Hejka! 🙂
Wiecie co, już wiem w czym tkwi problem. W soboty mam więcej czasu, a przynajmniej cały czas mam otwarty komputer i robię masę rzeczy. Czasami robię przerwy i szperam po różnych stronach, co powoduje często moją wielką frustrację. I tak oto odkryłam tajemnicę dlaczego nie mogę pisać w soboty na fioletowym-sercu, a przynajmniej nie mogę robić tego w trakcie dnia. Mój blog, oczywiście, to miejsce, gdzie chcę pisać, dzielić się z Wami wieloma rzeczami… tylko nie uważam żeby wszystkie były odpowiednie na głoszenie publiczne. W tamtym tygodniu naprawdę przez cały dzień w złości brałam się za pisanie notki na temat … no nieważne…. ale czułam w sercu, że to musi zostać we mnie i w mojej złości. Nadal czuję, że cały świat powinien usłyszeć moje zdanie na ten temat, ale nie wiem- może napiszę jakieś pismo do wszystkich poważnych gazet. Nie chcę żeby mój blog zamienił się w coś niesamowicie poważnego. Wiem, że to może dziwne, ale chcę żeby to było takie miejsce kolorowe, wartościowe, lekkie, przyjemne i motywujące. Nie chcę zawierać tutaj zbyt często wątków, które są ciężkie i smutne. Tym bardziej jak dotykają tak w stu procentach mojego życia i prywatności. Podziwiam, naprawdę bardzo podziwiam ludzi, którzy z taką łatwością umieją mówić o problemach w odniesieniu do własnego życia. Może gdybym nie miała znajomych, a mojego bloga by nikt nie czytał, to traktowałabym go jako swego rodzaju pamiętnik, ale w obecnej sytuacji, kiedy mam dostęp do statystyk, kiedy wiem, że totalnie wszyscy moi znajomi z niewiadomych względów znają adres tej strony i czasami tutaj zaglądają- chyba ciężko by mi było otwierać się tutaj w stu procentach. Zdajecie sobie sprawę jak trudno być najszczęśliwszą dziewczyną na świecie?! ^^ Po pierwsze- to zawsze musi gdzieś znajdować równowagę i trafia zazwyczaj w punkty, w które nie powinno, a po drugie- chciałabym uszczęśliwić wszystkich wokół, którzy są dla mnie ważni.. a nie zawsze się udaje. Mimo wszystko jest wybornie, mówię Wam. Tylko jeżeli w kolejną sobotę znów nie pojawi się post, to nie wińcie za to mojego lenistwa. Miejcie gdzieś z tyłu głowy, że po prostu mam za duży natłok myśli i boję się, że w trakcie pisania wypłynie to na wierzch! 😀 A tak pomijając, to wiecie co- nigdy jeszcze chyba nie jarałam się aż tak bardzo swoim pokojem. Uwielbiam go, chociaż ma jeszcze mnóstwo solidnych niedociągnięć. Jednak tak jak Wam już wspominałam- u mnie wykończony pokój oznacza chęć stworzenia nowego projektu ^^
W tygodniu będą super posty! Mam już mnóstwo pomysłów i muszę je tylko rozdzielić na poszczególne dni żeby wyrobić się w czasie 🙂
Buziaki :*