Hejka! 🙂
Rzadko kiedy udaje mi się dodać jakąś książkę przed premierą, chociaż spływa do mnie ich cała masa. Już tak po prostu mam- nie czytam na siłę, tym bardziej kiedy nie mam czasu zupełnie na nic. Jednak czasami zdarzają się takie, że po otworzeniu ich z paczki mam ochotę od razu napisać na blogu, że mam i jestem zakochana. Tak samo było tym razem i cieszę się niesamowicie, że mogę Wam o tym powiedzieć.
Już na wstępie zaznaczę, że książki nie przeczytałam i nie przeczytam. Przynajmniej nie w całości. Nie jestem fanką biologi, chociaż oczywiście byłabym zupełną ignorantką, gdybym całkowicie nie zwracała na nią uwagi, ale wystarczy mi tyle, co czasami wpadnie w moje ucho lub oczy. Zupełnie nie mam czasu na czytanie całym ksiąg o inteligencji kwiatów (chociaż połowę przeczytałam jednym tchem podczas podróży autobusem). Czemu mówię o tym tak otwarcie? Bo jestem przekonana, że na świecie nie istnieje tylko jednak Karolinka, która woli sięgnąć po lekturę o wiele ciekawszą w historię i bohaterów niż biologiczny rozwój roślin i boję się, że prze ten pryzmat mogą pominąć tę pozycję. A jest to krok zupełnie niesłuszny!
Inteligencja kwiatów to jedna z najpiękniej wydanych książek wydawnictwa MG, jeśli nie najpiękniejsza. Zaczynając od okładki i pięknego, złotego, wypukłego, druku, poprzez idealny odcień brudnego różu. Ilustracje w książce są obłędne! Przypominają stare biologiczne poradniki do medycyny, czy po prostu zielniki, które moja babcia trzymała w domu. W tamtych czasach każda książka była warta dużego wora złota i zupełnie się temu nie dziwię. Na wszystko poświęcano tyle samo uwagi, co powodowało, że scalało się to w idealną całość. Tutaj zauważyć można ten sam zabieg. Obrazków jest dużo. Jest ich bardzo dużo i śmiem twierdzić, że zajmują połowę wszystkich stron. Ilustracje są bardzo kolorowe, ale mimo wszystko nienachalne i idealnie wpisują się w całą konwencję. Estetyczność i delikatność tej książki skradła moje serce i mogłabym przeglądać ją dniami i nocami (w tajemnicy Wam powiem, że trochę tak robię).
Bardzo efektownie wygląda również niewielka interwencja w tekst. Każda nazwa rośliny jest zaznaczona zielonym kolorem, dzięki temu mamy spójną całość z ilustracjami. Tak niewielki zabieg, tak proste rozwiązanie, a robi tak dużo! Jestem zachwycona i nigdy nikomu nie oddam tej książki! Jest moja już po wieki! 😀
Dlatego, jeśli ktoś z Was miał wątpliwości lub już na wstępie uznał, że to pozycja nie dla niego, bo co go obchodzą rośliny, to jeśli uwielbia estetyczne i dobre książki, to mam nadzieję, że przekonaliście się, że to nie wyklucza posiadania jej. No cudo! Cuuudo! ♥ Dziękuję Liceum Plastyczne, że przez cztery lata nauczyło mnie prawdziwego, dobrego i cenionego piękna!
Premiera: 10 maja 2017 r.
Buziaki! :*
ps nie wiem czy uda mi się dzisiaj wstawić post z zakończenia, jeśli nie, to na pewno pojawi się on tutaj jutro! 🙂
Najnowsza książka Maeterlinca już na blogu! Życie pszczół
1 Comment