Hejka! 😀
Czekałam na ten powrót do domu cały wyjazd… to dziwne. W każdym razie: po szpitalach, po lekarzach, po wyjazdach- wreszcie mam spokój. Moje życie będzie teraz tak bardzo usystematyzowane i z planem na każdy dzień, że jestem przekonana, że wszystko co planuję sobie w głowie uda mi się zrobić. Siedzenie w mieście w czasie wakacji jednak ma milion swoich plusów… a przynajmniej ja umiem to wykorzystać 😉
Pamiętacie jak ostatnio mówiłam Wam, że uszyłam spódnicę? O niej jeszcze na blogu będzie głośno, bo w trakcie tworzenia włączyła mi się artystyczna wizja i na uszyciu się nie skończy. Stworzę swoje małe dzieło i mam nadzieję, że wyjdzie tak jak mam to w głowie. Jednak dlaczego teraz o niej wspominam? Ponieważ powstała ona jedynie dlatego, że chciałam wypróbować siebie, maszynę i wykrój jeszcze przed wykrojeniem jej z docelowego materiału w pszczoły.
Udało się! Jednak zrobiłam ją w dzień wyjazdu. Na zrobienie pięknej spódniczki w pszczoły musiałam poczekać jeszcze tydzień. Wróciłam o siódmej rano, spałam do dwunastej, pobiegłam do pasmanterii po guziki i nici (wiecie, że uszyłam dwie rzeczy na nowej maszynie bez świadomości, że do maszyny używa się innych nici O.o Cyrk na kółkach z tym moim szyciem! Na szczęście zdobyłam potrzebną wiedzę i teraz już jest chociaż troszkę profesjonalniej 😀 Kolejnym etapem będzie znalezienie odpowiedniego pojemnika na nici, igły, szpilki, nożyczki i wszystkie potrzebne rzeczy- jest ich sporo! Jak już znajdę idealny, to Wam pokażę), wróciłam i zaczęłam szyć! Oczywiście jak to zazwyczaj bywa- kiedy chcesz żeby koniecznie Ci coś wyszło zazwyczaj jesteś tak zestresowany…. że Ci się nie udaje. U mnie było ciężko- ale jestem w stu procentach zadowolona. Jak na pierwszy (okey, okey- drugi) raz to naprawdę całkiem dobrze.
Kiedy tak sobie wkuwałam szpilki przypomniała mi się mama mojej koleżanki, która podobno nie umie przyszyć nawet guzika. Ja dzisiaj przyszyłam ich aż sześć i naprawdę zachodzę w głowę jak ktoś może nie umieć tego robić. Okey, rozumiem, że może się nie chcieć… ale żeby nie umieć? ^^ Mam nadzieję, że Wy umiecie 😀
Co do materiału, bo o nich też miało być tutaj sporo: materiał w pszczoły pochodzi ze strony, o której już Wam pisałam TUTAJ KUKA (www.ku-ka.pl) , w której sami możecie zaprojektować swój wzór! ♥ Ja jednak na razie nie skorzystałam z tej możliwości, ale nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa 😀 Przyszedł do mnie metr tkaniny. Uszyłam z niego spódnicę… a jego nadal jest sporo. Dzięki temu zrodziła się w mojej głowie taka myśl, że będę Wam mówić co można z metra i że można naprawdę dużo. Tak więc tych postów będzie naprawdę sporo. Uszeregujmy to teraz: na początku będzie taki post jak dzisiaj- trochę słów wstępu i mojego gadania o materiale, sklepie, wykrojach, nitkach itp…. tematy robocze, w pracy. Później będzie pojawiał się post z kompletnym strojem- w ładnej scenerii (taki jaki pojawi się jutro^^) i kolejny i kolejny… aż na końcu będę zbierać wszystkie te rzeczy w jedną zlepkę. Myślę, że może być fajnie, bo z tego metra można serio dużo 😀 A mi się zawsze wydawało, że to pewnie trzeba kupować z piętnaście metrów na bluzkę…. bez sensu ^^ A! no i nie byłabym sobą, gdybym w te posty nie wplątywała książek. Za kilka dni przedstawię Wam tę, która zainspirowała mnie najbardziej do tego całego zamieszania.
Buźka! :*
A który materiał wybrałaś na ta spódniczkę?:)
Satyne, ale tak jak wspominałam- nie znam się na materiałach, więc nie wiem czy to był strzał w dziesiątkę…. ale uszyłam, podoba mi się, chodzę w niej… więc chyba mogę polecić? ^^