Fioletowe-serce

maszyna do szycia

Hejka! 🙂
Wiecie, że chorowanie w majówkę, to najgorsza z możliwych opcji. Mam na facebook’u taki grupowy czat z moimi znajomymi ze szkoły. Wszyscy właśnie rozpływają się nad tym jak im super, jak świetnie spędzają majówkę…a ja? Ja siedzę w domu i nie mogę wystawić głowy za okno. Czasami w dzień otwieram okno, ale ciiii- chyba nie powinnam tego robić. Najsmutniejsze jest to, że mimo brania tych wszystkich leków i naprawdę nie robienia nic poza domem nie czuję żadnej poprawy. Totalnie nic! Nie wiem nawet, czy będę mogła w poniedziałek pójść do szkoły 🙁 Trzymajcie kciuki za moją wizytę w środę u lekarza. Może poleci mi jakieś lepsze leki i wszystko będzie okey. 
Jednak- nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło! 😀 Dzisiaj jest taki dzień, który w tych wolnych jest najlepszy tj. masz wolne, ale możesz go wykorzystać na łażenie po sklepach lub na czekanie na listonosza/ kuriera. Ja dzisiaj obudziłam się z tą myślą, że mój czas od wczoraj chyba można zaliczyć do tych bardzo świeżych i zmieniających wszystko na lepsze. Od dziesiątej czekałam na kuriera, który miał przyjść do mnie z wielką paczką. Co miało znajdować się w przesyłce? Jak już pewnie z tytułu notki wiecie- MASZYNA DO SZYCIA! ♥ Tak! W końcu się na nią zdecydowałam. Wiem, że od początku bloga piszę Wam tutaj moje nieudolne próby robienia własnoręcznie czegokolwiek (chociaż mam jedną bluzkę i torebkę idealnie piękne i własne ♥). Poza tym pojawiało się to naprawdę bardzo sporadycznie, a to wszystko dlatego, że na szycie musiałam iść do mojej Babci. Już Wam kiedyś wspominałam, że wolę do niej chodzić pogadać, niż robić coś na maszynie. Kiedy już leżałam chorowita i obolała postanowiłam, że dosyć tego- trzeba się brać za siebie i rozwinąć trochę tą kategorię na blogu (okey, to był ostatni motywujący punkt, ale chcę Wam się trochę podlizać ^^). Z racji tego, że na święta dostałam naprawdę świetną książkę o szyciu dla początkujących postanowiłam to wykorzystać. Z małymi podstawami od Babci wiedziałam, że dobrze sobie poradzę sama. Kilka razy już od początku do końca szyłam. No więc bez zbędnego gadania- po tylu latach!- zamówiłam. Dzisiaj przyszła, a ja jestem zakochana. Tak się cieszę, że w końcu w jakikolwiek wolniejszy dzień spontanicznie będę mogła ją wyjąć, wziąć materiał z szafy i coś uszyć. Jej! ♥ No wiecie- czasami są takie dni, że nie chce Wam się wychodzić z domu, jesteście sami i marzycie tylko o tym żeby być samemu, ale zrobić coś pożytecznego. I ten sprzęt w domu pomoże mi przy tym doskonale! 😀
A co to oznacza dla bloga? Po pierwsze: większe szczęście autorki fioletowego-serca. Po drugie: rozwinięcie kategorii DIY, chociaż sądzę, że nazwę ją lepiej. Ten skrót był modny kiedy zakładałam tego bloga, teraz już chyba do mnie nie pasuje, wolałabym nazwać to jakoś fajniej i nośniej, więc spokojnie. Ogarnę to. Poza tym z racji tego, że dopiero raczkuję w temacie, to mam nadzieję, że tą serią (jak i każdą inną, o czym doskonale wiecie) zmotywuję kogoś do działania i może ktoś postanowi również zdecydować się na zakup i stawianie ze mną swoich pierwszych kroczków. Mam nadzieję, że notki będą pojawiały się często, ale oczywiście nie będzie to systematyczne. Postaram się jak najwięcej robić w wakacje… bo później matura ^^ W notkach będą się pojawiały informacje gdzie kupiłam maszynę i co pewien czas będę ją recenzować- to się może wydawać dosyć dziwne, ale myślę, że będę zdobywać nowe umiejętności, więc coś co wydawać mi się będzie perfekcyjne na początku później może mi pokazać wiele braków. Także raz na jakiś czas notka recenzująca ten sam produkt niech Was nie zdziwi. Poza tym będę pisać Wam o książkach, o vlogach, blogach. Już mam pewne zaplecze w tej sprawie, więc niewątpliwie jeśli tylko coś uszyję- to Wam pokażę skąd zaczerpnęłam, czym się inspirowałam i skąd brałam materiały. No właśnie na tym ostatnim będę skupiała się bardzo, bo wiem, że sprawia to problem wszystkim- mi koszmarny również! Doświadczyłam tego w momencie kiedy szukałam zwykłego materiału na studniówkę (nie swoją). W tamtym momencie nie miałam jeszcze takiej wiedzy jaką mam teraz. Nie znałam stron, na których jest mnóstwo rewelacyjnych materiałów. Swoje zbiory miałam jedynie z szafy od Babci i mnóstwo fajnych materiałów z Ikea. No ale wiecie- sukienki na ważne wydarzenie nie uszyję sobie z firany. Poza tym materiały z Ikea są tak bardzo pospolite, że mają je totalnie wszyscy wszędzie. To nie jest fajne! 🙁 Nie po to spędza się mnóstwo czasu przy maszynie żeby później zobaczyć kogoś w prawie takiej samej rzeczy. Nie oszukujmy się. W dzisiejszych czasach szyje się po to- żeby się wyróżnić. Siebie, czy dom. Także materiały, materiały, materiały! Będzie o tym dużo. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Także bez zbędnych treści- dzisiaj zostawiam Was ze zdjęciami i lecę!

Buziaki! :*

5 Comments

  1. Wiesz, współczuję Ci że jesteś chora, ale poszukajmy jakichś pozytywnych aspektów! Najlepszy jest taki że jutro chociaż matury nie piszesz! 😀 :*
    A tak wgl to Ci zazdroszczę, bo ja zawsze chciałam nauczyć się szyć! Już nie mogę się doczekać aż będą wakacje i zmienię mój pokój w pracownie krawiecka! <3
    A Tobie powodzenia, jestem pewna że wyjdzie z tego coś super! 😀

    1. Wyszukuję, wyszukuję… spokojnie ^^
      A na maturę przyjdzie czas za rok- aktualnie wystarczy mi stresów przy nauce z moją przyjaciółką do jej matury 😉
      Wakacje i zmiana pokoju brzmi ciekawie.Trzymam kciuki :*

    1. Na początku pewnie te prostsze rzeczy, jak torebka itp. 🙂
      Mam w planach w najbliższej przyszłości zrobić również worki na zabawki dla dzieci, spodenki do spania, bluzkę, spódnicę i spodnie. Podstawowo 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *