Film

FILM Kler Wojtek Smarzowski

Przy okazji PODSUMOWANIA WRZEŚNIA pisałam o trzech filmach, które udało mi się w miesiącu bez karnetu obejrzeć 😀 Był to Kamerdyner, Juliusz i Kler. O ostatnim chciałam powiedzieć zbyt dużo, więc uznałam, że osobny post będzie dobrym rozwiązaniem. Zrobiłam ankietę na Instagramie i wyszło, że chcecie, więc? Więc jest! Zapraszam na mój tekst o najnowszym filmie Smarzowskiego!

SKANDAL

Tak jak wspominałam wcześniej- Smarzowski to reżyser, który nic nie musi udowadniać, nie musi szukać skandalu i tylko na nim budować zysków z filmu. To reżyser- artysta, który tworzy filmy o ludziach. Pewnie, są mocne, są brutalne, ale to wciąż bardzo wysoko postawione filmy w polskim kinie.

Nie położył swojego filmu na skandalu. Stworzył wspaniała historię o ludziach, ich problemach, wielu twarzach, przeszłości, która ich ukształtowała. I tak jak stworzył film o policjantach i pijakach miał pełne prawo stworzyć film o księżach! Tym bardziej w tak subtelnej (mimo wszystko) formie.

KSIĘŻA

Każdy bohater został potraktowany z szacunkiem, nie po macoszemu. Kilka razy słyszałam w Internecie, że historie księży mogłyby zostać przedstawione również w przypadku zwykłych, świeckich ludzi dziejący się w jakiejś wielkiej korporacji, gdzie ludzie tracą wartości po długim romansie z pieniędzmi- ponieważ ten film to NIE JEST ATAK NA WIARĘ! Już większy atak na Maryję i Jezusa widziałam w pracach Alicji Białej, który i tak mimo wszystko wpisuje się jeszcze w moją estetykę i nad wyraz obszerny margines tolerancji Boga w sztuce. Nie mamy prześmiewczych scen modlitwy, adorowania Świętych, czy krzyża. To wszystko dzieje się obok- najważniejsi u Smarzowskiego są ludzie, a oni jak wiemy są grzeszni.

To przede wszystkim pokazanie czterech zupełnie różnych postaci, które spotkać można w Kościele. Czy to źle, że nie ma sylwetki księdza powściągliwego, modlącego się i po prostu- w 100% dobrego? Może źle, ale za nic nie mogę sobie wyobrazić jego roli w tym filmie? Czy gdy wszyscy razem piją i śpiewają Kult kolejna scena powinna pokazywać jak dobry ksiądz modli się w swoim pokoiku? Chyba właśnie wtedy ta grupa wspaniałych ludzi byłaby upokorzona najbardziej.

To film, który opowiada losy czterech mężczyzn, historie z przeszłości poznajemy tylko dwóch. Każdy z nich zachował się w podobnej sytuacji zupełnie inaczej, kolejny bohater, choć jest alkoholikiem na samym końcu jest bohaterem bardzo pozytywnym, a wszystko kończy się na postaci arcybiskupa… Bo to nie jest atak na Kościół, to nawet nie jest atak na Księży z naszych parafii- to czysty strzał górę, tę gdzie nie każdy ma dostęp i gdzie ludzie w bogactwie tracą to co najcenniejsze, wiarę.

ABSURD

I tak jak w każdym filmie reżyser ma pełne prawo do stworzenia swojego świata w filmie, który może być bardzo prawdopodobny, może być również totalnie wymyślony. HALO! To nie jest film dokumentalny. Tak, takie rzeczy dzieją się w Kościele i powinniśmy być tego świadomi, ale dajmy prawo tworzyć ludziom swoją sztukę! Dajmy ludziom prawo do wyrażania swojego poglądu na dany temat!

I choć niestosowne przy tak dobrym filmie wspominać Patryka Vegi, to jednak pokuszę się o to porównanie. Absurdem były dla mnie komentarze, w których ludzie po filmie BOTOKS (a nawet przed obejrzeniem go, czego nigdy nie zrozumiem!) obawiali się, że ludzie zrezygnują z chodzenia do szpitala, tak tutaj abstrakcją jest dla mnie rezygnacja z Kościoła po obejrzeniu KLER.

Ej! Jak ktoś jest w Kościele to wiedział o takich „ciekawostkach” przed KLER, serio! Jola Szymańska w swoim filmie na YT dosadnie skomentowała narzucania księży, aby pod żadnym pozorem nie oglądać tego filmu. Nie! Żaden ksiądz nie ma prawa zabraniać oglądania filmu. To film! FILM! Ej, słyszeliście, że KLER to film? Tylko film! Nie jakieś szatańskie modły odprawiane wraz z widzami na salach kinowych.

Jako katoliczka słysząc te wszystkie „ojojo, Smarzowski zniszczy Kościół, nie oglądajmy tego filmu! Jak straszny jest on dla Kościoła! Ile ludzi odejdzie z Kościoła! Ojojo!” yyyy…. myślałam sobie wtedy, że Ci ludzie bardzo nie wierzą w Kościół, w miejsce spotkania z Bogiem, bo czy naprawdę jeden, jedyny film mógłby zniszczyć coś tak trwałego? Błagam…

Informacje zawarte w filmie są podstawiane nad pod nos prawie każdego dnia, będąc w Kościele stykać możemy się z nimi co chwilę. Już to zniszczyłoby Kościół, a nie jeden jedyny film. Tym bardziej tak dobrze zrobiony od strony warsztatowej, wizualnej i aktorskiej. Ej! Filmy się robi po to żeby móc się zastanowić, żeby móc wejść w głąb siebie i pomyśleć. Filmy często przedstawiają prawdę lub inspirację prawdą do stworzenia konkretnego bohatera. I w tym wypadku również można wyjść z pokojem w sercu, a nawet swego rodzaju „drugim dnem” dla każdego księdza jak i człowieka.

Jest mnóstwo filmów o złych rodzinach, o patologicznych związkach i koszmarnych miłościach, ale czy to znaczy, że ludzie po obejrzeniu chociażby NIEMIŁOŚĆ przestaną się zakochiwać i stracą wiarę w miłość? Nie kojarzę żeby ktokolwiek wygłaszał takie apele po premierze wspomnianego filmu, a uwierzcie, że zrobił on na mnie piorunujące wrażenie!

JAK TO DOBRZE, ŻE MAMY SMARZOWSKIEGO!

Wychodzę z założenia, że to dobrze, że właśnie Smarzowski zrobił ten film. Ten człowiek, który tak brutalnie i surowo traktuje każdy swój film, który pali stodoły i wsadza siekiery w ręce swoich bohaterów. Cieszę się, że stworzył film wartościowy pod względem reżyserskim! Bez zbędnych zagrywek na uczuciach odbiorców, bez budowania scenariusza na skandalu.

PODSUMOWUJĄC

Słyszałam wiele opinii, że ten film broni księży. W mojej głowie obronił. Troszkę. Jednak mimo wszystko. Poza tym całym katolickim usprawiedliwianiem tego filmu powiem jedynie, że aktorskie mistrzostwo! Reżyserski poziom zachowany, a wizualnie ten film nadaje się do kadrowania każdej sceny pod zdjęcie. To chyba dobre świadczy o filmie prawda? 😉

Więc czy naprawdę możemy bać się tego filmu? Nie bądźmy śmieszni…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *