Dzisiaj będzie sztosik! Powiem Wam o serialu, który zmiażdżył mnie po całości. Wykupiliśmy z Piotrem miesiąc bezpłatnego abonamentu na Showmax żeby obejrzeć Botoks (o nim też niedługo), ale że Piotr zapomniał zrezygnować po wspomnianym serialu z pakietu, to… zabulił za kolejny miesiąc i nie chcieliśmy pozostawić tego tak o. Zmotywowało nas to do kolejnego serialu, tylko jakiego, skoro na tym Showmax totalnie nic nie ma? Z pomocą przyszedł mój brat i od razu wystrzelił tytułem- FARGO! Nie było na o czekać- zaczęliśmy oglądać.
FARGO
Ten serial to totalna masakra! Widz nie jest przygotowany praktycznie na żadną scenę, a kiedy już wydaje Ci się, że ta konkretna była zbyt niemożliwa, aby nie była snem… okazuje się, że bohater wcale się nie budzi w swoim łóżku i nie opowiada żonie jaki to koszmar mu się śnił. Oglądamy wszystko tu i teraz, a kiedy już powoli przyzwyczajamy się do tych ciężkich emocji… reżyser ciągnie nas jeszcze dalej!
Każdy odcinek był dla mnie zupełnie czymś nowym, czymś czego zupełnie nie mogłabym przewidzieć i nawet kiedy już starałam się sobie coś przemyśleć- praktycznie nigdy się nie sprawdzało.
Fargo to historia mężczyzny, który gnębiony przez chłopaka z klasy w liceum żeni się, pracuje i wiedzie spokojne życie… totalnego przegrywa życiowego, o czym nie omieszka przypominać mu jego ukochana przy każdej najbliższej okazji. I co zrobić, gdy pewnego dnia spotyka swojego starego „przyjaciela” ze szkoły, a po tym incydencie trafia do szpitala, gdzie mężczyzna zadaje mu proste pytanie, na które potrzebuje odpowiedzi- tak lub nie. Zabić go?
Ten serial to jedno wielkie morderstwo! Bez zbędnego umartwiania, czy koloryzowania śmierci. Kulka w łeb i po sprawie. To trochę (trochę?) straszne. Przez kilka dni oglądania tego serialu nie mogłam wyjść z przerażenia jak bardzo łatwo jest zabić człowieka. Okropnie mnie to przerażało… a z drugiej strony czekałam na więcej. Eh, natura ludzka 😀
Dziesięć odcinków to czas, który warto spędzić przez monitorem swojego komputera. Tym bardziej, że po dziesięciu nie ma już nic więcej, więc niech Was nie zniechęci liczba trzech sezonów. Ja po obejrzeniu dziesiątego odcinka włączyłam od razu drugi sezon, aby dowiedzieć się do się stało dalej i… przeraziła mnie nowość bohaterów i zupełnie inna historia. To nadal Fargo, ale dzielący dwie historie kosmiczną różnicą czasową, aktorską i kurcze… jest mi bardzo smutno, że to coś innego! Zaczęliśmy z Piotrem oglądać drugi sezon, ale zasnęłam po pięciu minutach. Muszę wreszcie wyjść z żałoby po tak szybkim uśmierceniu moich bohaterów (w tym kontekście warto wtrącić sprostowanie, że w słowie „uśmiercenie” mam na myśli totalne wywalenie ich z mojego życia i nie kontynuowania ich historii w drugim sezonie;)) i nadgonić Piotra w dwóch odcinkach nowej historii i przejść przez to wszystko z nowym patrzeniem i nieporównywaniem! Tak więc bądźcie czujni, bo niedługo i o drugim będziecie mogli tu przeczytać 🙂
AKTORSTWO
Poza znakomitą reżyserią nie sposób nie wspomnieć tu o wybitnym aktorskie w sumie każdej z postaci, ale ja chciałabym się skupić przede wszystkim na trzech głównych. Dwóch męskich i jednej kobiecej. Każdej tak samo ważnej zarówno dla filmu jak i po prostu stworzenia postaci. Ci bohaterowie powinni przejść do historii!
Powolutku próbuję ogarnąć znaczenie reżysera w filmie, wszystkie jego funkcje i kształt jaki nadaje swoim filmom. Kiedyś myślałam, że wszyscy poza reżyserem są nic niewarci, bo to przecież JEGO film. On ma wizje, on napisał scenariusz. Powoli mi się to prostuje 😉 Natomiast totalnie nie ogarniam aktorstwa, a właściwie nie potrafię po prostu rozgraniczyć postaci z reżyserem. Zawsze wydaje mi się, że to właśnie on stworzył taką postać, a aktor po prostu świetnie zagrał to co mu zostało powiedziane. WIEM, po wywiadach, po rozmowach z aktorami, WIEM, że to tak nie działa, że najlepszy reżyser to ten, który daje wolność. Mam nadzieję, że kiedyś ogarnę to bardziej… tę całą pracę nad postacią i to, że gdyby zagrał ją ktoś inny, to nie byłoby to samo nie tylko przez wygląd. Szalenie to jest dla mnie ciekawe. Na razie jeszcze tego nie czuję, tylko wiem… a to dla mnie za mało 😉
BILLY BOB THORNTON
Postać fenomenalna! Spokój, opanowanie i w zasadzie przecież nie robienie nic złego… ale gdy prowadził te swoje spokojne rozmowy, to za każdym razem bardzo współczułam rozmówcy i modliłam się, żeby tylko nigdy w życiu nie spotkała mnie taka spokojniutka wymiana zdań. Lorde Malvo w tej całej rozdygotanej historii wprowadzał dobry balans tego, że… przecież wszystko jest okey. I choć wiem, że aktor w każdej roli powinien być kimś innym,to ja mam szaloną nadzieję, że Billy Bob Thornton gdzieś jeszcze zagra Malvo. Naprawdę nie mogę pogodzić się z tym, że ten serial, a właściwie ta historia się skończyła…
MARTIN FREEMAN
Coś od początku oglądania serialu do teraz mówiło mi, że znam go z jakiegoś filmu, gdzie był bardzo poczciwy, milutki i taki do przytulania. Tu te emocje były tym lepsze, że jako totalny życiowy przegryw miał ode mnie zagwarantowaną dużą czułość. I tak dopiero teraz sprawdziłam, że… grał w Hobbicie! No przecież!!! Jednak tak mocno weszłam w tą postać, że choć miałam gdzieś tam, że go już znam i tą jego grę aktorską, to jednak jest dla mnie w 100 % Lesterem!
Perfekcyjnie zagrane, idealnie pokazanie ludzkiej natury, która w tak brutalny sposób pokazuje jacy jesteśmy. Ostatnio wciąż otaczają mnie rzeczy, które ten problem pokazują- nas jako ludzi z krwi i kości, którzy w sumie działają wszyscy tak samo… To dosyć przykre. W każdym razie- dla mnie ta postać do końca nie została odgadniona, nigdy tak naprawdę nie weszliśmy w jego myślenie, w jego człowieczeństwo i choć to główny bohater serialu, to widzimy go jakby z boku, tylko czyny- zero refleksji. I to mi się w tym podoba! Żadnego z tych aktorów nie rozumiemy! Po prostu oglądamy ich życie. Jak w prawdziwym spotykaniu ludzi. Możemy wydawać własne osądy lub się od nich wzbraniać, ale reżyser ani razu nie pomaga nam podjąć decyzji, choć teoretycznie wszystko wiemy- widzimy. Oh!!! Cudowny serial! 😀
ALLISON TOLMAN
Nie za bardzo rozumiem jej drastycznej przemiany z momentu w którym ją poznajemy i chwilę później już do końca. W dwóch wersjach była świetna, jednak to co zrobiła z tym swoim drugim wcieleniem to MISTRZ! Bardzo feministyczna postać, w każdym idealnym znaczeniu tego słowa. Jest zacięta! Walczy! Próbuje! Oddaje siebie całą swojej „męskiej” pracy, a przy okazji pokazane są jej rozterki sercowe, akceptowanie kobiecości i wiele innych ciekawych wątków, z którymi borykają się kobiety. Cudo!
Odkąd piszę ten tekst zastanawiam się, który serial z wszystkich obejrzanych lubię najbardziej. Czy ten, czy może Mindhunter, Grace i Grace, czy Ania, nie Anna. Ten ostatni chyba nie wpisuje się w tę listę, bo był zupełnie inny, ale wszystkie pozostałe? Każdy miał coś w sobie, każdy był fantastyczny. Mam to szczęście, że na razie udaje mi się trafiać na same perełki. Najbardziej zaciekłą walkę w mojej głowie prowadzi Fargo i Mindhunter…. ale kiedy patrze na filmwebowe oceny ten drugi ma jedynie osiem z serduszkiem, natomiast temu dałam pełną DZIESIĄTKĘ! Liczby mówią same za siebie. Jeśli nie wiecie za co się wziąć- bierzcie się za Fargo! ♥
Och, pierwszy sezon Fargo to taki majstersztyk! I na szczęście, mimo tych napisów, że wszystkie wydarzenia miały miejsce gdzieś tam w tym i tym roku… to tak naprawdę serial wcale nie jest na faktach 😉 Drugi sezon zupełnie mnie nie przekonał, był po prostu obrzydliwy i obejrzałam tylko pierwszy odcinek i chciałam go wyrzucić z głowy jak najszybciej! Ale mojemu bratu i jego żonie się podobał, więc to oczywiście tylko moje personalne odczucie. A mogłabyś mi wytłumaczyć co masz na myśli pisząc o Alison? Bo szczerze mówiąc już nie pamiętam aż tak dobrze 😉 Co do Freemana, to ja cały czas miałam przed oczami Watsona, bo właśnie jego grał w Sherlocku, którego oglądałam ze dwa lata wcześniej, i po prostu ten poczciwy Watson tak mi nie pasował do tej roli XD W sensie… ciężko było mi się przestawić. Ale tutaj Lestera zagrał genialnie! Mimo że ode mnie miał zagwarantowaną niechęć (nienawidzę takiego mazania się, no sorry!). No i zdecydowanie za aktorstwo dziesiątkę z serduchem dostaje Thornton.
Tak, wiem że skomentowałam nie po kolei, ale czytałam ten post od końca, nie pytaj xdd
Cooo?! W sumie nie mogłam jakoś uwierzyć, że to było naprawdę, ale w sumie wolałam nie wiedzieć, że to kłamstwo hhahaha. Już się trochę wzięłam za drugi sezon i idzie opornie, ale zaczyna mi się podobać ♥ Może daj mu jeszcze jedną szansę? 😉
Ale po co się zmuszać? Nie po to oglądam seriale, żeby szło mi opornie, ale w końcu się wymęczyłam i obejrzałam, tylko dla przyjemności. Teraz zaczęłam serial „Safe”, wczoraj obejrzałam 2 pierwsze odcinki i meeeega wciąga, polecam. I ma tylko jeden sezon, więc w sam raz dla Ciebie 😀
Masz rację,choć ja jakoś chcę się do tego przekonać, bo oglądając go się nie męczę… po prostu jakoś nie wchodzi tak łatwo jak pierwszy sezon 😀 Ale męczyć się nie ma po co, masz rację. W takim wypadku bym wyłączyła… za dużo godzin musiałabym z nim spędzić 😉 A co do „Safe”- zapisuję! 😀