Fioletowe-serce

4. ŻEBY BYĆ WEGANEM TRZEBA MIEĆ DUŻO CZASU!

Hej, jestem Karolina. Chodzę do Liceum Plastycznego. Zazwyczaj lekcje mamy do piętnastej od ósmej, ale z racji tego, że nie jest to szkoła w mieście muszę dojeżdżać- czasami nawet godzinę, co powoduje, że w domu zazwyczaj jestem o szesnastej- oczywiście jeżeli nie muszę załatwić czegoś na mieście, czy to prywatnie czy związane ze szkołą. Po szkole powinnam szkicować, malować, ciąć linoryty i robić projekty. Zgłosiłam się również do miliona projektów poza lekcyjnych, dodatkowych. Chodzę po szkole na zajęcia z animacji – idę do szkoły filmowej ( taki jest plan ) więc staram się kręcić jak najwięcej filmów, później to montuję ( na razie jestem na etapie chyba trzeciego, z tego co dobrze pamiętam ) No i jeszcze czasami postanawiam zostać w szkole do osiemnastej, bo może jakaś sesja w studio, a może potrzebuję tableta do grafik lub lepszego programu, którego nie mam w domu. Jestem również młodzieżowym koordynatorem sekcji medialnej Światowych Dni Młodzieży Diecezji Elbląg. Robię grafiki, kręcę filmiki, zajmuję się facebookiem Śdm. No i robię oczywiście wszystko to co wszyscy elbląscy wolontariusze ( czyli całkiem sporo ) Aha, no i przecież od trzech tygodni jestem na kursie dziennikarstwa, bo chciałabym później jakoś wykorzystać te moje zdolności do pisania czasami fajnych postów na blogu, albo dostania jakieś małej pracy w redakcji- bo czemu nie? Czasami lubię pójść jeszcze do kina na jakiś dobry film. Skoczę na wystawę w galerii sztuki. Bardzo rzadko, bo niestety nie mam jak lubię spotykać się ze znajomymi, chodzić na koncerty i do teatru. A no i jeszcze czasami pracuję w tym teatrze! Jak jest wolne to zapełniam grafik sesjami zdjęciowymi lub wyjazdami, na których staram się wypełnić czas co do minuty- tak żebym później nie miała wyrzutów sumienia, że pojechałam i nic nie zrobiłam. Aha! No przecież. Jestem jeszcze blogerką, co pochłania moje myślenie i dużo wolnych chwil w moim życiu. Chciałabym jeszcze czytać książki, ale odpuściłam- robię to w autobusie szkolnym. Ekonomia moi Państwo! Wykorzystywanie czasu. Czasami lubię odwiedzać Rodzinę, a czasami oni mnie. I czasami lubię wyjść potańczyć. A, no i jeszcze chodzę regularnie na basen ( no zazwyczaj chciałabym codziennie ) Mam swoją wspólnotę- całkiem blisko mnie, więc nie tracę czasu na dojście. I jestem uzależniona od weekendowego siedzenia na facebooku do późna ( ale jakby ktoś pytał z czego bym zrezygnowała żeby mieć chwilę dla siebie, to z tych wieczorów zrezygnowałabym najpóźniej! Nigdy bym nie zrezygnowała! ) Chciałabym jeszcze sobie szyć ciuchy, ale jak mam iść do Babci, to już wolę z nią pogadać, niż wgapiać się w maszynę. Poza tym robię jeszcze milion innych rzeczy, o których nie mam ochoty pisać na blogu, ale wiedzcie, że są 😀 I co? A no tak… przecież mam tyle czasu wolnego, że zostałam weganką… bo co w tym nudnym życiu robić…

MOI PAŃSTWO! OBALAM KOLEJNY MIT!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Całe życie wydawało mi się, że bycie wegetarianinem, a co dopiero weganem pozbawia totalnie życia. Mogą sobie na taką dietę pozwolić jedynie kury domowe, które siedzą w domu i nic nie robią ( albo TYLKO wychowują dzieci… taaaaaaaak, tyle pojęcia o życiu. TYLKO wychowywanie dzieci już samo w sobie nie pozwala na robienie niczego więcej -.- ) Wkurzyłam się jakoś pisząc ten post, bo wiecie…. jestem pracoholikiem i ostatnio usłyszałam to dosyć dosadnie, od kobiety, która trafia w każdy mój czuły punkt i każde słowo, które od niej usłyszę wwierca mi się w mózg. Bogu dziękuję za taką osobę!!! ♥ To jest tak, że ja mam świadomość, że robię całkiem sporo, ale kiedy mam do szkoły na jedenastą i mam wstać o dziesiątej- to bądźcie pewni, że ja wstanę nawet po dziesiątej, ale pierwszy budzik zadzwoni mi już o szóstej ( bo przecież mogłam zrobić tyle dobrego ) i od tej szóstej mam wielkie poczucie winy. Chcę spędzić spokojnie sobotę- bo przecież mi się należy! – nie ma możliwości, nawet jeżeli nic nie będę robić, to w głowie będzie mi huczało jak bardzo nie wykorzystuję dnia i od tych myśli wieczorem jestem jeszcze bardziej zmęczona niż gdybym przebiegła maraton ( żart. Nigdy nie przebiegłabym maratonu. Chyba, że po wodzie na plaży, to lubię ) i ze świadomością- mogę robić więcej!- przeszłam na weganizm! Bo ja przecież robię naprawdę mało i znajdę czas na codzienne gotowanie trzech posiłków. 
Nie mam tego czasu, uwierzcie… a głodna nie chodzę. I może jeżeli moi znajomi czytają ten post, to nie dowierzają, że to ma być obalenie mitu, ponieważ zarywam noce żeby piec bułki… ale może nie skupiajmy się tutaj na mnie ^^ Tylko jedno zdanie wytłumaczenia: po obaleniu mitu, że weganizm nie jest zdrowy, a moja dieta w szczególności wkurzyłam się na siebie i postanowiłam, że biorę się za siebie! Nie idę na łatwiznę- tylko jem zdrowo, bo się da! Ale nie wszyscy muszą jeść zdrowo! Przecież po coś Ci biedni chemicy wymyślili te wszystkie aromaty i substancje- korzystajmy, czemu praca ludzka ma się marnować -.- Mhy… może podzielę to na dwie część. Punk pierwszy będzie mówił o zdrowych weganach, natomiast punkt drugi o zwykłych.
1. ZDROWY WEGAN: niewątpliwie musi poświecić trochę czasu na pobyt w kuchni. Jeżeli chce wszystko robić sam, to od godziny do kilku godzin musi poświęcić na kuchnię każdego dnia. U mnie wygląda to tak ( hohoho, się zaszufladkowałam do zdrowego wegana ^^ ) wstaję dwadzieścia minut wcześniej żeby zrobić sobie śniadanie- jedzenie w domu nie zajmuje mi dużo więcej czasu niż wcześniej „problem” rodzi się przy zrobieniu jedzenia do szkoły. Wcześniej wyciągałam chleb, brałam szynę, ser i na autobus! Teraz używam bułek ( zrobionych w nocy ) kroje warzywa, wyciskam sok z pomarańczy i kroje banana do owsianki, wyjmuję jakieś wafle ryżowe i zazwyczaj starcza. Uf, w szkole można odetchnąć od kuchni. Po powrocie od razu idę robić obiad, bo jak sobie sama nie zrobię, to nikt mi nie zrobi… no chyba, że skuszę się na kotlecika schabowego, bo przecież raz nie zaszkodzi i nikt się nie dowie ( tak, jakbym robiłam to dla poklasku … w domu tak naprawdę wcinam mięso, tylko tutaj piszę, że nie ciiii… -.- ) moje obiady są szybkie, bo jestem zmęczona i w tygodniu zupełnie nie zależy mi na staniu przy garach 3 godzin. Najczęściej jest to kotlet ( wegański! ) zrobiony dzień wcześniej z super sałatką i ziemniakami lub ryżem/ kaszą/ itp. Czasami zdarza się zupa ( wegańska! ) jak na razie jedynie gotowa z marwit , ale nauczę się robić sama… a nie! Raz zrobiłam z soczewicy! Mega spoko! Tylko robienie gara zupy jedynie dla jednej osoby nie ma sensu. Na obiad ( wraz ze zjedzeniem poświęcam godzinę ) ale jest zdrowo smacznie i mogę odpocząć! Później jem jakieś Oreo ( wiadomo ^^ ) migdały itp. Przychodzi wieczór- na wieczór już wymyślam jakieś dziwne rzeczy i wtedy szperam po blogach wegańskich i otwieram około czterdziestu kart… no i nagle ostatecznie decyduje się na cztery rzeczy, które robię do trzeciej w nocy, ale sprawia mi to mega dużo radości, więc wcale mi to nie przeszkadza. Mam obok komputer- więc zamieniłam jedynie pomieszczenie. Nie siedzę w łóżku, a latam po kuchni. Tyle. 
Myślę, że zdrowy mięsożerca również poświęca trochę czasu na robienie jedzenia. ZDROWY! Mówię o zdrowym! Inna sprawa jeżeli ktoś postanawia przejść na weganizm nigdy wcześniej nie będąc w kuchni i stołującego się jedynie daniami mamy. Nie możemy obarczać mam robieniem dwóch rodzajów posiłków! Jeżeli decydujesz się na weganizm- bierz za to stuprocentową odpowiedzialność! Znam dziewczyny, które zupełnie nie zdają sobie chyba sprawy, że matki to też ludzie i też potrzebują odpoczynku. Nie każda kobieta marzy o siedzeniu całymi dniami w kuchni- serio. Jeżeli jednak jest ktoś kto wcześniej unikał kuchni, chyba, że po odebranie talerza z jedzeniem… no to oczywiście- uzna weganizm za coś co pochłania tyle czasu, że nie ma możliwości się do tego przystosować. Gówno prawda! Dieta jak dieta. Jak masz produkty, nie musisz iść na zakupy, to w czym problem żeby zrobić danie na szybko? 🙂
2.  ZWYKŁY WEGAN: śniadanie: kupiony chleb z pastą wegańską. W szkole/ pracy na pewno znajdzie się coś wegańskiego- owoce/ warzywa/ słodycze/ itp. Obiad? Kupione coś na szybko lub warzywa z ryżem lub inne danie robione w piętnaście minut. Przekąski no i coś dobrego na kolację. Dzienny pobyt w kuchni? 20 minut? DA SIĘ! Sklepy naprawdę są wyposażone w jedzenie bez jaj i mleka. Zapewne taki zwykły wegan poświęca mnóstwo czasu na szukanie produktów- ale spokojnie, ja też!
Aha, no to zakupy! Zakupy pochłaniają mnóstwo czasu! Kiedy wcześniej robiłam zakupy nie martwiłam się żeby iść do dobrze zaopatrzonego dużego marketu, bo przecież mogłam wziąć wszystko, a nawet w małym sklepiku przy osiedlu da się wybrać dużo dobrych rzeczy do jedzenia. Aktualnie muszę czytać wszystkie etykietki- najgorzej jeżeli na pierwszy rzut oka nie rzuci mi się podkreślone mleko, bo wtedy nie dowierzam i szukam jakiegoś produktu odzwierzęcego cztery razy. Jeszcze gorzej gdy mam na coś ochotę! O wtedy to koniec! Przedwczoraj miałam mega ochotę zjeść chipsy w kinie ( tak wiem, nie wolno jeść w kinie… ale szłam na luźny film. Poza tym w sumie zjadłam przed wejściem. Wybaczam sobie! ) mój kolega myślał, że mnie zabije. Poddawaliśmy się dwa razy i wychodziliśmy, ale ja tak bardzo miałam ochotę, że wracaliśmy! 😀 Wreszcie znalazłam i powiem Wam, że nigdy nie jadłam tak pysznych chipsów. Tak bardzo wyczekane. W sumie chipsy nigdy nie są pyszne O.o a te były ( BUM! Przed chwilą zaliczyłam się do zdrowego wegana i jem chipsy! ) Szybko się robi zakupy warzywne- uwielbiam je robić. Najwspanialej, że niedługo będzie można kupować już polskie warzywa i owoce na rynku! ♥ Inne rzeczy trzeba czytać, niestety ja czytam skład nawet tego co już miałam trzy razy w domu. Jeżeli idę sama na zakupy, to wsadzam słuchawki w uszy ( z tego całego weganizmu ostatnio je znalazłam!:D ) i spokojnie przechodzę sobie po działach. Czasami troszkę się wkurzam jak czegoś nie mogę, ale ogólnie jest dużo pozytywnych zaskoczeń 🙂 Weganie- nie chodźcie z normalnymi ludźmi na zakupy! I dla nich i dla Was będzie to katorga 😀 
Musicie zrozumieć, że nie jest tak, że weganie wstają o 5 rano, pieką dwie bułki, robią masło jedynie aby je posmarować, odrobinę majonezu i twarożek słonecznikowy ( swoją drogą przepyszny! ) … a najlepiej jak jeszcze o tej czwartej czy piątej będzie otwarty jakiś sklep żeby dopiero to kupić. NIE! Jeżeli zakupy- to duże, żeby wystarczyły na długo ( proste ) jeżeli bułki, to o kilka więcej, ponieważ domowe dobre są nawet na drugi dzień. Jeżeli twarożek, to taki do miseczki, żeby starczył na kilka dni. Masło na tydzień- majonez zapewne na dwa tygodnie ( nie wiem, jeszcze nie robiłam… ale przepis na słoik. A ja słoika nigdy nie zjadłam w jeden dzień ^^ ) Nie myślcie też, że te wszystkie posty na blogach wegańskich są codziennym menu. To są super rozwiązania niektórych rzeczy i super pomysły na pyszne posiłki, ale istnieją też inne metody. Chociaż też te z blogów- na które ja trafiałam, to naprawdę jakieś piętnaście minut roboty! ♥ I tutaj taki mały kontrast: mój wspaniały blog burczymiwbrzuchu ma rewelacyjne dania… ale dłuuuuuuuuuuuuugo się to wszystko robi! To mięcho musi się gotować, dusić, piec itp. Poza tym nigdy nie jadłam śniadań, obiadów i kolacji z tego bloga. Robiłam coś co akurat wpadło mi w oko. Więc do jasnej cholery ( ! ) dlaczego uważa się, że weganie robią totalnie wszystko tak jak na wegańskich blogach od poranka do nocy? 🙂
Było o kuchni. Było o zakupach…. chcecie wiedzieć coś jeszcze? Bo ja już chyba nie mam pomysłów ( jeżeli chodzi oczywiście o marnowanie czasu… bo na inne posty z tej serii mam mnóstwo planów ^^ ) Jeżeli chcielibyście żebym zawarła w tym temacie jeszcze jakiś wątek to piszcie śmiało w komentarzach. Powiem Wam jak to wygląda z mojej strony 🙂
Podsumowując:
Jeżeli jesteś osobą, która sama robi zakupy, która sama robi sobie kanapki do szkoły, która sama gotuje obiady i wszystkie posiłki dla siebie ( i dla bliskich jeżeli ma taką ochotę 😉 ) to weganizm nie zabierze Ci ani troch więcej czasu! Uświadomi tylko jak wiele możesz zrobić sam! Jak wiele możesz zrobić z produktów, które masz pod ręką… chociażby ten wyżej wymieniony twarożek ze słonecznika. CUDO! Zmielić pół szklanki słonecznika, dodać 3 łyżki wody, mniej niż pół cytryny ( wyciśnięty sok ) wszystko znów zblendować i dodać swoje ulubione przyprawy PYCHA! ♥ Przed weganizmem myślałam, że twaróg, to tylko biały, tylko z mleka- a tu proszę 😉 Fajnie tak wiedzieć więcej. Dla samej tej wiedzy warto czasami spróbować 🙂
Uf! Wyżyłam się 😀 
Znów zajęło mi to milion lat, ale mam nadzieję, że jeżeli ktoś bał się jedynie tego, że nie podoła z czasem- to przekonał się, że taki problem, to żaden problem! 🙂
Ja szykuję dla Was kolejne posty z serii Mięsożerca w świecie wega bo motywuje mnie wasze zaangażowanie w nie 😀 
Buziaki ! :*
ps mam nadzieję, że wyczuliście w niektórych momentach sarkazm? 
Wybaczcie sam mi się cisnął na usta^^

4 Comments

  1. Uuu, no i właśnie zgasiłaś mój ostatni komentarz! Ja na pewno zdrowo nie jem… Bogu dzięki za mój metabolizm :p
    Nina

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *