Fioletowe-serce

filmówka

Hejka! 🙂
Od poniedziałku zaczęły się Repliki Festiwalu Filmowego w Gdyni. To wydarzenie w tamtym roku wywarło na mnie duże znaczenie, dlatego patrząc nawet jedynie tylko na sentymenty- wiedziałam, że w tym roku również muszę w tym uczestniczyć. Nie wyszło mi to jakoś niesamowicie znakomicie, ponieważ uczestniczyłam jedynie w trzech dniach…. z czego wszystkie były filmy były lekko mówiąc: mierne. Nie wie, czy to moje zmęczenie, czy to moja niechęć do przychodzenia do kina w tym momencie, ale zupełnie nie przekonały mnie te historie. 
Pierwszy dzień rozpoczęliśmy standardowo krótkimi metrażami. W tamtym roku były przełomowym dniem mojego życia…. w tym roku były zupełnym niczym. Słabo strasznie! Jednak to uświadomiło mnie jeszcze bardziej, że Szkoła Filmowa w Gdyni jest tym czymś, co jest rewelacyjnie dobrym wyborem. Niesamowite jest jak to wszystko mi się zmieniło przez ten cały kalendarzowy rok. Wszystko nabrało tempa w mojej głowie, zaczęłam patrzeć zupełnie inaczej na filmy… lepiej! 
Czuję, że to było mi niesamowicie potrzebne. Myślałam, że naprawdę już wiele poznałam, przez oglądanie miliona filmów osiągnęłam poziom, w którym mniej więcej wiedziałam co jest dobre, co złe. Jednak w porównaniu z tym, na co patrzę teraz podczas oglądania filmów jestem w szoku, w jak zupełnie inny sposób patrzyłam na kadry w kinie. Zazwyczaj oglądając twórczość dopiero co raczkujących artystów to właśnie u nich skupiam największą uwagę na kadrze (totalnym, ogólnym, amerykańskim itp. ^^), montażu (jest taki myk, że totalny nigdy nie może być obok ogólnego… i że kadry muszą przeskakiwać przynajmniej co drugi- uwielbiam szukać tego w filmach i zgadywać jaki najlepszy byłby na kolejną scenę), doborze dźwięku. 
Wcześniej moją uwagę bardziej przykuwała gra aktorska, sam aktor i jego postać. Aktualnie zeszło to na ostatni plan- oczywiście bardzo ważny, ale jednak ostatni. Teraz zakochałam się w rozpracowywaniu filmu na części pierwsze. Szperanie i wyszukiwanie tego jak to wszystko powstaje. Fascynuje mnie to coraz bardziej, chociaż czasami myślę, że przez to mój odbiór poszczególnych produkcji schodzi na inny, dziwny wymiar. Nie jest to już coś lekkiego, zatracenie się w wygodnym czerwonym fotelu w ciemnej sali kinowej. Jest analiza. Fajne to! 😀 Takie nowe doświadczenie. Cieszy mnie bardzo.
Fascynuje mnie siła Boga w moim życiu! To co ostatnio robi z otoczeniem, w którym się znajduję jest niesamowite. Od tego roku mam niesamowitą przyjemność uczestniczenia w lekcji filmu, zamiast fotografii… miałam dopiero dwie takie lekcje, ale nawet sobie nie zdajecie sprawy jak wiele mi to dało! Z racji tego, że siedzę z notesem, chłonę, spisuje i jestem wsłuchana w słowa nauczyciela moja wiedza na ten temat naturalnie sama wchodzi mi do głowy. Od kilku dni w domu mam bardzo starą książkę, w której opisany jest cały proces tworzenia scenariuszu itp. Czekam na chwilę wolnego i czasu na przeczytanie i spisanie wszystkich najważniejszych informacji…. a później wykorzystanie ich w praktyce ♥ I wiem, że to wszystko jest Jego zasługą! ♥
I ostatnia kwestia: wiecie jak dziwnie się czuję, kiedy od dwóch dni używam swojej lustrzanki jedynie do zdjęć w lustrze?! ^^ Próbuję mniej więcej co nie co ogarnąć i z racji niewielkiej ilości czasu pstrykam w różnych ekspozycjach kilka fotek… no i tak to właśnie wygląda (dobrze chociaż, że w różnych lustrach hahahaha^^ )

Buziaki! :*

4 Comments

  1. Mam podobnie jak ty. Zawsze jak oglądam film, to widzę wszystkie jego składowe – montaż, rodzaje ujęć, muzykę, przejścia, zastosowane efekty itp. Na początku bardzo mi się to podobało, wydawało mi się, że znam tajemnice, o których wie mało który śmiertelnik. Ale teraz powiem szczerze, że coraz bardziej zaczyna mi to przeszkadzać, bo przez to nie widzę różnych smaczków zawartych w historii, która w ogóle schodzi dla mnie na drugi plan. Najbardziej przyciąga moją uwagę momentami niechlujny montaż, przejście, które do końca mi tu nie pasuje, technika, jaka została zastosowana do danego ujęcia, niespójność (np w jednym ujęciu ktoś trzyma kubeczek, a w kolejnym ten kubeczek magicznie znika). I zamiast skupić się na fabule, patrze na filmy pod względem technicznym i w ten sposób je oceniam.

    1. Ja właśnie na takich "błędach w montażu" jestem strasznie nie spostrzegawcza. Nigdy nie widzę znikającego kubeczka, czy braku roweru hahahahahha 😀 Ale rozumiem o czym mówisz 🙂

  2. I bardzo dobrze, że nie jest Ci to potrzebne do szczęścia! Gdyby tak każdy miał pod tym względem oglądać filmy byłoby słabo 😉
    Ale tak dla poszerzania wiedzy najprościej mówiąc: totalny to taki z pejzażem, krajobrazem, natura itp. Ogólny to taki, w którym pojawia się zarysowanie postaci. Np. kiedy mamy pełny krajobraz i zauważamy postać (bardzo małą), która "przebega nam przez cały ekran – od prawej do lewe. Często używany jest właśnie w scenach ucieczek itp. Może być to też np. w momencie kiedy z lotu ptaka na szosie widzimy jadący samochód. Od totalnego różni się tylko tym, że zarysowana na kadrze jest postać. Dopiero w planie pełnym postać zaczyna mieć większe znaczenie, niż przyroda i otoczenie. Wtedy widać całą postać, ale już z bliższej perspektywy 😉

  3. Jakbyś jeszcze wytłumaczyła przeciętnym śmiertelnikom, co to jest kadr ogólny a co to jest kadr totalny, to byłoby miło, haha. Bo ja to akurat oglądam tak mało filmów, że nigdy nie zacznę patrzeć na nie pod takim kątem, jak Ty 🙂 (I zupełnie nie potrzebuję tego do szczęścia).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *