Hejka! 🙂
Już tak na wpół śpiąco postanowiłam jeszcze do Was szybciutko napisać- okazja jest ważna- koniec przerwy świątecznej, a święta niewątpliwie dla niektórych były ciekawostką co z tą Karoliną? Ciekawe czy już je mięso? Tak jak obiecałam, tak też piszę! 🙂 Ale o tym troszkę niżej….
Tak strasznie jestem zmęczona, chociaż dzisiaj robiłam same wspaniałe rzeczy i praktycznie wszystkie wykonałam w domu- ale powiem Wam coś: odwaliłam kawał dobrej roboty, która chodziła za mną już od kilku ładnych tygodni. Możecie być ze mnie dumni ^^ A jak tam spędziliście święta? Pogoda była przepiękna, prawda? To plus sto do dobrego nastroju, więc mam nadzieję, że wszystko Wam się udało.
W sobotę nie wyobrażałam sobie jak miałabym zjeść kiełbasę ze święconki lub inne rzeczy, które w niedzielę miały znaleźć się na świątecznym stole. Na pytanie mamy, czy dla mnie też szykować mówiłam oczywiście, że tak…. ale kurcze, miałam lekki mętlik w głowie. Przyszła niedziela i… no nie zjadłam tej kiełbasy, obrzydził mnie jej zapach- ale zjadłam pasztet! Pasztet mamy obowiązkowy! Sory. Jednak, o dziwo, nie smakował mi bardzo. Później przyszedł czas na uroczysty obiad i jadłam już normalnie. Ku mojemu zdziwieniu nie miałam jakiś dziwnych wizji w głowie. Było normalnie. W poniedziałek u Babci jadłam wszyyyystko, bo nie wyobrażam sobie odmówić kiedyś karkówki z ananasem. Niedawno dostałam komentarz, że u babci to nawet ziemniaki smakują inaczej i po babcinemu… ale kurcze- to chyba nie dla mnie 😉 Aktualnie jem wszystko, chociaż za każdym razem jak po coś sięgam mam myśl: to nie jest wegańskie ale tak samo mam przy niezdrowej żywności. Jem jej chyba jednak bardzo dużo, ale zawsze zapala mi się żółte światło z informacją, że nie powinnam.
Nadal jestem na etapie, kiedy chcę oszczędzać się z dietą mięsną. Nadal będę nałogowo jadać warzywa i robić przedziwne wynalazki jedzeniowe- bo to rozwija i jest dobre… ale już jedynie jako hobby, a nie styl życia. Taki mam plan. Może kiedyś zmieni mi się znów i będę chciała próbować być weganką na stałe, ale to chyba nie jest zbyt prawdopodobne 😉
Tak więc chyba nigdy w życiu nie odpowiem Wam na pytanie jak można przeżyć święta na diecie wegańskiej, bo nadal jest to dla mnie zagadka nie do rozwiązania. Mój kolega wysyłał mi swoją świetną listę przepisów na święta, ale ja nawet sobie nie wyobrażam kiedy to wszystko miałabym zrobić przy jednej kuchni z moją mamą. Chyba byśmy się pozabijały bez jakiegoś dokładnego grafiku ^^
Nawet nie chcę prosić wegan o komentarze jak sobie poradzili w święta, bo po pierwsze: już trochę weszłam im w głowę i mniej więcej wiem co napiszą, a po drugie: niestety nie zrozumiem nawet gdyby była to najpiękniej ułożona wypowiedź świata!
I może teraz osoby niejedzące mięsa oburzają się na mnie, że nie mam serca, że jem zwierzęta… ale kurcze- chyba nie czuję się winna. Gdyby mi to bardzo ciążyło, to na pewno bym z nich zrezygnowała. Poza tym myślę, że duże ograniczenie jest w pewien sposób również dobre 🙂
Na koniec mam za to inne pytanie- przy mięsożercy wypowiadało się wiele osób, które przeszło lub chciało przejść na dietę odrzucającą produkty odzwierzęce- jak Wam idzie? Jestem bardzo ciekawa! ♥
Buziaki! :*