Hejka! 😀
Bałam się, że nie podołam swojej obietnicy i nie wyrobię się w tydzień z tą notką, ale pogoda nas rozpieszcza, więc drugi dzień mogę śmiało biegać z aparatem w ręce po dworze. Wykorzystuję to w stu procentach. Dzisiaj będzie o formach przestrzennych, które znajdują się w Elblągu. Mam nadzieję, że nie-elblążanie dowiedzą się naprawdę wielu fajnych rzeczy, a mieszkańcy mojego miasta przy najbliższej okazji wybiorą się na dłuuuugi spacer. No to lecimy. Będzie trochę ode mnie i trochę faktów z Internetu 😀
Od dziecka zastanawiałam się co to za dziwne rzeczy są porozrzucane po całym Elblągu. Ani to estetyczni ładne, ani nic nie przedstawiają. Kiedyś nawet spytałam o to mojego ojca, bo w sumie przez większość życia ich nie zauważałam, ale jak już zauważyłam, to na całego. Niestety nic nie potrafił mi odpowiedzieć i gdyby nie moje liceum pewnie nigdy nie zrozumiałabym ich tak w pełni.
Zacznijmy od początku. Elbląg nie jest jakimś wielkim miastem. Czasami, gdy nie ma autobusów potrafię przejść z dworca (czyt. końca miasta) do swojego domu (czyt. drugi koniec miasta), co oczywiście zajmuje mi trochę czasu, ale nie jest nieosiągalne. Spacer z początku miasta do centrum również jest bardzo prawdopodobny i pokonuję ten dystans czasami nawet kilka razy w tygodniu.
Podczas każdej podróży, gdziekolwiek by się nie poszło, w trakcie drogi zauważyć można dosyć duże niezidentyfikowane formy zazwyczaj w kolorze czarnym, szarym lub czerwonym. To właśnie formy przestrzenne, z których Elbląg powinien być szalenie dumny i chwalić się tym na okrągło. Jest jak jest… ale dzisiaj przychodzę z pomocą. Zbieram wszystkie informacje do jednego wora, minimalizuję je jak najbardziej się da i podaję Wam wszystko co musicie o tym wiedzieć 😀
w 1965 roku odbyło się pierwsze Biennale (czyli impreza, która odbywa się co dwa lata) Form Przestrzennych zorganizowanych przez Gerarda Kwiatkowskiego we współpracy z Zakładem Mechanicznym Zamech. Na wydarzenie zaproszono artystów, przeważnie malarzy, którzy (jak się dowiedziałam ze spaceru FormaWalk) mieli wykonać rzeźbę z metalu w konkretnej przestrzeni miasta. Artyści dostawali również materiał, którym mieli się posługiwać, oraz fachową pomoc ludzi pracujących w Zamechu. Na wykonanie swojej pracy mieli miesiąc.
Gerard Kwiatkowski wychodził z założenia, że ludzie nie mają czasu chodzić już do galerii sztuki i trzeba wyjść im ze sztuką na przeciw. Chciał, aby ludzie mijali sztukę w drodze do pracy, czy na spotkanie. Prace miały być wpisane w otoczenie, tak aby dla mieszkańców były czymś naturalnym i nierzucającym się w oczy.
A co to oznacza w praktyce? Tylko to, że ludzie zupełnie się tym nie interesują, ale również to, że nie rozumieją o co chodzi z tymi abstrakcyjnymi formami. Rozumiem to, ale cieszę się, że ja miałam okazję poznać co tak naprawdę to wszystko znaczy! 🙂
W szkole formy przestrzenne po prostu istniały- w rozmowach, naszych pracach, przykładach. Tym bardziej, że w momencie, kiedy byliśmy w drugiej klasie Galeria El obchodziła pięćdziesięciolecie 1. Biennale. Wtedy zrobiło się o formach naprawdę głośno, była specjalna wystawa w murach starego kościoła oraz wydano kilka publikacji. Ja czaję się na te dwie: tą i tą. Mam nadzieję, że w najbliższej przyszłości będę mogła mieć je w swojej kolekcji. Chciałam nawet do tej notki dołączyć kilka z moich prac, w których główną rolę odgrywają formy, ale uznałam, że zrodziłoby się zbyt duże zamieszanie. Postanowiłam poprzestać jedynie na zdjęciach-tak aby Was zachęcić 🙂
W styczniu 2016 roku odnotowano pięćdziesiąt trzy formy. Nie wiem ile jest ich teraz, ale przyznacie, że nawet jeśli liczba się nie powiększyła, to jest ich naprawdę bardzo dużo:) Ciekawe jest również to, że rzeźby co jakiś czas zmieniają swoje miejsce, co z racji tego, że tworzone były w konkretne miejsce jest dosyć dziwnym pomysłem, ale dla oka i przykucia uwagi mieszkańca jest to jak najbardziej trafny zabieg.
Z tego co kojarzę Galeria El chciała stworzyć jeszcze jeden spacer po formach i mam nadzieję, że to się stanie… w słońcu! 😀 Przewodnikiem jest Beata Branicka i choć byłam na poprzednim spacerze jedynie dziesięć minut, to już wyrobiłam sobie na jej temat zdanie i uwierzcie- jest genialna w tym co robi! Jeśli będziecie mieli możliwość być, to polecam. Postaram się wstawić informację na Facebooka, jeśli tylko takowa pojawi się na profilu galerii. Jestem świadoma, że nie wszystkim uda się być, dlatego polecam przeczytać bardzo treściwy tekst TUTAJ. Nie chciałam Was zarzucać tak konkretnymi treściami tutaj, tym bardziej, że w internecie u kogoś bardziej kompetentnego widnieje już wszystko co jest potrzebne.
Trzeba zdać sobie jedna sprawę jakie to jest ważne. Dla Elbląga, ale i dla polskiej sztuki. Wydarzenie było jednym z największych w Europie łączących sztukę z przemysłem. Jak wyczytałam w Wikipedii Elbląg przez kilka lat stał się miejscem bardzo wartościowym pod względem artystycznym na mapie Polski. Jest napisane również o tym, że Biennale poruszyło ludzi i zaczęli o tym żywo dyskutować, nawet jeśli to nie były przychylne opinie 😉 Nadal to robią! I to jest w tym wszystkim takie niesamowite.
A! No i nie oczekujcie, że Ci, dla których formy przestrzenne są ważne, debatują przy nich każdego dnia i upijają się ich wyjątkowością. Nie. Korzystają z nich w taki sposób, w jaki chciał tego twórca Biennale… przechodzą obok nich idąc do pracy, a czasami wtapiają się tak mocno w tło, że najzwyczajniej w świecie ich nie zauważają, ale to jest w tym piękne. Łódź ma swoje murale, a niepozorny Elbląg ma swoje rzeźby! 🙂
Poniżej macie moje zdjęcia, a pod TYM linkiem przepiękne i bardzo ciekawe zdjęcia archiwalne. Znajduje się tam dokumentacja procesu powstawania form 🙂 Zapraszam serdecznie.
Wybieram się do Elbląg za jakiś czas i chciałabym zobaczyć większość form. Podpowiesz mi gdzie ich najlepiej szukać? W jakiś parkach? Na skwerach? Koło Galerii EL?
WSZĘDZIE! 😀 Cała zabawa w odnajdywaniu 😀 Kilka jest wokół Galerii El i na dziecińcu, później kilka jest przy starym mieście tam gdzie jest Plac Słowiański, są też na Tysiąclecia. Kilka jest na Zawadzie, w Bażantarni są… ah, gdzie ich nie ma ^^