AAAA! Tyle chcę powiedzieć/ napisać w jednej sekundzie, że nie wiem od czego zacząć! Dobra, już się ogarniam i jakoś dojdę z sobą do porozumienia. To od początku, bo genezy są ważne 😀
Przed zmienieniem fioletowego-serca w Ciutwięcej miałam w głowie mnóstwo planów. Po pierwsze chciałam żeby było ładnie (z wiadomych względów), ale również łatwiej- chociażby przy robieniu zdjęć. Dobrze się składało, że kończyłam w tym samym czasie szkołę, więc wszystkie podręczniki, sztalugi, zeszyty i inne śmiecie mogłam sprzedać/ wyrzucić. To spowodowało również, że chciałam nagle pozbyć się wszystkiego. No wiecie. Nowy etap w życiu! Kończę szkołę! Ważne rzeczy 😀 Bez sentymentu rozstawałam się z moją czteroletnią historią i nieudanymi rysunkami. Wszystko lądowało w koszu na śmieci! Ale czułam się oczyszczona. Polecam wszystkim. Zero nieswojej bajki w swoim życiu i zacisznych czterech kątach.
Jednak takie oczyszczanie działa jak uzależnienie- przynajmniej na mnie 😀 Więc zapragnęłam więcej. Pochłonęło mnie bez reszty. Na tyle, że… wyrzuciłam wszystkie meble i zaopatrzyłam się jedynie w jedną OGROMNĄ szafę, która miała pomieścić dorobek całego mojego życia i jak myślałam również całej mojej rodziny, który jeszcze nie znalazł swojego miejsca w domu. No i właśnie…. dzisiaj o tej szafie słów parę 😉
Po złożeniu szafy w domu okazało się, że nie ma mowy o pomieszczeniu nawet wszystkich moich rzeczy, a co dopiero jakiegokolwiek innego członka mojej rodziny. Uwierzcie, że się zdziwiłam. Nie było innego wyjścia- trzeba było wyrzucić więcej. A może po prostu- zrobić bardziej rygorystyczne porządki. Okazało się, że bez sentymentu jest jeszcze łatwiej i nagle zostałam z całkiem porządną szafą, która potrzebowała oczywiście miliona nowych rzeczy, bo wciąż nie miałam się w co ubrać. A tu bardziej obcisłe spodnie, bo wciąż ich nie mam, a jakaś zwykła bluzka, a to, a tamto. Jednak skoro na zakupach nie było rzeczy z listy warto było kupić coś zupełnie nowego tak po prostu, dla zasady, bo ładne.
Nie lubię zakupów i to chyba jedyna rzecz, która ratowała mnie od utonięcia w stercie niepotrzebnego, ale jak już wyszłam, to potrafiłam nakupować. Pewnie, nosiłam te rzeczy…. ale nie ma aż tylu dni w roku, aby wszystko założyć wiele razy. Pamiętam, że do połowy drugiej klasy liceum nie założyłam ani razu tego samego. Czaicie?! I to nie jest wcale powód do zadowolenia- nie róbcie tego. Tak trudno to później sprzątnąć :p
I tak sobie żyłam. Tu kupując w lumpeksach lub na przecenach- więc taniej. Tu dostając jakieś zarąbiste ciuchy od żony brata, więc darmowo. Więc nie myślcie, że te ciuchy od polskich projektantów i że miałam kasy jak lodu :p Tu coś tu coś i… jakoś tydzień temu znów przyszedł czas na porządki (moją szafę muszę sprzątać tak raz na dwa tygodnie i wywalać kolejne sterty ciuchów do których już straciłam serce). Oglądam na Instagramie Kasie wyznającą zasadę zero waste, więc trochę mi wchodzi w głowę tak samoistnie- na przykład stworzenie swoich toreb zamiast jednorazowych siatek i wiele wiele nowości, o których niedługo będzie na blogu. Więc sprzątając tę szafę w pewnym momencie wzięłam swój kalendarz i postanowiłam wszystko przejrzeć i surowym okiem ocenić co w najbliższym czasie powinnam kupić, czego mi brakuje. I…. zaczynając od bielizny po ciuchy, czy pościele uznałam, że wszystko mam i to w nadmiarze. WRESZCIE TO STWIERDZIŁAM! 😀
Nie należę do osób, które lubią ubierać stonowane kolory i zazwyczaj wyglądają podobnie. Zazwyczaj tu właśnie rodził się problem, bo gdy ciuchy są aż tak charakterystyczne, to nie chce się ich nosić zbyt często. Jednak NA SZCZĘŚCIE od pewnego czasu zaczynam dostrzegać coś fajnego również w normalnych (nudnych) ubraniach pasujących do wszystkiego. Nie znajdziecie u mnie podstawowych rzeczy, o których mówią youtuberki- starałam się takowe posiadać, ale źle się w nich czułam. Odszukałam więc swoje podstawy i teraz się ich sumiennie trzymam.
Nagle okazało się, że przy tej mojej szafie mogę spędzić trochę więcej czasu, ale wyglądać o wiele lepiej. Że ulubione spodnie mogę połączyć na tysiące sposobów, czuć się bardzo dobrze i wyglądać inaczej. Mam w szafie jeszcze mnóstwo rzeczy, których nie lubię, ale boję się pomniejszyć moją szafę bez możliwości dokupienia nowego 😀 Więc na razie są.
Najfajniej mam, gdy idę do centrum handlowego po jedzenie i po prostu nie muszę wchodzić do swoich ulubionych sklepów z ciuchami, patrzeć, przymierzać, kupować, tracić czas. Idę po jedzenie i wychodzę jedynie z nim! To tyczy się również kosmetyków w tym hybryd (!!!), czy przyborów biurowych takich jak notesy…. ale dzisiaj o szafie :p
I tak sobie myślę… dlaczego wcześniej tego nie robiłam? A no bo zawsze byłam bombardowana minimalizmem, a on w kwestii życia jakoś nigdy mnie nie przekonywał i nadal nie przekonuje. I nagle odkryłam swoją nową zajawkę w postaci filozofii zero waste- i chociaż daleko mi do poziomu godnego naśladowania, to jestem w tym dopiero kilka tygodni- więc spokojnie 😀 I nie, nie chcę czarno-białych ciuchów, które pasują do wszystkiego. Nie chcę czarnej marynarki, białej koszuli, czarnych botków, czarnej torebki i czarnej mini. Wszystko oczywiście najdroższe, aby było na lata. Nie lubię minimalizmu w życiu:p Ale tak sobie myślę, że to zero opakowań do mnie przemawia. Nie umiem wyjaśnić w jaki sposób w tym wypadku (bo o kosmetykach będę się rozpisywać, oj będę!♥), ale to tak chyba ciągnie jedno za drugim. I cieszę się, że nagle uznałam, że mam wystarczająco i mogę spożytkować czas na zupełnie inne rzeczy!
Jeny! Mam nadzieję, że wszyscy teraz pomyślicie, że jestem nienormalna, że piszę o takich oczywistych rzeczach, ale pamiętając siebie sprzed jakiegoś czasu myślę sobie, że jednak to nie jest takie oczywiste, że pewnego dnia można sobie usiąść z kartką i rzeczywiście spojrzeć na swoją szafę i uznać- ok, wszystko już z nią dobrze! Mogę spędzić czas gdzie indziej niż w sklepach dobierając koleje „brakujące” elementy garderoby.
Ważne w dojściu do tego poziomu były trzy rzeczy:
- przeczytanie gdzieś w Internecie, że w książce „Magia sprzątania” jest porada, aby każdą rzecz dotknąć i zastanowić się kiedy ostatnio w niej byliśmy, czy ją lubimy. Podzielić je na kupki i sumiennie się ich pozbywać. Nie wie czy było tak dokładnie, ale tak to zapamiętałam i tak stosowałam i u mnie poskutkowało.
- życie zero waste, w której nie warto wciąż posiadać, w której warto się dzielić tym co nam nie pasuje (czyli milionem worków z ciuchami)
- post na jakimś bloku o tym, że autorka tegoż bloga przez rok nie będzie kupować! To dało mi dużo do myślenia i też chcę być jak ona! 😀
I pokazuje Wam dzisiaj drugą część mojej pracowni! Moja mama mówi, że na moim blogu ten pokój wygląda na duży i piękny, a tak naprawdę siedząc na fotelu mogę stopą dotknąć szafy, więc nawet nie ma jak się położyć tam na podłodze hahah. Zdziwieni? :p Miałam tego nigdy nie pokazywać- ale raz się żyje. Nie lubię oszukiwać 😀
ALE żeby nie było tak kolorowo, to ostatnio kupiłam torbę, która była mi zupełnie niepotrzebna i której wcale nie musiałam kupować, ale była piękna, była na promocji -70% i była zupełnie inna niż wszystkie (wiadomo :p) więc ją wzięłam i…. używam jej codziennie do miliona różnych rzeczy! Pasuje mi jako torba tak po prostu, ale jest też wręcz idealna za worek na jedzenie w sklepie i na warzywa! ♥ Nie żałuję! 😀 Ostatnio też kupiłam buty i dres na siłownię- no ale siła wyższa 😀 I TYLE!
A Wy jak tam ze swoimi szafami? Bardziej czarno-biały minimalizm, swój minimalizm, czy może codzienne kupowanie nowości, bo nie macie się w co ubrać? 😀
AA! I jeszcze Wam tylko powiem, że ta bluzka jest mojej mamy i mamy zdjęcie, kiedy ona- młoda-piękna jest w niej ze mną na rękach, kiedy mam kilka miesięcy. I jest wtedy taka PIĘKNA! (teraz też jest, ale wiecie- to piękno młodości… i to jeszcze waszej własnej mamy :p) Strasznie ją lubię! ♥ Mamę i bluzkę! 😀 A spodnie kupiłam w Liverpoolu w Primarku. Strasznie ich nie lubiłam, ale były czarne i zwykłe no i zaczynamy się dogadywać. Tylko żeby nie za bardzo! Łatwe do połączenia ubrania są zgubne, bo później chce się je nosić non stop :p
Z minimalizmu czerpię dla siebie pewne elementy i to, co mi odpowiada. Dzięki niemu pozbyłam się mnóstwa niepotrzebnych rzeczy, nie dla zasady ale po prostu było ich zbyt wiele, zajmowały miejsce (także to w głowie) i przytłaczały mnie. I ciągle chce więcej. Chciałabym również uporządkować swoją szafę – oczywiście pewne kroki już poczyniłam – sporo rzeczy wyrzuciłam bądź oddałam, ale chciałabym mieć w szafie tylko takie ubrania które noszę z przyjemnością, i wreszcie pozbyć się miliona ciuchów „po domu”. Filozofia zero wastr coraz bardziej mnie interesuje i mam nadzieję że w przyszłości będę mogła powiedzieć, że świadomie i z głową czynie pewne wybory a co za tym idzie nie szkodzę sobie i środowisku.
Super komentarz, a więc i to co masz w głowie! <3 Ja gdy wyrzuciłam rzeczy "po domu" zdałam sobie sprawę, że w domu też można wyglądać dobrze i czuć się dobrze... bo po generalnym porządku szafy zostały mi w niej jedynie wygodne, ładne, ulubione ubrania! I to jest super. łatwiej jest mi rozstać się z ciuchami niż przedmiotami... czasami zawalają mi życie, ale staram się z tym walczyć 😀 Pozdrawiam cieplutko!
Zgadza się, ja łapie się na tym, że mam mnóstwo naprawdę dobrych tshirtów i innych ubrań, w których po prostu nie pasuje chodzić do pracy więc przeznaczam je na „po domu”. Jest ich sporo ale nie chce wyrzucać więc póki co leżą i ich używam, ale nie kupuję nic nowego coby nie robić chaosu – część wykorzystałam przy remoncie 🙂 zarówno na sobie jak i jako… ściereczki 🙂
A widzisz, ja dopiero wchodzę w świat kupowania dobrych rzeczy, więc wcześniej po domu miałam naprawdę złe ciuchy 😀 I nie było mi trudno się z nimi rozstać. Skoro masz dobre tshirty, to nic dziwnego, że nie chcesz ich wyrzucać, nie miałoby to żadnego sensu. Ściereczki z ubrań są ekstra 😀
Fajnie się czyta. A w ogóle na yt widać czasem Twoje stroje – są mega te roślinne wzory. Może film w którym pokażesz swoja szafę, np. Całe zestawy? Dużo youtuberek z ruchu capsule wardrobe tak robi i są super te filmy!
O mów mi więcej takich inspiracji! Potrzebuje tematów na filmy! 😀 U mnie kapsułowa szafa to tak średnio, bardziej po mojemu. Ale może to jakaś myśl. Nie jesteś pierwsza, która mówi o tej mojej szafie w kontekście filmu na yt. Dzięki! :*
Fajnie 🙂