Hejka! 🙂
Już wczoraj zabierałam się za ten post, ale sprzątanie domu oderwało mnie od laptopa. Natomiast dzisiaj, z wysprzątanymi podłogami, kuchnią i pokojami mogę spokojnie do Was pisać. Wiecie- chciałabym na tym blogu pokazywać jedynie moje fantastyczne, idealne życie i mówić Wam, że wszystko co zrobiłam w ciągu dziewiętnastu lat mi wyszło…. jak wiadomo nie zawsze tak jest i czasami piszę Wam o moich smutkach i niepowodzeniach, ale to chyba normalne. Nie chcę udawać kogoś kim nie jestem. Nie chcę udawać, że jestem wybitnie uzdolnionym dzieckiem, które umie uszyć wszystko za co się tylko weźmie. Dzisiaj właśnie o tym! 😀
Wakacje to wyjazdy, przyjazdy i ogólne nocowanie po domach innych ludzi. Postanowiłam, że uszyję sobie piękną pidżamkę na bardzo gorące dni. W pracowni mam całą szafę materiałów, które gromadziłam przez wiele lat (w nadzieli, że kiedyś kupie maszynę i będę szyła- w końcu to nastąpiło!). Znalazłam piękny biały, cienki i śliski materiał- uznałam, że będzie idealny! Wymyśliłam sobie, że puszczę w nie materiał, którym będę wiązać ładną kokardkę z przodu z czarnego materiału w drobne szare kwiatki. Chciałam na bluzce zrobić z takim motywem również kieszonkę- żeby od razu było wiadomo, że to komplet. W głowie już sobie wyobrażałam jak piękne zdjęcia zrobię sobie na bloga (tym bardziej, że w najbliższym czasie mogę wykorzystywać do robienia zdjęć człowieka, a nie statyw- bójcie się, może go wykorzystam i zdjęcia będą inne niż zawsze!:D) …. no wiecie- rozścielone łóżko, biała pościel, kawa, książka, kwiatuszki, i JA w mojej pidżamce. Typowe instagramowe zdjęcie, którego nie posiadam i jak się okazało nigdy nie posiądę.
Wykrój spodenek robiłam z pomocą postu na blogu joanka-z KLIK a szyłam wraz z CoZa Szycie (o której na blogu niedługo więcej!) KLIK. Dziewczyny spisały się na medal i pięknie mi pomogły, tylko kiedy w mojej głowie pojawia się pierwsza myśl: dobra, tutaj może być krzywo, później się wyrówna -jestem stracona! Naprawdę nie polecam takiego sposobu, nigdy się nie sprawdza. W każdym razie nie sądziłam, że będzie aż tak źle i naprawdę nie wiem skąd brałam swoje wymiary. Na dole możecie zobaczyć, jak pięknie spodenki opinają mi talię (he he…). A jak miały wyglądać? Miały być całkiem luźne i wygodne. Okazały się luźne jedynie w talii, natomiast nogawki były akurat. Nie pytajcie o co mi chodziło kiedy je tworzyłam! 😀 A uwierzcie, że z przerwami zajęło mi to cały dzień O.o
No to tyle. Chciałam się Wam tak tylko pochwalić abstrakcyjnie i niemożliwie nieudanym osiągnięciem krawieckim! 😀 Żeby nie było, że tylko mi wychodzi (taaaak, nadal czuję się dumna z mojej spódniczki! ^^) Jednak aby podtrzymywać tradycję- wskoczyłam na szybko w niedokończone spodenki, założyłam bluzkę i zrobiłam zdjęcia. A co mi tam! 😀
bluzka New Yorker | spodenki Hand Made – materiał wynaleziony w szafie
Buziaki! :*
Nie ma się czzym przejmować! Mi na 10 uszytych rzeczy, 4 nie nadają sie do niczego, 2 nadaj się do niczego nie nadają, ale jest jeszcze szansa na zmiany, 2 są takie sobie i 2 są naprawdę ok 😉 ja na twoim miejscu, nie poddawałabym się tak łatwo. Talię można zmniejszyć, a nogawki rozpruć i wszyć lampasy 😉
o nie nie nie, spodenki poszły do kosza 😀 ale hola, hola- nikt nie powiedział, że się poddaję, wręcz przeciwnie! 😀