Hejka! 😀
Wiecie co jest dziwnego w byciu blogerką (przynajmniej dla mnie)? To, że kiedy chcę napisać o tym, że wyjeżdżam- przez pół godziny muszę pozować z walizką…. najlepiej jeszcze obierając pozę tak, aby było widać miłość do nowych klapek, piękną polską grafikę na bluzce i nerkę w grochy. Nie wiem czy uważam to za wielkie nieporozumienie, chyba nawet to lubię…. ale jest to przedziwne, serio! 😀 Tzn. zazwyczaj pokazywałam Wam jedynie moją walizkę, albo robiłam jedno zdjęcie jakieś na szybko (kiedyś miałam chyba jakąś bardziej fotogeniczną MŁODĄ twarz hahahahha, życie było łatwiejsze) jak na przykład rok temu KIEDY BYŁAM ŁYSA- możecie zobaczyć to zdjęcie TUTAJ. Wiecie, czasami to ja bym nawet chciała wrócić do takiej fryzury… ale tak żeby w każdej możliwej chwili można było wrócić do tego co jest teraz ^^
Nie wyrobiłam się, więc piszę do Was z autobusu. Dzisiaj wyjeżdżam z Elbląga, a jutro jadę do Karpacza. Moje wakacje chyba nie mają sensu, jeśli chociaż raz w przeciągu tych najcieplejszych dwóch miesięcy nie odhaczę przewędrowanej przynajmniej jednej górskiej wędrówki. Chociaż zaczęło się to dopiero niedawno. Wcześniej nie wyobrażałam sobie wakacji tylko i wyłącznie bez morza. Aktualnie również co roku się tam znajduję, ale jednak z mniejszym natężeniem. O! Na przykład wczoraj byłam na plaży. Chciałam się tak wycwanić i pomyślałam, że chodzenie po górach zawsze kończy się dla mnie opaleniem w różne wzory- a to krótkich spodenek, a to długich skarpetek niezbędnych do górskich butów, czy koszulki (o zgrozo!) na krótki rękaw. Pojechałam z nadzieją opalenia się równiutko, zostawiając białe pola jedynie w miejscu bikini….. powiem Wam, że nigdy w życiu nie opaliłam się tak nierówno jak teraz! hahhahahaha 😀 Nie dość, że słońce było jedynie na okres opalania mojej przedniej części ciała, to jeszcze z przedziwnych względów użyłam kremu z filtrem jedynie w niektórych miejscach- uwierzcie, że trzydziestka działa!- tak niedbale, że można by było uznać, że zastosowałam jakiś czerwony samoopalacz. Aktualnie jestem miejscowym rakiem i wszystko niemiłosiernie mnie pali, ale… było warto! Jej, tak kocham morze, opalanie się i przede wszystkim kąpiele w morzu mmmmmm ♥
A Wy macie jakieś obowiązkowe punkty każdych wakacji?
Chciałam do Was pisać całą drogę do Gdańska, ale jeszcze nie wyjechałam z mojego miasta, a już nie wiem co pisać… a to spoko opcja, patrze w okno, obrazy cały czas się zmieniają, a palce piszą mi to, co w głowie mi gra. Fajnie! Chyba zmienię standardowe miejsce pisania notek z domu na autobus hahhaha 😀 Odkładam komputer i idę czytać książkę. Zawitał do mnie ostatnio niesamowity egzemplarz książki o…. O MNIE! Dacie wiarę? O mnie jak i pewnie o połowie z Was. Jest wspaniała i myślę, że dzisiaj ją skończę, dlatego spodziewajcie się za kilka dni kilku słów na jej temat. Już nie możecie się doczekać? Mam nadzieję! 😀
Jak możecie wywnioskować z powyższych słów- wzięłam na wyjazd laptopa (co się ze mną dzieje :<) dlatego wyjątkowo, w tym roku nie będzie zaplanowanych notek, będą pojawiały się spontaniczne i mam nadzieję regularne oraz oczywiście bardzo ciekawe. Trzymajcie kciuki.
Całkowicie nieświadomie robiąc zdjęcia z walizką na jednym zdjęciu (nie mogąc powstrzymać śmiechu) zakryłam sobie twarz…. później, kiedy oglądałam wszystkie fotki na komputerze uznałam, że całkiem nawet modna ze mnie dziewczyna… spodnie z dziurami, zakryta twarz ręką…. czy już jestem tumbler girl?! hahhahahahaha 😀 No ale tak już pomijając żarty- z racji tego, że ostatnio mówiłam Wam, że rozruszam modowo tego bloga, a dzisiaj (jak już wspominałam) kupiłam przepiękne klapki, to notkę łączę trochę z outfitem (uhuhuhuhuhuhuhuu Karolina^^)
O widzicie, jednak trochę do Was pogadam w tym autobusie jeszcze 😀
Dzisiaj byłam na zakupach przed wyjazdem. No wiecie, takie ostatnie jeszcze zapomniane rzeczy. Uwierzcie, że myślałam, że spędzam w tej galerii handlowej pół życia! Strasznie nie lubię tego robić, tym bardziej, że w domu czekała na mnie już wykrojona i pozaznaczana szpilkami spódnica do uszycia (Uszyłam spódnicę! Uszyłam spódnicę! Uszyłam spódnicę!), ale było warto. Kupiłam przepiękne klapki! Klapki? O.o KLAPKI?! Taaaaaaaaak ♥ Zawsze moim obowiązkowym letnim obuwiem były japonki, do klapek nawet nie podchodziłam, ale ostatnio kiedy w biegu byłam w galerii po bułki i kilka innych rzeczy (wspominałam Wam już kiedyś, że mój najbliższy supermarket, to galeria handlowa? -.-) zauważyłam najwspanialsze buty mojego życia i postanowiłam, że jak następnym razem zawitam w to miejsce, to je kupię! Poszłam po sandały (swoją drogą równie dziwny rodzaj butów jak klapki) i niestety znalazłam tylko jedne, których i tak nie wzięłam…. teraz chyba żałuję 🙁 W każdym razie- pamiętam jak kiedyś moja siostra nosiła takie (tylko o wiele brzydsze) klapki i kiedy próbowałam w nich chodzić, jako pięciolatka i nadziewałam się na krawędź tak bardzo mnie bolało, że nie rozumiałam, jak moja siostra może dobrowolnie się na to godzić. Teraz już wiem ♥ Mimo moich młodzieńczych wspomnień są bardzo wygodne no i po prostu piękne- koniec kropka. Chociaż znam taką, która była ze mną na zakupach i uznała, że jestem głupia, że je kupuje ^^.
Poza tym: jakieś cztery miesiące temu postanowiłam, że kupię nerkę. Gdzieś to widziałam, coś słyszałam, spodobało mi się, poza tym to chyba jedna z najwygodniejszych form trzymania portfela i dokumentów, kiedy nosi się plecak, więc kupiłam. Uznałam, że będę oryginalna (jak zawsze z marnym skutkiem^^). Sami już pewnie nerki widzicie na każdych dziewczęcych biodrach, ale ja nie żałuję i swojej używam codziennie (od kilku dni). Idealna na koncerty, przejażdżki, wyjazdy i niewątpliwie wędrówki. Polecam 😀
I co chyba najfajniejsze (nie, no dobra…. klapki są najfajniejsze) Medicine wypuściło kolekcję koszulek z Grafikami Polskimi. Jedną taką posiadam i właśnie mam na sobie. Polecam zapoznać się ze wszystkimi wzorami, bo naprawdę warto. Jej, ja to jestem taka szalona, że jak mi ktoś powie, że coś jest polskie, to lubię to tysiąc razy bardziej! Taka patriotka ohohoho^^ No ale ta na poważnie, serio- są przeceny letnie, polecam wybrać się do sklepu (rzadko to proponuję, doceńcie ^^), obejrzyjcie i zakupcie… albo chociaż na początek zobaczcie w google grafika.
No i mam na sobie jeszcze mój ulubiony wakacyjny lakier, który niestety ładnie wygląda jedynie w cieple. Serio, kiedyś próbowałam pomalować nim paznokcie w zimę- tak bardzo męczyłam się cały dzień w szkole, że po powrocie od razu go zmyłam. Bałam się, że teraz będzie tak samo… ale jednak moja miłość powróciła znów. Lakier firmy Eveline. Zabijcie, ale całkiem nie wiem jaki numer… jeszcze tak wyszkolona ze mnie dziewczyna nie jest. Pracuję nad sobą ^^
okulary New Yorker | bluzka Medicine | nerka SinSay | spodnie H&M+ HandMade | buty Gino Rossi | plecak Cropp
Buziaki! :*