Dzisiaj poopowiadam Wam trochę o moich wrażeniach na temat pierwszego polskiego serialu dla Netflix. Tak więc zapinajcie pasy, bo zapowiada się ostra jazda he he he.
O CO W TYM WSZYSTKIM CHODZI?
Jest rok 2003, Polacy wciąż wyją atakiem terrorystycznym, który miał miejsce dwadzieścia lat wcześniej. Żelazna kurtyna nadal nie upadła, a Polska jest miastem policyjnym… tak mówi Filmweb, bo uwierzcie mi, że nie potrafiłabym Wam tego powiedzieć sama!
Okey, zacznijmy do tego, że zdania są podzielone. Piotrowi ten serial podobał się bardzo i obejrzeliśmy (za jego namową) wszystkie odcinki w dwa dni. To było dosyć niezwykłe, bo będąc studentką nie mam czasu na jeden film w tygodniu- ale proszę, co zachcianki wybranka serca potrafią zrobić z czasoprzestrzenią 😉
Dla mnie ten serial był totalnie nieautentyczny (a zawsze przy takich tematach daję przykład Her, gdzie zakochany mężczyzna w głosie robota był dla mnie totalnie prawdziwym, realnym odzwierciedleniem świata i kibicowałam mu w tej miłości… więc uwierzcie, że z dobrym reżyserem potrafię wejść w coś „innego”). Miotałam się w działaniach, historii, czasie w którym działa się akcja oraz totalnie, ale to totalnie nie weszłam w tę historię. Od pierwszego aż do ostatniego odcinka.
BO CZASAMI WARTO ZOSTAWIĆ COŚ POLSKIEGO…
Przez cały serial czułam, że to ma być taka amerykańska produkcja, niczym nieodstająca od tych zagranicznych, ale kurcze… wciąż miałam w sobie niezgodę na to wszystko! Ja bardzo lubię Polskę i polskie. Uwielbiam polskie firmy i nawet ostatnio zachwycałam się polskością w serialu ROJST. Ponieważ to było dobre, to dawało pewne bezpieczeństwo i złapanie się za jakiś bliski sercu wątek. Co innego, gdy akcja dzieje się zagranicą, wtedy nie mam odniesienia państwowego, ale zawsze znajduję coś innego. Tu jednak byłam dumna, że POLSKI serial wchodzi do Netflixa, więc oczekiwałam, że tę dumę pokażemy, a nie będziemy kogoś naśladować…
I pewnie Agnieszka Holland to totalnie światowa reżyserka i chwała jej za to, ale ten serial nie był ani światowy ani polski. Był próbą pokazania czegoś czego nie ma. Pomijając fabułę, bo przecież wiadomo, że cały świat musiał zostać zbudowany na nowo w głowach reżyserek, ale… jeśli to kino opisane byłoby jako dobre, to nie można by było opisywać kondycji polskiego kina w tym kontekście, bo to nie było polskie, to było żadne. Jeśli wiecie co chcę powiedzieć…
BEZSENSU
Nie znam innych słów na opisanie tego serialu. Totalnie nie wiem po co był zrobiony, co miał wnieść do mojego życia, co przedstawić i co sprawić żebym czuła podczas oglądania. Choć pomysł na scenariusz nadal wydaje mi się ciekawy. Co by było gdyby… to zawsze jest dobry materiał na ciekawy film! To co powstało było totalnie nijakie.
Co jakiś czas wciąż musiałam zastanawiać się co się dzieje, co to za czas, po co takie ruchy. Nie rozumiałam działania bohaterów i nie utożsamiałam się z nikim. Słabo co?
AKTORSTWO
Jestem bardzo na tak, że w serialu pojawili się aktorzy młodego pokolenia, że po raz kolejny mogli pokazać co potrafią. Tylko, że ja po tym serialu totalnie straciłam do nich swoją sympatię, którą miałam. Nie podoba mi się to co stworzyli. Zofia Wichłacz, która aktualnie występuje w co drugiej dobrej produkcji zapamiętana została przeze mnie jedynie w kontekście pięknych stylizacji. Maciek Musiał wciąż zastanawiał mnie swoją grą i nie wiem jak go ocenić. Michalina Olszańska również jest dla mnie zagadką, bo teoretycznie bardzo chciałam scen z jej udziałem, ale gdy się już pojawiały chciałam, aby ten absurd się skończył. I można by było wymieniać bez końca. Nijakie to czasem jeszcze gorsze niż złe, prawda?
PODSUMOWUJĄC
Ten serial trzeba obejrzeć, bo to (teoretycznie) ważny krok dla polskiego kina. PIERWSZY serial dla Netflix. I choć myślę sobie o tym, że trzeba, bo warto wiedzieć co ludzie gadają, żeby móc odpowiadać z pełną świadomością… to myślę sobie, że nikt o tym serialu już nie mówi. Przeminął i tyle.
Ja na Filmwebie oceniłam go jako „niezły”, ale czy on rzeczywiście był niezły? Był nijaki to pewne. Był taki, że rok 2003 wyglądał jak rok 2030. Totalny absurd i nieporozumienie w tworzeniu świata przedstawionego w sposób realny i na pozór prawdziwy. Nie podobał mi się.
… ale jak wiadomo- jestem kolejną osobą, która „nie zrozumiała konwencji” 😉
Koniecznie dajcie znać co myślicie o tym serialu, jestem bardzo ciekawa Waszej opinii! Czy macie tak samo, a może zupełnie inaczej i mega spodobał Wam się ten serial? 🙂
Byłam bardzo podjarana produkcją, tak jak piszesz, przecież to PIERWSZY polski serial Netflixa! Pierwszy odcinek obejrzałam trochę na siłę, drugi włączyłam z myślą – dam mu jednak szansę. Po 1/5 odcinka zasnęłam i to by było na tyle z mojego oglądania serialu. Nie porwał, wręcz zanudził, ale najwyraźniej ja również nie zrozumiałam konwencji.
Eh, no cóż… ale to nadal przecież dobry serial… tylko nikt nie zrozumiał konwencji haha ^^
Najpierw obejrzałam jeden odcinek, potem 10 min drugiego i się poddałam, bo nie zrozumiałam fenomenu. To tyle ode mnie.
I ja to szanuję 😀
Serialu nie oglądałam, ale intrygowały mnie banery na mieście. Jak zobaczyłam zwiastun, miałam chyba podobne myśli do twoich – o co właściwie chodzi. I to nie w tym pozytywnym znaczeneniu. Jeśli ciężko się w tym połapać także po obejrzeniu całego i to bardziej wkurza niż fascynuje to chyba jest coś nie tak…
To prawda. Bardzo dużo osób mówi, ze ten serial to niewypał, ale Holland odpowiada na to, że najwidoczniej nie zrozumiano konwencji. Bardzo to jest dla mnie szokujące… i takie totalnie niepokorne. Ja wiem, że to wielka reżyserka, ale kurcze. Dziwne!