Skończyłam cudowną książkę! To się juz chyba staje nudne. Same takie wspaniałe, a Wy jak na złość najbardziej interesujecie sie tymi słabymi. No cóż- nie teraz, chociaz wydawało mi się, że tak może się skończyć.
No bo wiecie… Książki, w których głównym narratorem jest mała dziewczynka zazwyczaj sa bardzo męczące i ciężkie do przebrniecia. Leżałam na plaży, słońce grzało mi w plecy i nic gorszego nie mogło mnie spotkać niż zła książka! No ale jak wiadomo, życie nie jest proste.. Więc wieczór miałam popsuty. Wróciłam do domu zrozpaczona, że fajnie zapowiadajaca się książka będzie dla mnie okresem wielkiem mekki. Mimo wszystko uznałam, że zaczęłam, to skończę- najwyżej będę mogła wszystkim mówić jaki to był przeokropna zmarnowany czas ( zmarnowany czas z książką? Takie stwierdzenie chyba nie istnieje… No może raz na miliard.) Tak sie jakoś stało, że po zmienieniu miejsca nagle książka zaczęła mi się podobać. Bardzo się wciągnęłam i w stu procentach pokochałam całą historię, bohaterów i wszystko co z tym związane.
Ja chyba uwielbiam czytać tragiczne historie. W ” Co się stało z moją siostrą” dramatycznych historii nie brakowało. Książka opisuje losy dziewiecioletniej dziewczynki, która po zastrzeleniu swojego ojczyma wraz z matką ucieka z miasta. A rodzicielka zostawia wiele do życzenia. Nie opiekuje sie Caroline, która pomimo swojego młodego wieku musi się troszczyć o wszystko sama. Mhy… Kiedy ja miałam dziewięć lat, to w głowie miałam chyba jedynie lalki i cukierki- także postawa tej małej dziewczynki była dla mnie całkowicie abstrakcyjna. Poza tym autorka książki niezłe wyidealizowała możliwości dziecka. Dlatego trochę mnie irytowało czytanie retrospekcji. No i nie podobało mi się jeszcze, że w środku było tak wiele o Bogu. Przeczytać można było o nim na każdej stronie- ale w taki najgorszy sposób. Dziewczynka jak i inni bohaterowie zwracali się do niego cały czas prosząc go o wszystko i podważając jego istnienie, ponieważ nie wypełniał ich próśb. Nie lubię takiej postawy. Irytowało mnie to.
Mimo wszystko uwielbiam tę książkę i … Jakoś tak smutno mi się zrobiło kiedy przeczytałam ostatnie słowo. Jak już się przyzwyczaję do ludzi, to naprawdę całkowicie trudno jest mi się z nimi rozstać. Aktualnie przy czytaniu kolejnej książki za każdym razem kiedy ją otwieram wydaje mi się, że znowu spotkam się z małą Caroline. Strasznie dziwne uczucie!^^
A okładka też jest bardzo przyjemna.
Po prostu z ręką na sercu polecam, bo warto!:D
Książkę mogłam przeczytać dzięki wydawnictwu Świat Książki:) Buziaki!:*