Film

przegląd sierpniowych filmów

Hejka! 😀
Wchodzimy mocnym krokiem w okres najlepszych miesięcy w świecie kina. Wrzesień, październik i listopad to zawsze najlepsze i najbardziej wyczekiwane premiery roku. Tej jesieni jednak niesamowicie przykro patrzeć mi na rozpiski repertuaru w kinie ponieważ chciałabym iść na wszystko, a po pierwsze- rozkład godzin mi to uniemożliwia, a po drugie- w tym roku ważniejsza musi być dla mnie nauka i przesiadywanie w domu nad pomysłami na dyplom itp. Jednak muszę się Wam pochwalić, że kilka dni temu zrobiłam burzę mózgów i wczoraj spisałam te moje wszystkie pomysły, które dzisiaj zostały przedstawione mojemu nauczycielowi prowadzącemu i… zostały zaakceptowane. Przynajmniej na razie jest dobrze. Mam nadzieję, że dobrze będzie mi się tworzyć te prace przez cały rok, że temat w pewnym momencie mi nie zbrzydnie i bardzo chcę żeby wszyscy byli szczęśliwi! ^^ Taki mam pomysł, że tym razem będę mocno ten dyplom wplatać w notki na blogu tj. przy jakimś większym kroku w postępie mojej pracy będę Was informować co i jak i dodawać zdjęcia twórcze. Mam nadzieję, że będzie to ciekawe nie tylko dla mnie hahaha. Jednak zanim cokolwiek pójdzie w przód minie zapewne jakiś miesiąc, później poszukiwanie inspiracji, robienie zdjęć i dopiero wtedy wplatanie jej w grafikę. Także spokojnie, to jeszcze nie ten etap.
Dzisiaj mam dla Was listę sierpniowych filmów z wczorajszą bardzo fajną biografią z Meryl Streep, która jeszcze jest w kinie- więc śmiało możecie czytać poniżej co o niej piszę i oczywiście jak najszybciej biec do kin!

 

1. Destrukcja (2015) – mam ostatnią taką dziwną przypadłość, że filmy, które zaznaczałam na filmwebie z chęcią obejrzenia w wolnej chwili nagle zupełnie przestały mnie interesować, dlatego za każdym razem, kiedy w głowie urodzi mi się pomysł zobaczenia jakiegoś dobrego filmu- wchodzę na kinomana i poszukuję w liście ostatnio dodanych pozycji. Dzięki temu jestem całkiem dobrze poinformowana co i jak w świecie kina nawet jeżeli obok kina przechodziłam parę miesięcy wcześniej- nie pochwalam tego, ale kiedy nagle w twoim mieście nie grają niczego na co czekałeś, to można się wkurzyć i zrobić sobie niedługą separację z tym miejscem i zakochać się w nielegalnych stronach. No naprawdę! Kurcze, wiadomo, że kocham kino i uwielbiam tam przebywać, w zwykłym roku (nie maturalnym) nie przeszkadza mi przesiadywanie nawet na trzech seansach pod rząd. Z tego powodu wiem, że wspieram kulturę, pracę reżyserów, aktorów i wszystkich, którzy przy produkcji współpracują… ale kiedy nagle chcę iść coś zobaczyć i tego nie grają, to mam dosyć i sięgam po Internet. Później w głowie rodzi mi się myśl, że tak jest szybciej i łatwiej, więc na jakiś czas przestaje interesować się instytucją, w której wyświetlają tylko filmy, które im się podoba. Taki mały bunt z mojej strony ^^ Okey, nie rozumiem ludzi, którzy filmy oglądają tylko w domu i bardzo Was zachęcam żebyście tego nie robili… ale jak ktoś robi to tylko czasami to myślę, że jest to jak najbardziej właściwe. I jest jeszcze jeden wariant- pokusa w postaci filmu, który jeszcze premiery w Polsce nie miał, ale już jest w sieci. Z tymi jest najtrudniej ^^ Masz możliwość obejrzeć go w dobrej jakości na dużym ekranie… ale jednak ciekawość wygrywa i oglądasz go w domu parę miesięcy wcześniej. Ja tego w sobie nie lubię, ale robię to bardzo często. Musicie mi to wybaczyć hahhaha ^^ No ale nie przedłużając już dłużej, Destrukcja, to film naprawdę dobry, chociaż jeszcze nie odszyfrowałam, czy zabieg „wielkiej niewiadomej” jest tutaj zabiegiem zaplanowanym, czy po prostu reżyser nie poradził sobie z ciężarem scenariusza. Mimo wszystko Gyllenhaal to taki aktor, którego zawsze miło jest oglądać na ekranie- nie tylko przez idealną fizjonomię, ale również (a przede wszystkim) dzięki genialnej grze aktorskiej, którą tutaj również fenomenalnie zaprezentował. Historia opowiada losy mężczyzny, który po śmierci swojej żony poznaje Kobietę. Tyle wiedziałam z filmwebu i tyle mi wystarczyło. Wam też więcej nie powiem, a co. Taka będę ^^ Tylko napomknę, że polecam! 🙂

 

2. Zupełnie nowy testament (2015) – chciałam obejrzeć bardzo bardzo długo, ale nie miałam czasu, zdrowia i najwidoczniej aż tak dużo chęci. Jednak po namowie Łukasza wreszcie mi się udało! Wspomniany już Łukasz zrobił mi niezłą reklamę filmu i po jego opinii wywnioskowałam, że to coś tak dobrego i śmiesznego, że czas najwyższy odpalić go na swoim komputerze. Odpaliłam i… rzeczywiście, wszystkie fragmenty, o których mówił mój kolega były zabawne… ale reszta zupełnie nie, a stanowiło to ok. 80% całości. Cała zabawa polega na tym, że Bóg jest człowiekiem, ma żonę i córkę. Ma również syna- Jezusa, który został ukrzyżowany. Ma taki pokoik, w którym ma zapisane losy wszystkich ludzi na świecie, ze swojego komputera może wysyłać do nich maile lub zmieniać ich historię. Jego córka ma w pokoju figurkę Jezusa i, jak to ze starszym bratem, uwielbia z nim rozmawiać (bo tak się dzieje, że on podczas rozmów ożywa). Pewnego dnia dziewczynka wysyła wszystkim datę śmierci każdego z ludzi na świecie i… zaczyna się chaos. Niektórzy są zrozpaczeni, inni szczęśliwi, niektórzy czują wielką niesprawiedliwość, a niektórzy dzięki poznanej długoterminowej dacie życia odnajdują sens swojego istnienia. Wszystko byłoby naprawdę dobre i znakomite, gdyby nie to, że Bóg został przedstawiony jako typowy, obleśny typ. Nieszanujący swojej rodziny, pijak i cham. Mam naprawdę dużą tolerancję jeżeli chodzi o przedstawianie Boga, wiele razy śmieszą mnie ostre żarty na temat religii, bo wychodzę z założenia, że jeżeli potrafię śmiać się z siebie, to ze swoich najbliższych również (a Bóg jest mi najbliższy- tak dla jasności^^), jednak z tą interpretacją w żadnym wypadku nie mogę się zgodzić. Przez cały film czułam spore zażenowanie i dyskomfort. Przez co wszystkie, nawet zabawne sytuacja, nie śmieszyły mnie tak jak powinny. Szkoda.

 

3. Legion samobójców (2016) – obawiałam się tego, że jeśli nie znam kontekstu wszystkich tych złych charakterów, to będzie mi ciężko odnaleźć się w historii. Poza tym, kiedy dowiedziałam się, że jedyny bohater, który jest mi bardzo dobrze znany tj. Joker, jest tak naprawdę zupełnie pominięty- trochę się załamałam. Jednak dałam szansę. Uznałam, że jeżeli jest dobrze nagrany, to zaciekawi nawet największego ignoranta tej tematyki (czyt. mnie) i będzie dobrze! Seans się zaczął, a ja popłynęłam i to nieźle popłynęłam, aż do końca filmu! GENIALNY jak na swój rodzaj tj. akcja- za którą jakoś specjalnie nie przepadam. Naprawdę warty obejrzenia, tym bardziej, że Harley Quinn skradła moje serce i wasze skradnie zapewne też. Na zachętę dodam tylko, że aktorka, która wcieliła się w jej postać- Margot Robbie- na filmwebie zajmuje pierwsze miejsce w rankingu Top 100 kobiet kina. A jeśli już wcześniej wspominałam o tym Jokerze, to teraz chciałabym pogłębić temat- gówno prawda te wszystkie negatywne komentarze! Znacie to uczucie, kiedy w dzieciństwie słodycze były dla Was nagrodą i czymś naprawdę świetnym, na co rodzice pozwalali Wam raz dziennie? Przyznajcie, że teraz kiedy dorośliście i zarządzacie już własnymi finansami również kupujecie słodycze, ale robicie to kiedy tylko macie ochotę i nie sprawia Wam to już takiej przyjemności. Jest to na tyle naturalne, że czasami podczas wizyty w sklepie potraficie nawet nie zwrócić na nie uwagi! A co z tą zasadą, że kiedy będziecie dorośli będziecie jeść tylko słodycze?! Nadmiar nie powoduje szybszego bicia serca, a jedynie prowadzi do rutyny. Teraz wyobraźcie sobie zamianę i zamiast słodyczy podstawmy Jokera. Okey, nie było go w każdej minucie filmu (film załatwiała Harley i ona odbiorcy wystarczyła w stu procentach, uwierzcie), ale kiedy się pojawiał, to jestem przekonana, że każdy w sercu miał większy skurcz, a w głowie pojawiał się krzyk „Joker! Joker! To znowu on. Oglądajmy teraz uważniej, bo zaraz znowu sobie pójdzie!”. Co najważniejsze- pojawiał się on przez cały film, chociaż z komentarzy wywnioskowałam, że miał swój dziesięciominutowy blok, w którym przedstawiono jego historię i się ulotnił. Nie! Pojawia się przez cały film, w najbardziej odpowiednich i idealnych momentach. Polecam w stu procentach ♥

 

4. Boska Florence (2016) – wczorajsze zjawiskowe odkrycie! Już dawno nie widziałam Meryl Streep w tak dobrej formie, a od 2009 roku i pamiętnego Mamma mia, w którym moja mama do teraz jest tak mocno zakochana, że może go oglądać codziennie ^^, widziałam z nią wszystkie filmy prócz Eskorty oraz Sufrażystki, więc chyba mam niewielkie pojęcie nad kondycją jej gry. Oczywiście, nigdy nie gra jak drewno, to zbyt dobra aktorka żeby zarzucić jej chociażby dobrą grę, ale od zdobywczyni tylu Oskarów (które podobno definiują wszystko co najlepsze -.-) wymagam gry wybitnej! W tym filmie pokazała swój blask, na który czekałam. To bardzo piękny film. Ładny, dobrze skadrowany, bardzo świeży i niesamowicie dobrym humorem i historią. Piękne kostiumy i scenografia. Jeden z nielicznych filmów, do których obejrzałam zwiastun (ale jak Mama proponuje ci wyjście do kina, a nie na odwrót, to musisz sprawdzić, czy nic w tym zdarzeniu nie jest podejrzane hahahah) i po nim spodziewałam się właśnie takiego, bardzo dobrego i śmiesznego filmu. Polecam serdecznie, bo naprawdę warto! A tak jak zawsze wkurzają mnie ludzie głośno śmiejący się na sali kinowej (jestem pewna, że można to powstrzymać i śmiać się jedynie lekko- wystarczy ludzie, serio!), tym razem byli jakby zaplanowaną ścieżką dźwiękową 🙂

 

5. Imperium (2016)- kolejny mój strzał w kolano, czyli obejrzenie filmu przed polską premierą, aaaaa! Spowodowane to zostało tym, że Daniel Radcliffe był moim aktorem miesiąca- obejrzałam z nim aż dwa filmy w tym miesiącu, a uwierzcie, że to naprawdę bardzo dużo, ponieważ poza wszystkimi częściami Harrego Pottera widziałam w swoim życiu jeszcze cztery inne pozycje, gdzie w jednej był jedynie „wyprowadzającym psa” ^^ Uwierzcie, że nie umie przestać o nim myśleć jak o młodziutkim czarodzieju. Wiem, że bardzo się stara zerwać z tym wizerunkiem i zupełnie mnie to nie dziwi, ale ja po prostu kiedy widzę jakiś plakat filmowy lub jego nazwisko w obsadzie- myślę tylko o tym, że „O!Harry gdzieś znów zagrał”. Błagam pomóżcie mi z tym walczyć hahhaha 😀 Na szczęście Daniel jest dobrym aktorem i podczas filmu, w pewnym stopniu, zapominam o jego wcześniejszej karierze i skupiam się na kreacji którą tworzy tu i teraz. Także wielki plus dla niego! Co do filmu, to jest naprawdę bardzo, bardzo dobry! Porusza trudny temat nietolerancji i nazistów. Od momentu Więzienia nienawiści bardzo poruszają mnie takie filmy,więc polecam 🙂 Kurcze, ale owocny miesiąc. Same dobre filmy 😉

 

6. Hel (2016)- Łukasz to jeden z tych człowieczków, z którym najlepiej chodzi mi się do kina, a tym bardziej najlepiej mi się później o filmach dyskutuje. Na szczęście rozsądnie wykorzystuje tą moją słabość i czasami wybieramy się razem na jakiś seans (zdajecie sobie sprawę, że kiedyś wyciągnął mnie na maraton Władców pierścienia!? MNIE! Okey, lubię tą serię… ale żeby od razu maraton? hahaha- przyznać się: kogo ten maraton ominął? Z własnego doświadczenia wiem, że grają to tak często, że jest to zupełnie nieuniknione ^^). Nic wcześniej nie słyszałam o polskim filmie Hel, ale z racji tego, że w tym roku ten Hel w moim życiu był jakiś istotny przez jeden weekend, to właśnie w ten konkretny weekend, kiedy szłam z Łukaszem po mieście i zobaczyłam plakat filmowy- uznałam, że po prostu trzeba to zobaczyć! 😀 No i zobaczyliśmy. Na ulotce napisane było, że inspirowany Twin Peaks, ja co prawda nie oglądałam, ale mój towarzysz jest wielkim fanem, więc po wyjściu z sali uznał- duża, ale bardzo zdrowa i dobra inspiracja! A co z moimi odczuciami? Takiego zwykłego, szarego człowieka, który nie ogląda miasteczka Twin Peaks? To naprawdę bardzo ciekawy komentarz w świecie kina polskiego! Bardzo dziwny, bardzo dobry, bardzo ciekawy! Ja byłam zachwycona i chociaż w pewnym momencie nie usłyszałam najważniejszego zdania… to i tak mi się bardzo podobał! Niesamowicie mocno Wam polecam, bo właśnie dzięki takim filmom możecie zmienić zdanie na temat polskiego kina, co próbuję Wam wpoić od początku tego bloga. Kurcze, może to właśnie powinien być motyw przewodni mojego bloga? Zachęcanie do polskiego kina^^ Pomyślę o tym. Dobra myśl. Niech zostanie w mojej głowie 😀

 

7. Silna płeć? (2015) – jeśli już mowa o polskim kinie, to polecam Wam polską komedie. Polską komedię?! Oszalałaś, Karolina!? No ale cóż, jak coś jest dobre, to Wam polecam. Podchodziłam baaaaardzo ostrożnie do tej pozycji, po plakacie widziałam, że może być krucho, ale tak jak ostatnio na podstawie Planety singli źle oceniłam całą produkcję, tak tutaj postanowiłam dać szansę. Nie myliłam się. To było dobre wykorzystanie szansy! 😀 Podczas oglądania miałam wrażenie, że gdybym oglądała amerykański odpowiednik tej historii, gdyby wszystko było tak samo, ale język byłby angielski, to po obejrzeniu nagle stwierdziłabym, że to bardzo dobra,typowa amerykańska komedia- i uważam to za komplement. W Polsce jest naprawdę mało tak fajnych, lekkich, ale nie bzdurnych komedii. Uwierzcie, że nie było tutaj płytkich żartów. Wszystko było na poziomie. Może nie płakałam ze śmiechu, ale na odprężenie było idealnie! Także tak. Nawet jak przewidywalny od pierwszej minuty, to cudo ♥
8. Alicja po drugiej stronie lustra (2016) – jakoś w maju na lekcji języka angielskiego dowiedziałam się, że niedługo do kin wychodzi druga część Alicji w krainie czarów. Kilka dni później dostałam wiadomość od wydawnictwa Vesper z możliwością przeczytania książki o tym samym tytule, ale okazało się, że nie miała ona zupełnie nic wspólnego ze świeżością i przeczytałam, dobrą, ale już starą bajkę o wpadającej do dziury Alicji, która biegnie za króliczkiem. Przed filmem krzyknęłam do koleżanki oby tylko ten film nie był powtórzeniem tych najważniejszych motywów. Żeby tylko nie wpadła do dziury! Żeby nie udawała dziecka. Proszę, niech to wszystko będzie dobre. BYŁO! Nie wpadła przez dziurę, a przeszła a drugą stronę lustra. Wszystko było naprawdę bardzo dobre, kolorowe i bardzo ciekawe. Jeżeli podobała Wam się pierwsza część, to druga spodoba Wam się równie mocno. Mam taką nadzieję, musicie przekonać się sami 🙂
9. Iluzja 2 (2016) – pomińmy fakt, że pomyliłam ten film z drugą częścią Prestiżu i dziwiłam się jak ktoś mi mówił, że Iluzja mu się nie podobała. Hahhaha, no tak mam ^^ W każdym razie, jak już sobie uzmysłowiłam, że to zupełnie inna historia, to powiem Wam, że bardzo ciekawy film! Zupełnie nie trzymający się logiki i bardzo baśniowy, bo niemożliwy do wykonania w rzeczywistości i kilka razy raziło mnie to o wiele za bardzo, ale wiele razy reżyser zawładnął moim umysłem i dałam się nabrać. Magiczny, ładny, ciekawy. Nie jest to niesamowicie ambitne kino, jest rozrywkowe i dobrze! Każdy czasami potrzebuje rozrywki- i to jest właśnie dobry film do tego 🙂 Polecam 🙂
Jeeeej, ale długo. Uciekam stąd.
Buziaki! :*
Ciut więcej? KLIK

3 Comments

  1. Zacznę od środka, ale nie mogę się powstrzymać – TAK BARDZO ZAZDROSZCZĘ ALICJI, EJ. Ja się spóźniłam, w Warszawie, tj. mieście, do którego mi najbliżej, już nie grają. I płaczę, kocham pierwszą część, oglądałam aż 3 razy xd A na drugą muszę czekać, aż będzie w Internecie i to już nie będzie to samo, co w kinie :c
    Legion Samobójców chcę zobaczyć, chociaż nie znam pewnie żadnego kontekstu oprócz Jokera, także hm… nie jesteś osamotniona XD Ale skoro mówisz, że i tak jest świetny, to obejrzę 😀
    Nooo… ja nie mam żadnego problemu z niechodzeniem do kina, możesz mnie potępiać XD Ale cóż.
    Iluzja 2 nie podobać? To chyba ja mówiłam XD
    Więc oglądałam 1 film w z wymienionych i 2 chcę obejrzeć, to i tak nieźle. Chociaż ja o wiele bardziej wolę seriale.
    Ten komentarz jest tak chaotyczny, że zastanawiam się, czy cokolwiek zrozumiałaś XD

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *