Kiedyś mieliśmy zimę. Pamiętacie jeszcze? Przez te kilka dni piękności zdążyłam zrobić jedne, jedyne zdjęcia…i to jeszcze całkiem złe. Ale zaliczone? Zaliczone. Dzisiaj przecież nie o zdjęciach, a o książce! ♥ O sztuce!
NIE MA SIĘ CO OBRAŻAĆ, to przepięknie wydana książka z idealnym drukiem i okładką o idealnej fakturze. Czego chcieć więcej? Zacznijmy może od tego co mi się podobało, a więc: rewelacyjne ukazanie sylwetek ilustratorów poprzez ich prace. Uwierzcie, że było ich na tyle dużo, że każdego twórce mogłam poznać i stwierdzić, czy wpasowuje się w mój styl. Do każdego nazwiska była podana również strona internetowa, z których całkiem często korzystałam. Świetnym pomysłem było również to, że w książce nie ma ani jednego zdjęcia, nawet tego przedstawiającego twarz ilustratora… ale twarze są, portrety również. Każdy wykonany przez właściciela facjaty w swojej ulubionej i charakterystycznej technice. To było boskie!
To naprawdę bardzo dobra książka do przeglądania. Inspirowania się i patrzenia… ale to nie jest książka do czytania.
Ja niestety wzięłam się za tę czynność w pierwszej kolejności. Podstawą jest stelaż pytań. Wszyscy dostają ten sam zestaw pytań i odpowiadają na nie, jak nie trudno zgadnąć 😉 I wszystko byłoby dobrze (i początkowo rzeczywiście jest), gdyby nie fakt… że oni wszyscy (poza jednym ewenementem) odpowiadają tak samo! Na pytanie kiedy zaczęli rysować odpowiadają, że w przedszkolu. Na pytanie gdzie pracują mówią o plusach i minusach pracy w domu (tych samych rzecz jasna). Z pracy z ludźmi również mają takie same doświadczenia. I może to w tym wszystkim jest takie piękne? Że rzeczywiście nie ma silnych. Każdy spotka na swojej drodze ludzi złych 😀 Każdy zmierzy się z problemem pracy na pełen etat w domu, gdzie pierwszą walkę trzeba stoczyć ze szlafrokiem, który najchętniej wieszałby się na nas cały dzień.
To wszystko było dobre i pouczające… ale może w jakiejś formie całego zbioru byłoby bardziej interesująco. Pewnie twórca książki- Patryk Mogilnicki- nie spodziewał się, że wszyscy odpowiedzą jakby się umówili (a może się spodziewał?) i zostawił ustaloną przez siebie formę już do końca. W każdym razie dla mnie te informacje były szalenie ciekawe. Tylko po czwartek osobie już mi się odechciało, a nie chciałam przerywać lektury, bo miałam nadzieję, że ktoś odkryje mimo wszystko coś innego.
Czy to dobra książka? Tak! Wizualnie to majstersztyk! ♥ Z powodzeniem mogę powiedzieć, że to jedna z tych, które można oglądać codziennie i nie mieć poczucia winy, że się jej nie przeczytało w całości 😉
Dodatkowo do książki dokładany jest plakat. Rewelacyjny pomysł, a plakat jest naprawdę fajny (tylko bardzo pognieciony, wiadomo).
Książka ukazała się w wydawnictwie Karakter już w sierpniu zeszłego roku, więc jestem przekonana, że część z Was jest już po jej lekturze. Dajcie znać co o niej myślicie 🙂