Cześć!
Ten miesiąc był pełen inspiracji w odrywanie nowych blogów i tak sobie je czytam i widzę wiele fajnego. Z tyłu głowy zostają mi różne pomysły i później w zwykłych czynnościach przychodzą mi pomysły na posty. Dzisiaj pierwszy tego typu przykład.
Dokładnie miesiąc temu pisałam Wam o moim plannerze na cały rok i o tym jak sobie pomagam w zapamiętywaniu i planowaniu dni. Więc tak sobie pomyślałam, że dzisiaj zdam Wam raport, czy rzeczywiście mi wyszło. Na blogach, o których wspominałam wyżej dziewczyny dodają mnóstwo zdjęć, mówią o tym co zrobiły w ciągu miesiąca i tak dalej… ale ja z racji tego, że staram się tu pisać o wszystkim co ciekawsze i niezbyt prywatne musiałabym wejść w swoją prywatność żeby zapełnić Wam post. Więc rozumiecie, że tego nie zrobię 😉
Poza tym- kogo to interesuje? Ciekawiej jest mówić o czymś co spokojnie możecie wykorzystać w swoim domu. Tak więc przeczytacie poprzedni post o planowaniu, a poniżej sprawdźcie, co mi się sprawdziło, co nie i czy warto zainspirować się moimi pomysłami na ten rok 😀
Byłam zła przenosząc się na nowy planner, bo wydawał mi się zupełnie nieintuicyjny, ale po wprowadzeniu swoich pomysłów na tę sytuację bez wyjścia okazało się, że jest idealnie! Jestem z siebie tak dumna. Wow hahah 😀 Uwielbiam otwierać ten planner codziennie. Podsumowywać, zaznaczać i planować. Tak więc zwracam honor mój drogi betonowy plannerze.
BUDŻET MIESIĘCZNY
Opatrzność Boża działa nade mną namacalnie! Zauważam tak dużo małych rzeczy, które doprowadziły mnie do momentu, w którym jestem teraz, że wiem, że to zasługa Jezusa. Tylko On by umiał to zrobić tak dobrze 😀 Bałam się tego budżetu, bałam się, że zrobię się sknerą i będę dusić każdy grosz, a wieczorne zapisywanie budżetu przerodzi się w jakąś fobie, co doprowadzi do tego, że będę chciała z tego zrezygnować już po pierwszym tygodniu. I pewnie by tak było, gdybym jeszcze rok temu wprowadziła do swojego życia planowanie wydatków. Na szczęście teraz jestem już po dobrej szkole minimalizmu, zero waste i mój mózg przyjął do wiadomości, że nie potrzebuję nowych ubrań, czy nie muszę co dwa dni chodzić do Rossmanna po nowe kosmetyki (wcześniej tego nie wiedziałam, serio). I to nie z powodu oszczędność, a ogarnięcia życia (co w budżecie też wygląda dobrze ;)). Siłownia i zero waste dało mi możliwość planowania jadłospisu na tydzień (i na razie idzie mi baaaardzo średnio, ale jak będę mieszkać sama, to myślę, że ogarnę to bardziej. I wreszcie będę jadła odpowiednią ilość kcal ;)). I składa się na to wszystko dużo jeszcze innych kroczków, które powodują, że jest mi… najzwyczajniej w świecie łatwo. Naprawdę. Nie oszczędzałam, ale byłam świadoma wydatków i… osiągnęłam swój miesięczny cel. Czego chcieć więcej? 😀 Wczoraj wieczorem już zapisałam swoje planowane wydatki na luty i przewidziany przychód no i do dzieła! ♥ Bardzo gorąco polecam Wam również zdecydować się na tę formę oszczędzania. Może luty to dobry miesiąc na takie rzeczy? 🙂
NOTATKI
Bałam się, że jedna strona na same, zwykłe, nieplanowane notatki to zbyt mało, bo przecież co roku zapisywałam całą katkę A5 codziennie! Ale okazało się, że to był błąd. Aktualnie na prawdę mieszczę się na jednej kartce! Bo wiem co ma tam być, a co na innych 😉 I tak oto w notatkach w tym roku znalazła się jedynie informacja z florystycznym mailem wraz z hasłem, lista oskarowa ♥, filmy, które chciałam opisać w ZBIÓRCE filmowej oraz rozmiar miniaturki na yt, o której wymiarach zawsze zapominałam i musiałam wertować cały notes w poszukiwaniu dnia, w którym to zapisałam. A teraz? Zawsze będę pamiętać, że zrobiłam to na początku roku. Nawet gdybym zapomniałam- to jest to dwanaście kartek do przejrzenia, a nie 365 😉
RZECZY DO ZROBIENIA WEDŁUG CELÓW
Miałam dziesięć rzeczy, które chciałam zrobić w styczniu. Było to między innymi:
- dodanie dwóch filmów na yt i cel został w 100% wykonany. Wiedziałam, że tak będzie… ale przecież ta lista, to nie są górnolotne marzenia, a przyziemne rzeczy rzeczywiście do zrobienia 🙂 I tak oto na moim kanale na Youtube pojawił się film o KULTURALNYCH ulubieńcach i VLOG z Magdą z wyjazdu do Gdańska na wykłady.
- napisanie dwudziestu pięciu postów na bloga. Poszło miernie, ale często ta ogromna liczba motywowała mnie do ruszenia tyłka i sklecenia czegoś na bloga. W tym miesiącu powstały tak dobre posty jak ten o florystyce, plannerze, premierze spektaklu elbląskiego teatru ALLO ALLO!, książce Fridy Kahlo, gdańskiej wystawie WPIS UKOŃCZONY, czy ZBIÓRKA filmowa, w której znalazło się ponad dziesięć filmów (w tym aż siedem oskarowych ♥)
- odwiedzić kino w cztery premierowe piątki- udało mi się być tylko trzy, bo jeden piątek był zupełnie absurdalnie ustawiony w repertuarze, jednak jestem niesamowicie dumna, że o tych trzech udanych udało mi się napisać PREMIEROWO. Mówię w nich o takich filmach jak: cudowny chłopak, gotowi na wszystko. exterminator, podatek od miłości.
- miałam również iść czternaście razy na siłownię, bo tak wynikało z moich obliczeń chodzenia tam trzy razy w tygodniu… ale nie spodziewałam się, że choroba rozłoży mnie na kilka tygodni i w tym miesiącu na siłowni byłam tylko PIĘĆ razy! Co widać po moich słabiutkich (znów) rękach. Miałam już przerzucić się na 5 kg handle… a wróciłam do 3 kg. To smutne 😀
- najważniejszym i wydawało mi się zupełnie nieosiągalnym punktem było napisanie scenariusza. Wreszcie! Kosmicznie boję się podejmować ważne kroki w życiu, ale dzięki tej liście i temu punktowi wzięłam się za siebie i napisałam szkic, a na zachętę wydrukowałam również okładkę mojego scenariusza. JEST! Zdjęcie możecie zobaczyć na moim Instagramie.
Były również inne rzeczy, ale są już moje i nie do publikowania- przynajmniej na razie, bo później zobaczycie bombowe rzeczy ♥ Ale chciałabym Wam jeszcze powiedzieć o tej karteczce celi, którą wkleiłam sobie na okładkowy tył. Mam taki błahy przykład, ale ukazuje jak bardzo ta karteczka ma sens. Zapisywałam rzeczy do zrobienia na luty (i bardzo często te punty się powielają, przynajmniej te z liczbami na yt, bloga i kino) i postanowiłam, że zapiszę również, że w tym miesiącu chcę przeczytać cztery książki, bo okropna lipa jest z tym moim czytaniem. I co? Otworzyłam listę celów, a tam „przeczytać wszystko Dostojewskiego”- niby wiem, przecież nawet o tym pisałam w poście, ale jak już przychodzi co do czego to się zapomina. A tak przy zadaniach na luty i punkcie „przeczytać cztery książki” dopisałam „w tym jedną Dostojewskiego”. Czy osiągnę cel? Mam taką ogromną nadzieję 😀
ZAUWAŻENIE DOBRA
To była jedna kartka, na której były daty i miały tam się pojawiać codziennie trzy rzeczy, które sprawiły dobro. Tak po prostu. Jednak w trakcie miesiąca (już w sumie na samym początku) wydało mi się to zbyt górnolotne… i postanowiłam, że będę tam zapisywać trzy rzeczy, które po prostu mnie uszczęśliwiły danego dnia lub moja postawa uszczęśliwiła kogoś. I tak oto przy błahych „wróciliśmy na siłownię♥” czy „skończyłam książkę” znalazły się tak ważne rzeczy jak .. e, nie napiszę Wam jednak. Już zaczęłam, ale to za bardzo osobiste. No ale widzicie. Są też ważne rzeczy takie dla mnie ekstra super! ♥
I wiecie dlaczego jest to fajne? Zrobiło to z moim życiem zupełnie coś innego niż podejrzewałam. Myślałam, że będzie tak, że tak bardzo będę chciała zauważyć dobro, że będę zapraszać bezdomnych na obiad lub spędzać z Mamą 24 godziny na dobę. A to wcale przecież nie byłoby dobre. Muszę się uczyć, robić film, pisać bloga, pracować i robić milion przyziemnych, bezdusznych rzeczy… Ale wiecie co…. teraz kiedy sobie czytam cały ten miesiąc, to to był naprawdę dobry czas! A w głowie mam cały czas, że nic nie zrobiłam. Choć wiem, ze tak! Widzę to ♥ Albo te rzeczy bliskie mojemu sercu- niektóre wydaje mi się, że wydarzyły się kilka miesięcy temu. O niektórych rzeczach zapomniałam, bo były małe i może nie aż tak istotne na globalną skalę.
Jednak przyznam Wam, że siadanie do tej kartki w plannerze codziennie było błahe, ale powodowało radość każdego dnia. Jednak dopiero po miesiącu doceniam, że byłam systematyczna i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że to był idealny miesiąc. Mam na to dowody! 😀
KULTURA
Zapełniłam całą stronę ♥ W styczniu może nie jest to stricte kultura, ale znalazło się tam zaproszenie na premierę spektaklu, pocztówka od Piotra z Bazylei, przepiękne opakowanie po czekoladzie od Magdy z Bazylei i kawałek wizytówki z pracowni florystycznej, w której będę miała praktyki już od pierwszego marca ♥ Ktoś by powiedział, że mało- a mi wystarcza 😉 Robiłam jeszcze dużo artistico rzeczy… ale gdybym miała tu wklejać każdą rzecz, która przypominałabym mi o kulturalnej rzeczy, którą zrobiłam w danym miesiącu… to bym zatonęła od nadmiaru papierków i pamiątek. Nie potrzebuję tego 😉 A na luty wkleiłam na przykład moje zdjęcie jeszcze chyba z maja. Uwielbiam je!♥ Ale wkleiłam je dlatego, że przypomina mi o czymś ważnym co dzieje się teraz w moim życiu i co tworzymy razem z tym typkiem na zdjęciu (i nie, nie chodzi o podteksty, że tworzymy wspaniałą miłość i związek 😀 Tylko biznes hahaha. Tak, nie mam uczuć 😀 Ale serio! Jak Wam powiem co wymyśliliśmy to się zakochacie jak ja)… no ale dobra. Możecie sobie też tam dołożyć, że luty to walentynki, a to mój chłopak więc pasuje 😀 Będę tak teraz o tym myśleć 😛
Jednak pomimo, że mam naprawdę dobrze zaprojektowany swój kalendarz (przez siebie, bo gdybym tego nie rozmyśliła dobrze, to byłoby po mnie! Jak widać to dobra podstawa, z której można coś wykombinować, ale sam w sobie nie jest zbyt dobrym plannerem. Mi się jednak udało! :D) i wiem co gdzie mam wpisać, gdzie jest czyje miejsce to jednak nie obyło się bez kartek z tyłu. Jednak w duchu zero waste staram się wykorzystywać stare kartki. I tak np. jedne notatki mam na broszurce z dkf, na której były notatki o filmie, który oglądaliśmy danego dnia w kinie. Jest również milion paragonów, które zapisuje z drugiej strony i inne kartki, które zostały zapisane z jednej strony. A o zero waste trochę ostatnio tu ucichło, ale spokojnie. Szykuję petardę ♥
I jak będziecie w Tigerze, to koniecznie kupcie stempelki z literkami. Są takie, a przydatne prawie codziennie. Uwielbiam je ♥