Wiecie co? Moje życie od wczoraj stało się pełniejsze! Tak się obawiałam tej fotografii w mojej szkole i o ile pierwsza lekcja poszła mi świetnie, to obawa nadal została, co z tymi moimi zbiorami fotograficznymi, które gromadzę już od kilku ładnych lat. Sama byłam pewna, że wiele jest do kosza i wiem to nadal. Jeśli wybieram zdjęcia do pokazania komuś, to wiem, w które foldery nie mam co zaglądać, bo nie ma co tam szukać. Chyba każdy tak ma. To nawet nie chodzi o to, że były to moje początki. Wiele moich prac z pierwszych dni z Zośką jest bardzo dobrych i uważam je nadal za moje małe cuda ;D No ale nie ma co się oszukiwać- czasami nie wiem czemu brałam do ręki aparat. Mimo wszystko trochę dobrych rzeczy -w moim odczuciu- się uzbierało. Mam się czym pochwalić, mam kilka wygranych konkursów, kilka ambitniejszych współprac i wiele innych.
Nastał dzień, kiedy musiałam wyciągnąć moje prace przed moją Panią od fotografii. Oj, w duszy trochę się stresowałam, że powie coś w rodzaju :”widać, że dopiero zaczynasz. Popracujemy nad warsztatem i będzie dobrze, bo potencjał jest”. BO POTENCJAŁ JEST- to chyba ulubione stwierdzenie ludzi, którzy nie chcą przypadkiem zranić osoby zaczynającej swoją drogę z jakąś artystyczną dziedziną. Nienawidzę jeżeli ktokolwiek kiedykolwiek tak mówi! Już wolę jeżeli ktoś powie mi prosto w twarz, że naprawdę jestem beznadziejna… tylko bez przesady( pozdrawiam mojego Pana od rysunku…). W gazetach o mnie dobrze pisali( hoho, jak to brzmi), wygrywałam konkursy, więc coś to znaczy… ale u mnie nie jest tak prosto. Jeżeli dowiem się, że chociaż jedna osoba powiedziała coś złego na moje prace, to wierzę przede wszystkim jej. Bo przecież jeśli ktoś krytykuje to mówi prawdę!
No ale pokazałam, chociaż mogłam siedzieć cicho! I zostałam nawet piętnaście minut po dzwonku. I co się okazało?! Że Karolina dostała właśnie największego kopniaka do działania w swoim życiu! Nie ważne, że wcześniej ktoś coś mi mówił- jeżeli mówi rodzina, to chyba już w ogóle nigdy nikt nie powinien tego słuchać. Chociaż moja rodzina jest chyba inna. Kiedy w szóstej klasie postanowiłam ZOSTANĘ FOTOGRAFEM! wszyscy patrzyli na mnie, jak na dziwaka. Wysyłali do szkoły plastycznej, ale blisko domu, bo może mi przejdzie- ja chciałam lecieć wyżej, chciałam jechać na drugi koniec Polski… ale przecież mogło mi przejść. Na lustrzankę musiałam uzbierać sama, bo przecież mi się znudzi, to za droga zabawka, żeby kupować ją ot tak, po prostu. Nigdy we mnie nie wierzyli i wydawało mi się, że nigdy nie uwierzą. Aż nagle wygrałam pierwszy konkurs i wszyscy zaczęli napływać do mojego pokoju, jak do domowej galerii sztuki- dzieje się tak do teraz. Kiedy przychodzą jacyś znajomi mamy, czy dalsza rodzina, wszyscy postanawiają podziwiać to co zmajstrowała ich mała Karolinka. Kiedy nagle zaczęli doceniać to co robię, chwalić się na prawo i lewo, że robię zdjęcia i wychodzi mi to dobrze. Ale to rodzina. Wspaniale, że we mnie uwierzyli, ale ja nie wierzyłam w ich słowa. Do teraz ciężko mi stwierdzić, czy moja mama mówiąc, że podoba jej się, coś co sfotografowałam mówi prawdę.
Prawdopodobnie nigdy bym nie uwierzyła, że jestem dobra. Chodziłabym sobie na te zdjęcia, kochałabym je, bo byłyby moje, cieszyła się jak głupia, że modelce też się podoba… i tyle. Zapewne nie poprzestałabym na marzeniu o byciu fotografem, bo do siedzenia bezczynnie nie jestem zdolna. Nie ukrywam jednak, że zaczęłabym myśleć o tym na poważnie dopiero na studiach… na które pewnie bym się nie dostała bez teczki. Dlatego chociaż nijak nie pasowałam przez ten rok do mojej szkoły( czyt. lekcje rysunku), to jednak cały czas wierzyłam, że jak przyjdzie ta fotografia, to wszystko będzie już pewne. Mogło być albo cudownie, albo tragicznie. Jak obstawiała Karolina? Łatwo się domyśleć.
Aż tu nagle przyszedł 10 września i okazało się, że słowa MASZ POTENCJAŁ! nie padły ani razy, że nauczycielka i osoba, która studiowała fotografię i zajmuje się tym zawodowo stwierdziła, że naprawdę robię dobre zdjęcia! Niektórymi się zachwycała, w niektórych mówiła, co mogłoby być lepsze… ale kiedy zaczęła mówić o tym, że dla mnie to już powinna robić dodatkowy zestaw tematów, to serce urosło mi do rozmiarów kosmosu! Ta mała Karolinka, która głupio zajmuje się fotografią, gdzie od kilku lat prawie każdy się nią zajmuje, okazała się dobra! Na tyle dobra, że nawet osoba, która się tym zajmuje to doceniła! Nieważne kto by mi to mówił i ile razy powtarzał, słowa konkretnie TEJ osoby były dla mnie najważniejsze!
I uśmiech nie znika z mojej twarzy, bo wiem, że jeżeli teraz fotografii będę uczyła się przez trzy lata, to zdobędę jeszcze więcej wiedzy i więcej umiejętności.
Prawdopodobnie powinnam teraz założyć konto na facebook’u z dopiskiem photography, ale Ci który mnie znają chyba doskonale wiedzą, że nigdy tego nie zrobię! To że właśnie zostałam doceniona najbardziej na świecie oznacza jedynie to, że nie będę miała teraz wyrzutów sumienia, kiedy będę chodziła na zdjęcia w roku szkolnym lub kiedy będę zawalała inne rzeczy tj. znajomych, czas, który mogłabym poświęcić na oglądanie filmu, czy na uwielbiane przez ludzi-nic nie robienie.
Karolina Zabaryłło właśnie zaczyna, moi Państwo, wierzyć w to, że robi coś dobrze i zamierza robić to jeszcze lepiej! Zamierza właśnie inwestować w lepszy sprzęt, bo teraz wie, że WARTO! Bo ktoś ważny powiedział jej, że wie co robi i powinna iść właśnie w tym kierunku! Nie mówiła nic o potencjale, który w niej siedzi, tylko o tym, że wykorzystuje swoje umiejętności! Że ma plan i nie robi nic bezmyślnie.
I ta sama Karolina teraz będzie prowadzić fioletowe-serce z jeszcze większym nastawieniem na fotografię, bo chociaż blog nie powstał z myślą o wyłącznym temacie fotografii, to jednak z biegiem lat tak własnie się stanie. Ponieważ, jak niektórzy widzą, bo śledzą tą stronę od kilku ładnych lat, zmieniam się, zmieniam się podobno na lepsze i wszystko idzie we wspaniałym kierunku! I jak skończę tą przewspaniałą szkołę, jak pójdę na studia… to już wtedy będę we Wrocławiu z najważniejszą osobą w moim życiu i wtedy może już dziać się wszystko na co czekam od tylu lat, bo wiem, że wtedy już będzie wszystko fenomenalnie, najpiękniej! <3 Bo właśnie dzisiaj, osoba, która sobie nawet nie zdaje z tego sprawy, pozwoliła mi uwierzyć, że moje życie jednak od kilku dni podąża już właściwą drogą!
I jakże wspaniałe zdjęcie poniżej dla Was 😉 Dla odmiany całkowicie inna JA!
I z nowym pięknym obrazem w kaczuszki, które uwielbiam odkąd grafika własnie z takimi pięknymi zabawkami wyszła mi na tyle, że byłam z niej dumna! Wczoraj obraz zawisł na ścianie i wygląda rewelacyjnie!:D Może to przez ten jakże wspaniały dzień?
Aha! I podobno pracuję FORMĄ, co wiedziałam od zawsze, tylko inaczej ubierałam to w słowa. Więc jeżeli ktokolwiek jeszcze kiedykolwiek spyta mnie dlaczego zrobiłam takie zdjęcie i jaką historię chciałam nią opisać, to pierwszy raz w życiu będę mogła bez zająknięcia stwierdzić, że pracuję nad wizualną częścią zdjęcia i to, że modelka na moim zdjęciu podnosi ręce do góry ma być jedynie dobrze wyglądającym ruchem na fotografii, nie miało drugiego dna i nie opisuję historii. Karolina prawdopodobnie nigdy nie pojedzie na wojnę, bo zawsze ją przerażało to, że można być tak nieczułym na cierpnie ludzi, aby zamiast całodobowo pocieszać i pomagać robić zdjęcia. Szanuję takich fotografów, niech opowiadają historię swoimi zdjęciami… ale ja zostaję przy formach. I będę sobie podnosić ręce modelek do góry ile mi się będzie podobało, będę im zamykać oczy i otwierać usta… i kazać im wchodzić we wszelakiego rodzaju rośliny, bo tak właśnie lubię! I tak polubię już do końca życia!
i do końca życia będzie robiła autoportrety, bo z sobą pracuje mi się najlepiej! Tylko bez okejek i buziaczków;)
Buziaki!
Kto przeczytał?!;D Podziwiam!
Ja też przeczytałam :3
Też mam takie odczucia, że nawet jeśli wszyscy mnie chwalą, a jedna osoba powie, że robię coś źle, to na pewno posłucham tej jednej. Dobrze to znam, ech 😀
Bardzo się cieszę z Twojego szczęścia, z tego że docenił Cię profesjonalista. To musi być zajebiste uczucie, okazać się dobrym w oczach kogoś, kto się naprawdę zna. Ja Ci bardzo kibicuję i będę za Ciebie zawsze trzymać kciuki! A może kiedyś przy jakiejś okazji umówimy się na sesję we Wrocławiu? ;> ^^
oooooooooo, jak strasznie was kooocham! :*
Pewnie, że tak! Zapraszam za trzy lata. Jak nie będziesz tam mieszkać, to nawet zaoferuję Ci kilkudniowy nocleg ;*
SUPER!
O jejciu, nie dość, że przeczytałam, to jeszcze o mały włos się nie rozryczałam (to by musiało strasznie dziwnie wyglądać xD), jak ja Ci zazdroszczę to sobie nawet nie wyobrażasz… Szczególnie tego, jak otwarcie o tym pisałaś i mówiłaś na początku, bo ja jestem na początku i nie umiem (nawet rodzinie nie opowiadam moich całych planów na przyszłość, chyba się boję, że mnie uznają za "dziwną"). Czekam na te coraz bardziej fotograficzne posty, bo w tej dziedzinie sztuki mam baaardzo duże zaległości, a Ty tak ciekawie piszesz ^.^ Pozdrawiam i życzę Ci, żebyś już zawsze mogła podnosić ręce i otwierać usta modelkom 🙂
Mów rodzinie! Przed najbliższymi nie można mieć tajemnic! Ja trzymam kciuki za Ciebie- nawet jak okażesz się największym dziwakiem świata! ;D Tacy są najlepsi :*
przeczytałam, haha. szybko się czyta tak optymistyczne posty 😀
kochana, strasznie, strasznie, strasznie się cieszę Twoim szczęściem, no po prostu uśmiech mi z twarzy nie schodził, gdy to czytałam. ale wiesz, jakoś nigdy nie brałam słów "masz potencjał" jako fałszywe czy takie "na odwal się"… w sumie zawsze po czymś takim się uśmiechałam i miałam +1000 do samooceny 🙂 ale racja, o wiele bardziej cieszy prawdziwy komplement, który ma w sobie trochę więcej treści i mówi o tym, że się poprawiłaś – czy coś w tym stylu.
tylko nie zgodzę się, że osoby, które robią zdjęcia na wojnach są nieczuli na cierpienie ludzi. jasne, na pewno są bardziej odporni niż fotograf robiący np. zwykłe portrety, ale wyobrażasz sobie, jakie to cholernie trudne? robić zdjęcia i przechodzić obok tego obojętnie? albo robić zdjęcia i jednocześnie pomagać tym wszystkim ludziom? lub inny przykład – jesteś fotoreporterem, przychodzisz do domu dziecka, poznajesz tam ludzi, dzieci, no i robisz im zdjęcia… zdobywasz ich zaufanie, a potem musisz zrobić o tym pracę, opublikować te zdjęcia i całą historię… trochę tak, jakbyś ich zdradzała. ale to też jest potrzebne, dla całej reszty świata. rozumiesz mnie? dobra, kończę monolog.
jeszcze raz – jestem mega szczęśliwa, że Ty jesteś szczęśliwa, życzę Ci jak najlepiej ♥
Zastanawiałam się, czy z tym fragmentem nie będzie problemu. Oczywiście w 100% się z Tobą zgadzam, ale gdy kilka lat temu oglądałam film "Fotograf wojenny", to nie mogłam zrozumieć, jak tak można. Jasne, że takie zdjęcia są potrzebne i chwała tym, którzy umieją i chcą je robić… ale dla mnie to jest paskudne! No nie wiem :< Akurat w tej kwestii w 100% podziwiam takie zdjęcia, tych fotografów, a z drugiej strony neguję za wszystko… ciężko mi o tym pisać. Może na żywo jakoś by mi się to udało wytłumaczyć, za 100 lat…. bo na razie sama nie ogarniam swojego stosunku do tego rodzaju fotografii.
Ale Nachtwey był przez jakiś czas moim mistrzem, to trzeba tutaj zaznaczyć dość wyraźnie 😉
spokojnie przeczytalam 😀 Gratulacje Karola 🙂
kurcze, ja przeczytałam:D
Tak bardzo Ci zazdroszczę takiej pasji, ja niby gram na pianinie, ale to nie jest to, co będę mogła robić w życiu, chociazbym chciała. Nie mam szkoły muzycznej, a mając czternaście lat już mi się do niej iść nie opłaca. także, no. Też uwielbiam robić zdjęcia, ale nie wiążę z tym przyszłości, to raczej sposób na nudę, a że mam całą rodzinę fotografów, to… to byłoby już nudne. Nie wiem, co chciałabym robić w życiu, troszkę mnie to przytłacza, ale.. chyba mam jeszcze czas.. czternaście lat. Chociaż powinnam się już zastanawiać do jakiego liceum chciałabym iść. Może do jakiegoś artystycznego. Śpiewam, gram, recytuję, hm? Może aktorstwo, haha.
No nic. Informuję, ze czytelniczką bloga jestem długo, ale dopiero teraz odważyłam się "ujawnić", chociaz ciągle nie do końca ^^
Bardzo Ci zazdroszczę takiej pasji i… brnij w to dalej, bo warto, jak widać!
~Nina
:*!!
Trzymam za Ciebie kciuki, buziaki !