Hejka!
Dzisiejszy dzień jest tak bardzo absurdalny, że w ogóle nie powinien się wydarzyć. Spędziłam go świetnie, naprawdę… ale to co dzieje się w mojej głowie, to całkowite sprzeczności! Nie wiem skąd to się bierze ^^ I tak na przykład doszłam dzisiaj do wniosku, że codzienne pisanie wam o tym co zjadłam, co zrobiłam, jak wyglądałam w szkole lub z kim się spotkałam jest okey- ale jak już gdzieś wyjadę i mam Wam coś z tego wyjazdu opisać… to jest to dla mnie tak wielkie uzewnętrznienie, że nie umiem tego pokonać. Doskonale wiem, że takie ekstra ciekawe notki o fajnych miejscach w mieście, rzeczach które polecam, przy których warto się zatrzymać byłyby wspaniałą sprawą… ale nie moim kochani, Karolina tak nie działa. Na fioletowym-sercu nadal będziecie bardziej poinformowani o tym co dzieje się w mojej głowie niż o tym, co fajnego zwiedziłam w te wakacje ( a działo się wspaniale… trochę pewnie to wiecie! 😀 )
Chyba nigdy nie zrozumiem fenomenu niezrozumienia książki. Czytasz jak każdą inną, skupiasz się na niej, ale żadne słowo do Ciebie nie dociera. Nawet jeżeli chcesz przeczytać każdą stronę po trzy razy, to jak grochem o ścianę- zero rezultatów. Wiadomo, najczęściej dzieje się tak z lekturami, ponieważ są one jakoś magicznie kosmiczne i totalnie niedobrane do wieku czytelnika, zazwyczaj na dodatek zmuszonego. Jednak z książkami po które sięgam prywatnie czasami również się tak dzieje. Wiedząc, że jest to, jak opisuje tył książki, arcydzieło literatury światowej podejrzewałam, że będzie ciężko… ale podejrzewałam, że mi się spodoba. Aktualnie po przeczytaniu streszczenia ( poczułam się jak dzień przed sprawdzianem z polskiego!^^ ) nadal odczuwam … że nic nie rozumiem ALE (!) nie o jednym fenomenie chciałam Wam powiedzieć. Czasami piszę, że książka po którą sięgnęłam mi się nie podoba i okey, czuję, że mam prawo to napisać, bo nie wszystko musi mi się podobać… czasami również piszę, że rozpływam się nad wielkim arcydziełem, jednak jest jeszcze jeden wariant ( przynajmniej jeden ! ) Lektura, która na ten czas była wielką niezrozumiałą męką, ale w sercu wyczuwam wielkie uwielbienie i zrozumienie za kilka lat. Do niektórych rzeczy trzeba dorosnąć i fajnie, że już teraz umiem przynajmniej przypuścić co w wieku powiedzmy trzydziestu lat będzie dla mnie dobre. Abstrahując- wyobrażacie sobie swoją trzydziestkę? Ja właśnie widzę siebie z dwójką dzieci, w krótkich blond włosach w pięknym domu z samych okien… ładne to! 😀
No i właśnie tak- dzisiaj w przerwach między zwiedzaniem poszukiwałam ławek w parku i czytałam czytałam i czytałam i nic nie rozumiałam! Ale Jądro ciemności naprawdę uważam za coś dobrego… ale wrócę do niej za kilka lat! 😉
Co mogę powiedzieć na pewno, to to, że nawet mając pięćdziesiąt lat okładka do tego dzieła nigdy, ale to przenigdy mi się nie spodoba! Bardzo słaba. Chociaż font piękny i idealny! Wyobraźcie sobie jak pięknie wyglądałby ten napis na jednolitym tle! Mg, zachęcam do takiej zmiany! 😉
Mimo wszystko fajnie, ze trafiłam na nią właśnie tutaj, we Wrocławiu, bo książka bardzo podróżnicza. Co prawda o wyprawach po morzu, ale to zawsze jakaś przygoda 😉
Czytaliście może w szkole, albo prywatnie? Jestem ciekawa Waszych odczuć!
Książkę mogłam przeczytać dzięki wydawnictwu MG
Buziaki! :*
Omawiałam (ale nie czytałam) tą książke na lekcjach polskiego ^^
Zapraszam na nowy post, z relacją z Turcji ♥
Byłoby mi bardzo miło, gdybyś zajrzała.
Pozdrawiam! bitherphobia.blogspot.com
Czytałam, całkiem niezła 🙂 Ale z lektur szkolnych mój faworyt to 'Zbrodnia i kara' 🙂
O tak, zdecydowanie! ♥
omawiałam tę książkę w szkole, chyba w drugiej liceum, nie przeczytałam oczywiście, bo lektury szkolne nie są dla mnie, jak już czytałam cokolwiek to książkę, po którą sięgnęłam sama z siebie. 🙂
Ja mimo wszystko polecam czytać lektury- czasami można trafić na jakąś perełkę… rzadko, bo rzadko, ale zawsze warto próbować i mocno trzymać kciuki! 😀 Poza tym… nienawidzę tego uczucia kiedy na lekcji ludzie rozmawiają o książce, a ja nie mam o niej zielonego pojęcia. Przeżyłam raz i nie mam zamiaru próbować więcej ^^