To była najdłużej wyczekiwana paczka jaką pamiętam. Zawitała do kilku miast szukając mnie i przeżywając wojny z krynickim listonoszem (do najlepszym nie należy- to trzeba mu przyznać). Na szczęście odebrałam ją wreszcie w Gdańsku- tu gdzie jestem od soboty i nie zanosi się żebym szybko stąd wróciła. Otworzyłam i mam! Album na 10 lecie Pan Tu Nie Stał. Taka moja mała rekompensata za brak czasu na odwiedzenie wystawy w Kielcach, która była poświęcona temu jubileuszowi.
Zacznijmy od tego, że sklep naprawdę niesamowicie trafia w moje gusta i to co lubię z powodzeniem mogę tam znaleźć. Jednak nie jest to częsty widok w mojej szafie. Może i całe szczęście, że nie ma ich stacjonarnie w Elblągu (nic dziwnego), czy chociażby w Trójmieście, gdzie miałabym do nich większy dostęp. Z moim nieczytaniem rozmiarów zakupy internetowe zazwyczaj są niebezpieczne i decyduję się jedynie na torby. I takie mam dwie i uwielbiam nad życie! 😀
Często zaglądam na ich stronę internetową i wiele rzeczy mnie cieszy, o wielu rzeczach wiedziałam… ale takie bycie na wystawie, gdzie wszystko można zobaczyć, poznać historię i być w centrum tego niesamowitego klimatu- ah! Jaka szkoda, że nie było mi dane. Rzadko decyduję się na zakup publicystyk powystawowych, ale teraz wiedziałam, że będzie pięknie.
Nie ma tutaj przerostu treści nad formą. Na perfekcyjnym papierze został zawarty ogromny zbiór zdjęć przedstawiających projekty i docelowe produkty. Nie znajdziecie tutaj niczego o wystawie, problemie, czy obszernej historii sklepu. Nie potrzeba tego, ponieważ cała historia opisana jest od początku do końca w całym albumie poprzez zdjęcia i grafiki. Uwierzcie, że tu od pierwszej strony jest pięknie. Dziesięć lat zamkniętych w zeszycie z okładką. Dostaliście kiedyś książkę z okładką? 😀 W szkole podstawowej nie znosiłam moich okładek, zawsze je ściągałam… ale tę zostawię. Mimo, że jest brzydziej, jest ślisko i tak nienaturalnie. To nie jest też tak do końca zwykła okładka. Znajduje się na niej złota ilustracja i bez niej jest po prostu za zwyczajnie 😉
Dla mnie, to również sam w sobie rewelacyjny zbiór fotografii. Samej w sobie wystarczającej, ale na dodatek połączonej z bardzo dobrze współgrającą literą. Jak mi ktoś głupio jeszcze raz powie, że nie da się zrobić nic z dobrej fotografii, że TYLKO fotografia to zbyt mało, że zawsze musi pojawić się rysunek- to rzucę mu w twarz tym albumem! 😀 Co prawda tutaj w środku również multum grafik rysunkowych, ale przynajmniej ja zwracam przede wszystkim uwagę na to, jak pięknie to wszystko tworzy fotografia.
No piękne to no. Leży tutaj obok mnie i wciąż przestaję pisać żeby sobie pooglądać. W tym roku na pewno będę w Łodzi, nie ma możliwości żebym nie zajrzała do stacjonarnego sklepu! 😉 I mam nadzieję, że na wystawę poświęconą na obchody dwudziestolecia- już nie będę miała wymówki na nieobejrzenie.
Na zdjęciach wyjątkowo nie ja, a prawie wszyscy (a na jednym wszyscy) domownicy, u których ostatnio spędzam czas. Inaczej się nie dało! 😀