Ha! Przez pierwsze dwa tygodnie października dostawałam mnóstwo wiadomości gdzie studiuje. Nie spodziewałam się, że jest to aż tak pożądana informacja… Tym bardziej, że sama do połowy tego miesiąca w sumie nie za bardzo się tym interesowała. Co będzie, to będzie.
Ale z drugiej strony, skoro wciąż i wciąż gadałam o moim roku bez studiów, roku odkrywania swoich potrzeb, chęci wyrwanie się z marginesu „co ludzie powiedzą” i ustawiania sobie za cel (poza tym oczywistym, wynikającym z mojej wiary, czyli chęć zbawienia.. no ale to wiecie, wiadomo. Ma się priorytety! :D) bycia szczęśliwym… Nagle nie dostałam się na reżyserię i trzeba było improwizować 😀
Dla niewtajemniczonych tylko leka zajawka mojego poprzedniego roku w postach takich jak np. mocno osobisty post o tym, że nie tylko leżę, ale mam mega dużo planów | udawane gap year czyli szkoła florystyczna | pracowałam w kwiaciarni | pół roku bez szkoły, czy już żałuję?
Chciałam żeby moje życie wyglądało tak dobrze jak wyglądało. Ułożyłam sobie je w odpowiedni sposób. Czułam się wspaniale. Było mi dobrze. Więc uznałam, że studia są mi w ogóle niepotrzebne, ale je zrobię. Najmniejszym nakładem wysiłku (czyt. bez wysiłku) … będę miała papier, a i tak będę robić to co przed tym papierem. Więc wybrałam…
elbląską szkolę. I to jest ten moment, gdy uświadamiasz sobie ze nigdy nie mów nigdy! Bo to ja byłam pierwsza do wyjścia z bilbordem mówiącym: „nigdy nie zostanę dłużej w Egu”-zostałam już trzeci rok, „nigdy nie pójdę na studia w Elblągu”-poszłam! Na szczęście tylko na jeden dzień. A chwilę przed pójściem mogliście zobaczyć w filmie o Islandii 😀 Serio płakałam!
Bo spotkałam tam ludzi, który byli tacy nie moi. Którzy chcieli innych rzeczy niż ja. Którzy nie mieli pasji widocznej na pierwszy rzut oka. Wystraszyłam się i po pierwszych ćwiczeniach matematyki ekonomicznej (o zgrozo) uciekłam!
Na szczęście dostałam się również na Uniwersytet Gdański. Na kulturoznawstwo. To kulturoznawstwo, którego nigdy nie chciałam studiować. No ale cóż 😉 poszłam i… Po czterech minutach już wiedziałam, że to to. Już kochałam ludzi, który byli wspaniali i którzy robią to co lubią. Wystarczyło.
I tak sobie teraz jestem. Nawet nie umiem wyrazić tego ile dał mi ten rok spokoju od ocen, nauki książkowej j tego wszystkiego co robi się w szkole. Nauczyłam się jeszcze bardziej inspirować cała sobą, całym ciałem, z każdej sytuacji. Was też chcę inspirować, wiecie to prawda!? 😀 I tak sobie chodzę na te zajęcia nie jako na obowiązek, a jako na inspirację. To niby niewielka różnica. Przecież robię to samo. Chodzę na wykłady i piszę notatki… ale w głowie to zupełnie inna sytuacja. Wracam do domu i po prostu robię notatki z notatek. Doczytuję, sprawdzam… najzwyczajniej w świecie mnie to ciekawi.
No bo ja po prostu lubię sztukę! Lubię pisać lubię czytać lubię wiedzieć mniej więcej na wiele tematów a nie na jeden dokładnie. I takie właśnie są te studia! 😀 Mam historię kultury. Więc mam historię sztuki, ale mam ją w o wiele mniejszych szczegółach niż na historii. Rozumiecie? Mam socjologię kultury co jara mnie w opór, ale nie mam socjologii z biologią i psychologią…
Największym zaskoczeniem jednak jest dla mnie to, że poza sztuką jest jeszcze ta kultura ludzka…. Wszystkie rytuały tradycje, życie w społeczeństwie, tworzenie swoich reguł, zasad, które okazują się oczywiste dla większego grona ludzi. Odkrywanie tego jest dla mnie niesamowite!
I na razie czuję jakbym była dobrowolnie na wykładach, na które czasami przyjeżdżałam z Elbląga. Tak sobie po prostu. Pewnie to się zmieni po kolokwium haha, ale na razie jest super!
Ba! Powiem więcej, jest nawet fajniej niż rok temu! Z doświadczeniami z poprzedniego roku oczywiście, bez nich byłoby tragicznie! Pamiętajcie… Nie, nie żałuję swojego roku bez szkoły. Kocham go na zawsze. Podjęłam najlepsza decyzję w życiu! Jednak teraz gdy nie mam czasu aż tak bardzo myśleć o swoim życiu, przyszłości, przeszłości, nie martwię się filmówka, nie boję się że nic nie robię, choć robię mnóstwo… Jest łatwo. Teraz wstaje rano, jestem w szkole, wieczorem robię lekcje, chodzę na spacer, jem, idę spać. Po roku swobody, takie straszne usystematyzowanie jest dobrą odmianą. Zobaczymy na jak długo. Na razie jestem zachwycona! Znów zaczęłam odliczać dni do piątku i za wszelką cenę kurczowo trzymam się weekendów. Śmiesznie mi! 🙂
Także tak. Tak właśnie jest u mnie. Cieszę się, że jestem ze sztuką i kultura tak blisko, ale nie muszę rysować i malować! Uwielbiam tego nie robić 😀 Uwielbiam na to patrzeć, analizować, żyć z tym.. . ale nie chce tego tworzyć. Chcę robić zdjęcia i filmy, ale to co proponuje mi ASP poza tymi dwoma dziedzinami unieszczęśliwiłoby mnie. Tak wiec no. Tak właśnie miało być 🙂
Mam nadzieję, że też jesteście szczęśliwi jak ja! 😀
Aż miło się czyta o tym jak bardzo komuś mogą się podobać studia. Ja moje ciągnę już 5 rok, z poważną kminą czy nie rzucić już tego w cholerę dziś – natychmiast, ale no „teraz to już się chyba nie opyla”. Magisterka i wio. Czuję za to niezdrowe podekscytowanie na myśl o wymarzonej podyplomówce już niedługo, więc domyślam się jaka euforia płynie w twoich żyłach! 😀 Powodzenia!
Hahaha! 😀 Oj też bym czuła, że już nie można zrezygnować. Nie opyla się! 😀 A co wybierasz na podyplomową szkole? Jaki kierunek?
Grafika reklamowa – po latach „marnowania” (chociaż nie do końca, bo to w gruncie rzeczy ogólna wiedza potrzebna w dzisiejszych czasach) się na marketingu i żałowania dezercji prób dostania się na grafikę chcę to spiąć ze sobą! Wish me luck!
Ekstra!!! Maks popieram łączenie że sobą wszystkie co się zaczyna i kończy! A na grafikę może się jeszcze kiedyś dostaniesz. Wtedy będziesz miała cały wachlarz możliwości. Sam marketing, sama grafika i twór połączony z tych dwóch rzeczy. To jest coś! Szanuję 😀
Czy Tobie też ludzie mówią „poczekaj do sesji” na wiadomość o tym, że lubisz swoje studia? Bo napisałaś, że „to pewnie się zmieni po sesji”, jakbyś automatycznie broniła się przed takimi ewentualnymi komentarzami od czytelników. Jeśli to moja nadinterpretacja, to przepraszam, jeśli nie – nie jesteś sama 😀 Też w tym roku zaczęłam studia i też jestem tym na maksa podjarana (a ludzie reagują na to cynicznie, jakby to było coś złego, że studia uważam za super sprawę). Studiuję filologię angielską i interesuje mnie na niej każdy przedmiot. To niesamowite. Cieszę się za nas obie!
Aaaa!!! Ale super! ❤️❤️ A wiesz co… No trochę ludzi mi tak mówi, ale sama się boję tego natłoku sprawdzianów w niewielkim odstępie czasowym. Bardziej chodzi o to, że nasłuchałam się już jak moi znajomi zdychali podczas sesji, więc przez nich trochę się boję 😀
Ale jak np. jaralam się, że się uczę jak nigdy, to ludzie się śmiali i mówili „hehe. To początki”… A ja sobie nie wyobrażam, że to minie. Skoro teraz są początki, to później będzie przecież tylko ciekawiej. Eh! Musimy się razem podtrzymywać na duchu w naszej euforii! 😀