Największą wartość prowadzenia bloga od tylu lat czuję, gdy nie mam co robić i przeglądam stare wpisy. Ile wspomnień! I choć nie mówię nigdy na tym blogu wszystkiego, to jakieś konkretne zdjęcie, film, muzyka, czy wystawa przypominają mi o ważnych innych momentach w życiu. Fajne to prowadzenie bloga. Polecam wszystkim 🙂 Nie należę do osób, które głoszą, że prowadzą blogi dla siebie, bo zupełnie tak nie jest. Prowadzę go dla Was, żeby Was inspirować. Natomiast ja odbieram w tym mega wartość w postaci poczucia, że… to co robię ma jeszcze większy sens.
Dzisiaj przychodzę z podsumowaniem roku. Z każdego postu z PODSUMOWANIA wybrałam jedno zdjęcie, które urzekło mnie najbardziej i z miłą chęcią o nim przypomnę. Jeśli tego Wam będzie mało- zapraszam do kliknięcia w odnośnik do całego tekstu 🙂
STYCZEŃ
To był moment zachłyśnięcia się planowaniem. Nowym kalendarzem. Robieniem planów na konkretny miesiąc i…. posiadanie wystarczającej ilości czasu na wypełnianie swoich celów. To było dla mnie coś niesamowitego. Zawsze mi tego brakowało. Tak właśnie można scharakteryzować ten rok. Mnóstwo czasu na swoje pasje, na siebie i swój rozwój. Polecam takie stycznie 😀 Na zdjęciu mój kalendarz i kartka poświęcona sztuce konkretnego miesiąca:
LUTY
W lutym wreszcie pokonałam barierę strachu przed przygotowaniami do filmówki i… napisałam scenariusz do pierwszego filmu pt. TA. W tym miesiącu zaczęłam również nagrywać pierwsze sceny. To miesiąc prób i błędów- z naciskiem na to drugie- w filmowaniu. Dobry to był miesiąc 🙂
MARZEC
Po raz kolejny uświadomił mi, że ZMARTWYCHWSTAŁ. Prawdziwie zmartwychwstał! To co roku jest dla mnie tak niesamowite przeżycie… jakoś tak czuję, że kulturoznawstwo bardzo wiele mi zabiera. Nie w analizowaniu i wyjaśnianiu sztuki, a właśnie w braniu religii i wiary w taki „prosty” sposób. Myślę sobie, że to dobrze. Dobrze być świadomym, poznać co i jak również z innych strony… ale zabiera mi, bardzo dużo mi zabiera. Takiej dziecięcej radości z Kościoła. W obrębie katolików dużo jest rozmów na temat kościoła- instytucji, ale zawsze mimo wszystko jest w tym również dużo miłości, a na tym kulturoznawstwie jest tylko jakaś dziwna analiza. Może nawet to słowo nie jest odpowiednie- to po prostu ludzkie za proste tłumaczenie. Tak. Patrzenie jedynie przez pryzmat ziemski. Dla mnie trochę za niski. Ale w marcu jeszcze nie miałam z tym styczności. Wtedy brałam wszystko dziecięcą radością i zachwytem. Jestem prawie pewna, że w tym roku też tak to wezmę. Bo cóż może być silniejsze niż Jego Zmartwychwstanie? Żadne tam kulturoznawcze dyrdymały nie są warto czasu 😉 Pamiętajcie, że w tym roku też Zmartwychwstanie. Można spędzić ten najważniejszy czas w Kościele i żyć w zachwycie. Polecam to od lat gorąco 🙂 Inne zachwyty marca.
KWIECIEŃ
Jeny, ale mam opory przed wstawianiem tutaj czegokolwiek o filmówce. Przecież się do niej nie dostałam! A jakoś tak kurcze czuję, że wygrałam! Popełniłam kilka błędów, ale zrobiłam mnóstwo dobrego i konsultacje w kwietniu mnie w tym utwierdziły, że to było bardzo dobre! Że moja teczka jest mega dobra. Tak czuję sama ze sobą, z sobą w zgodzie. Fajne to jest uczucie, ludzie! Że ta przegrana trochę boli, ale okazuje się, że od środka ta przegrana jest malutka w porównaniu z całością. No. Szanuję to! 😀 Kwiecień był bardzo dobry!
MAJ
W maju była teczka! Bo ten cały rok to było jedno słowo: FILMÓWKA! I fajnie. Ale maj też miał dużo fajnych rzeczy, sprawdźcie.
CZERWIEC
No ale w czerwcu filmówkowa bajka się skończyła 😉 I powiem Wam w sekrecie, że DOBRZE. Myślę, że Ci ludzie wiedzą co robią. Po półrocznej rozkminie ostatnio doszłam do wniosku, że DOBRZE SIĘ STAŁO. Bo ja jeszcze nie jestem gotowa na bycie reżyserem. Jestem gotowa na tworzenie pięknych fotografii, nawet może i pięknych etiud .. ale nie jestem w stanie tworzyć filmów z prawdziwego zdarzenia. Taka jestem jeszcze za mało pewna siebie żeby pracować z ludźmi i kierować nimi. Naprawdę, to jest dla mnie takie uzdrawiające. Dobrze, że tak wyszło! Niesamowite to jest dla mnie. Naprawdę!
LIPIEC
Powiem Wam, że… działka też była ważna. Dziwne trochę, co? Wakacje, a ja tu działkę pokazuję. Tyle, że ja wakacje piękne w podróżach miałam cały rok. W lipcu odpoczywałam, zbierałam, jadłam. Lipiec był dobry.
SIERPIEŃ
Sierpień był spokojny, a w moim życiu naprawdę trudno jest szukać czasu, który po prostu leci. Tydzień w Sopocie był moim mistrzem, bo nie robiłam prawie nic! Zwieńczeniem tego była sesja zdjęciowa z Darią Szczygieł. Nie dość, że wyszło super, to jeszcze… nadal nic nie robiłam 😉 Jakoś dużo dał mi ten czas… no i przy kryzysie włosowym zobaczenie moim włosów w tak dobrej kondycji też było jakieś takie uzdrawiające 😉 Wiem, mało istotne- a jednak! Nie wstydzę się takich zwykłych, błahych uczuć- one też są ważne 🙂 Dobry sierpień
WRZESIEŃ
Wrzesień to Islandia. Kolejna chwila na spokój, na zachwyt naturą i… Piotrem. Jej, wspaniale tak odnaleźć człowieka, z którym tworzysz całość. Czego ty nie masz on ma, czego on nie ma ty masz… a poza tym macie wszystko tak samo i rozumiecie się bez słów. No jara mnie to w opór! 😀 Poza tym islandzkie wpływy na moje życie widzę nadal. Bardziej kocham Polskę i wszystkie widoki, które widzę na co dzień. Islandia to niesamowity cud natury, ale w Polsce też jest dobrze. Warto doceniać 🙂 Wspaniały wrzesień!
PAŹDZIERNIK
Październik to studia, dwie uczelnie, dwa miasta, nowości, zmęczenie, robienie tego czego się trochę nie chce, a trochę bardzo chce. Jednak szkoły to nie życie. Dla mnie życiem i największą inspiracją miesiąca był Kieślowski! Stu procentowy zachwyt o czym pewnie już doskonale wiecie. To dziwne, ale czuję, że miesięczne rzucenie się na wszystkie jego filmu na raz było idealne. Tak bardzo mnie rozwinęło, tyle mi wlało w serce. A przecież to „tylko” filmy. Niesamowite! Po inne zachwyty zapraszam do wpisu o wspaniałym październiku. Bardzo książkowym swoją drogą 😉
LISTOPAD
Przedostatni miesiąc najlepszego roku życia, to przede wszystkim Targi Rzeczy Ładnych i czas, który miałam możliwość przeżyć przez ten konkretny weekend. To niby było już w grudniu, ale wyjechałam jeszcze w listopadzie i było dla mnie jakimś takim zatrzymaniem czasu. To kosmiczny rozwój relacji z każdej strony! Warszawskiej, gdańskiej i elbląskiej. Niesamowicie ważny miesiąc pod względem ludzi i mojego serca. Polecam taki miesiąc każdemu.
GRUDZIEŃ
Grudzień, to miesiąc, w którym w serce weszło mocno stwierdzenie: „zostaw to mnie, ja się tym zajmę”- Jezus tak powiedział, wiecie? On jest totalnym bohaterem mojego życia! Te góry i początek sylwestra Mu zostawiłam. Zostawiliśmy Mu je z Piotrem kilka miesięcy temu… no i mieliśmy! I to z nadwyżką. Ja się czasami zastanawiam jak wielka musi być ta Jego miłość żeby tak szalenie kochać każdego z osobna i dawać mu tyle szczęścia! O grudniu nie mówię za wiele w tekście, ale to naprawdę był bardzo dobry miesiąc!
Ale przecież na pierwszym roku filmówki nikt by Ci nie kazał niczego reżyserować? Samo dostanie się nie czyni z nikogo reżysera. Znaczy na pewno o tym wiesz, a ja Cię w sumie rozumiem, bo zanim poszłam na filologię angielską to też miałam takie „o lol, przecież ja nie mówię jak native speaker, nie jestem tak biegła w angielskim”, no ale serio – nie muszę XD Uczę się i super. Ty też byś się uczyła. Jakoś odczułam potrzebę napisania tego, bo trochę mi się nie klei Twoje myślenie, ale może miałaś co innego na myśli, a ja nie ogarnęłam.
Cieszę się, że tak dobrze wspominasz ten rok, oby tak dalej!
W ogóle to jak pewnie już wiesz, nasz gust książkowy działa trochę na opak (w październiku przeczytałam 1 część Milenium – nie podobała mi się, resztę trylogii sobie odpuściłam), ale dzisiaj mimo wszystko kupiłam Ślepnąc od świateł i jestem mega ciekawa, bo serial mi się podobał, a pióro Żulczyka znam już ze Wzgórza Psów (które znalazło się w moim top 5 najlepszych książek przeczytanych w 2018 <3), także no… nie mogę się doczekać!
Wiesz co.. na reżyserii już musisz być (prawie) reżyserem, więc nie zgodzę się z Tobą w porównywaniu innych studiów do reżyserii 🙂 Tak samo jak musisz być już trochę/ bardzo aktorem żeby dostać się do szkoły aktorskiej. Szkoły artystyczne jednak rządzą się swoimi prawami. Tak talent jest doszlifowywany, a nie tworzony. To nie wiedza, którą można zdobyć.
Jestem w szoku, że Millenium Ci się nie spodobało! 😮 Jestem ciekawa co powiesz o Ślepnąc od świateł. Mam również nadzieję, że w tym roku przyjdzie i moja kolej na Wzgórze Psów… choć jeśli mamy totalnie odmienne gusta, to może mi się jednak nie spodoba? 😉
Ale tu już większe prawdopodobieństwo – każdy autor ma jakiś swój styl, a skoro nam obu Żulczyk przypadł do gustu, to myślę, że jest szansa ;D A Milenium… nie wykluczam, że zawinił tu język angielski, może trafiłam na jakiegoś słabego tłumacza? Niestety szwedzkiego nie znam wcale i nie jestem w stanie zweryfikować z oryginałem, a polskiego tłumaczenia już nie mam ochoty czytać. Z drugiej strony – to nie język/styl mi nie pasował, a kreacja bohaterów i stopniowanie napięcia, bo mnie ten sposób po prostu znudził i zmęczył, a nie wywołał napięcie… także to nie wina tłumacza. Cóż, nawet bestsellery nie będą podobać się wszystkim 😀
No bestsellery to jakiś pic na wodę, nigdy się tym nie kieruję 😀 Ale coś w tym jest, że Żulczyk nas połączył ^^