Wiara

PIELGRZYMKA 2017 Wrócili, a ja co? Czyli dwa tygodnie w Elblągu

Pielgrzymka zakończona! Dostałam info, że wracają! Prawdopodobnie już są w Elblągu. W tym samym Elblągu, w którym ja przez dwa tygodnie mojego życia zrobiłam chyba najmniej kroków w całej historii mojego życia. Ironia prawda? 😉 Jedni idą na pielgrzymki, a drudzy wożą się samochodami z puntu A do B. Powiem Wam w tajemnicy- w samochodzie też można wielbić Boga. Wiedzieliście?! 😮

Mój poprzedni post o tym dlaczego nie poszłam na pielgrzymkę przyjął się tak cudownie, że aż mi dech w piersi zapiera. To cudowne, że jest tu tak wielu poszukujących Boga ♥ Na szczęście nie tylko statystyki mi to pokazały, ale również wiadomości na Facebooku, komentarze na blogu i wiele wiele innych. Odbyłam też kilka rozmów telefonicznych i takich na żywo. To wszystko niesamowicie cieszy zwłaszcza, że prawie wszyscy mówili mi tylko dobre rzeczy. Nie o mnie, a o sobie i relacji z Bogiem. Prawie wszyscy…

Bardzo mnie cieszą wiadomości od Was. Te negujące mnie również. Pisałam o tym TUTAJ. Naprawdę biorę sobie do serca wszystko co piszecie, ale czasami jestem w takim szoku, że nie mogę. Piszę ten post, bo wiem, że gdy jedna osoba „odważy się” do mnie napisać, to istnieje jeszcze kilka innych, które myślą tak samo.

Dzisiaj chciałam napisać pewien komentarz do wiadomości, którą dostałam. Oczywiście nie będę jej tu cytować, ale dokładnie ją przeanalizowałam i napiszę swoich kilka słów na ten temat.

Pewna osoba po przeczytaniu mojego wpisu o nie pójściu na pielgrzymkę doszła do wniosku, że… UWAGA! to wpis szatański, że liczę się jedynie ja i stawiam siebie w centrum, że poddałam się nie podejmując wyzwania. A odtrącanie jakiekolwiek głosu w głowie, które na pewno jest zaproszeniem od Boga pochodzi od diabła.

No cholera jasna nie wytrzymam! Ludzie moi najmilsi. To tak nie działa! 😀

Nie bierzmy wiary schematami! Pielgrzymka to naprawdę piękny czas (tak myślę, skąd mam w sumie wiedzieć?^^), te całe utrudzenie, pokonywanie swoich barier i trud jaki wkłada się w przemierzanie całej Polski na spotkanie z Matką Boską. To musi być naprawdę piękne. Nie mogę sobie nawet wyobrazić jak fantastyczne musi być to nocne czuwanie… tylko że Matka Boska i Bóg to postacie, które są wszędzie. W tym samym momencie są na Jasnej Górze i w burzowym Elblągu. Nieźle co?

Powiem więcej. Ja naprawdę bardzo się cieszę, że nie poszłam na pielgrzymkę! Nie będę Wam mówić tutaj w punktach co się wydarzyło- jak wiele się wydarzyło! Nie jest to zbyt interesujące dla publiki, a poza tym jest moje osobiste. ALE wiem, że to był Boży czas. To właśnie Bóg pozwolił mi mieć w tym niepójściu kolejny rok tak wielką swobodę i brak jakichkolwiek krępacji z tym związanych. Sam fakt, że ludzi dotknął post o pielgrzymce na zasadzie późniejszego dialogu z Bogiem we własnym sercu. Nie napisałabym go będąc w drodze. Nie miałoby to sensu.

Spędziłam cudowny czas. Nie na odpoczywaniu w łóżku. Na wychodzeniu do ludzi. Na spędzaniu czasu z najbliższymi mi osobami, z którymi nie mam codziennie takiej okazji. Ludzie, po miesiącach powiesiłam z Piotrem firanki u mojej Babci co sprawiło, że spędziliśmy razem czas, powiesiliśmy firanki i sprawiliśmy radość nie jednej a przynajmniej czterem osobom. Prozaiczne? Codzienne. Zwykłe. Szare. I takie ma to wszystko być. Odkrywam piękno w codziennym zatrzymaniu. Byciu z kimś nie na chwilę, ale na dłuższy obiad i zrywanie kwiatów na działce.

Potrzebowałam tego czasu. JA potrzebowałam. To prawda… jednak Bóg jest właśnie w tym MOIM ciele. W TWOIM. W KAŻDYM. Naszymi rękoma może działać cuda! Nie byłam zmęczona pielgrzymką i mogłam przyjechać na chwilę do swojej chorej siostry i pobyć nie chwilę. Być na tyle długo, żeby na następny dzień poczuła się lepiej. Fajnie co?

Mogłabym na kartce wypisać sobie wszystko, co przez te dwa tygodnie się wydarzyło. Nie byłoby to przechwalanie. Byłaby to lista, w której mogłabym podziękować Bogu za ten piękny czas, który mi dał. Teraz jestem wypoczęta, gdybym właśnie wracała do domu z pielgrzymki pewnie nie miałabym na nic siły przez kolejny tydzień- a dzisiaj zaczyna się tydzień bardzo ważny. I tu nadal działa Bóg.

Bo totalnie wszystko co jest dobre pochodzi od Niego. Fajnie nie?

A my nie jesteśmy Bogami. Nie jesteśmy idealni. Jesteśmy zupełnie nieidealni. Broń Boże, nie usprawiedliwiam się tym. Jestem po prostu pewna, że każdy z nas umie w pewien sposób odczytać wołanie serca. I każdy ma w sercu zupełnie coś innego. Czasami trzeba rozeznawać między dwiema dobrymi rzeczami i wybrać tylko jedną. BA! Rozeznanie zawsze jest jedynie po między dwoma dobrami. Przyznam szczerze, że nie siedziałam nad Pismem Świętym i nie pytałam Boga czy to na pewno dobry pomysł te dwa tygodnie- ale udało się! Udało mi się przeżyć piękne dwa tygodnie z Bogiem wśród ludźmi i z Bogiem w tych ludziach. Mam nadzieję, że Wam też. Niezależnie od tego, czy w drodze na Jasną Górę, czy w drodze na zimną wolę gazowaną do starego przyjaciela, z którym nie rozmawialiście kilka lat.

A jeśli już mowa była o tej kartce…to może dzisiaj wieczorem przy wieczornej modlitwie warto wziąć długopis i kawałek papieru? I pamiętajcie- dwa tygodnie pielgrzymki się skończyły, ale życie trwa nadal i Bóg wciąż jest w nas całym sobą, bo kiedyś tam mocno nas umiłował! ♥

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *