Lifestyle

studniówka

Hejka! 🙂
Uf! Zmotywowałam się żeby napisać o tak ważnej dla mnie rzeczy na blogu. Mam nadzieję, że fajnie będzie tutaj wracać co jakiś czas (tak jak do innych postów tego typu) oraz mam cichą nadzieję, że może ktoś to przeczyta, zainteresuje go to… a może jest tu dziewczyna, która za rok ma studniówkę i coś jej to pomoże? Byłoby dobrze 🙂 Wczoraj miałam studniówkę! Podobno bal życia i niesamowite przeżycia. Dzisiaj opowiem trochę o tym całym wydarzeniu. Czy to rzeczywiście było takie fenomenalne i czy warto uczestniczyć w tym wydarzeniu.
No to od początku- (a abstrahując, bo właśnie poczułam w sercu- dzisiaj odkryłam nieziemną muzykę, tak więc nowa siódemka coraz bliżej!♥) zawsze wydawało mi się głupotą ogromne przygotowanie do balu, który jest imprezą szkolną i na której są nauczyciele i rodzice… do czasu 😉 W tamtym roku miałam być osobą towarzyszącą i iść z kolegą na dużą studniówkę w innej szkole. Odbiło mi totalnie i już w październiku poszłam do krawcowej. Moja koleżanka, która miała własną studniówkę śmiała się, że wkładam w to więcej czasu niż ona, jednak wtedy to było jedynie buszowanie po internecie w celu znalezienia odpowiednich inspiracji dla siebie i krawcowej, szukanie materiału (co było najgorsze) oraz znalezienie krawcowej (która do teraz sukienki mi nie uszyła). Na tym się skończyło, jednak w tym roku przyszedł czas na moją studniówkę i wszystko wyglądało już zupełnie inaczej. Studniówki w Liceum Plastycznym w Gronowie Górnym, to jedne z dwóch najmniejszych, bardzo kameralnych studniówek w Elblągu. Liczba uczniów nie przekracza dwudziestki, co powoduje, że mieścimy się w każdej nawet najmniejszej sali (uf! Jak dobrze, że odpadają miejskie hale gimnastyczne i może być lokalu!♥). Od zawsze trochę żałowałam, że nie będę uczestnikiem tak wielkiego przedsięwzięcia i masówki jaką jest bal maturalny w każdym ogólnokształcącym liceum… ale jak wiadomo- każdy medal ma dwie strony i nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło- nasza szkoła zawsze ma przewodni temat! Poza tym kto mnie zna, wie, że pasuje jedynie do takiego środowiska i to właśnie tam bawię się najlepiej.
Przez pierwsze trzy lata myśleliśmy o zrobieniu czegoś na wzór studniówki z PRL-u, ale uznaliśmy, że wolimy mieć piękne kreacje, naszły nas myśli o disco… ale wtedy elbląska Mjazzga zdecydowała się wprowadzić najlepsze imprezy w mieście Disco Mjażżdżo, więc nie było już jak konkurować. Dopiero we wrześniu dowiedzieliśmy się, że chociaż to impreza tematyczna, to jednak nie przebierana- musimy wprowadzić jedynie elementy. Zdecydowaliśmy się na maski. Temat dość powszedni, ale chyba na zawsze modny i odpowiedni. Postanowiliśmy, że nie zatrzymujemy się jedynie na maskach weneckich, ale otwieramy swoje głowy na wszelkie pomysły.
Uwierzcie, że zaczynając przygotowania we wrześniu nie zdążycie zrobić nic. My nie zdążyliśmy. Matura, dyplom, bieżąca nauka, chęć posiadani własnego życia i zwykła niechęć klasowa sprawia, że wszystko i tak zostaje na ostatnią chwilę. Wszystko oczywiście rozbija się o koszty, które są olbrzymie. Sala- wybraliśmy chyba najfajniejszą i najbardziej gustowną w całym Elblągu, ale niestety skończyło się na tym, że wylądowaliśmy w miejscu dość zwyczajnym i niewielkim. Zaproszenia- miało być pięknie, chcieliśmy czerpać garściami z rocznika, który studniówkę miał dwa lata przed nami… ale skończyło się na tym, że jedna z lasek w naszej klasie wzięła gotowy wzór z internetu- bardzo ładny, ale jednak zupełnie nie nawiązujący do balu maskowego… tym bardziej do liceum plastycznego. Z masą błędów i nerwów- w ostatecznym rozrachunku wyszło całkiem ładnie 🙂 Polonez, wydaje mi się, że to jedyna rzecz, którą zrobiliśmy przepięknie! Nie oglądałam go z boku, ale tańcząc go już przed niewielką publicznością czułam się świetnie- a to chyba najważniejsze. Ćwiczyliśmy, spinaliśmy się do tego całością i było widać rezultaty! Uwielbiam ten moment. Po szóstej klasie podstawówki, po gimnazjum i teraz. Jedna z lepszych tradycji, jakie się zachowały na balach. W program artystyczny nie mieszałam się totalnie, odłączyłam się od tego całkowicie i zupełnie nie wiedziałam co się dzieje. Wyszło nudno i bez polotu… ale czy jakikolwiek program artystyczny przygotowany na studniówkę jest fajny? Nie znam takiego. Znalezienie Dj-a okazało się rzeczą z pozoru łatwą… która rozczarowała dopiero na miejscu. Jak każdy wie puszczający muzykę to osoba wręcz święta i najważniejsza na tego typu imprezach. Potrafi wszystko zepsuć lub zrobić z imprezy cudo! U nas wybrał tę pierwszą opcję. Wiecie jak to jest- idziecie na BAL, ubieracie piękne suknie i czujecie się tak przepięknie i dostojnie, więc macie zamiar bawić się również przy takowej muzyce. Wymyślacie playlisty (polecam moją Magdę, która przez kilka miesięcy namiętnie wsłuchiwała się we wszystkie dźwięki i wyłapywała te największe hity, przy których nóżka sama rwie się do tańca)… i nagle na imprezie pojawiają się jakieś żałosne typeczki, które umieją bawić się jedynie do disco polo. Co wtedy robicie? Niestety nie możecie nic. Pewnie, uwielbiam bawić się przy Akcencie, czy innych tego typu zespołach- ale wybierajmy dobre miejsce i czas;)
Jednak najważniejsi są ludzie! Nie ważne, czy będzie ich trzystu, czy jedynie czterdziestu. Miałam idealną osobę towarzyszącą, wspaniałych ludzi obok siebie przy stoliku i nawet wkurzanie się na dziwne sytuacji było przyjemniejsze hahahhaha. Nawkurzałam się tutaj niesamowicie na wszystko, ale gdzieś musiałam. Tak naprawdę pomijając wiele dziwności- było fajnie… ale czy studniówka to rzeczywiście bal życia? Mam nadzieję, że nie (!) i że doświadczę czegoś iście pięknego na własnym weselu. Wydaje mi się, że przygotowań może być podobnie wiele jak teraz ^^
A jeśli już o przygotowaniach- znalazłam fantastyczną krawcową, która sama zajmuje się znalezieniem materiału na sukienkę- wie jaki materiał, wie ile potrzeba, a uwierzcie, że znalezienie odpowiedniego jest bardzo trudne. Wszystko szybciutko i piękniutko. Jeśli ktoś z Was jest z Elbląga, to polecam Salon Ewa na Morszyńskiej. Swoją piękną maskę o dziwo znalazłam w H&M, a buty na zalando- dopiero odkrywam uroki tej strony, a ja jako łowczyni przecen czuję się tam jak w raju. Do tego złoty spray i brokat- i można biec na bal! 😉
Chciałabym kiedyś przeżyć taką wielką studniówkę, może ktoś kiedyś postanowi mnie wziąć do towarzystwa, ale na razie stwierdzam, że w zupełności nie dziwię się nauczycielom, którzy jak za karę przyjmują co roku nowe zaproszenie od abiturientów… takie to jakieś naciągane i dziwne. Gdyby tak zmienić formułę i móc pominąć program artystyczny, byłoby przyjemnie. Czekam na Wasze relacje ze swoich studniówek. Byliście? Będziecie? Czy jednak staracie się ni mieszać w takie imprezy? 😉

Buziaki! :*

4 Comments

  1. Moja studniówka już za tydzień. 🙂 5 klas i wszystko w szkole, która nie jest za duża, ale taka tradycja 🙂
    Kurcze, fajnie musi być w takim kameralnym gronie, znasz większość ludzi i pewnie z dużą częścią masz dobre relacje. Muzykę na imprezie chyba jest najłatwiej zepsuć. Tak jakby prowadzący nie rozumieli, że powinni wszystkiego po odrobince puścić i wtedy zobaczyć przy czym dana grupa bawi się najlepiej.

    1. Znam wszystkich, ale czy lubię… to trudne pytanie 😉 Bawiłam się w swoim gronie i było mi dobrze. Nie trzeba zawsze garnąć się do wszystkich- warto mieć przy sobie tych najbliższych 🙂 Udanej studniówki!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *