Inne

PREZENTOWNIK czyli co kupić na prezent świąteczny #9

To już dziewiąta edycja prezentownika. Z powodu krótkiej formy na Youtube standardowo przychodzę również z obszerną prezentacją marek tu na blogu. Propozycje są zróżnicowane, więc mam nadzieję, że każdy znajdzie tu coś dla siebie.

Jak zwykle nie namawiam do zakupów. Lubię gdy robicie przemyślane listy i zaopatrujecie się tylko w to co potrzebujecie. Bardzo ważne jest jednak dla mnie żebyście zaobserwowali/ zaobserwowały na Instagramie marki, które Was zachwycą. To wielka pomoc w promocji i kop motywacji do działania dla osób prowadzących profile firmowe w social mediach. Wiele z tych osób prowadzi tak ciekawe konta, że samo przebywanie z nimi na co dzień po odpaleniu telefonu jest bardzo przyjemne i kreatywnie inspirujące!

Poznajcie ponad 20 marek, które z radością chciałabym Wam przedstawić. Jak co roku, jest to dla mnie bardzo ekscytujący moment. Z każdym rokiem zadanie jest coraz trudniejsze, bo po tylu latach poznawania różnych polskich marek już mało co potrafi mnie w pełni zachwycić. Tym markom się to jednak udało!

MILL MOOD

Od sześciu lat szukałam młynka do soli i pieprzu, który zadowoliłby mnie swoim wyglądem. Niestety nic nie udało mi się przez ten czas znaleźć… i musiałam używać przypraw mielonych, co nigdy nie satysfakcjonuje w pełni 😉 Kilka razy w ręku miałam młynki, które mi się nie podobały, ale przynajmniej spełniałyby swoją funkcję- mimo wszystko ani razu nie doszłam z nimi do kasy. Wiedziałam, że przyjdzie czas, kiedy znajdę perfekcyjny model i zakocham się od pierwszego wejrzenia. No i stało się!

Młynki, które zaprojektowała Monika są DOSKONAŁE! Zakochałam się w nich po zobaczeniu pierwszego zdjęcia, a im głębiej, tym miłość była większa. Zdecydowałam się na kolor czerwono-różowy w rozmiarze M+L. Jest to duży i intensywny akcent w mojej kuchni (która już niedługo będzie zupełnie nowa i młynki będą w niej wyglądać jeszcze lepiej!), a właśnie na tym bardzo mi zależało. To ozdoba, którą żal chować do szafek 😉

Lite drewno ręcznie malowane, mechanizmy duńskie mają 25 lat gwarancji, są ceramiczne/ pozbawione jakiegokolwiek plastiku, tworzone w Polsce. Cytując Jezusa od designu: „jest to forma, która podąża za funkcją”- ten kwiatek jest wizualnie przepiękny, ale przede wszystkim niesłychanie wygodny w użyciu.

To jedna z najpiękniejszych rzeczy w moim domu! Warto było czekać tyle lat, żeby zdecydować się na coś tak jakościowego i doskonałego. Przygotowywanie każdego posiłku jest teraz jeszcze przyjemniejsze. Lubię to, że wyrobiłam w sobie nawyk niekupowania przypadkowych rzeczy. Wiem, że na niektóre po prostu przyjdzie odpowiedni czas i cierpliwie na to czekam. Dzięki temu mam w mieszkaniu perełki, które mam nadzieję, że będą mi towarzyszysz latami. Jeżeli znacie osoby, którym tworzenie dzieł w kuchni daje ogromną radość, to jest to zdecydowanie produkt dla nich!

Na Instagramie dostępne są na tablicy na razie dwa kolory, ale na targach gama kolorystyczna jest ogromna! Więc póki nie ma sklepu- warto na Instagramie pytać o dostępność połączeń kolorystycznych i przeglądać zapisane relacje w poszukiwaniu inspiracji. Ja miałam spory dylemat przy wyborze- czy zaszaleć z czymś nowym, czy postawić na pierwszą czerwono-różową miłość. Stanęło na tym drugim i wcale nie żałuję. Przypraw nastrój designem.

INSTAGRAM

MINKI.STUDIO

Lidka jest ilustratorką. Wymyśliła coś absolutnie wspaniałego: sprzedaję vintage ceramikę… ale nie byle jaką, bo ze swoimi ilustracjami! Wyszukuje cudowne, stare filiżanki, drippery, talerzyki i dzbanuszki i nadaje im zupełnie nowy charakter. Często vintage ceramika ma już różne wzory i nadruki, a mimo to czarne linearne grafiki wpasowują się świetnie. Na ceramice są konie, grzybki, foczki, domki, chmurki i wiele innych uroczych zwierzaczków/ przedmiotów z uśmiechniętymi minkami- stąd nazwa sklepu.

Ja zdecydowałam się na dwie małe filiżanki, dripper ceramiczny do kawy oraz naklejki z grafikami Lidki. Wyjątkowe i niepowtarzalne produkty z duszą i sztuką- połącznie idealne! A co ważne: grafiki przygotowywane są taką techniką, że ceramikę można myć w zmywarce, uf!

INSTAGRAM | SKLEP

MORE TALKS

Uwielbiam, gdy prezenty mogą być pretekstem do rozmów i zacieśniania więzi. Takie właśnie są karty od Kasi! Zdecydowałam się na dwa rodzaje: dylematy oraz miłość. Od razu po odebraniu paczki z paczkomatu usiedliśmy z Piotrem na kanapie i zaczęliśmy „grać”. Mimo, że pytania są z pozoru dosyć proste i zwyczajne, a my na co dzień rozmawiamy ze sobą o wszystkim i caaaały czas- to jednak była to świetna zabawa i dowiedzieliśmy się o sobie nowych rzeczy! Niektóre pytania są na tyle szczegółowe lub zahaczają o tematy, które wydawały nam się na tyle oczywiste, że rzadko je poruszaliśmy w rozmowach. Przy okazji zabawy była ku tym rozmowom idealna przestrzeń. Miłość składa się ze 100 kart, na każdej znajduje się inne pytanie typu: co najbardziej we mnie cenisz; czego możesz się ode mnie nauczyć; jak możemy celebrować twoje sukcesy i osiągnięcia; co sprawia, że odczuwasz szczęście, kiedy jesteśmy razem […] Pytania są na tyle otwarte, że gra w nie nie ma terminu przydatności i zdecydowanie nie jest grą jednorazową. Można do niej wracać wielokrotnie i odpowiedzi mogą być zupełnie inne na przestrzeni miesięcy i lat. U nas zostaje stałym elementem wieczorów. Myślę, że to idealny prezent dla par… ale również wspaniały pomysł na dopełnienie ślubnego prezentu 🙂 Wykonanie jest bardzo solidne. Opakowanie jest eleganckie, karty są wydrukowane na grubym papierze. Czuć jakość <3

Dylematy również sprawdzą się świetnie do gry we dwójkę- my mieliśmy podczas zadawania pytań i odpowiedzi mega ubaw- ale to też dobre rozwiązanie na spotkanie w większym gronie rodzinnych czy przyjacielskim. Gra polega na tym, że do wyboru są dwie opcje, zazwyczaj żadna z nich nie jest zbyt satysfakcjonująca… a wybrać mimo wszystko trzeba 😉 Dylematy są typu: pachnieć jak kuweta kota vs nie móc spuścić po sobie wody w toalecie; codziennie uderzać małym palcem u stopy w kant stołu vs zatkać toaletę na pierwszych odwiedzinach mieszkania twojej wymarzonej randki; mieć niekończące się naczynia do umycia vs spierdzieć się na rozmowie o pracę […] Nie ma miękkiej gry ;D W tym wariancie kart jest aż 200 sztuk, więc zabawy jest co nie miara 🙂

INSTAGRAM | SKLEP

OWCA

Marta i Laurent tworzą markę z produktami wełnianymi. Kiedy tylko weszłam na ich sklep od razu się zakochałam! W fasonach, w kolorach, w idei marki… i w idealnych rękawiczkach, których szukałam od lat!! Wiedziałam, że muszą pojawić się w tym zestawieniu, bo poza genialnym odcieniem różu mają wspaniałą formę, której zawsze brakowało mi w poprzednich rękawiczkach. Uwielbiam rękawiczki z jednym palcem, ale czasami potrzebne są sprawne dłonie ;P Rozwiązanie z podziałem rękawiczki na dwie części i wyjęcia jedynie palców (z nadal ocieploną zewnętrzną częścią dłoni) jest genialne! Wykonane są w 100% z wełny merynosa, więc już wiem, że moje dłonie (w końcu!) będą miały cieplutko <3

Do tego dobrałam sobie kamizelkę. W innym odcieniu różu, ale równie zachwycającym. Ostatnio mój algorytm Instagrama postanowił podsyłać mi mnóstwo propozycji kamizelkowych właśnie i przyznaję, że przepadłam. Niestety większość była odtwórcza i z lichego materiału. A w Owcy oczywiście 100% wełna! Zawsze dziwiłam się mojej Babci, która jest miłośniczką kamizelek i zawsze powtarza, że dają jej bardzo dużo ciepła. Nie rozumiałam jakim cudem, przecież ta część garderoby ociepla tylko plecy. Dopiero przy tym wielkim modelu (wybrałam rozmiar L/XL) czuję, że odpływam z rozkoszy. Jest przyjemnie cieplutko, ale nie za ciepło- nie przegrzewam się nawet w ciepłym pomieszczeniu. Jest mi w niej tak błogo, że jestem pod wrażeniem!

Tej zimy mijają cztery lata od mojej pierwszej wełnianej rzeczy i uważam, że gdy ktoś odkryje to ciepło i jakość już nigdy z niej nie zrezygnuje. Wcześniej wydawało mi się, że zimą jest zawsze za zimno i to normalne, że się marznie. Na szczęście mądrzejsza w czteroletnie doświadczenia wełny wiem, że może być inaczej. Zimą może być ciepło i przyjemnie. Uważam, że jeden sweter wełniany to absolutna konieczność. Ja co prawda mam już wystarczający zbiór swetrów zimowych, ale Owca ma w swojej ofercie kilka pięknych wełnianych perełek. Dzięki temu, że wełny w składzie jest ok. 60-80% ceny są bardzo przystępne- warto sprawdzić <3

Bardzo podoba mi się też zakładka ciepłe prezenty, w której prezenty zaczynają się już od zakładki „małe i ciepłe do 50 zł”- i jest w niej naprawdę wiele satysfakcjonujących rzeczy, które mogą być przepięknym prezentem.

SKLEP| INSTAGRAM

KAJKA FORMA

Czy istnieje osoba, której gumy kulki nie kojarzą się dobrze? Dla mnie to kwintesencja beztroskości i dziecięcych lat spędzanych na podwórku z przyjaciółki. Kiedy więc na Instagramie odkryłam porcelanowe pierścionki Kai, które wyglądają dokładnie tak jak słodycze za 10 groszy z automatu się zakochałam i wiedziałam, że chcę z dumą nosić je na swoich palcach!

Gama kolorystyczna jest ogromna i naprawdę trudno było mi się zdecydować na konkretne kolory. Były piękne granatowe, białe, czerwone, fioletowe… ale ja w ostateczności zdecydowałam się na niebieski, żółty i pomarańczowy. Nie ma u mnie półśrodków- albo grubo, albo wcale- noszę wszystkie trzy na raz! Są wystarczająco duże żeby robiły szał, ale na tyle delikatne, że nie przeszkadzają w noszeniu na co dzień.

Uwielbiam, gdy pierścionki są regulowane- odchodzi wtedy problem z mierzeniem palca, tym bardziej, gdy biżuteria ma być prezentem dla bliskiej osoby. Bardzo odpowiada mi również swoboda codziennej zmiany kompozycji pierścionków i noszenia ich na różnych palcach. Z początku obawiałam się, że ciężar kuleczki będzie problematyczny- okazało się, że nie było się czym martwić. Pierścionek można ścisnąć wedle uznania, więc kuleczka zostaje na miejscu przez cały dzień, w żaden sposób się nie obraca i nie spada, uf. Porcelanowa kuleczka nie jest ciężka, choć na pierwszy rzut oka mogłaby tak wyglądać. NO CO JA WAM WIĘCEJ BĘDĘ MÓWIĆ: JEST IDEALNIE!!!

Kaja w swojej ofercie ma również naszyjniki, kolczyki i przecudowne patery! Polecam sprawdzać jej Instagrama. Sama na co dzień oglądam go z przyjemnością 🙂

INSTAGRAM

PSTRO

Wizyta w Pstro było jednym z najfajniejszych i najbardziej odjechanych wydarzeń w tym roku. Zabrałam tam z sobą moją dziewięcioletnią Chrześnicę, prawie siedemdziesięcioletnią Mamę oraz prawie trzydziestoletniego Męża- i to pokazuje jak uniwersalne jest to miejsce, bo wszyscy bawiliśmy się doskonale! Czym jest Pstro? Miejscem, gdzie można totalnie odpiąć wrotki wyobraźni! Odstresować się, rozluźnić, wyżyć plastycznie.

Umówiliśmy się na konkretną godzinę podczas naszej majowej wizyty w Warszawie. Dostaliśmy swoje własne pomieszczenie, ochronne płaszcze i kolory farb do wyboru. W środku mieliśmy wiele ciekawych narzędzi do chlapania- pistolety na farbę, proce, pędzle oraz płótna. Zmieniono nam światło na lampy uv i zaczęła się zabawa! Chlapaliśmy, malowaliśmy, rzucaliśmy z daleka farbą. Każdy na swoje płótno, każdy według swojej wizji. Było doskonale!

Moja Mama była zachwycona, mówiłam, że już dawno nie mogła się tak wyżyć bez myślenia o konsekwencjach (zachlapania czegoś, czy pobrudzenia, a nawet tego, że coś musiałoby być ładne), po intensywnym deszczowym dniu zwiedzania stolicy był to dla jej głowy reset. Wspaniale było widzieć ją w takim zachwycie!

Jedną z najfajniejszych sytuacji było to, że przez cały czas malowaliśmy w innym świetle, więc do końca nie wiedzieliśmy co z tego wyjdzie. Dopiero na sam koniec zapaliliśmy światło i zobaczyliśmy co zmalowaliśmy.

Każdy z nas dostał swoje płótno do domu w specjalnie przygotowanym, bezpiecznym opakowaniu. Piotra żółty obraz od maja zdobi naszą łazienkę i wygląda świetnie.

Choć minęło już ponad pół roku nadal cała nasza czwórka wspomina ten czas z wypiekami na twarzy. To nie było tylko malowanie, to była radość sama w sobie… bo chlapanie było totalnym wyzwoleniem! 😀

Poza chlapaniem Pstro oferuje również inne techniki malowania i jestem pewna, że jeszcze nie raz tam wrócimy żeby odhaczyć je wszystkie! Z tego wyjścia dodałam w maju rolkę, zapraszam do sprawdzenia.

Dodatkowo udało nam się wykonać kostium teatralny dla Piotra na jego spektakl w elbląskim teatrze. Samo tworzenie go było świetną zabawą, ale to, że mogliśmy z widowni oglądać nasze dzieło na scenie było super przeżyciem! 😀 * źródło zdjęcia ze spektaklu

MIEJSCE | INSTAGRAM

MAGDALENA BUK

Magdalena to moja Widzka, więc tym bardziej przywitajcie ją w tym zestawieniu bardzo gorąco i szturmem odwiedźcie jej Instagrama 🙂 Magda kilka miesięcy temu napisała do mnie maila i pokazała swoje prace, w których łączy świat sztuki z instagramowymi kadrami. Od razu urzekło mnie to, co Magda napisała o swojej sztuce. Jeszcze nie widząc jej obrazów- wiedziałam, że to będzie coś, co trafi w moje serce:

[…] moje malarskie eksploracje przenoszą obrazy z ekranów smartfonów na płótna, zamieniając wirtualny świat Instagrama w materialną rzeczywistość wpisaną w kwadratowy format. To, co ulotne i cyfrowe, zyskuje trwałość i wagę – staje się świadectwem czasu. Nie tylko portretuję – dokumentuję sposób, w jaki dziś patrzymy, pokazujemy siebie i konsumujemy obrazy. Tytuły moich prac zawierają instagramowe nicki – tropy prowadzące do cyfrowych tożsamości i ukrytych historii. To refleksja o byciu widzianym, pytanie o prawdę obrazu, a także próba zatrzymania w kadrze współczesności – świata przewijanego, filtrowanego, publikowanego. Ciekawym akcentem jest też to, że każdy w tych obrazach odnajduje kawałek siebie i swojej historii.

Magda prace można podglądać na Instagramie, a w sklepie dostępne są do kupienia printy, printy w oprawie, torby i pocztówki. Gdy tylko doszła do mnie paczka od razu zawiesiłam ramkę na ścianie… i wydaje mi się, że ta ściana czekała na pracę Magdy, bo wygląda naprawdę świetnie i spójnie ze wszystkim co już mamy! 😀 Drugi print jeszcze czeka na ramkę, ale również mamy dla niego miejsce w naszym domu. Wzrusza mnie, gdy w domu mogę mieć rzeczy moich Widzek <3

SKLEP | INSTAGRAM

KYOTO

Lubię, jak w tym zestawieniu co roku znajduje się nowa marka kawy. W tym roku padło na Kyoto, bo zachwyciło mnie ich cold brew w puszce sprzedawane nawet zimą! 😀 Jestem wielką fanką kawy parzonej na zimno, tym bardziej z tonikiem- to takie moje wspomnienie lata, więc każdy łyk jest miłym otuleniem w te szare, jesienno-zimowe dni. Puszki są do wyboru trzy: klasyczne, pomarańczowe i z wyżej wspomnianym tonikiem.

Jednak to tylko dodatek. Marka specjalizuje się w kawach speciality oraz kawach do ekspresu. Ja zdecydowałam się na wypróbowanie dwóch do przelewu w standardowych pojemnościach oraz ciekawy zestaw warty uwagi czyli degustacyjny zestaw pięciu różnych kaw espresso w pojemności 100g/ każda. Moim zdaniem to świetny dodatek do sześciu prezentów pod choinkę dla bliskich kawoszy.

U mnie na pierwsze parzenie poszła KYOTO Colombia Finca Santa Teresa Geisha, bo zachwyciła mnie swoją etykietą. To też ważny element tej marki- strona wizualna. Wszystkie kawy wyglądają znakomicie. Są graficzne i kolorowe. A kawa jest intrygująca i naprawdę przepyszna!

Warto również zwrócić uwagę na program lojalnościowy, bo poza zbieranymi punktami już pierwsze zakupy mogą być ze zniżką -10%! 🙂

SKLEP | INSTAGRAM

RO FREE TEA

Nie lubię rooibosa, taka ciekawostka 😉 Co mnie w takim razie podkusiło żeby wpisać go na moją doskonale wyselekcjonowaną listę prezentownikową? CIEKAWOŚĆ… i piękne opakowania! 😀 Uznałam, że skoro te herbaty są tak piękne z zewnątrz, możliwe, że nie będą tak niedobre jak zawsze po zaparzeniu 😀 No i stało się! Michał i Karolina sprawili, że z wielką przyjemnością sięgam po ten napój. HURA!

Marka do zaoferowania ma na ten moment 5 smaków rooibosów z organicznych farm: dziko rosnący, cytryna z imbirem, mango, owoce leśne i jabłko z hibiskusem.

Powtórzę jeszcze raz- naprawdę nie znosiłam rooibosów. Zapach i smak totalnie mnie odrzucał, mimo, że wielokrotnie słyszałam, że jest zdrowy i warto go pić. Tu zaskoczył mnie już sam zapach, jest dużo delikatniejszy i przyjemniejszy, niż ten, który znałam. A smak to bajka! Smakuje zupełnie inaczej niż wszystko to co piłam do tej pory. Jest idealnie słodko, ale nie mdło, a dodatek owoców jest fajnym orzeźwieniem i przełamaniem kompozycji. Rooibos nie posiada kofeiny, więc można go pić nawet chwilę przed położeniem się spać. Nawadnia, jest bogaty w antyoksydanty, wspiera równowagę glukozy, jest łagodny dla żołądka, zawiera niską kwasowość, ma właściwości przeciwzapalne. Tylko korzystać z tego dobrodziejstwa!

To zdecydowanie idealny prezent dla miłośnika tego rodzaju herbaty, na pewno będzie zaskoczony!! A Ci, którzy tak jak ja, nie lubili tego rodzaju smaku z radością się do niego przekonają- jestem tego pewna! 🙂

Moim ulubionym smakiem jest rooibos cytryna z imbirem z dodatkowym plasterkiem świeżej cytryny. Słodka z natury i kwaskowa z dodatków. Mniam! Po kilkumiesięcznym piciu klasycznej zimowej herbatki będzie to naprawdę spore urozmaicenie w codzienności dla osoby, która znajdzie puszkę pod choinką- na tyle duże, że rooibosowe zimowe napoje z przyjemnością parzone będą do wiosny- a potem można przerzucić się na picie herbaty z kostkami lodu na zimno.

INSTAGRAM | SKLEP

LET’S STRING

Staram się żeby prezentowniki były jak najbardziej polskie, ale czasem robię małe wyjątki. Let’s string jest tego przykładem, bo zakochałam się w tym pomyśle! Dzięki zestawowi można stworzyć własny obraz Z NICI! Wystarczy przesłać swoje zdjęcie do generatora i po kilku sekundach otrzymujemy instrukcję gdzie umieszczać po kolei nici na oznaczonym polu.

Kod dostępu do generatora otrzymałam po odebraniu paczki. Weszłam na generator i wgrałam zdjęcie… prób miałam około 5, bo z początku żadne zdjęcie nie spełniało moich oczekiwań. Na stronie napisane jest, że najlepiej prezentuje się portret jednej osoby, ale ja za wszelką cenę chciałam dwie- siebie i Piotra 😉 Fajne jest to, że automatycznie po wgraniu każdego zdjęcia dostawałam prezentacje jak będzie wyglądał efekt- dzięki temu wiedziałam, z których zdjęć jak najszybciej rezygnować 😀 W końcu padło na nasze jesienne zdjęcie, pamiątkę z cudownego, słonecznego spaceru z zeszłego roku.

Wgrałam, zaakceptowałam, że na pewno to to i… w kilka sekund dostałam do pobrania poradnik w dwóch formach: online, w którym na bieżąco komputerowy głos mówi po kolei pola, o które mamy zahaczać nitkę lub pdf, w którym wypisane są wszystkie kroki po kolei w formie graficznej. Z początku wydawało mi się, że ta pierwsza opcja będzie doskonała- usiądę, włączę muzę, babka będzie mi spokojnie dyktować co mam robić… ALE TO W OGÓLE NIE BYŁO PRZYJEMNE, ANI SPOKOJNE!! Byłam turbo zestresowana, a głosu nie dało się zatrzymać (choć jest opcja „zgubiłem się”- dzięki której można wrócić do poprzednich kroków… ale to naprawdę nie jest miłe i pędzi xd) mimo, że można było dostosować prędkość pracy, niby :p

W końcu poszłam po rozum do głowy i włączyłam dokument z opracowaniem graficznym- jasny, przejrzysty… i spokojny 😉 Mogłam się skupić na oplataniu nici… ale mogłam również pogadać z bratem przez telefon, z mężem na kanapie, czy włączyć swoją muzę na Spotify. Nagle wszystko okazało się takie przyjemne! Zazwyczaj oplatanie jest proste, ale problem pojawiał się, gdy trzeba było opleść miejsca blisko siebie, nie doszłam jeszcze do wprawy i wszystko mi spadało- koszmar. Dlatego z PDF miałam możliwość robić to w swoim tempie, bez presji, że zaraz ucieknie mi dziesięć kroków. Uf!

W cztery godziny zrobiłam połowę obrazu i już na tym etapie było widać satysfakcjonujący zarys (to pierwsze zdjęcia poniżej). Po godzince szło mi już naprawdę sprawnie, moje ręce przyzwyczaiły się do odpowiednich ruchów i było mi bardzo przyjemnie. Dzięki temu, że jest to praca bardzo powtarzalna, ale mimo wszystko skomplikowana, to można przy tym psychicznie doskonale odpocząć i mieć moment bez przebodźcowywania- a to dla mnie bardzo cenne!

Bardzo doceniam drewniane elementy, które ułatwiają pracę- stojak na telefon oraz stojak na szpulę. Pomocnicze oznaczenia podczas pracy leżą stabilnie, nie przesuwają się, ale jest to zwykła karta, którą po ukończeniu obrazu łatwo zdjąć i zostaje tylko biała ramka.

Jest to zdecydowanie coś bardzo nietuzinkowego i dającego niesamowity efekt. Moim zdaniem to doskonały prezent, który zachęci do czasu bez przebodźcowywania, ale tak samo fajnym prezentem jest już gotowy obraz z portretem dla kogoś bliskiego na ścianę.

SKLEP | INSTAGRAM

HEJPACK

Teodor zachwycił mnie pod koniec zeszłego roku swoją marką plecaków i nerek z odjechanymi ilustracjami inspirowanymi polskimi miastami. Listę prezentownikową miałam już niestety zamkniętą na rok 2024, więc spokojnie obserwowałam sobie losy marki przez caaaały rok.. i mój zachwyt wcale nie malał! Tym bardziej, gdy przyszło do wyboru rzeczy. Nie ma czegoś na stanie? Nie ma problemu, w kilka dni zostanie doszyte! Nie ma jakiejś ilustracji na konkretnym produkcie? Bez problemu zrobią go specjalnie dla Ciebie. Jestem zachwycona elastycznością i dostosowywaniem się do potrzeb jednostek- właśnie za to najbardziej kocham polskie marki. Tworzą je prawdziwi ludzie dla ludzi <3

Co oczywiste- jest Kraków, Wrocław, Warszawa, Kielce… ale zachwyciło mnie również to, że jest ELBLĄG! A właściwie kanał elbląski, wspaniale! To pokazuje jedynie, że Teodor wraz z marką Hejpack ma w planach zilustrować całą Polskę i bardzo mi się to podoba <3

Gama produktów jest przeogromna, a wzorów jest jeszcze więcej! Są portfele, kosmetyczki, plecaki i nerki w różnych fasonach, a nawet plakaty i pokrowce na laptopy. Wszystkie produkty są wykonane z poliestru, ale dzięki temu są wodoodporne. Nadruki są świetnej jakości, a jeżeli ktoś nie chciałby nosić konkretnego miasta na swoich plecach, to dostępne są również bardziej uniwersalne ilustracje- z mleczami, łąkami, blokowiskami, morzem, czy starymi kioskami. No rewelacja! Jeżeli uwielbiacie torby, to koniecznie sprawdźcie te od Teodora- są duże, pojemne… i na zamek. Myślałam, że prostokątne torby już nie mają mnie jak zachwycić, a jednak! :p Ja wybrałam taką z kukurydzami katowickimi i króliczkami– to chyba moja ukochana ilustracja ze wszystkich proponowanych.

SKLEP | INSTAGRAM

YAMANN

Macie do obdarowania zarówno dorosłych jak i dzieci na te święta? Nie ma problemu- wszystko znajdziecie w jednym miejscu: Yamann 😀 To sklep z zabawkami i różnymi produktami dla pobudzania kreatywności… ale mają również m.in. kultowe parasolki Original Duckhead z fantastycznymi główkami kaczek i w genialnych wzorach i kolorach. Przyznaję, że nie lubię parasolek- zawsze wydają mi się beznadziejnie wykonane i nietrwałe. Decydując się na te parasolki myślałam tylko o wyglądzie, a baaaardzo pozytywnie się zszokowałam jakością. Coś wspaniałego! <3 W deszczowy, szary dzień będzie to wspaniały poprawiacz humoru.

SKLEP | INSTAGRAM

PIESSKY.ART

Magda jest zawodową kaletniczką i wykonuje torebki z włoskiej skóry. Niby zwyczajna sprawa, ALE NIE! To torebki w kształcie PSÓW z doskonałym, precyzyjnym HAFTEM! Zobaczyłam i się zakochałam, od razu! Mam słabość do tak niepowtarzalnych rzeczy.

Każdy piesek jest wyjątkowy- wykrajany, zszywany i haftowany ręcznie. Połączenia kolorystyczne są przeróżne i dosłownie każde jest idealne! Miałam spory problem z wyborem tego jedynego, ale w ostateczności stanęło na czarnym piesku i kontrastowym hafcie z niebieskimi elementami. W tym połączeniu piesek przypomina mi… egipskiego kota i to połączenie szalenie mi się podoba!

Koniecznie sprawdźcie Instagrama Magdy, po samych jej treściach można zakochać się w tworzeniu torebek. Już po zdjęciach i nagraniach wiedziałam, że ten produkt jest przepiękny, ale gdy torebka do mnie przyszła oniemiałam z zachwytu- dawno nie widziałam wykonanej rzeczy aż tak precyzyjnie… To jest tak proste i równiutkie, że aż wydaje się nierealne! I choć zazwyczaj bardzo doceniam jak coś jest krzywe/ nieregularne/ z mocnym zaznaczeniem braku perfekcyjności ludzkich rąk, to jednak ta perfekcja zachwyca! Przyznaję, że za każdym razem, gdy mam z sobą piessky nie mogę przestać patrzeć 😀

Jeżeli lubicie psy, jeżeli lubicie oryginalne rzeczy, to ta torebka jest dla Was!

INSTAGRAM

FOPPA

Wiktoria tworzy markę, którą obserwowałam już od zeszłego roku, ale trafiła do zestawienia dopiero teraz i dobrze! Bo dopiero teraz mam w pełni ogarnięty dom i dokładnie wiedziałam jakich małych elementów brakuje mi do pełnej organizacji. Uważam nie od dziś, ze ORGANIZACJA TO PODSTAWA. Jeśli każda rzecz w domu nie ma swojego miejsca bałagan będzie zawsze i będzie on zupełnie nie do ogarnięcia! Pierwszy krok to minimalizowanie i zostawienie tylko tego, czego potrzebujemy, a drugie to właśnie dobre ustawienie wszystkiego w odpowiednim miejscu.

W swoim domu do września miałam największy problem z konsolą na przedpokoju. Zawsze była najbardziej zabałaganiona. Mimo, że starałam się co jakiś czas ją odgruzowywać… nowy bałagan pojawiał się w kilka minut. Na początku jesieni wzięłam się za organizowanie tej przestrzeni i przez dwa miesiące skupiałam się na tym co tam odkładam i z czym mam problem. Z taką wiedzą weszłam na stronę sklepu Wiktorii i wiedziałam doskonale czego szukam.

Potrzebowałam stojaka na okulary, bo zawsze mi się walają nie wiadomo gdzie i marnuję czas na ich szukanie. CURV–O przyszła mi z pomocą, bo nie dość, że to półka idealna na okulary przeciwsłoneczne, to jeszcze idealnie sprawdzi się tam trzymanie kluczyka do auta, czy kluczy do domu (które też zawsze gubię… nie wiadomo jak xd). Zastosowań jest cała masa- świetnie sprawdzi się również w małej łazience- nie zajmuje zbyt dużo miejsca, a pomieści wiele duperelek. Pomimo swojej wysokości jest bardzo stabilna.

Drugim moim problemem były monety i małe elementy, które układałam na kryształową tackę, ale z racji tego, że była odkryta, to te „uporządkowanie” i tak wyglądało na wielki bajzel. CARGO XL to jest totalnie spełnienie wszystkich moich potrzeb! Działa na zasadzie skarbonki- podłużny otwór z pojemnikiem. A więc możemy przez miesiąc wrzucać małe pierdółki do środka, a jednego dnia robić w nich porządek i odkładać we właściwe miejsce. Omg! Na stronie są zdjęcia, które dają mnóstwo inspiracji. Cargo może być również pojemnikiem na małe kable, albo chustecznikiem.

AVISO jak sama nazwa wskazuje jest m.in. na te wstrętne małe, białe karteczki, gdy listonoszowi nie chciało się wchodzić na drugie piętro, więc wpada na pomysł, że zostawi w skrzynce info, że możesz sam sobie odebrać paczkę 😉 Takie karteczki, albo nieotwarte listy, kupony, rabaty i wiele innych też co jakiś czas walało mi się na moim nieuporządkowanym beżowym elemencie w domu. I znów dzięki Wiktorii wizualny bałagan został ogarnięty, uf!

Ale w marce zakochałam się przez WAZONY! Bo to totalnie odpowiedz na moje częste irytacje, gdy nie mogę dopasować szkła do bukietu. Kiedy pierwszy raz zobaczyłam, że ktoś wymyślił uniwersalne zwężenie do wazonów byłam zachwycona!!! To naprawdę doskonały pomysł… tym bardziej, że odwrócony drugą stroną może spełniać odwrotną funkcję! OMG! Moje bukiety od teraz są wkładane do szkła z dużo mniejszą irytacją i większym spokojem ;P

Produktów nie jest aż tak wiele, ale każdy z nich ma ogromną gamę kolorystyczną, co powoduje, że tworząc zestaw kilku sztuk na prawdę możemy zaszaleć i stworzyć w domu fajną, kolorową przestrzeń. Ja przy składaniu zamówienia popełniłam błąd i dwie rzeczy mają ten sam kolor, ale jestem już na etapie wymiany 😉 Najważniejsze jednak jest to, że każdy produkt jest wielofunkcyjny. Czasami mamy jakiś problem organizacyjny… ale po czasie już go nie ma. Co wtedy z organizerem? Nic prostszego- w łatwy sposób można zmienić jego zastosowanie <3

Uwielbiam każdy pomysł, każdy kolor, każdy kształt, który stworzyła Wiktoria!!! Robi naprawdę świetną robotę, koniecznie sprawdźcie jej propozycje.

SKLEP | INSTAGRAM

CALMA

Fajnie jak prezenty mogą nieść za sobą nieco więcej niż tylko rzecz. I właśnie taka jest Calma, marka odzieżowa. Poza wspaniałymi koszulkami z każdego zamówienia 10 zł przekazywane jest na fundację Młode Głowy, która wspiera zdrowie psychiczne wśród młodzieży, a za samo zapisanie się do newslettera marka przekazuje 5 zł na fundację. Wspaniała inicjatywa!!

Marka na ten moment posiada 12 koszulek. Każda z nich ma ilustracje autorska Przemka Sokołowskiego w klimacie self care wydrukowaną techniką sitodruku. Niektóre grafiki są po polsku, inne po angielsku- ale każda jest bardzo wyrazista i energetyczna. To co jednak najważniejsze w tych koszulkach to ich gruby materiał wykonany z bawełny organicznej. Jak one się dzięki temu świetnie układają!! I jak przyjemne są dla ciała!! Każdy etap produkcji koszulki odbywa się w Polsce.

Koszulki są unisex- ja wybrałam rozmiar M, Piotr rozmiar L. Dzięki temu są lekko oversizowe co bardzo lubię. Nie krępują ruchów, są wygodne, stylowe i po prostu przepiękne!

SKLEP | INSTAGRAM

KISZONE SPECJAŁY

Uwielbiam takie historie! Kiszone specjały to rodzinna marka prowadzona przez rodziców Kasię i Andrzeja oraz syna Bartka. Ich specjałami są kiszonki oraz zakwasy. Posiadają w swojej ofercie zarówno zakwasy z buraków w różnych wariantach (pikantny, zwykły, z kimchi, z jabłkiem, ze śliwką węgierką), zakwasy z kapusty, ocet jabłkowy oraz mnóstwo kiszonek- tych standardowych jak kapusta, ale i zupełnie mi wcześniej nieznanych jak np. kiszone oliwki! To właśnie od nich zjadłam najpyszniejsze kimchi w swoim życiu! Było absolutnie wyborne <3

W okresie jesienno-zimowym jedzenie kiszonek jest bardzo ważne dla naszego zdrowia. Co roku staram się o tym pamiętać i dbać o to, aby kiszone produkty były w mojej lodówce. Jednak wciąż uważam, że jadam tych produktów zbyt mało, a przecież to dla naszych jelit naturalne probiotyki! Po odkryciu tej marki wiem, że kiszonki mogą zachwycać i wciąż zaskakiwać nowymi smakami. Wydaje mi się, że Pan Andrzej jest w stanie ukisić wszystko! Na stronie sklepu można buszować bez końca! 😀

Zdecydowałam się również na przetestowanie kombuchy. Wybór smaków jest bardzo zaskakujący, bo poza standardowymi maliną, czy mango jest nawet matcha i róża! Są w smaku bardzo drożdżowe. Intensywnie fermentowane z dodatkiem owocowych pulp, które są mocno wyczuwalne. Nienawidzę wręcz matchy, ale kombucha matcha jest moją ulubioną- polecam dodać do koszyka dla spróbowania 😉 Pojemność to aż 500ml, więc od dłuższego czasu to moja ulubiona forma napoju zabieranego do pracy. Musicie wiedzieć, że dodatkowe 500ml nawodnienia, to dla mojego ciała naprawdę duża różnica, bo zazwyczaj zapominam, że organizm potrzebuje do życia wody ;D

Kiszone specjały mają w swojej ofercie wiele ciekawych zestawów, które popakowane są od razu na prezent- bez problemu można je od razu podrzucić pod choinkę, dla zdrowia swoich bliskich 🙂

Przy kompletowaniu zamówienia warto zwrócić również uwagę na zakładkę delikatesy- tam dodatkowe produkty zaprzyjaźnionych marek. Miody, syropy, słodycze, czy liofilizowane owoce. Same pyszności!

INSTAGRAM | SKLEP

NIEBO W GĘBIE

Markę poznałam dzięki jednej z moich Widzek. To Monika dała mi znać, że istnieje marka, która robi ocet balsamiczny… malina z tymiankiem. Wiedziałam, że muszę tego spróbować! Wchodząc na stronę PRZEPADŁAM! Tyle pyszności i tak ciekawych połączeń smakowych. Zamówiłam trzy zestawy prezentowe, które przyszły do mnie pięknie zapakowane. Obwoluta jest bardzo kolorowa i wygląda świetnie… ale dosyć szybko się z nią pożegnałam, by dostać się do środka :p

Wraz z Piotrem mieliśmy niesamowitą zabawę z otwieraniem wszystkich słoiczków i zachwycaniem się każdym smakiem! To nie są zwykłe przetwory, to pasja do zabawy smakiem! Nie ma tu prostych połączeń- każde jest zaskakujące i bardzo ciekawe. Jest konfitura malinowa… z bazylia; konfitura pomarańczowa… z lawendą. Wszystkie one są tak prawdziwe w smaku! Robione z całych owoców z ciekawym twistem.

Naszym faworytem został zdecydowanie ostry sos miodowy- LUDZIE!!! NIEBO W GĘBIE, naprawdę! 😀 Jak miło było w końcu kupić nachosy, do których sos był ze świetnym składem i przepysznym smakiem! I tu znów- mogłaby być zwykła salsa, ale jest dodatek melisy i szczypiorku, co sprawia, że smak jest niepowtarzalny. Sos jest idealnie ostry, nie za mocno, ale też nie za słabo. Mniam!

Kolejny nasz absolutny faworyt to Dulce de leche z solą himalajską i kroplą whisky– krówka w płynie i to najpyszniejsza w naszym życiu. W jeden wieczór zjedliśmy pół słoika łyżeczką, nie mogliśmy się powstrzymać 😀

Czuć pasję i odwagę w zabawie smakami. To jedne z najpyszniejszych delikatesów jakie poznałam i oficjalnie zostaję ich wielką fanką.

INSTAGRAM | SKLEP

KAMIEŃ DO WYPIEKU

SKLEP | INSTAGRAM

BOSKO

Asi serduszkowe naszyjniki urzekły mnie od pierwszego wejrzenia. Jak już pewnie wiecie, moim ulubionym czasem z moją Chrześnicą jest robienie naszyjników. Mamy przy tym mega radość, a ja jestem obdarowaną naprawdę sporą kolekcją koralików- więc nie łatwo jest mnie zachwycić czymś nowym. Asi się to udało! Te połączenia kolorystyczne, delikatność, a przy tym jakaś kontrastująca intensywność jest genialna. W końcu znalazłam markę, w której zdecydowałam się na perełkową biżuterię. Od lat za mną chodziła, ale żadna nie miała „tego czegoś”. A tu dodatek serduszkowych elementów nadaje wyrazistości, pazura i fajnego street wearowego sznytu- dzięki czemu odświętne perły są doskonałe na co dzień.

Asia robi naszyjniki z kamieni naturalnych, więc są przyjemnie chłodne i lekko ciężkie (porównując do plastikowych koralików, które noszę na co dzień). Można wybrać naszyjniki z oferty (ja tak zrobiłam) lub poprosić o personalizację i stworzyć swój jeden, niepowtarzalny.

INSTAGRAM

WOJSZ

Pomysł na biżuterię Karo zachwycił mnie na Jarmarku Dominikańskim tego lata. Szklane, kolorowe kółeczka komponować można w różny sposób z kolorową bazą, co daje nam nieograniczone możliwości zmian względem ubrań, nastroju, czy innych zmiennych. Uwielbiam takie rozwiązania!

Zdecydowałam się na dwie bazy: kolczyki niebieskie i fioletowe. Do tego dobrałam pięć par kolorowych, szklanych kółeczek i zaczęłam zabawę! Czasami mogę mieć dwa kolczyki takie same np. fioletowa baza i różowe kółeczka; czasem jeden kolczyk może być fioletowo-różowy, a już drugi fioletowo-pomarańczowy. Wybór kolorów jest ogromny, więc ogranicza nas tylko nasza wyobraźnia. Kolczyki są ultra kolorowe, ale bardzo delikatne, więc dopełniają codziennej stylizacji nie grając pierwszego planu.

Karo oczywiście sama tworzy kółeczka w szkle, więc każdy element jest inny, widać ręczną (nie)idealną robotę- co absolutnie uwielbiam!! Każde kółeczko jest nieco innej wielkości i grubości. Widać złączenia dwóch krawędzi. Uwielbiam na Instagramie oglądać rolki, w których Karo pokazuje jak w okularach, z gorącym palnikiem, przy użyciu narzędzi topi szkło i tworzy z niego swoje dzieła. Bardzo mnie to odpręża- polecam Wam również to sprawdzić 😉

INSTAGRAM

MUSKA

Agata tworzy absolutnie zjawiskowe notesy, kalendarze obrazy, kartki… a nawet tatuaże ze swoimi autorskimi pracami kwiatowymi namalowanymi akwarelą. Są takie delikatne i romantyczne, od razu wpadły mi w oko. Jakość notesów na żywo jest zachwycająca. Są dosyć malutkie, co powoduje, że stają się bardzo podręczną rzeczą do spisywania myśli lub list (jak lustracja, haulless, inspiracje kulturalne, czy inne zestawienia, które uwielbiam notować ;P). Mniejszy format z powodzeniem zmieści się nawet do małej torebki i ta możliwość posiadania tak pięknego notesu wszędzie ze sobą bardzo mi się podoba <3

Wielką radość sprawiło mi zrobienie sobie kwiatkowego tatuażu na ręce jak za dawnych, dziecięcych lat 😀 Przez ok.2-3 dni za każdym razem, gdy na niego patrzyłam uśmiechałam się serdecznie.

To co mnie urzekło u Agaty to również opcja malowania z muską to ponad dwudziestominutowy filmik z instruktarzem jak malować maki. Jakież tu musi być odprężające i przyjemne. I jaki może być to wspaniały prezent dla przyjaciółki- zaproszenie na wspólne malowanie maków przy ciepłej, zimowej herbatce. Na zimne, ciemne i szare miesiące będzie to aktywność doskonała! Koniecznie to przemyślcie 🙂

SKLEP | INSTAGRAM

PAN FELICJAN

Martyna zachwyciła mnie swoimi plecakami ręcznie wyszywanymi pięknymi listkami i gałązkami. Wydawało mi się, że w swoim sklepie ma tylko ten produkt, ale okazało się, że aktualnie ma przede wszystkim przepiękne portfele i one spodobały mi się jeszcze bardziej!! Wybrałam dwa przepiękne jesienne hafty i na żywo zachwyciły mnie niewyobrażalnie! Środek jest w pięknym zielonym odcieniu, jest dużo przegródek. W tym portfelu podoba mi się najbardziej to, że jest bardzo cienki nawet po wypełnieniu go kartami, banknotami i monetami. Jest dosyć długi (choć o kilka milimetrów za krótki żeby weszły dwusetki…. ale nie oszukujmy się- je wsadza się do portfela najrzadziej :p), dzięki czemu monety mają się gdzie rozłożyć i nawet wypełniony zostaje smukły. Monety wyjmuje się w bardzo łatwy sposób, bo przegródka otwiera się szeroko, wszystkie zatrzaski działają sprawnie i gładko. A co najciekawsze zielona część portfela wykonana jest z impregnowanego papieru, szok! Na stronie napisane jest, że można go prać w pralce 🙂 Same plusy- zero minusa! Czy istnieje piękniejszy i bardziej funkcjonalny portfel? Nie wydaje mi się!! 😀

SKLEP | INSTAGRAM

MILLIN

To druga marka z zabawkami dla dzieci, więc pod tym kątem oczywiście warto ją odwiedzić i pobuszować wśród drewnianych, edukacyjnych zabawek, ALE mają też coś dla dorosłych. Drewniane wazony i kwiaty! Kiedy tylko je zobaczyłam od razu wiedziałam, że świetnie będą wyglądać w naszej przestrzeni. Pomarańczowe doskonale upiększały nam mieszkanie jesienią, a żółty w niebieskim wazonie świetnie prezentuje się w kuchni. Wybór kwiatków jest spory- różnią się kształtem i kolorem. Do wazonów dodawane są probówki, dzięki którym można do nich wsadzać również żywe kwiaty.

Polecam Waszej uwadze również świąteczne, drewniane dekoracje na choinkę. Z tego co widzę są wspaniałe!!!

SKLEP | INSTAGRAM

MELISSA

Doskonale wiecie, że uwielbiam najdziwniejsze buty pod słońcem! Zawsze wybieram te najbrzydsze, najbardziej szalone, najbardziej świecące i najbardziej kolorowe. Markę Melissę znam od lat, ale myślałam, że w swojej ofercie ma jedynie zapachowe balerinki z serduszkiem lub kokardką- zupełnie nie moja bajka. W tym roku jednak zakochałam się absolutnie w kosmicznych butach Melisy w kolaboracji z marką Diesel. Są tak przedziwne i tak brzydkie, że aż najpiękniejsze!! 😀 Weszłam więc na stronę żeby zobaczyć je „z bliska” i poszperałam nieco na stronie. Odkryłam tę markę na nowo! Cóż za kolor! Jaka fantazja! Do domu zamówiłam pięć par butów żeby je przymierzyć i zostawić 1-2 pary. Wybór był naprawdę bardzo trudny, bo chciałam zostawić wszystkie. Każda tak wygodna! Każda pasowałaby do wszystkich moich ubrań, ah! Po wielu dniach myślenia zostawiłam różowe, plastikowe, pachnące, z transparentną podeszwą mokasyny. Cudowne zarówno na co dzień, jak i na wielkie wyjścia. Robią szał za każdym razem jak mam je na sobie- i takie buty chcę właśnie mieć w swojej kolekcji 😉

Z początku myślałam, że zostawię kosmiczne buty Quantum Sneaker, ale niestety zarówno rozmiar mniejszy jak i większy okazał się nie być dobry na moją stopę, więc z bólem serca je oddałam 🙁

Jeśli tak jak ja lubicie szalone buty, a myślałyście, że Melissa to tylko balerinki- przychodzę z dobrą informacją: ten sklep jest dla Was! Niestety przez to, że buty wykonane są z plastiku nie nadają się do chodzenia na boso (przekonałam się o tym z bólem), ale w skarpetce chodzi się w nich idealnie <3

INSTAGRAM | SKLEP

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *