No dzień dobry! Ileż to ja dostawałam zapytań o moje paznokcie! Równie dużo osób wysyłało mi swoje paznokcie od razu po kosmetyczce, które wyglądały prawie jak moje. Fajnie! 🙂 Dzisiaj opowiem Wam trochę więcej o tym jak je robię i przede wszystkim w jaki sposób nawet w takiej nieistotnej sytuacji myślę o tym, aby nie marnować produktów jednorazowo.
Swoją przygodę z ciekawymi paznokciami zaczęłam już jakiś czas temu za sprawą wspaniałych dziewczyn z SALONU WISŁA. Odkryłam je dzięki Wiktorii i pokochałam miłością natychmiastową. Do Warszawy jednak mam dosyć daleko (jeśli chodzi o jeżdżenia na paznokcie), więc postanowiłam pobawić się w salon we własnym domu. Moje zdolności i dorobek w postaci czterech lakierów nie pozwalał na za wiele, jednak okazało się, że to co zrobiłam za pierwszym razem jest dla mnie idealne!
Próbowałam wielu wzorów, ale żaden na moich paznokciach nie był aż tak bardzo mój jak ten. Bardzo go lubię również dlatego, że jest zupełnie bezproblemowy. Wszystkie jednokolorowe hybrydy musiałam ściągać mniej więcej po tygodniu, gdy widać było już odrost. Jest to dla mnie zupełnie nieestetyczne, więc nawet najmniejsza krawędź sprawiała, że wstydziłam się pokazywać swoje paznokcie. Tutaj nie ma tego problemu.
Z racji tego, że baza jest bezbarwna, a kropeczka pojawia się dopiero w pewnym momencie paznokcia nigdy nie widać odrostu, a co najfajniejsze- nawet, gdy jeden paznokieć się zepsuje nie widać aż takiego wielkiego kontrastu. Szczerze mówiąc jestem ze swoimi hybrydami do ostatniej możliwej sekundy! Bardzo dużo czasu zajmuje mi ich zdejmowanie i malowanie na nowo, więc staram się robić to jak najrzadziej.
Wychodzi mi to świetnie ponieważ od wigilii jest to moje drugie pomalowanie. A paznokcie z daleka nadal wyglądają estetycznie i bardzo ładnie, a ja bez krępacji mogę robić zdjęcia książkom czy innym rzeczom, które pokazuje na blogu trzymając je w ręce 😀
Przy okazji ten wzór jest również świetny przy obcinaniu paznokci bez zdejmowania hybryd. W ciągu ponad miesiąca paznokcie rosną znacząco, a że dla mnie długie paznokcie są nieestetyczne tak samo jak odrosty to staram się zawsze mieć pod kontrolą ich długość i przy tym wzorze nie ma z tym żadnego problemu. Obcinam, pilnikuję, nie zwracam na nie uwagi, a i tak wyglądają świetnie.
Polecam. Może nie dokładnie mój wzór, bo lubię kiedy akurat te należą do mnie, ale chciałabym być Waszą inspiracją w stronę wygodniejszego życia. Więc tak jak ja zainspirowałam się SALONEM WISŁA i stworzyłam swój wzór tak również Wam to polecam.
Jednak jak zrobić, aby to wszystko było bardziej zero waste? Przede wszystkim minimalizm. Bardzo jest mi trudno w tym wytrwać, ale mam swoje cztery kolory i się ich trzymam. Nie kupuję nowych, choć serce bardzo chcę. Kupię dopiero, gdy wykorzystają się wszystkie i już naprawdę nie będę miała czym malować… a że na miesiąc używam lakieru nie za wiele (sami widzicie) to ich koniec nie nadejdzie chyba zbyt prędko. Tak samo z bazą i topem. Już bym kupiła tysiąc razy nowe, ale jeszcze wykorzystuję. Do końca. Dopiero jak pójdą do śmietnika kupię nowe. Taka zasada 🙂
Poza tym używam wielokrotnie wacików z pazłotkiem. Trwa to może odrobinę dłużej, bo muszę starać się, aby ich nie zniszczyć, ale nie reanimuję ich. Nie boję się zniszczenia. Mam tych pazłotek jeszcze chyba z 50, więc jestem świadoma, że jeśli się zniszczy, to nie ma nad czym płakać. To nie jest wielka zmiana, jednak moim zdaniem każda wielorazowość jest na plus 🙂 Staram się, aby jeden zestaw, który kupiłam starczył mi naprawdę na długo. Nie dość, że przyjazne dla środowiska, to jeszcze jak dobre dla kieszeni! 🙂
Kolejną czynnością jest wykorzystywanie wielorazowe wacików. Używam do tego oczywiście jednorazowych wacików, nie tych wielorazowych, które sama robię, bo to mijałoby się z celem. Jednak jednorazowy, bawełniany płatek wykorzystuję wiele razy. Do momentu aż wygląda naprawdę źle i nic więcej nie można z nim zrobić. Jeden starcza mi na około 4 malowania paznokci… czyli ponad pół roku! Dwa waciki na rok? Na tyle mogę się skusić :))
Nie namawiam tu nikogo na robienie hybryd, gdy tego nie potrzebuję. Ja jednak o wiele lepiej czuję się z pomalowanymi paznokciami. Od zawsze tak mam i dla zero waste nie chcę rezygnować z komfortu. Znalazłam jednak sposób na to, żeby zarówno mój rodzący się minimalizm, zero waste i ekonomia domowa były uradowane. No i są! Trzeba znajdywać kompromisy w życiu, jeśli mamy na to ochotę. Jeśli lubicie zawsze mieć na paznokciach coś innego i lubicie, gdy robi to Wam kosmetyczka- poproście ją chociażby o oddzielny woreczek na wasz pilniczek i inne jednorazowe przyrządy, które przy każdej klientce trzeba zmieniać na nowe. Niektóre salony już to u siebie wprowadzają. Moim zdaniem mistrzostwo! 🙂
Może ten wpis i film to również nie tylko zwrócenie uwagi na paznokcie i hybrydy, ale inne rejony w waszym estetycznym życiu, które możecie zmienić chociażby troszeczkę. Jestem ciekawa czy macie takie rejony, które pierwsze przyszły Wam do głowy, gdy to napisałam 😀
Zapraszam na film, bo tego jak robię moje paznokcie nie umiem Wam wyjaśnić pisząc. Zachęcam jednak do zarówno przeczytania jak i obejrzenia filmu. To nie są wtórne informacje. Te dwa źródła idealnie się dopełniają 🙂