Z Magdą już dzisiaj wracamy z Warszawy, ale standardowo jeszcze przez kilka postów na blogu będzie można zobaczyć co robiłyśmy, co zdobyłyśmy i co nas zachwyciło- a właściwie przede wszystkim mnie, choć całkiem się ze sobą zgadzałyśmy 😉
POLSKA to wystawa kolaży, które znalazły się w książce (lub zostały stworzone, aby się tam znaleźć) Marcina Świetlickiego z wiązankami pieśni patriotycznych wydawnictwa WOLNO. Wreszcie miałam styczność z tym wydawnictem, bo książkę zakupiłam, więc za kilka dni będzie i o tym tekst 🙂
Co ważne- kolaże nie były tworzone do tekstów Świetlickiego, a zupełnie osobno. Dopiero później były wybierane do książki. Prace są w oparciu o uczucia artystki, a nie artysty i myślę, że to w tym wszystkim jest mega istotne. Wiązanki i wycinanki są idealnym połączeniem, ale same również tworzą dwa osobne pełnowartościowe dzieła.
Sztuka ta, choć z początku wydawała mi się bardzo prześmiewcza i zastała w kompletnym PRLu okazała się bardzo aktualna i po prostu… polska. Jest tu bardzo dużo nawiązań do przeszłości- znajdziemy kolaże z kolejkami, szyldy Społem i blokowiska. Jednak to wciąż jest bardzo aktualne.
I nie upieram się przy tym, że jedynie tak wygląda Polska. Jest jej mnóstwo odłamów, jest różnorodna, jest piękna i brzydka, mądra i głupia, ale artystka zdecydowała się właśnie na tę. Pełną religii, brzydkich bloków, PRLu, polityki i nawiązań do historii. Jest różnorodnie, ale nie ma pełni. Nie da się. Nie ma tu przekroju całego życia każdego Polaka, ale są tu fragmenty, które dla każdego z nas są pewnym wspomnieniem, przyjemnością lub bolączką… i to jest dobre.
Bardzo ważnym elementem wystawy jest również swego rodzaju peregrynacja, czyli nawiązanie do przyjmowania obrazu Matki Boskiej przez wiernych we własnym domu i adorowanie go. Artystka zdecydowała się na wędrówkę swoich czterech prac po znanych polakach. Pozowali z nimi, a później prace szły dalej. Na wystawie została poświęcona wędrówce cała ściana i wyglądała naprawdę pokaźnie. Ja na Instagramie mam już z nią zdjęcie, widzieliście? 😀
Nie ma tu przesady! Alicja Biała nie skręca w złą stronę. Idzie swoim, określonym kierunkiem, który do mnie przemawia w stu procentach! I choć niektóre wycinanki są całkowicie absurdalne to są w tym swoim absurdzie wręcz doskonałe.
Wystawa dzisiaj akurat się skończyła, ALE już od 5 października w Krakowskim Mocaku będziecie mogli trafić na nią znów. Nie wiem w jakiej formie, ale wiem z jakimi emocjami i z jak dbrą sztuką. Serdecznie Wam ją polecam 🙂
A więcej zobaczyć będziecie mogli we vlogu, który jeszcze się nagrywa.