Hejka! 🙂
Wiecie kiedy ostatni raz czytałam taki prawdziwy romans? Wydaje mi się, że milion lat temu! Kiedy sięgnęłam po Córkę pszczelarza poczułam, że to jest właśnie idealny moment na tego rodzaju literaturę. Dlaczego? Tak po prostu. Po trudnych historiach rodzinnych, biografiach, kryminałach itp. chciałam przeczytać coś, gdzie głównym wątkiem jest miłość.
Na każdej stronie uśmiechałam się sama do siebie. Miałam nadzieję, że nikt nie spyta mnie co aktualnie czytam, bo kiedy dziewczyna czyta romanse staje się tą typową romantyczną dziewczyną. Czy ja jestem romantyczna? To chyba zależy od dnia. Niewątpliwie jestem za tradycją- bukietem czerwonych róż, kolankiem i pierścionkiem w czerwonym opakowaniu wyjętym z kieszeni marynarki w restauracji ( lub w sumie gdziekolwiek ). W dzisiejszych czasach ślub kościelny w pięknej białej sukni również chyba można uznać za coś romantycznego i staroświeckiego? A już chęć wyjścia za mąż i urodzenie dzieci jest na pograniczu wariactwa. Kurde, ja serio chce mieć dzieci. No naprawdę! Małe bobasy latające po ogródku przy domu, który wybuduje mój mąż, który będzie kucharzem i będzie mi robił śniadania do łóżka ( poleciałam teraz!:D ) Także tak, to właśnie ja! Witam ^^ .
No co, nie będę przecież ukrywać. Podobało mi się, serducho mi biło z każdą stroną coraz bardziej, ale chyba całkiem to w sobie lubię. Ze Sparksa już wyrosłam i znudziłam się, ale raz na jakiś czas książkę Montefiore mogłabym pochwycić i przeczytać! Mam nadzieję, że ona nie idzie schematami, bo pierwsze spotkanie z nią uważam za naprawdę bardzo udane 🙂
Córka pszczelarza to historia miłosna matki i córki. Jest przepięknie ukazana retrospekcja (kocham to słowo! Używam go chyba w każdej notce, prawda?) miłości sprzed i w czasie wojny oraz teraźniejsza. Okazuje się, że pomimo dzielących lat zbyt wiele w ludziach i ich uczuciach zmienić się nie mogło. Oczywiście jak to w romansach bywa- całkowicie nieprawdopodobna i szalenie smutna, ale po co sięgać po książkę, która ukazuje jedynie suche fakty, a wydarzenia muszą być całkowicie w stu procentach prawdopodobne? Weszłam w ten świat już po kilku stronach i uwierzcie, że mogłabym ją czytać tak do końca wakacji! Wspaniałe! ♥
Jak się kończy ostatnią stronę romantycznej książki, to zawsze odczuwa się jakieś fantastyczne uczucie niepodobne do żadnego innego. Lubię to… ale nie za często! 😀
No i jeszcze standardowo słów parę o okładce- całkiem przyjemna… tylko nie rozumiem dlaczego nazwisko autorki jest zawsze pisane tak dużymi literami, a tytuł gdzieś tam pomijany? Dziwne to strasznie, ale wizualnie wygląda to wszystko dość dobrze. Fonty bym zmieniła! I zrezygnowałabym jedynie z tej konkretnej pszczoły i wstawiła inną… jakąś bardziej rzeczywistą ( tylko mi się wydaje, że jest bezczelnie wklejona?! Może nie znam się za bardzo na pszczołach, ale kurde.. coś mi tu nie gra ^^ ) Jest jakaś ogromna i niby próbuje siedzieć na kwiatku, ale całkowicie jej nie wychodzi ^^ Ale to tak wiecie- perfekcjonistka ^^ Na kopii na blogu niezbyt to widać, ale na oryginalnej okładce zauważam dokładnie! 😀 Tyle. Całemu dziełu daję mocne 8/10 na letnie miłosne chwile 🙂
Książkę mogłam przeczytać dzięki wydawnictwu Świat Książki
Buziaki :*
Mmm romanse! 😉
Faktycznie okladka jakas dziwna… i ten tytul jakas taka zwykla czcionka… taka to ja pisze prace do szkoly, nie mozna uzyc bardziej finezyjnej do okladki? A co do pszczoly… niby glowny element ale mogloby jej nie byc ;D