Dzień dobry!
Za każdym razem jak piszę „dzień dobry” czuję, że dorosłam 😀 Zmądrzałam i wyrosłam z nastoletniego „hejka”, którego trzymałam się z całych sił, bo uznawałam, że to takie moje. Zmieniam! Choć nie wiem, czy na stałe… na co jakiś czas na pewno 😉
Dzisiaj w każdym razie nie o moim dorastaniu, a o prezentach świątecznych. Spokojnie. To będą tylko dwa posty. Książkowe. I bardzo dobre! Przychodzę do Was z pozycją, o której wyczytałam w gazecie Książki już jakiś czas temu i której nie mogłam się doczekać. Jak dobrze, że wzięłam je w swoje ręce i dzisiaj mogę Wam odpowiedzieć na to nurtujące pytanie, czy ten Tom Hanks to równie dobry pisarz co aktor?
Kolekcja nietypowych zdarzeń to zbiór (kolekcja hehe) SIEDEMNASTU historyjek. Zwróćcie jednak uwagę na to, że ta książka ma zaledwie czterysta stron. Już na wstępie muszę Wam się przyznać do tego, że tak naprawdę bardzo nie lubię takich zbiorów zupełnie niełączących się historyjek. Zawsze chcę więcej lub… totalnie mnie to nie interesuje. Tak samo było tutaj. W niektóre historie wchodziłam tak mocno, że później najzwyczajniej w świecie byłam zła, że to się już skończyła w momencie, w którym mogłaby powstać z tego cała dobra książka.
Jedno trzeba przyznać- w tej książce jest przynajmniej kilka materiałów na rewelacyjne książki. Moim faworytem jest „Przeszłość jest dla nas ważna”, która zwaliła mnie z nóg i kopała po brzuchu. To nie była sympatyczna historyjka. O nie!
Jednak czy właśnie tego oczekiwałam od tak twórczego mężczyzny jakim niewątpliwie jest Tom Hanks? Możliwe. O dziwo. Ta kolekcja to może mały wstęp do czegoś większego? Nieśmiałe zaznaczenie swojej ścieżki w świecie literackim? Mam nadzieję! Bo jeśli ta książka to swego rodzaju początek takich małych historyjek- to zapieram się rękami i nogami przed nimi! Jeśli jedna kolejne dzieło Toma będzie poświęcone jednym bohaterom, to kupię ją bez namysłu.
Tu niby był jeden główny wątek. Przynajmniej ja sobie taki znalazłam, choć za każdym razem jak już o nim myślałam, to ciężko było mi się go doszukać. Po pierwsze, to historie bohaterów wyciągnięte z ich życia garścią. Tak po prostu. Wchodzicie w historię człowieka, bierzecie trochę i opisujecie. Tak się czułam. A że akurat działy się rzeczy dziwne (choć w większości przypadków dość realistyczne i prawdopodobne) to jedynie miało być impulsem do zaciekawienia odbiorcy. Po drugie- maszyna do pisania. Ta okładkowa i znajdująca się na kolejnych stronach między historiami. Jednak nie znalazłam jej wszędzie i nie była ona też głównym bohaterem. Po prostu się znajdowała.
Sama się sobie dziwię, ale lubię tę książkę. Nie wiem jednak czy jestem obiektywna, czy może powoduje to piękna okładka, która niewątpliwie znajdzie się na liście okładek 2018 roku (subtelnie daję znać, że okładki 2017 pojawią się na dniach :D), może to Tom Hanks, który jest wybitny? A może po prostu tak mnie zachwyciło kilka historii, że o innych już zapomniałam? Prawdopodobnie.
Jedno jest pewne! Będziecie się męczyć przy tej książce. Raz będzie nudno, a raz będzie za ciekawie i nie będziecie chcieli pozwolić na koniec, który niestety nastąpi po kilku/ kilkunastu stronach, aby brutalnie przejść do kolejnych bohaterów. Jednak tak sobie myślę, że mimo wszystko warto. Dla maniaków książkowych nowości, dla kinomanów, dla ciekawskich. To nie jest dzieło literackie, które powali Was na kolana, ale to książka, która wywoła emocje.