Hejka! 🙂 Mam nadzieję, że na pierwszy rzut oka zauważyliście kolory i fajność tej notki. Pierwsza notka była robiona w sumie dosyć na szybko i wiedziałam, że będzie zmieniana, więc musicie mi wybaczyć te kilka dni poślizgu, ale już wszystko jest gotowe- poprzedni post również edytowany. Poświęciłam kawałek soboty na to, żeby cała seria była jedną częścią i wyglądała podobnie. Jestem bardzo zadowolona z efektów. Zdjęcia są już wgrane- teraz jedynie co tydzień będę dodawała tekst i wszystko gotowe! Jestem tak samo podekscytowana jak #tydzień_z_Karoliną. Chyba lubię jak to jest dużo, jak jest pięknie, kolorowo… no i przede wszystkim fajnie, że w końcu zobaczycie moją wielką fascynację ostatniego czasu. W tamtym tygodniu chyba o tym nie wspominałam, ale nie lubię tematycznych pokoi. Nie rozumiem jak ludzie mogą robić jakieś marynarskie sypialnie, czy jakieś tam afrykańskie. W każdym razie mimo, że w moim pokoju znajduje się dużo drewnianych i leśnych rzeczy nie uważam go za pokój tematyczny- w tym wypadku po prostu łączę i dopieram pasujące do siebie rzeczy, które razem tworzą dobrą całość 🙂 Także niech ta kwestia będzie wyjaśniona. Swoją droga: tematyka leśna w pokoju może wcale nie byłaby aż taka zła? Chociaż przegadanie każdego tematu zawsze kończy się porażką. Mimo wszystko kiedyś bym się nad tym pochyliła bardziej. No wiecie, wtedy to już od ścian, po podłogi, rolety itp. Nie no! Na pewno byłoby za bardzo. Jak myślicie?
W dzisiejszej, drugiej odsłonie Leśnej serii chciałam Wam przedstawić leśne poduszki. Zrobione były już kilka tygodni temu, ale dopiero niedawno je dokończyłam. Materiał w pnie jak i ten drugi zakupiłam w IKEA ( mam problem z tym sklepem… z jednej strony nie znoszę patrzeć na swój pokój i widzieć rzeczy, które są u tysiąca ludzi i które widzę na prawie każdym zdjęciu. Z drugiej strony jednak uwielbiam tam jeździć i nigdy nie wychodzę z pustymi rękoma. Jednak mimo wszystko chyba pierdółki nie zajmują aż tak dużej przestrzeni i może wtedy zauważa się je rzadziej w innych domach? ^^ ) Nie mogłam się po prostu oprzeć. Poszewki na poduszki planowałam kupić/ zrobić już dawno- no ale wiecie, zanim człowiek się zmotywuje, to mija całe życie. Jednak będąc w sklepie po prostu nie mogłam się oprzeć. Jak toooooo!? Materiał w pnie i to jeszcze tak gustowny i ładny? BIERE! 😀 Co prawda planowałam zrobić ich aż dwie, ale w ostatniej chwili zmieniłam zdanie i dobrze (! ) bo teraz jest idealnie 🙂
Poduszki szyłam na maszynie, a ostatni bok szyłam ręcznie ściegiem maszynowym ( jej, nie wiem czy profesjonalnie się to tak nazywa, ale babcia mnie tak nauczyła.. chyba. Przynajmniej mi się tak kojarzy. W każdym razie ręcznie szyje się takim sposobem jak maszyna, no i każdy wie o co chodzi ^^ Kiedyś będę profesjonalistką, to będę mogła zarzucać Was nazwali wszystkich ściegów, ale musicie jeszcze trochę poczekać ^^ ) I wycięłam troszkę mniejszy materiał niż poduszka, ponieważ chciałam żeby były kształtne i nie były plackami, jak wcześniej 😉
Na moim małym łóżeczku ( oczywiście z IKEA -.- ) znajduje się mnóstwo rzeczy, tak że czasami trudno tam usiąść, ale jakoś zawsze wszyscy ludzie sobie radzą, więc nie ma większego problemu^^ Poza czterema leśnymi poduszkami mam tutaj również poduszkę w kamienice- to ten prezent świąteczny z tamtego roku, którego w końcu Wam chyba nigdy nie pokazałam- oraz poduszka z Tarantino ♥ No i najfajniejsze : świnia ( jej, nawet zabawki mam z IKEA, ale smutek ^^ ale tak mnie urzekła, że musiałam ją mieć. I teraz spędza ze mną każdą chwilę w domu… chyba wróciłam do dzieciństwa, tylko moją lalkę zamieniłam na różowego pluszaka. I jest najlepszym kompanem do spania, bo idealnie układa się do szyi i jest ciepło, także polecam ^^ ).
Buziaki! :*