Hej hej hej! 🙂
Dzisiaj jest poniedziałek. Co to oznacza? Dwie kwestie: jeden-skończyły się moje ferie, więc wróciłam do szkoły na drugi semestr. I jak zawsze mam oczywiście w głowie będzie super! będę się starać! Już teraz wiem, że to nieprawda…. ale warto się łudzić. Chociaż dzisiaj nawet nie było tak ciężko, bo dzisiaj o dziwo jedynie do trzynastej. dwa- minął mi właśnie pierwszy tydzień weganizmu. Dopiero?! Wydaje mi się, że już całe życie staram się omijać mięso ze swojego talerza. Czy mi się podoba? Czy jestem zadowolona? Chodzę całymi dniami głodna? A może chcę zostać weganką już na stałe? Jest jeszcze milion pytań, na które sama nie umiem sobie odpowiedzieć… ale tak pokrótce co i jak troszkę niżej:
Wegaństwo przychodzi mi zadziwiająco łatwo. Zupełnie nie ciągnie mnie do mięsa. Nie marzę po nocach o kanapce z szynką, czy obiadku z kotletem schabowym w roli głównej. Nie to żebym teraz nie dotknęła mięsa nawet dwumetrowym patykiem, ale zupełnie mnie do niego nie ciągnie- co jest naprawdę wielkim zaskoczeniem. Spodziewałam się, że będę umierała i zazdrościła wszystkim dookoła. Tak naprawdę prawdziwe sprawdzenie mojej wytrzymałości pojawi się dopiero w szkole- kiedy nie będę miała co jeść, a w sklepie gronowskim nie będę miała zbyt dużego pola do popisu. Ale o tym za tydzień ^^
Jako mięsożerca nie powinnam tego mówić, a już na pewno nie na początku serii… ale trochę mi obrzydło to mięso. Boję się, że 1 marca stwierdzę, że weganką to ja jednak zostaję na całe życie! Taka dieta nie należy do prostych- kiedy jestem wieczorem głodna nie mogę po prostu iść do kuchni i zjeść czegokolwiek. Na początku muszę wejść w internet i znaleźć jakiś ciekawy przepis, później złożyć wszystkie składniki ( zazwyczaj rezygnuję z połowy, bo na szybko nie mam wszystkiego w domu) i gotować. Jeszcze częściej zdarza się, że sięgam po prostu po słodycze. Jednak mimo wszystko ostatni tydzień ferii spędziłam całościowo w kuchni! Próbowałam, robiłam, poznawałam. Byłam tym zajarana, chociaż nie ukrywam… akurat w tym wypadku jest ciężko. To na pewno nie jest życie na łatwiznę ^^ Ale jest bardzo dobre! Jak już zrobię zupę składającą się z trzydziestu warzyw i po dwóch godzinach stania przy garach mogę ją posmakować, to jestem naprawdę bardzo szczęśliwa! To wszystko jest cudownie dobre! 😀 Tylko, że podobno smak mi się zmienił ^^ Ale to tak możliwe? Po tak niedługim czasie?
W każdym razie po tygodniu głośno i wyraźnie chciałabym powiedzieć, że weganie w Polsce się jednoczą! Mamy ( mamy? Ja też mam? ) grupę na facebooku Wegańskie okazje gdzie przy każdej sposobności każdy chce Ci pomóc, interesuje się Tobą i chce Ci powiedzieć o wszystkich plusach i minusach. Ja na własnej skórze zaznałam jacy są przyjemni i pomocni! Odstawienie mięsa nie jest dla naszego przyzwyczajonego organizmu łatwą rzeczą- na miesiąc nic się nie stanie jeżeli to zaniedbam, ale chcąc zostać weganką na stałe musiałabym naprawdę nieźle się zorganizować i zainteresować wszystkimi witaminkami, białkami [….] i innymi. Ja natomiast na własnej skórze wczoraj poczułam jak bardzo nie umiem skupić tak wielkiej uwagi na jedzeniu. Nie umiem jeść o wyznaczonych porach i nie zawsze mam czas na spędzenie godziny w środku dnia na przygotowanie posiłku.
No i po tygodniu jestem już w stanie obalić naprawdę wiele mitów, które tworzyły się ( nie tylko ) w mojej głowie kiedy jadłam mięso. Jednak nie wszystko na raz- po kolei. Dzisiaj o jednym micie, i o wynikach bardzo dla mnie zaskakujących!
Nie bez powodu weganizm kojarzył mi się ze zdrowym odżywianiem. Przez dwa lata moja wychowawczyni dała nam tak wielką porcję informacji na temat swojej diety, że nie było możliwości, aby ktokolwiek nie skupił na niej swojej uwagi: bez mięsa, bez cukru, bez soli, bez glutenu, bez nabiału, bez niczego co każdy używa do jedzenia! Pamiętam jedynie nasze wigilie, kiedy każdy czekał co ta nasza Pani Agnieszka przyniesie i nagle po spróbowaniu okazywało się, że buraczane ciasto wcale nie jest słodkie, że inne rzeczy, które miały wydzielać swój własny cukier oszukały nas i wcale tego nie zrobiły. Jeżeli ktoś mówi mi, że zmienił mi się smak, bo jestem na weganie ( z cukrem, z solą, z glutenem, ze wszystkimi ohydnymi substancjami ) to troszkę się śmieję. Nawet nie wiecie jak tej Kobiecie musiało się wszystko zmienić! ;D Zero słodyczy, zero soków, zero jakiegokolwiek jedzenia z supermarketów. No i jak ja miałam żyć w innym przekonaniu niż ten że weganie to najzdrowsi ludzie świata!? Zanim przejdę do kolejnej części, żeby nie zapomnieć już teraz zapraszam Was na bloga Aga ma smaka- ja nigdy z niczego nie skorzystałam, ale może ktoś z Was również ma taką zajawkę na zdrowe żarło KLIK ( woooow, właśnie tam weszłam po naprawdę długiej przerwie- rewelacyjna szata graficzna! ♥ lecz jedzenie zupełnie nie dla mnie ^^ )
No więc czy ja teraz jestem najzdrowszym człowiekiem na świecie? OJ ZDECYDOWANIE NIE! Tak, jestem ( miesięcznym ) weganinem, ale odżywiam się o wiele gorzej niż wcześniej. Paradoksalnie więcej patrzę na skład, ale moje oczy szukają jedynie słów : mleko, jajka, żelatyna. Substancje, których unikałam jeszcze w styczniu jak chociażby syrop glukozowo-fruktozowy- którego starałam się nie tykać…. teraz? Teraz to czy jest czy go nie ma nie ma żadnego znaczenia, ponieważ ważne jest jedynie to, czy produkt ma coś ze zwierzęcia, czy nie- jak nie, to biorę! TRAGEDIA! Minął tydzień, a ja w tym wypadku jestem sobą podłamana.
Mam nadzieję, że w kolejnym tygodniu wszystko jakoś sobie unormuję i nie będzie mi już tak źle z tym, że jem tak niezdrowo… chociaż nic na to nie wróży- teraz zaczynam szkołę i nie sądzę żeby to mnie jakoś bardzo usystematyzowało. Pewnie będzie jeszcze gorzej, ale o tym dowiem się dopiero w następny poniedziałek.
Umówmy się: istnieją ludzie, którzy jedzą mięso i odżywiają się mega zdrowo, ale nie wszyscy- tylko jakiś odłam. Tak samo jest z weganami. Istnieją Ci, którzy nie jedzą mięsa, bo martwią się zwierzętami, ale również wiedzą, że nie jest to do końca zdrowe…. jednak niektórzy robią to jedynie dla zwierząt- odżywiając się później chipsami (bez mleka w składzie! To wcale nie jest takie łatwe do znalezienia, uwierzcie mi ) i śmieciowym żarciem bez wkładu zwierzęcego.
Ten mit wolałam żeby nie był prawdziwy jedynie w mojej głowie. Chciałam przejść na weganizm i codziennie jeść super zdrowo i smacznie. Chciałam żeby było bardzo oczyszczająco dla mojego organizmu i żeby było fajnie. Oczywiście- mogłoby być, gdybym chciała… jednak wcześniej myślałam, że niezdrowy weganizm najzwyczajniej w świecie nie może istnieć. Może, niestety.
Tym razem nie jest to jedynie moje zdanie- to prawda oczywista. Nie można się z tym spierać, ponieważ nie tylko ja jako wegan tak jem. Czekam na Wasze wypowiedzi. Myśleliście tak samo jak ja? Jesteście zaskoczeni? 😀
Ja mimo wszystko postaram się powalczyć- pierwszym krokiem było upieczenie bułek do szkoły- wiecie jakie mi super wyszły? Jeeeeej, wcześniejsze to przy tym nic! Wyszły perfekcyjne, serio! ;D Jestem z siebie dumna- też bądźcie.
Uciekam, buziaki! :*
u mnie dieta wegańska odpada bo uwielbiam sery,jaja bez nich było by mi bardzo cieżko, dlatego dużo myśle o przejsciu na wegetarianizm, tym bardziej że i tak już ryb nie jadam a mięso bardzo rzadko
Ja również nie mogę przeżyć niektórych produktów- jogurt naturalny, majonez czy pyszne sery ( mozzarella, sery pleśniowe itp ) ale do przeżycia- serio 😉
Powodzenia w walce! 😀 Myślę, że ja nie dałabym rady obejść się bez mięsa i np. mleka czy jajek 🙂
Nie jest tak najgorzej! 🙂 Mi ciężej nie jeść np. w piątek- a jeżeli już tak odstawiam na cały czas, to jest dosyć okey… tylko ciężko w niektórych momentach 🙂