Dobry wieczór.Fioletowe serce ostatnio szaleje,statystyki powalają,a autorka tego zacnego bloga ma niewiarygodnie mnóstwo chęci do pisania postów.Takie piękne życie,to aż grzech się nim nie pochwalić. Tak więc dzisiaj już drugi post!Mam nadziej,że czwartek minął Wam równie dobrze jak mi.Dzień niewątpliwie pełen wrażeń,chociaż ostatnio to u mnie chyba norma.Dobrze,że mój zielony pamiętnik został gdzieś zakopany w stosie innych pamiętników pod białą komodą.Już dawno odpadłaby mi ręka,gdybym miała zapisywać to wszystko.Niewiarygodnie mi wspaniale ostatnio.To niewątpliwie sprawa tego,że codziennie wstaję i wiem,że osiem godzin w jednym budynku nie będzie nudne,wiem,że zrobię coś ambitnego i nie będę tego żałować.Jeny-jaka szkoła jest ważna w tym moim samopoczuciu,ale poza tym są jeszcze ludzie,którzy mnie otaczają.Jak to niezmiernie cieszy,że osobę,którą widzę raz na miesiąc jedynie na dorabianie dredów nadal jest mi tak niesamowicie bliska i umiemy ze sobą rozmawiać cały czas tak samo…a bardzo obawiałam się tego,że tak nie będzie.Są jeszcze osoby,które chodzą ze mną do kina,na zdjęcia,robią ze mną inne szalone rzeczy i są po prostu tutaj zawsze przy mnie i jest niesamowicie! To ważne i uwierzcie,że nie mam zamiaru zamieniać mojego życia na żadne inne…nawet gdyby to drugie mieszkało we Wrocławiu,bo ja też będę!Szybciej czy później,ale będę i każdy sobie będzie mógł wpaść i zobaczyć jak mi magicznie! Poza tym najlepsze na świecie jest to,że mój kochany dziadek w końcu przestał mówić mi,że mam iść na medycynę i zaakceptował to,że moja dusza jest artystycznie nastawiona do życia. To jedna z niewielu osób, przy której ostatnio mogłabym spędzić dnie i noce.To miłe jak ktoś tak bardzo Ci kibicuje i wierzy,że osiągniesz wszystko.MAM NAJLEPSZEGO DZIADKA NA ŚWIECIE.Wszystkich mam najlepszych! Czasami tylko na mojej drodze stają jacyś ludzie,którzy są nieporozumieniem,ale szybko uciekają,więc i tak jest śmiesznie 😉 No ale co to ja….aha-wzięło mnie na takie wywody,bo dzisiaj z koleżanką Magdą odwiedziłyśmy nasze stare gimnazjum po to,aby zanieść im kalendarz naszej plastycznej szkoły.Było przedziwnie.Zaczynając od tego,że noszą mundurki,zmieniają kapcie i ustawiają się w pary od razu po dzwonku( ;o ), to jeszcze tak bardzo się nie zmieniają.Cały czas stoją w miejscu.Przykre,że wszyscy zrobili taki wielki skok w przód,a niewiele by brakowało i mogłabym przecież zostać w tej szkole na całe trzy kolejne lata i zostałabym w tym miejscu,w którym byłam pół roku temu.A przecież przez te pół roku zmieniło się całe moje życie! Zmieniłam się ja,zmieniło się totalnie wszystko-na dobre.Widzę po sobie(nawet na tym blogu) jakie wielkie robię postępy,jak wiele się nauczyłam,o ile zmądrzałam i jak wiele wyniosłam z tych kilku miesięcznych doświadczeń. Tak mi wspaniale siedzieć w mojej (chyba nigdy niedokończonej)pracowni,słuchać HEY i pisać notkę(chociaż od dziesięciu minut miałam czytać!). Mam nadzieję,że Wasze życie też jest cudowne, i że u Was też dzisiaj było takie przepiękne słońce w południe! 🙂 Pozdrawiam Was cieplutko.Buziaczki :*
Nie buty,a kapcie!
Chińskie wzoreczki,bo od kilku dni mam na lewym nadgarstu piękną bransoletkę właśnie stamtąd! 😀
Post aż emanuje szczęściem! 🙂
U mnie nie jest aż tak cudownie we wszystkich kwestiach, ale daję radę trzeba iść do przodu! 🙂
Trzymam kciuki oby było tak dalej 😉
suuuper energetyczny post 🙂
pozdrawiam :))
Jak fajnie poczytać sobie kogoś kto autentycznie cieszy się swoim życiem 🙂
Jejku tryskasz optymizmem i chęcią do życia. 😀 Ja niestety jestem zwykły szary człowiek i nie umiem na razie w sobie tego odnaleźć.. Ale muszę powiedzieć tą notką dałaś mi trochę energii do działania. 😉
http://dorota-nevergiveup.blogspot.com/
No to się cieszę! 🙂 Buziaki!