Hejka!:) Dzisiaj tak późno, bo chociaż skończyłam po trzynastej( całkowicie wyjątkowo) to sprzątałam, przemeblowywałam i dawałam radość( ^^ ). A póżniej przyszła do mnie koleżanka i słuchałyśmy cudownej muzyki!!! Tak bardzo szybko zleciał mi dzisiaj dzień! Nadal mam bałagan w pokoju, ale pozbyłam się biurka i mam szalenie dużo miejsca. Jak na podłodze nie będzie już nic więcej, to serio może wyglądać to dość dobrze. Nie wiem czy uda mi się zrobić to wszystko jutro, bo wieczorem wybieram się na mjazzgowy kocert Sofy! Już się nie mogę doczekać 😀
Dzisiaj znów o książce! Mówiłam, że dużo czytałam? Nie kłamałam. Liczcie się z tym, że przez jakiś czas książkowe posty będą co dwa dni… ale to już niedług. Mam nadzieję, że czasami ktoś z Was korzysta z tego i trafiacie na super opowieści 😀
Tym razem padło na Na Pragę nie wrócę. Zaczynając od początku- rewelacyjna okładka. Zakochałam się w niej gdy tylko otworzyłam kopertę. Podobno nie ocenia się książki po okładce, ale niewątpliwie dobra szata graficzna jest jednym z pierwszych elementów wyboru. Dlatego ostatnimi czasy skupiam na tym uwagę. Moja koleżanka nawet chce w przyszłości projektować okładki- moim zdaniem super pomysł na życie 🙂 Więc Karolina patrzyła na genialną okładkę i już wiedziała, że to będzie dobra książka. Co by nie mówić i nie wiadomo jak owijać w bawełnę, to – książką najzwyczajniej nie miała żadnego sensu. Cały czas zastanawiałam się po co powstała. Nie zawsze czytam ambitne, trudne książki zmuszające do myślenia. Jak możecie zauważyć czasami trafia mi się zwykła, młodzieżowa opowiastka, czy coś najzwyczajniej lekkiego na nudny ciepły/zimny dzień. Nie powiem, na początku książkę czytało mi się rewelacyjnie, pięc razy na dzień informowałam moją mamę, że musi ją przeczytać, bo jestem przekonana, że ją zainteresuje. Było poruszone bardzo wiele wątków- psychiczna choroba koleżanki córki, kolega gej, przyjaciółki po czterdziestce zazwyczaj samotne, dziwna tajemnica salonu fitness i wiele innych. Elżbieta Wichrowska miała naprawdę wiele dobrych pomysłów. Gdyby tylko krótykolwiek z wątków został poszerzony, gdyby stał się tematem głównym książki. Pewnie, kobieta szukała mieszkania na Pradze. Rewelacyjnie została opisana Warszawa- teraz i kiedyś…. ale to nie było to! Skończyłam książkę i nie czułam nic. Może poza pytaniem, które nasuwało mi się po prostu samo: PO CO? PO CO TA KSIĄŻKA?! Po każdej przeczytanej lekturze przez jakiś czas muszę trochę odsapnąć . Żyjąc życiem bohaterów chwilę trwa zanim zdam sobie sprawę z tego, że już więcej do nich nie wrócę, że coś się skończyło. Tutaj nie czułam nic. Spokojnie mogłam zacząć robić coś innego. Nawet nie umiem powiedzieć- lekka, warta przeczytania. Nie uważam, żeby była tak całkowicie bezwartościowa. Oczywiście, że nie lecz całkowicie nic nie wniosła do mojego życia. Może celem jest pobudzenie wyobraźni? Może sami mamy dopisywać sobie historie do każdej z poszczególnych osób? Nie wiem, jak dla mnie książka nie miała sensu i powtórzę to jeszcze milioy razy. Teraz czekam tylko na to aż moja mama skończy( a najpierw zacznie^^) ją czytać i kiedy w końcu będę mogła z kimś o niej porozmawiać. Może będzie miała inne zdanie? Może dla osoby nie z mojego pokolenia, to będzie dobra książka? Mam nadzieję 🙂 Abstrahując, książka nie ma ani jednego rozdziału. Czytało mi się to dość kiepsko. Rozdziały i stwierdzenia:” okej, tylko skończę jeszcze jeden rozdział!” jednak coś w sobie mają ^^ Mimo wszystko- okładka podoba mi się nadal …..
A tak na marginesie- ostatnio mam mega fazę na zakładki. Do prawie każdej książki mam inną, ale od jakiegoś czasu nie są to paragony, dziwne rzeczy, które przez przypadek znalazły się pod ręką, kiedy akurat kończyłam czytanie, tylko piękne przedmioty przeznaczone właśnie do zakładania ich w miejscu, gdzie skończyło się czytać:) Jestem z nich super dumna, bo są piękne, więc będę je tutaj pokazywać sporadycznie. Dzisiaj taki wspaniały liść od Patrycji- zapraszam na jej facebook’a. Robi na serio super rzeczy, a jak codziennie widzę w szkole ciasteczka, babeczki, czekoladki i inne smakołyki w jej uszach, to aż robię się głodna!^^ A taka zakładka jest bardzo niespotykana- sama na początku nie wiedziałam jak jej używać hahahaha 😉 Dodaje uroku książce, nie uważacie? Mi podoba się bardzo.
uciekam spać, bo już tam późno, eh. Buziaki :*
oo ookladka fanstastyczna 😀
ma coś w sobie, prawda? 🙂
A ja zakładam książki wszystkim, co mam pod ręką XD Gumki do włosów, wsuwki, słuchawki, telefon… xD Dopiero jakiś czas temu się tego oduczyłam, mam zakładki poukładane równiutko w szufladzie <3
Hmm, tak po tej okładce i Twoim krótkim opisie wnioskuję że jest coś o dawnej W-wie w tej książce… Mogłabyś powiedzieć, co? Bo nie wiem czy się na nią czaić ^^
Oo, wypożyczyłam sobie 'Upalne lato Marianny' (czy jak tam szedł ten tytuł :P), ale jeszcze nie zaczęłam 🙂
taaaaaak, telefon to najgorsza i najczęstrza zakładka ^^
Autorka chce zacząć własne życie, bez córki w domu. Postanawia, że skoro dwie są dorosłe, to równie dobrze mogą mieszkać same. Chce się przeprowadzić na swoje dawne śmieci, czyli na Pragę. Wszyscy odradzają jej ten pomysł, ale ona twarto trzyma na swoim. Opowiada wiele smiesznych/ciekawyh historii i szuka mieszkania. Czasami chodzi na sacery ze znajomymi, którzy również opowiadają jej o zakątkach Warszawy. Jak tak piszę teraz, to stwierdzam, że super… ale jednak czegoś mi brakowało :< Mimo wszystko- gorąco polecam, bo moim zdaniem warto czytać jakąkolwiek książkę!
A co do "Upalnego lata Marianny"- to super, że wypożyczyłaś! Jestem nadal zakochana w tej książce. Co prawda dwie części komuś pożyczyłam( i niestety chyba nigdy ich nie odzyskam), ale samo to, że mogłam mieć z nimi chociaż jednorazowy kontakt jest cudowny <3
'Jakąkolwiek' to ja zawsze czytam ;] Teraz mam zaczęty 2 tom Millennium, ale złapałam zawiechę w nim i czytam 'Demona luster' Martyny Raduchowskiej :3
kurcze, zazdroszczę Ci mobilizacji do przeczytania nawet pierwszej. Ja daję sobie czas do końca wakacji…. kolejnych już :< No ale tym razem się nie poddam. Niech Ci wracają chęci do drugiego tomu i życzę żebyś szybciutko skonczyła wszystkie trzy :*
No książka z twojej opini nie zachwyca.. A zakładka jest śliczna !!! Ja chciałabym cię gorąco zaprosić do mojego "książkowego" rozdanie na blogu. 😉
http://dorota-nevergiveup.blogspot.com/
Okładka faktycznie śliczna 😉 tak jak okładka ;d
o jacie jacie, coś się chyba pomieszało w myślach hahahaha 😉
faktycznie. w 2 zdaniu miała być zakladka. Przepraszam bardzo 😉
domyśliłam się, spoczko. buziaczki :*
Rzeczywiście okładka jest genialna,zakochałam się w niej <3 Jednak z Twojej opinii wnioskuję, że książka raczej by mnie nie zainteresowała
śliczna zakładka :))
Polecam, Patrycja napewno niezmiernie by się ucieszyła z nowej klientki ^^
Ile osób, tyle opinii: książka podobała mi się bardzo i uważam, że właśnie w tej wielowątkowości tkwi jej siła. Plus miasto, jako główny bohater powieści – znakomity pomysł, który sprawdził się tu bardzo dobrze. Również wśród znajomych (którzy polecali mi "Na Pragę…") spotkałam się z wieloma pozytywnymi recenzjami. 🙂
Może coś w tym jest? 🙂 Niemniej jednak cieszę się bardzo, że Ci się podobała 🙂