Chyba czasami zapominam, jak wiele lat prowadzę tego bloga i jak bardzo siłą rzeczy musi on zmieniać swoje motywy przewodnie. Próbuję tutaj nie dopuszczać do siebie myśli, że jestem Kobietą. Za każdym razem staram się, aby było przyjemnie… ale chyba nie o to chodzi. Fioletowe-serce– pomijając jak bardzo żenującą nazwę posiada- jest moim internetowo zapisanym biciem serca, wszystkimi radościami i smutkami. Wszystkim tym, co mam w środku i co w jakikolwiek sposób mnie rusza. Czasami jest to najfajniejszy film, czasami rewelacyjna piosenka, książka, czy strona internetowa. Znajdziecie tutaj wiele tematów i niewątpliwie im dłużej będę starała się doskonalić tego bloga- będzie ich jeszcze więcej. Wiedziałam, że będzie mi się pisało ten post bardzo ciężko. Postanowiłam przynajmniej w pewien sposób rozluźnić się napojem, który robię jedynie przy złym humorze- czarna herbata, cytryna i dwie łyżeczki cukru. Pomaga zawsze. Mam nadzieję, że dzisiaj pomoże również.
Nie mam już czternastu lat. Moim życiowym celem nie jest obejrzenie jednego dnia jak najwięcej odcinków Pamiętników wampirów. Przez te lata stałam się Kobietą, która w swoim życiu odnalazła cel swojego istnienia i chciałaby krzyczeć o tym jak właściwa jest ta Droga, którą postanowiła podążać. Naprawdę nigdy nie chciałam namawiać do swojej wiary, wiem, że to okropne robić coś na siłę. Nie chcę przekonywać Was nadal… tylko aktualnie dzieją się w Polsce, w Kobietach takie rzeczy, że nie mogę PO PROSTU NIE MOGĘ przejść obok tego obojętnie. Niektórzy mają łatwiej-napiszą kilka słów w pamiętniku, powiedzą znajomym i im przejdzie. Ja staram się mieć z Wami stały kontakt i mówić o rzeczach istotnych lub mniej, ale jednak wylewam tutaj większą część swoich aktualnych myśli. Chciałam pominąć, przemilczeć. Nie udało mi się z czarnymprotestem, nie uda mi się również dzisiaj…
Serce mnie boli. Serce mi wręcz krwawi jako Kobiecie, Przyszłej Matce, Żonie. Po wielu burzach w swoim wnętrzu stwierdziłam, że #czarnyprotest jako taki jest dobry. Po wielu walkach z samą sobą stwierdziłam, że tak- Kobiety powinny mieć wybór w trzech wypadkach- przy ogromnej chorobie dziecka, zagrożeniu życia Kobiety, czy w wypadku gwałtu. Naprawdę w takich momentach nie mi oceniać takie wybory… Tylko jak to zawsze bywa- dasz palec, ludziom się spodoba, więc chcą całą rękę. W momencie kiedy dziewuchy wyszły na ulicę walczyć o swoje prawa i wygrały- internet zawrzał jeszcze bardziej.
Już bardzo dawno polubiłam na facebooku fanpage gazety Wysokie obcasy. Uwielbiam ich bardzo ciekawe artykuły, które za każdym razem są naprawdę dobre i godne polecenia każdemu. Kilka dni temu na okładce dodatku do Gazety Wyborczej ukazała się Natalia Przybysz… i niestety tak, ja również wyrażę opinię na ten temat, bo moja dusza cierpi, kiedy widzę ten cały syf!
Jak już wspomniałam wyżej- protest przeciw najnowszej ustawie był właściwy i najwłaściwszy, jednak to co spowodowało zwycięstwo Kobiet przeraża mnie dogłębnie! Tak, Kobiety zaczęły rozmawiać otwarcie na temat aborcji jedynie w tych skrajnych wypadkach. Można było przeczytać wiele naprawdę mądrych wypowiedzi i wyrobić sobie swoje zdanie na ten temat- rewelacja! Sprawa ucichła na kilka dni… i nagle- Natalia Przybysz wydaje piosenkę i udziela wywiadu.
Poszła o krok dalej i postanowiła z dumą przyznać się do tego, że w jej kolorowym, pięknym życiu kolejne, trzecie, dziecko zupełnie nie pasowało do układanki, więc pojechała na Słowację i w pięć minut się go pozbyła. Nie, dziecko nie było chore. Nie, Natalia nie miała problemów ze zdrowiem. Nie, dziecko nie było z gwałtu. Zdrowy owoc miłości został po prostu ewakuowany z ciała, ponieważ „kobieta musi mieć wybór”. WYBÓR?! Wybór do czego?! Artystka, która była dla mnie idealna, której płytę słucham namiętnie do teraz, która wydawała mi się tak mądrą i dobrą osobą- no wiecie, adopcja pszczół, dobro zwierząt. Wszystko super.
Nie chcę, naprawdę nie chcę rozckliwiać się na temat Natalii Przybysz, której płytę po przeczytaniu tego paskudnego wywiadu o mało nie zniszczyłam i nie wyrzuciłam z obrzydzenia. Chciałabym po prostu zastanowić się nad ogółem. Nad kobietami, które mają czelność w dzisiejszych czasach argumentować „swój wybór” tym, że mamy XXI wiek, że to nie średniowiecze. NAPRAWDĘ?! Czy zabijanie własnego dziecka, podczas kiedy mamy wspaniałego męża, dzieci i wszystko na swoim miejscu… czy naprawdę mamy prawo dokonywać tak brutalnego czynu?! Jak można publicznie, z dumą przyznawać się do takich czynów?! Współczuję każdej Kobiecie, która dokonała aborcji będąc młodą dziewczyną, które teraz cierpią z tego powodu. Zastanawiałam się jakiś czas temu, czy w moich oczach nie byłoby lepiej, gdyby jednak po dokonaniu tej decyzji dziewczyny żyły normalnie, bez żalu. NIE. Po przeczytaniu tak wielu słów w komentarzach stwierdzam, że posunięcie się do takiego czynu i robienie z tego zwykłego zabiegu jest ponad moje siły, sumienie i jakiekolwiek ludzkie odczucia!
Dokąd zmierza ten świat?! Mam naprawdę wiele obiekcji wobec Kościoła- miejsca, które jest moim stałym spotkaniem z Bogiem, z sensem mojego życia. Naprawdę często zastanawiam się po co i dlaczego… ale nie uważacie, że nawet ten głupi seks po ślubie ma sens?! Okey, to mega straszne i buntuję się przeciw temu każdą swoją częścią ciała. Nawet rozmawiałam o tym z koleżanką, że pewnie ten jeden ogromny zakaz blokuje wielu młodych ludzi w wierze- nic dziwnego. Jednak spójrzmy na to trzeźwym, czysto teoretycznym wzrokiem: czy to nie pięknie rozpocząć współżycie po ślubie, z jedynym partnerem na całe życie. I nie mówię tutaj o współżyciu, które równa się produkowaniu dzieci- zupełnie nie. Brzydzi mnie to i jestem całkowicie przeciw. Chodzi mi o to, że nawet jeżeli się zabezpieczasz, ale wiesz, że to ten jeden, na całe życie i kiedyś tam pewnie pojawią się u Was dzieci… to nagle ta wpadka nie ważne zupełnie kiedy, po prostu- jest najpiękniejsza na świecie! To tak wielki owoc Waszej miłości! To coś co połączył Bóg i jeszcze bardzo pobłogosławił nowym życiem- stworzonym z Was! Dla mnie to jest tak wielkie i ogromne, że nawet nie mogę sobie tego wyobrazić! Jak w dzisiejszych czasach, kiedy połowa społeczeństwa przechodzi na weganizm, brzydząc się cierpienia zwierząt i jedzenia jajek- nagle ta sama część ubiega się za mówieniem o aborcji bez wstydu, z pełną dumą i radością, że ma się wybór! To jest dla mnie zbyt wiele…
Chcę poruszyć jeszcze naprawdę wiele wątków i stworzyć przynajmniej piętnaście akapitów, jednak dzisiaj na tym zakończę. Może w przyszłości stworzę coś nowego, chociaż mam nadzieję, że nie będę musiała. Jedno jest pewne- zaczynam jeszcze więcej i mądrzej, w bardziej przemyślany sposób pisać o Bogu na tym blogu. Skoro świat idzie w odwrotnym kierunku, to ja się przeciwko temu buntuję z całego serca! Bóg jest wielki. Codziennie dokonuje wielkich/małych cudów! Dzisiaj dokonał namacalnych w moim życiu- w Waszym też… tylko to dostrzeżcie! Serio 😉