Hejka! 😉
Wiem, że już dawno po podsumowaniach roku, ale u mnie najwidoczniej to właśnie dzisiejszy dzień jest tym idealnym dniem. W tamtym roku mój post zrobił furorę i pomyślałam, że dobrym pomysłem byłoby zrobić nowe zestawienie moich numerów jeden w kategorii okładki roku! Pomysł na to jest taki sam jak wtedy- uznałam, że nie interesuję się okładkami książkowymi aż tak bardzo, aby móc robić zestawienie wszystkich książek polskich wydawnictw- takie na pewno zobaczyć możecie na blogach takich jak róbmy dobrze itp. Natomiast ja postawiłam na zupełne nieprzejmowanie się datą premiery, a jedynie rokiem przeczytania ich przeze mnie. Jest to o tyle łatwe, że mówię Wam prawie o każdej książce, która trafia w moje ręce, więc wystarczy, że wejdę w kategorię książki i wiem już wszystko^^. Kolejną, już ostatnią rzeczą, która wyróżnia mój ranking jest to, że biorę pod uwagę wszystkie wydawnictwa, nie tylko te, które z perfekcyjną dokładnością kładą nacisk na stronę wizualną. Czemu to robię? Po pierwsze- w tym roku do moich rąk z wydawnictw przodujących w ilustracjach trafiło jedynie wydawnictwo Dwie Siostry ze swoimi bodajże czterema tytułami (ale uwierzcie, że tak dobre wydawnictwo mi wystarczy!♥) a po drugie- z racji tego, że aktualnie cierpimy na brak dobra wizualnego w konsumpcjonizmie chcę zwrócić uwagę na to, że czasami w tych zwykłych wydawnictwach dzieją się rzeczy dobre. To oczywiście również puszczenie oka do wydawnictw, których książek w ciągu roku czytam najwięcej i z racji tego krytykuję największe ilości właśnie ich okładek- spokojnie, takie które doceniam również się zdarzają! 😀 No to lecimy:
1. M.O.D.A.- moja świadomość graficzna i projektowa oraz serce już mocno zakorzenione w dobrych BARDZO DOBRYCH rzeczach nie pozwoliłoby mi na pierwszą dwójkę (tak, bo tym razem liczba ma znaczenie) nie postawić dzieł wydawniczych mojego ulubionego wydawnictwa. Przoduje to przede wszystkim M.O.D.A. czyli jedna z moich ulubionych serii książek dla dzieci jak i dorosłych. Niewątpliwie wiecie o niej już dosyć sporo, bo wspominam o tym często. W tamtym roku miałam przyjemność zapoznać się z D.E.S.I.G.N.E.M. czyli czymś co mi bardzo bliskie i ważne. Podczas tych dwunastu miesięcy miałam takie okazje aż dwie. Przy M.O.D.Z.I.E. oraz O.G.R.O.D.A.C.H. od razu uprzedzam- O.G.R.O.D.Ó.W. nie będzie. Chociaż jest to niewątpliwie warte czwartego miejsca, to jednak jak na to wydawnictwo- wymagam więcej! 😉
2.KAWALERKA- rozmiar ma znaczenie i to ogromne! Uwielbiam wracać do tej małej książeczki. Ze względu na historię, wykonanie, ale przede wszystkim rysunek. W mojej szkole, jak i zapewne w każdej plastycznej, wpajane jest od najmłodszego, że dobry rysunek to wartość najcenniejsza. Rysunkiem można załatwić wszystko i za każdym razem będzie to dobre rozwiązanie. Idealnym przykładem tych słów jest właśnie Kawalerka. Z pozoru niezdarny rysunek pięciolatka nabiera niesamowitych wartości. Piękna dwukolorowa okładka (żółty grzbiet) idealnie ze sobą kontrastuje i jest po prostu świetna. Ja jestem kupiona! 😀
3. WAJDA. KRONIKA WYPADKÓW FILMOWYCH- mam nadzieję, że zupełnie Was to nie dziwi, że ostatnie miejsce na podium zajęła właśnie ta okładka. Rozpływałam się o niej w poście jak i poza blogiem. W tajemnicy powiem Wam, że nadal, kiedy tylko mam okazję na nią patrzeć, jestem zachwycona! A skoro już tak o tym moim Liceum Plastycznym, to teraz też napomknę! Tak jak wychwala się rysunek, tak w mojej szkole totalnie nie akceptuje się fotografii. Pewnie niezbyt wiele osób to odczuwa, ale z racji tego, że ja fotografią zajmuję się dosyć mocno, to dochodzą do mnie te komentarze z podwojoną siłą. Zupełnie nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że fotografia nie ma znaczenia. Wystarczy popatrzeć na tą okładkę. Za każdym razem wymusza na mnie tyle emocji, że gdybym miała zrobić ranking swoim ulubionych okładek życia (a nie zrobię, bo na pewno nie pamiętam wszystkich), to książka Bartosza Michalaka zajęłaby niewątpliwie jedno z pięciu pierwszych miejsc! Genialna! I oczywiście nie chodzi jedyni o zdjęcie (ale przede wszystkim o nie), ale również o dobór fontu, koloru i kompozycji.
4. SKLEPY CYNAMONOWE- dzisiaj złożyło się jakoś bardzo mocno wydawniczo- jedno po drugim, ale uwierzcie, że nie robię tego specjalnie hahahhaa. Uwielbiam wydania ilustrowane, które proponuje wydawnictwo MG. W moje ręce wpadł już na pewno Proces oraz Pan Tadeusz (swoją drogą- mam nadzieję, ze teraz robię o wiele lepsze zdjęcia i za kilka lat nie pomyślę o tych teraźniejszych tego, co o tych sprzed kilku lat haha^^), jednak Sklepy Cynamonowe dopiero tak naprawdę skradły moje serce. Chodzi przede wszystkim o ten idealny żółty odcień tła! Jestem zachwycona, ale czy można się dziwić? Za grafiki w całej książce (również tej na okładce) odpowiada sam Bruno Shulz 🙂
5. CO ZA SZYCIE- dodana co prawda na bloga już w roku 2017, ale będę miała to na uwadze podczas kolejnego zestawienia. Nie mogło jej zabraknąć, tym bardziej, że została przez Was tak dobrze przyjęta ostatnimi czasy. Podoba mi się przede wszystkim dlatego, że wiem jest autorka tej książki i jestem przekonana, że jest tu przelana cała jej szalona dusza. Jest kolorowo, jest dużo, a mimo wszystko nie jest przytłaczająca. To duża sztuka zrobić tak dobry bałagan, dlatego doceniam! 🙂
6. PANI FURIA- kiedy tylko otworzyłam kopertę byłam zachwycona tak dobrą i gustowną okładką! Bardzo dobre zdjęcie, dobra kompozycja oraz rewelacyjny pozłacany font sprawia, że książka nabiera niesamowitego charakteru. Ostatnimi czasy dostałam nowe wydanie, które ma już jedynie imitację złotych liter i już się nie świecą- powiem Wam, że moim zdaniem okładka bardzo straciła na wyrazie. Dlatego jeżeli będziecie mieli okazję być w księgarni i samemu wybierać egzemplarz, to zwróćcie uwagę na pismo 🙂 W każdym razie ja uwielbiam kiedy podczas czytania kilka razy odrywam się od czytania, aby popatrzeć na okładkę. Nie wiem, czy to dobrze o mnie świadczy, ale uwielbiam oceniać książki po okładce^^. Oczywiście nie skreślam tych ze złą grafią, ale czyta mi się je w pewien sposób o wiele gorzej. Cieszę się, że ta była tak dobra, bo środek również powala na kolana! 🙂
7. POMNIEJSZY PRZYPADEK MANII WIELKOŚCI- po przeczytaniu książki wiele razy widziałam ten motyw wykorzystany w innych miejscach oraz w jakimś sklepie można było go kupić jako plakat. Przez to moja opinia uległa lekkiej zmianie, ale mimo wszystko przy tym rankingu powrócę do tej pierwotnej 😉 Uwielbiam małe formaty książek, więc jeden plus już ma! Poza tym bardzo dobra kompozycja (chociaż powalczyłabym jeszcze z tytułem), dobre kolory i wszystko na swoim miejscu. Nienarzucająca się. Odpowiednia. Gdyby takie okładki były najgorszymi, to żylibyśmy w raju graficznym.
8. POLACCY- coś mi w niej nie gra. Coś jest nie tak, ale mimo wszystko jest dla mnie bardzo przyjemna. Może przekonuje mnie do niej również środek, tekst i ilustracje? Podoba mi się pomysł, bo chociaż jest banalny (historia o rodzinie? To zróbmy okładkę ze zdjęciem rodzinnym w starym stylu. Kojarzycie to już skądś?) to jednak wykonany jest w dosyć ciekawy sposób. Kolejna książka z dobrą kompozycją, całkiem dobrym rysunkiem, kolorem oraz fontem! 🙂
9. SPOSÓB NA CHOLERNIE #SZCZĘŚLIWE ŻYCIE- pamiętam kiedy pierwszy raz zobaczyłam tę okładkę. Z automatu się zakochałam. Aktualnie nie podoba mi się już tak bardzo, ale mimo wszystko jest dobra. Na początku nie widziałam jak wiele rzeczy dzieje się na tej pierwszej stronie. Po głębszym zapoznaniu czuję ten pełny chaos… ale czy z z chaosu nie powstaje szczęście? Tak to sobie tłumaczę i podoba mi się o wiele bardziej! Niesamowicie dobre zestawienie kolorystyczne. Przemawia do mnie mocno… ale aż głupio pisać mi o stronie wizualnej tej książki. Już o niej pisałam, więc pewnie kogo miałam, to zachęciłam- jedna jeśli ktoś jest nowy, to bardzo gorąco polecam zapoznać się również z wnętrzem! Nie pożałujecie 😉
10. SULLY- bardzo nie lubię kiedy książka jest łączona z filmem (na dodatek, kiedy film jest nie za fajny). Wolę kiedy wszystko jest odbierane osobno. Wtedy mogę zaakceptować różne wybryki reżysera i niezgodności z książką… ale kiedy książka ma na okładce plakat filmowy, a środek zupełnie nie zgadza się z obrazem to czuję lekki zgrzyt. Jednak pomińmy komentarze na temat filmu (na to przyjdzie czas ostatniego dnia stycznia- tak, wracam do filmowych postów. Mam nadzieję, że na dłużej!) to bardzo dobra okładka! Było mi przyjemnie patrzeć na nią podczas czytania, a uwierzcie, że czytałam ją jakoś bardzo długo. Czuję, że okładka z Tomem Hanksem zasługuje na zamknięcie mojej dziesiątki książkowej poprzedniego roku!
Nie ukrywam, że mam niedosyt. Pierwsza szóstka jest bardzo mocna, ale ja wolałabym mieć dylematy w postaci dwudziestu idealnych okładek i wybierać z nich z bólem serca jednak te najlepsze z najlepszych. W tym roku czułam, że szło mi to bardzo na siłę. Ten rok był pierwszym tak bardzo nieczytelniczym rokiem mojego życia. Ciężko żyje się z tą świadomością na sercu, ale skoro było tak źle, to już musi być tylko lepiej! 😀 Mam nadzieję, że Polskie wydawnictwa w tym roku szykują dla nas niesamowite niespodzianki graficzne! Od początku stycznia dostałam już przynajmniej trzy, które mogą nadawać się do bitwy o bycie na liście. Okaże się już za jedenaście miesięcy, a tymczasem życzcie mi, abym w tym roku przeczytała wiele dobrych książek, które pobudzą moje emocje. Ja życzę Wam tego z całego serca! Na życzeniach oczywiście się nie skończy, jak co roku, na fioletowym-sercu będę starała się podkładać Wam pod nos najciekawsze tytuły, dla których warto stracić kilka nocy lub te, które lepiej zostawić na półce w sklepie.
Buziaki! :*
Tak, okładki Wydawnictwa MG zawsze mnie urzekają. Akurat te dwie książki mam już w domu i czekają w kolejce do przeczytania. Okładka "Pani Furii" i pierwszej książki o modzie robią świetne wrażenie. "Pani Furia" tajemnicza, a "modowa" ma bardzo zgrabnie dobrane komponenty grafiki. Dobry wpis. Czytelnicy są też wzrokowcami.
Oczywiście, że są! 🙂
niestety nie czytałam żadnej…
Madziastylee
Oj żałuj! Ponieważ poza wspaniałymi okładkami w środku również mogłabyś znaleźć wiele dobrego. Ale nic straconego- nadal wszystko przed Tobą! 😀