYKI

Kocham moje studia, mówiłam Wam? Jeszcze bardziej kocham ludzi, których dopiero co tam poznaję i odkrywam. Wszystko na spokojnie, bez spiny- tak jak lubię. No i ostatnio na przykład odkryłam, że jedna z dziewczyn na moim roku robi własne kosmetyki. Ba! Powiedziała mi nawet jak je robi i najważniejsze co z tego zapamiętałam, to to, że… robi własne hydrolaty. Jeśli śledzicie mojego bloga to z moich kosmetyków zero waste na pewno wiecie, że przerzuciłam się właśnie na ten produkt zamiast toniku. Jest to szalenie łatwe, więc mocno polecam Wam, jeśli nie macie możliwości już ich kupić pod choinkę, zrobienie własnego. Jak? Wystarczy kawiarka, woda i np. lawenda. Wystarczy podgotować i gotowe. Tak słyszałam, tak piszę. Po szczegóły odsyłam do internetu, gdzie na frazę: „hydrolat diy” dostaniecie sporą dawkę informacji niezbędnych 😉

Do tego super pomysłem jest kawowy peeling. Ja akurat swój idealny mam kupiony, ale Wy już nie możecie mieć tego komfortu. Jak go zrobić? W internecie figuruje niesamowita ilość przepisów na niego, więc nie będę podawać jednego konkretnego przepisu. Nie mam pojęcia, który może być najlepszy. Jedno jest pewne jak on pachnie… ah! Bajka! W szczególności dla smakoszy kawy i jej zapachu. Pamiętacie (tak jak przy syropach), aby wyzbyć się tej przeestetycznej strony. Wystarczy ładny słoiczek i jakaś fajna nalepka co to… będzie estetycznie no i bez odpadkowo! 🙂 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *