Tak się zdarzyło, że na swój wakacyjny wyjazd wzięłam cztery książki. Wszystkie już wcześniej zaczęte. Postanowiłam się z nimi zmierzyć podczas dwóch tygodniu odpoczynku. Wydawało mi się, że ich nie czytanie jest spowodowane brakiem czasu, a że w Krynicy ten czas jest aż w nadmiarze, to byłam pewna, że przeczytam je dosyć szybko. Nie spodziewałam się jednak, że dwie pierwsze książki za które się wezmę okażą się klapą. Tak po prostu. Z czasem, czy bez czasu- nie za bardzo dałabym radę je skończyć. Więc nie skończyłam. Dzisiaj o drugiej mojej porażce.
LOGO DESIGN LOVE to taki poradnik małego grafika. Śmiałam się z moją Magdą, że ta książka naprawdę mało ma wspólnego z rzetelnie spisaną wiedzą dla zaawansowanych i zainteresowanych tematem osób. Już po pierwszym otwarciu zauważyć można najgorszej jakości papier- jest śliski, przez co książka waży naprawdę sporo i jest nieporęczna. Później dochodzi do tego jeszcze spostrzeżenie, że ta książka… jest po prostu źle zaprojektowana! Jest najzwyczajniej w świecie brzydka, a została wydana w 2015 roku, więc zdecydowanie mogłoby powstać z tego o wiele więcej.
Poza tym jak można wierzyć w profesjonalizm książki dla grafików, gdy font amatorsko nazywany jest czcionką?
Ta pozycja jest skierowana do osób, które nigdy nie miały styczności z tworzeniem grafik. Tylko po co tworzyć taką książkę? Przez wszystkie dni moich spotkań z tą treścią zastanawiałam się, czy przypadkiem ten tytuł nie proponuje: „hej, każdy może być grafikiem! To łatwe! Zrób to sam! Zarabiaj na tym”.
Grafik składa się oczywiście nie tylko z talentu, ale przede wszystkim z ciężkiej pracy i chęci wiecznego poszerzania horyzontów, ale tworzenie książki, w której zapisana jest lista jak tworzyć logo? Dla mnie to jakieś dziwne. Kojarzy mi się bardzo mocno z podręcznikami na temat tego jak być świetnym blogerem i zarabiać mnóstwo pieniędzy na swoich treściach. Kurcze, to nie o to chodzi.
Jednak żeby nie było tylko negatywnych emocji- początek jest dobry. Zwraca uwagę na otaczające nas marki. Pierwszym z najciekawszych zadań jest podniesienie wzroku znad książki i policzenie wszystkich logo, które widzimy w swojej danej przestrzeni (zróbcie to samo podnosząc teraz głowę znad ekranu). Sama byłam w szoku, że jest ich aż tak wiele. To genialny wstęp do przekonania odbiorcy jak wielką moc ma znak graficzny.
Dobrym jest również skupienie uwagi na najpopularniejszych znakach graficznych całego świata. Jednak gdyby ta książka opierała się jedynie na tych znakach i byłyby one rzetelnie opracowane myślę, że byłaby to o wiele lepsza pozycja. Oczywiście w połączeniu z dobrym papierem, fajnym projektem stron i wyeliminowaniem słowa czcionka 😉
To nie jest pozycja dla grafików, to nie jest również pozycja dla amatorów, którzy nie interesują się grafiką… no bo po co? 😉 Jestem teraz na etapie czytania naprawdę dobrej książki. Wpisującej się w temat zero waste- dlatego obiecuję, że kolejny tekst o książce zachęci Was do sięgnięcia po tytuł 😀
NA KONIEC słuchajcie. Dostałam tę książkę w prezencie od jednej z obserwatorek mojego Instagrama. Wymóg był jeden- wpłacić dowolną kwotę na jakąś organizację. Ja wpadłam na kolejny pomysł: kiedy ją przeczytam zrobię to samo i przekażę tę książkę kolejnej osobie (a ona przekaże ją kolejnej). Więc choć książkę zjechałam, to może sami chcecie się przekonać czy jest spoko czy nie? Dzisiaj czekam na Wasze wiadomości na Instagramie, gdyby ktoś był zainteresowany 😉