Hejka! 🙂
Taaaaak, to dzisiaj jest ten dzień, kiedy w końcu powiem Wam kilka słów na temat najnowszej płyty Marii Peszek. Jestem przepełniona dumą, że moi czytelnicy to tak super dobrze rozwinięci muzycznie osobnicy. Wczoraj zmusiłam się do zrobienia zdjęcia i wreszcie napiszę kilka słów co i jak według mnie robi ten Karabin w muzyce. Tylko niestety nie mogę w pełni zrealizować swojego rytuału pisania muzycznej notki i słuchania płyty podczas pisania, bo jakoś nie mogę się przy niej skupić. Także będzie na wspomnieniach… całkiem niedawnych, bo przesłuchanych dzisiaj kilka razy pod rząd.
Zacznę od początku, od momentu kiedy o płycie nie słyszałam totalnie nic.
Pewnego dnia weszłam na facebooka, z nudów zaczęłam przeglądać tablicę i nagle trafiłam na Marię Peszek. Nowa płyta?! Co?! Jak fajnie… tylko ta okładka. Może skupmy się w tym momencie właśnie na niej. Nie wiem jakim cudem od pierwszych minut mi się nie podobała. Aktualnie trzymając ją w rękach stwierdzam, że to najwspanialsza okładka wśród wszystkich moich płyt! Trzeba sobie uświadomić jak bardzo Maria Peszek jest dojrzałą i świadomą artystką. Przecież wiadomo, że nie było robione to jako poważna piękna okładka. Ona miała być taka. TAKA. Nie umiem Wam tego wytłumaczyć mową pisaną, ale to tak samo jak mówię Wam bardzo często o ilustracjach do dziecięcych książek. Kojarzycie? Bardzo często są to jakby rysowane przez dzieci obrazki w przedszkolu, a tak naprawdę stoją za tym świadome ruchy i umiejętność wykorzystania dziecięcej kreski w dojrzałej twórczości- nawet jeżeli jest ona poświęcona dzieciom. Już rozumiecie, co mam na myśli? Poza tym idealna kolorystyka: konkretnie ten szary połączony z konkretnie tym żółtym , to strzał w dziesiątkę. Wyobrażacie sobie, że na okładce byłby jedynie karabin? Czuję, że również by mi się podobała, bo byłaby dobra, ale w porównaniu z tym- to byłoby nic 🙂 Także kwestię pierwszej grafiki mamy z głowy. Co ze środkiem? Jak zawsze zostawię to owiane tajemnicą ponieważ nie chcę Wam psuć niespodzianki. Kiedy ja mam możliwość sprawdzenia co kryje w sobie płyta to jestem zawsze mega szczęśliwa. Powiem jedynie, że wszystko jest świetne… oprócz zdjęcia. Czuję, że zostało zrobione, kadr spodobał się artystce, ale było poruszone, przepalone i nieostre, więc w ruch poszedł photoshop. Znajomość tego programu, to naprawdę dobra umiejętność- ale jedynie z głową. Nie wiem, może się czepiam, ale w tym momencie jestem na nie 🙁
Przejdźmy do muzyki! Przecież muzyka jest najważniejsza!! Płyta składa się z jedenastu kawałków. Jednak nim zaczniemy, może cofniemy się do początków twórczości Marii Peszek i jej płyt studyjnych. Zaczęło się od Miasto mani, której nie posiadam. Kupuję ją już od kilku lat, ale zawsze jest mi nie po drodze. Premierę miała w 2005 roku i jest to w moim odczuciu taka piękna płyta o Kobiecie. Pełna metafor, w której wiele osób może odnaleźć siebie- jak najbardziej na plus. Uwielbiam chyba każdą piosenkę. Płyta bardzo łagodna, rewelacyjna na wieczory… a poza tym Miasto Mania to spektakl podczas którego artystka śpiewa piosenki z płyty z teatralną ekspresją- mega! ♥ Bardzo chciałabym zobaczyć. Usłyszeć Mam kota w bardzo teatralnej wersji musi być wspaniałe. Co ważne, brak w niej jakichkolwiek kontrowersji, no chyba, że uznamy, że smutna Kobieta śpiewająca o tym, że Nie mam czasu na seks to już wielka kontrowersja. Jak kto lubi. Co z okładką? Miastowa. Nie lubię jej na pierwszy rzut oka, drażni mnie, ale zawsze jak się jej przyglądam to stwierdzam, że jest idealnie analogowo wykonana w starym stylu (nawet jeżeli obok analogowej fotografii nawet nie przechodziła) Kiedyś na grafikach robiłam do tej płyty okładkę i swoją lubię bardzo, no ale ta pobija ją mimo wszystko na głowę! Przejdźmy dalej….
Maria Awaria jeszcze bardziej subtelna i metaforyczna płyta o miłości, o relacjach damsko-męskich. O Kobietach Pistoletach. Perfekcja nad perfekcjami! Do tej płyty lubię wracać najbardziej. Za każdym razem zachwycam się niebanalnością tekstów i tak szeroko otwartą głową Marii na wszystko! Niby każdy wie o co chodzi, ale chociaż mówi o rzeczach czasami nawet gorszących, to mówi to tak w piękny sposób, że chcę więcej- taka właśnie Peszek ^^ Okładka wpadała w moje indiańskie klimaty na tamten czas, więc lubiłam bardzo i zawsze chciałam mieć ten pióropusz. W środku znajdują się (znów!) niezbyt dobre zdjęcia, ale jestem pewna, że o to chodziło. Jestem misiem… do napisania tej notki, po chyba dziesięciu latach wreszcie wsadziłam baterie do pilota do wierzy hahahaha, a chciałam to zrobić za każdym razem jak nie chciało mi się wstawać żeby jeszcze raz posłuchać płyty- dzięki, że jesteście i czasami zmuszacie mnie do niektórych rzeczy, nawet jak o tym nie wiecie ^^
No i wreszcie przyszła pora na Jezus Maria Peszek byłam zakochana do niemożliwości! Reklamowana była jako pierwsza płyta bez przekleństw, ale pierwsza tak bardzo kontrowersyjna. Niektórzy burzą się, że jak ja- taka katoliczka- mogę słuchać takiej muzyki. Ludzie! A czy wszystkie dobre piosenki charakteryzują moje uczucia? To, że słucham starego Myslovitz i uwielbiam każdy tekst i piosenkę nie oznacza, że wzdycham do jakiejś Kobiety, a mój pierwszy raz był z Twarzą Marylin Monroe lub słuchając Rojka wcale nie musiałam mieć wypadku lub posiadać dziecka. Tak, słucham Jezus Maria Peszek. Bardzo kocham wszystkie teksty na tej płycie. Uwielbiam je sobie śpiewać, nawet jeżeli jest to piosenka Pan nie jest moim pasterzem– chociaż moim jest. Tak samo śpiewam Nie wiem czy chcę – a ja wiem, że chcę. Tyle w tym temacie, przejdźmy dalej. Najmocniejsza, ale najwspanialsza! Uwielbiam każdą piosenkę. Uwielbiam to co Maria robi na koncertach z ta płytą! Uwielbiam jej wysmarowaną koszulkę czerwoną farbą i cover Mansona z podświetlanym cierniem na głowie i ogniami na dłoniach. Taaaaaaak, pewnie nie powinnam, bo jak tak można. Tylko, że ja sądzę, że Bóg jest mega super i umie śmiać się z takich rzeczy, a Maria Peszek jest chyba bardzo dobrym człowiekiem, więc mimo wszystko jest z niej zadowolony i bardzo ją kocha- z tego wynika, że nie ma żadnych przeciwstawień żebym ja jej nie mogła również kochać ^^ Pozdrawiam! A jak z okładką- uwierzcie, że zupełnie mnie nie interesowała. To było zbyt idealne w tekstrach żeby jakkolwiek zainteresowała mnie strona wizualna… ale no w sumie słabe rozmieszczenie tych liter, pewnie zrobiłabym inaczej… ale co za różnica?! Serio. Mogłoby być zapakowane w szary papier i uwielbiałabym równie mocno.
Karabin! Pierwsza myśl (po tej pierwszej myśli o okładce) dlaczego w nazwie nie ma żadnej gry słów z imieniem Maria?! Tak bardzo zastanawiałam się po Jezus Maria Peszek co jeszcze może wymyślić. Najwidoczniej nie mogła nic. Chociaż karabin w tym momencie brzmi jeszcze ostrzej, więc może zamierzony efekt, okey. Wybaczam. Co z tymi jedenastoma piosenkami? Wcześniej było o miłości, o mężczyźnie, o Jezusie… tym razem jest o bardzo aktualnej sytuacji, o wojnie, krwi i nienawiści. Uwierzcie, ze uwielbiam każdą piosenkę! ♥ Prawdopodobnie jest ona ze wszystkich czterech płyt najbardziej grzeczna pod względem językowym, ale mimo wszystko bardzo kontrowersyjna- do tego stopnia, że radia nie chcą jej udostępniać publicznie…. co za czasy -.- Wszystko jest miło i przyjemnie, aż nagle pojawia się piosenka Modern Holocaust (do której już powstaje klip! ♥) … nie wiem czy znacie to uczucie, gdy czasami ktoś obok Was pięknie przeklina. Nawet jak nadużywa, to robi to w tak odpowiednich momentach, że wydaje Ci się to jak najbardziej naturalne i właściwe. Jednak jest też druga strona medalu- czyli ludzie, którzy przeklinają w tak niestosownych sytuacjach, albo używają zbyt dużego wulgaryzmu do sytuacji lub kontekstu i nagle zapala się w Was takie zgorszenie i zakłopotanie. Macie tak? Naprawdę nic nie mam do ludzi, którzy przeklinają. Niech sobie nawet używają wulgaryzmów zamiast przecinków- nie moja sprawa. Nawet mi wyrywa się czasami o kilka słów za dużo na blogu, co dopiero w mowie mówionej, kiedy nie mam aż tak wielkiej kontroli nad swoimi emocjami, więc: jak najbardziej okey. W piosenkach również mi nie przeszkadza. Jednak przypomnijcie sobie np. Rojka i jego piosenkę Beksa i jedno jedynie niecenzurowane słowo w całej piosence. Mnie jakoś tak zawsze dziwnie porusza, a jak słucham jej przy Mamie czy Babci to mam takie „ojojo”- a to przecież kilka sekund bardzo dobrej piosenki. Później jest piosenka Nykiel Bądź duży i małe słowo „suka”- tak bardzo mi tak nie pasuje, ze nigdy się nie przyzwyczaję! Z drugiej strony jest milion piosenek, w których te partykuły wzmacniające robią dobrze. A co z tym Modern Holocaust? Słuchała jej naprawdę głośno. Pierwszego dnia przyszła do mojej mamy znajoma, a ja niczego nieświadoma nie ściszyłam… okazało się, że to był wielki błąd. Tak bardzo wulgarnej piosenki nie słyszałam chyba na swoich płytach nigdy hahahahh, a z drugiej strony refren jest tak wspaniały, że uwielbiam jej słuchać. Jednak musicie wiedzieć, ze jest baaaaaaardzo mocna i lepiej jej z rodzicami do kolacji chyba nie słuchać ^^ Się rozpisałam na temat jednej piosenki zbyt obszernie, ale czułam, że musiałam ^^
Podsumowując;
Nie zawiodłam się ani trochę. Jestem zachwycona i od kilku dni nie wyjmuję jej z odtwarzacza cały czas zapętlając. Zapewne niedługo będę musiała się jej pozbyć na chwilę z odsłuchu i zamienię ją na inną, ale to całkowicie naturalne i normalne. Mimo wszystko jestem przekonana, że jeżeli lubicie wcześniejszą twórczość Marii Peszek, to ta płyta również przypadnie Wam do gustu- nie ma nawet innej opcji 🙂 Także nie ma co czekać- zapraszam do sklepów!
A może ktoś z Was już jest szczęśliwym nabywcom? Jestem ciekawa Waszej opinii 🙂
Buziaki! :*
Ale super! Wreszcie jest ten wyteskniony post! <3
Słyszałam tylko te dwie piosenki z yt, ale wczoraj byłam w empiku i miałam kupić, ale sobie pomyślałam "poczekam na posta Karoliny" 😀
Btw, moim zdaniem na drugiej stronie okładki też jest świetna grafika! Niby ten sam karabin ale z tymi tytułami piosenek zupełnie inaczej się prezentuje ^^
Dzięki za post, Karolinka :*
A, i mam jeszcze pytanie: jesteś jeszcze weganką? c:
Masz rację! Z drugiej strony też jest super 😀 Ale fajnie, że moje zdanie jest dla Ciebie takie ważne hihihi :*
Chyba wegetarianką, bo wczoraj zjadłam twaróg 🙁 No ale miesiąc wytrzymałam bez problemy! Niedługo będzie o tym post- prawdopodobnie w poniedziałek! 🙂 Zapraszam
Ale jestem do tylu.
Nawet nie wiedziałam,ze juz jest nowa. Na pewno przesłucham, lubie ja!❤️
Czasami tak bywa, że umknie nam premiera płyty i później jest to dziwne uczucie- znam to ^^